W piksele się obrócisz. Destrukcja w grach wciąż nie osiągnęła pełni potencjału
Gdzieś tu powinno się też znaleźć BeamNG Drive, bo takiego silnika zniszczeń pojazdów nie miała żadna gra.
Będąc bacznym obserwatorem branży od końcówki lat 90. miałem wrażenie, że zwiększająca się możliwość interakcji z otoczeniem będzie dominującym trendem. Mam na myśli nie tylko destrukcję sensu stricte, ale także wpływanie na poszczególne obiekty. Rag dool, możliwość używania otoczenia do swoich celów (Half Life 2, Dark Messiah, pierwszy Crysis), czy choćby głupie przybijanie przeciwników kołkownicą do ściany (Painkiller) - to wszystko robiło swego czasu olbrzymie wrażenie. Kto nie pamięta logo Havoc? Komu nie podobały się efekty PhysX?
Kiedy to się skończyło? Mam swoją teorię, że wraz z sukcesem pierwszego Modern Warfare. Misternie zaplanowane mapy, znakomicie oskryptowane wydarzenia, ale to wszystko kosztem betonowego otoczenia. Z jednej strony porzucenie fizyki grach było spowodowane zapewne kosztami wydajności, z drugiej - jeśli czegoś nie można ruszyć, to trudniej coś zepsuć. Jak poprawnie wywołać skrypty, jeśli gracz ustawi sobie skrzynki jedna na drugą i przejdzie nie przez te okno, które zaplanował reżyser?
Wiadomo, że zdarzały się jeszcze niedobitki (wspomniane w tekście Red Faction: Armageddon), ale zdaje się, że era PS4/XONE chyba już na dobre zamknęła ten rozdział w branży.
Nie chce mi się rozpisywać, bo artykuł fajnie ujął zagadnienie. Sam dodam tylko, że tęsknię za dawnymi rozwiązaniami (ale suplementuję się co 5 lat kampanią HL2) i cieszy, że mniejsi twórcy próbują swoich sił w tej zapomnianej sztuce destrukcji.
Czy destrukcja i zabawa fizyką wróci do dużych gier? Obstawiam, że jeśli tak, to nie na ogromną skalę.
Pamiętam jak za dzieciaka w Contra Force mnie bawiło rozwalania otoczenia...ba nawet było to nader konieczne jeśli chcieli zdobyć kolejne złote walizki do zmiany naszego uzbrojenia.
Lepsza fizyka w grach i AI przeciwników byłoby znacznie lepsze niz raytracing. RT to taki "ohh wow ,wygląda fajnie..ok wyłączamy i gramy" (przynajmniej dla mnie i znajomych). Ale niedawno jak spróbowałam F.E.A.R. to byłam pod wrażeniem co npc potrafią zrobić. Ale tyle lat minęło a fizyka to nadal poziom half life (w duzym uproszczeniu) a ai potrafi nadal być idiotyczne.
Trochę smutne, że gracze niedocenianą trochę bardziej gry The Finals pewnie dlatego, że jest to gra wyłącznie multiplayer, a tak to mamy tam wszystko czego łakną fani fizyki half life 2, a nawet więcej. Wykorzystanie systemu zniszczeń oraz gadżetów wpływających m.in. na grawitacje, rozprowadzanie ognia, czy wykorzystanie siły pędu są na porządku dziennym.
Destrukcja w grach, to technologia, brawo. Proponuję się douczyć, co to określenie znaczy. Jest ono dziś zdecydowanie zbyt często błędnie stosowane, a ten tytuł, to już mistrzostwo niewłaściwego użycia. Niestety, w sieci jest od groma stron internetowych, które próbują wyjaśniać to pojęcie i robią to błędnie. Na przykład AI, to nie technologia. Podobnie DLSS. Bluetooth i Wi-Fi, to kolejne przykłady.
Tutaj krótkie wyjaśnienie, jak należy poprawnie używać terminu technologia. Bardziej ciekawostka, bo nie nastawiam się oczywiście na to, że zmienię przyzwyczajenia tłumu, a już zwłaszcza młodych ludzi, którzy mają gdzieś takie rzeczy.
https://rjp.pan.pl/deutsh/2039-poprawne-uzywanie-terminu-technologia
Pamiętam fajnie się rozwalało w Crysisie szopy, płoty itp. albo kosiło dżunglę serią z CKM-u, chociaż nie przypominam sobie, żeby akurat w tej grze było to czymś więcej niż efektowną ciekawostką.
Uwielbiam za to system balistyki i zniszczeń w Silent Storm. Do dziś pamiętam, jak w kampanii aliantów miałem chronić pewien magazyn przed sabotażem i niecelny pocisk, wystrzelony przez któregoś z niemiaszków, przebił ścianę, jakieś skrzynie i trafił w beczkę, co doprowadziło do wylecenia w powietrze połowy magazynu.
Być może sam wygląd zniszczeń nie robi dziś super wrażenia, ale w tej grze to akurat więcej niż ciekawostka, bo wpływa na sposoby na jakie można grać. Słyszysz, że w budynku ktoś się porusza, a nie chcesz ryzykować, że ktoś z twoich oberwie? Łap za karabin i wal serię przez ścianę w kierunku odgłosów. Może i zużyjesz masę amunicji, ale zakończysz starcie nietknięty. Musisz zdobyć dokumenty z piwnicy mocno zaminowanego domu, a twój saper ma za mało doświadczenia, żeby wszystkie pułapki rozbroić? Wrzuć do środka granat i zejdź do piwnicy przez dziurę w podłodze (licząc na szczęście, że ani granat, ani wtórne wybuchy wyzwolonych eksplozją pułapek) nie zniszczyły cennego papierka.
Fajna jest też możliwość użycia elementów otoczenia jako broni czy to w HL2 gravity gunem (plus bonusowo kilka fajnych bazujących na fizyce zagadek środowiskowych), czy ciskanie we wroga rozmaitymi elementami otoczenia w Control. Albo tak zwyczajnie widowiskowość. Komu się gęba nie uśmiechnęła, gdy pierwszy raz zagrał w MP2 i po zabiciu pierwszego wroga zobaczył oskryptowaną scenkę w której przeciwnik efektownie wpadał na półkę, strącając z niej rozmaite rzeczy albo po prostu przykołkowaniu wroga do ściany w Painkillerze?
Grafika jest już wystarczająco dobra. Od dobrych 10 lat nie ma naprawdę efektownych różnic między starszymi a nowszymi grami, prawdziwych skoków jakościowych. Jest tylko wolno pełznąca ewolucja. Może czas wrócić właśnie do ery eksperymentów i konkurowania na innych polach: czy to AI wrogów jak w Fear, zniszczalności świata jak w Red Faction, interaktywności i fizyki jak w HL2 czy zabawy z przestrzenią i grawitacją jak w Prey.