Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 2 sierpnia 2006, 10:27

autor: Jacek Hałas

Just Cause - przedpremierowy test

Opisywany tytuł bierze to co najlepsze z takich gier jak „Total Overdose”, „GTA: San Andreas”, czy „Boiling Pointa”. Następnie wszystko to pomnażane jest średnio przez trzy, wrzucane do jednego kotła i przygotowywane z z mistrzowską precyzją...

Przeczytaj recenzję Just Cause - recenzja gry

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Uwielbiam takie niespodzianki! UWIELBIAM! Otrzymujesz do testów grę, o której jak dotąd niewiele się mówiło. Instalujesz ją obawiając się przy tym, że będzie to: a) kolejna prosta konsolówka, w której jesteś prowadzony za rączkę, a wszystkie czynności wykonujesz zgodnie z ustalonym przez producentów schematem; b) kompletnie niegrywalny, wieszający się przy każdej okazji gniot, który do oficjalnej premiery niewiele się już zmieni. Nie ukrywam, iż takie dwa scenariusze zrodziły się w mojej głowie. Pierwszy wariant wynikał z publikowanych przez autorów screenów, które nie powalały niczym szczególnym. Ponadto miałem na uwadze to, że grę zdecydowano się równolegle wydać na wcześniejszą generację konsol, a jak wiadomo wszyscy znani produceni przestawili się już na najnowsze platformy. Druga opcja wynikała natomiast z niemiłych wspomnień towarzyszących obcowaniu z grą „Boiling Point”. „Just Cause” zapowiadał się bardzo podobnie, zarówno pod względem prezentowanych klimatów, jak i planowanego rozmiaru świata gry. Na całe szczęście moje obawy okazały się być bezpodstawne. Miałem co prawda do czynienia z wersją beta gry (dość zaawansowaną), a nie finalnym produktem, aczkolwiek już teraz można spokojnie założyć, iż będzie to jeden z większych hitów nadchodzących miesięcy. Opisywany tytuł bierze to co najlepsze z takich gier jak „Total Overdose”, „Chrome”, „GTA: San Andreas”, czy wspomnianego wyżej „Boiling Pointa”. Następnie wszystko to pomnażane jest średnio przez trzy, wrzucane do jednego kotła i przygotowywane z mistrzowską precyzją. W rezultacie zapowiada nam się produkt, który pomimo kilku mniej lub bardziej widocznych uchybień, o których w kolejnych akapitach szerzej wspomnę, powinien oczarować praktycznie każdego gracza, głównie za sprawą otwartego schematu rozgrywki i tropikalnych klimatów, do których chętnie się powraca.

Poważni agenci w wolnych chwilach... no właśnie, co robią? ;-)

Zanim przejdę do omówienia najciekawszych kwestii związanych z właściwą zabawą, kilka słów na temat opracowanego wątku fabularnego, a także typów zadań, do których w finalnej wersji będziemy mogli przystępować. Już na starcie wypadałoby dodać, iż do wielu spraw opisywana produkcja podejdzie w nieco żartobliwy sposób. Tyczy się to zarówno formy prezentacji głównego bohatera i otaczającego go świata, jak również napotykanych w trakcie zabawy postaci niezależnych. Akcja „Just Cause” osadzona została gdzieś w Ameryce Południowej. Konkretnie mamy do czynienia z małym (z geograficznego punktu widzenia) archipelagiem wysp o nazwie San Esperito. W trakcie zabawy wcielamy się w postać Rico Rodrigueza, agenta CIA, wysłanego w to miejsce celem obalenia tutejszego prezydenta – Salvadora Mendozy. Na miejscu będziemy mogli współpracować z dwoma innymi członkami agencji (Sheldon i Kane), a także samymi rebeliantami, pomagając im w przejmowaniu kontroli nad kolejnymi sektorami wyspy.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS
Inner Chains - nadciąga nowy, polski i mroczny FPS

Przed premierą

Debiutancka produkcja studia Telepaths’ Tree kusi klimatycznym światem wykorzystującym potencjał silnika Unreal Engine oraz obietnicą połączenia horroru z wartką akcją i interesującą opowieścią.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.