autor: Łukasz Malik
Wiedźmin 3 będzie dopieszczony na 100% – o premierze, DLC i Skyrimie rozmawiamy z Marcinem Iwińskim
Czy Wiedźmin 3 będzie potrzebował dwóch kart graficznych by grać na ultra? Jak twórcy zamierzają wykorzystać przesunięcie premiery i czy gra ma szanse sprzedać się lepiej niż Skyrim? Rozmawiamy z Marcinem Iwińskim - współzałożycielem CD Projektu.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Wiedźmin 3: Dziki Gon na PS4 – genialny RPG, który potrzebuje dopracowania
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Po przesunięciu premiery gry Wiedźmin 3: Dziki Gon gracze zapłakali, akcje CD Projektu poleciały w dół, a konkurencja zapewne odetchnęła, bo nowe przygody Geralta miały bardzo silną pozycję w zatłoczonym, czwartym kwartale tegorocznego kalendarza wydawniczego. O wspomnianym opóźnieniu porozmawialiśmy z Marcinem Iwińskim, jednym ze współzałożycieli i współwłaścicieli firmy CDP. Poruszyliśmy również kwestie cyfrowej dystrybucji na PC, planów marketingowych oraz… wymagań sprzętowych.
Marcin Iwiński od prawie 20 lat związany jest z firmą CD Projekt, którą w 1994 roku założył wraz z Michałem Kicińskim. Obecnie pełni rolę Joint CEO całej grupy CD Projekt, w skład której wchodzą: CD Projekt RED, GOG.com oraz CDP.pl. Marcin Iwiński znajduje się w gronie 100 najbogatszych Polaków wg rankingu magazynu Forbes.
Łukasz Malik: Premiera trzeciego Wiedźmina została przesunięta na luty 2015, więc na wstępie doprecyzujmy styczniową wypowiedź Adama Kicińskiego dla Parkietu, że grę da się już ukończyć. Co to tak naprawdę oznacza? Czy w pełni gotowy jest jedynie główny wątek, czy także wszystkie zadania poboczne? Czy scenariusz jest już zamknięty i rozpoczynacie nagrywanie dialogów?
Marcin Iwiński: Scenariusz jest zamknięty już od dłuższego czasu, co oczywiście nie oznacza, że nie wprowadzamy drobnych zmian, które są wynikiem prowadzonych testów. Grę da się ukończyć w głównym wątku oraz przejść sporą część zadań pobocznych, aczkolwiek na etapie wersji alfa, na którym się w tej chwili znajdujemy, jest to zadanie dla naszego teamu testerów. Do odbioru zbliżonego do tego, co gracz dostaje kupując Wiedźmina w sklepie, jest jeszcze przed nami dużo pracy, ale to ostatnia prosta. Koncentrujemy się na usuwaniu błędów, balansowaniu rozgrywki i szlifowaniu całości. Te dodatkowe miesiące, które zdecydowaliśmy się po długim namyśle sobie dodać, to właśnie czas na ostateczny szlif, tak aby gra była naprawdę najwyższej możliwej jakości.
Jeśli chodzi o prace związane z nagraniami wersji językowych, to trwają one już od wielu miesięcy. Gra jest tak duża, że lokalizacja całości na 12 języków to grubo ponad rok pracy. Oczywiście na początku pracujemy równolegle nad wersją polską i angielską, bo to właśnie z tej ostatniej tworzone są dalsze tłumaczenia. Wiedźmin 3 to 2000 stron tekstu i 40,000 linii dialogowych do nagrania; objętościowo porównywalnie do trylogii Tolkiena. A produkt zamierzamy wydać jednocześnie w dwunastu językach, z czego połowa lokalizacji (polska, angielska, niemiecka, francuska, rosyjska, japońska) jest nagrywana.
Czwarty kwartał jest w naszej branży jednym z najważniejszych okresów dla wydawców, ale jednocześnie jest dość zatłoczony, a rynek ma ograniczoną pojemność. Jak to wygląda z Waszej perspektywy? Czy, paradoksalnie, zmiana daty premiery nie jest bezpieczniejszym rozwiązaniem? Przypomina to odrobinę sytuację z drugim Wiedźminem: po dacie planowanej na pierwszy kwartał gra ukazała się w maju i nie zderzyła się z wydawanym wówczas Dragon Age II.
Byliśmy gotowi do wydania gry w październiku, a powodem wyznaczenia daty na luty nie było nic poza chęcią maksymalnego dopieszczenia produktu. Czy luty to faktycznie lepszy wybór – nie wiem. Z jednej strony w rękach graczy będzie więcej konsol nowej generacji, czyli mamy możliwość sprzedania większej ilości sztuk, z drugiej jednak Wiedźmin 3 nie trafi pod choinki. Nigdy się nie dowiemy, co by było lepsze z punktu widzenia samej daty wydania, ale lepsza będzie na pewno będzie sama gra, a to jest przecież najważniejsze.
Czy spodziewaliście się aż tak nerwowej reakcji giełdy?
Wyznaczenie daty premiery na luty nie było najlepszą wiadomością ani dla graczy, ani dla inwestorów. Gracze będą musieli poczekać, zamiast pograć podczas przerwy świątecznej, a inwestorzy na pewno woleliby, aby przychody z Wiedźmina 3 podniosły wynik bieżącego roku. Decyzja bynajmniej łatwa nie była, ale biorąc pod uwagę trzy lata pracy zespołu oraz ogromną inwestycję finansową, musimy mieć pewność, że gra będzie doszlifowana na sto procent. To ostatecznie gracze nas ocenią, kupując naszą grę (na co bardzo liczymy), więc to ich werdykt bezpośrednio przełoży się na nasze wyniki, a co za tym idzie nastroje inwestorów. Toteż, drodzy gracze – wszystko w waszych rękach (śmiech).