Widzieliśmy Deus Ex: Mankind Divided – nadchodzi cyberpunkowy RPG o jakim marzyliśmy
Deus Ex: Mankind Divided zapowiada się rewelacyjnie. Eidos Montreal wsłucha się w głos społeczności i nie dość, że naprawi niedoróbki poprzednika, to w gatunku cyberpunkowych gier RPG wyznaczy nowe standardy.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Deus Ex: Rozłam ludzkości - gorszy bliźniak Buntu ludzkości
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Jest rok 2029. Świat liże jeszcze rany po buncie ludzi wyposażonych we wszczepy, jaki miał miejsce dwa lata wcześniej. Nikt nie wie, że to Adam Jensen stał za wybuchem konfliktu, który w dziejach ludzkości zapisze się pod nazwą „Incydent”. Zgodnie z wolą swego mentora były ochroniarz firmy Sarif Industries upublicznił wszystkie informacje, jakie zebrał w wyniku toczonego wówczas śledztwa. Tragiczne konsekwencje tej decyzji będziemy mogli zobaczyć na ekranach naszych telewizorów i monitorów już za kilkanaście miesięcy, bo właśnie wtedy zadebiutuje na rynku kolejna odsłona cyklu Deus Ex, nosząca jakże znamienny podtytuł – Mankind Divided.
Studio Eidos Montreal mogło uznać za kanoniczne tylko jedno z zakończeń poprzedniej gry z serii Deus Ex i moim zdaniem wybrało wariant najbardziej interesujący. Interesujący dlatego, że po uporaniu się z makabrycznymi wydarzeniami, jakie pociągnął za sobą bunt ludzkości, mieszkańcy miast wyposażeni w implanty zostali zepchnięci do gett, a co za tym idzie, całkowicie odizolowani od ludzi, których ciała nie posiadają wzbudzających kontrowersje zamienników. Jak duże będzie mieć to znaczenie, przekonacie się już niedługo, po odpaleniu nowej produkcji kanadyjskich deweloperów. Dworzec w czeskiej Pradze, którą Jensen odwiedza, by spotkać się ze swoją koleżanką, już na wstępie uwidacznia podziały, jakie dokonały się po zakończeniu poprzedniej przygody. Uzbrojeni po zęby strażnicy patrolują perony stacji i co rusz kontrolują przechodniów (porozumiewając się w języku naszych południowych sąsiadów, a jakże!), a przy głównej bramie budynku znajdują się specjalne bramki dla posiadaczy wszczepów, którzy nie są traktowani na podobnych prawach jak reszta osób. „Przypomnijcie sobie film Dystrykt 9” – komentuje ten fakt Mary de Marle, która prowadzi zamkniętą prezentację gry na targach E3. Trudno nie przyznać jej racji.
Zmieniły się nie tylko realia, ale również sam Adam Jensen. Nasz wyposażony w implanty śmiałek nie pracuje już dla firmy Sarif Industries, ale dla Interpolu, a jakby tego było mało, po cichu brata się z podejrzaną grupą hakerów Juggernaut Collective, która pomaga mu rozbić organizację Iluminatów od środka. Powiązania te będę mieć realny wpływ na fabułę Mankind Divided, ale przedstawicielka firmy Square Enix nie chciała wchodzić w szczegóły ze względu na możliwe spojlery. Dowiedzieliśmy się jedynie, że główna intryga zawiązuje się, kiedy na praskim dworcu dochodzi do brutalnego zamachu terrorystycznego. Od tego właśnie momentu rozpoczyna się jazda bez trzymanki, ponieważ dzielny Adam rusza w pościg za zamachowcami.
Po krótkiej prezentacji nowej wizji świata wreszcie przekonaliśmy się, jak Mankind Divided wypada w akcji. Widać od razu, że deweloperzy odrobili zadanie domowe, wyciągając wnioski z popełnionych wcześniej błędów. Nowa gra nie zmusi nas już do likwidowania bossów w trybie „ducha”, co uznałem za mankament poprzedniej odsłony. De Marle zapowiedziała, że całą przygodę da się ukończyć bez zabijania kogokolwiek, co docenią przede wszystkim miłośnicy skradania się. Żeby jeszcze skuteczniej unikać wzroku nieprzyjaciela, Jensen otrzymał kilka przydatnych zabawek. Jedną z nich stanowią ładunki Tesli, rażące prądem nawet czterech wrogów jednocześnie. Drugim wartym uwagi wszczepem jest tzw. Ścieżka Ikara, pozwalająca szybko teleportować się we wskazane kursorem miejsce, podobnie jak w Dishonored. Autorzy pomyśleli też o wyprowadzaniu nokautów zza osłony, co pozwala pozostać w ukryciu po zdjęciu delikwenta.