Tanie gry – tak. Ale czy dobre? Mroczna przyszłość pod znakiem abonamentów
Netflix gier wideo?
Część gier znikająca z dnia na dzień z platformy oraz ulubione gry rozsiane po 10 różnych usługach abonamentowych?
Świetnym przykładem już teraz jest GeForce Now z którego wiele świetnych gier zniknęło niemal natychmiast bez ostrzeżenia.
No nie wiem.
Wspierajcie abonamenty, wspierajcie a obudzicie się jeszcze w większym matrixie niż pecetowcy ze Steam w pewnym momencie.
Gamepass to w tej chwili jedyna rzecz, którą Microsoft próbuje do siebie przyciągnąć. Sam uważam, że to naprawdę fajna usługa i gdy miałem Xboxa One to cyklicznie ją sobie wykupywałem... ale osobiście nie uważam, aby była tak świetna jak wiele osób mówi. Ok, teraz jest fajnie bo można go dorwać za 4zł, ale gdy nagle okaże się, że trzeba będzie płacić 50zł na miesiąc za 100 gier gdzie w ciągu miesiąca ogramy ile z nich? 3? 4? A przejdziemy pewnie z jedną... Już nie wspominając, że jakieś 75% gier to albo całkowite starocie albo indyki, które nie wszystkich interesują.
Gamepass niestety odbija się też na exach oferowanych przez Microsoft. Sony i Nintendo dalej siedzą w klasycznym modelu dystrybucji, który sięga lat 80 i 90 - wywalamy mnóstwo pieniędzy na produkcję i marketing po czym sprzedajemy kopię gry za 60 dolarów na premierę. Jako, że exy mają się sprzedawać, a także zachęcać do zakupu samej konsoli to w większości są to napakowane gry AAA, w których faktycznie czuć "piniondz". Exy microsoftowe jednak dalej oscylują wokół dużych średniaków, gier AA o wątpliwej jakości oraz małych gier, które mimo, że często świetne to jednak dla wielu niezbyt interesujące. A wszystko dlatego, że te gry mają być tworzone niskim kosztem tak, aby na premierę każdy mógł je ograć za te 4zł w gamepassie... Przyznam szczerze, że średnio podoba mi się to podejście.
Co do gamepassa to myślę, że jego sukces w gigantycznej mierze bierze się z ceny. I to właściwie tylko i wyłącznie, bo na ten moment jest niesamowicie tani. Jestem jednak pewien, że w przeciągu pół roku podwyższą go do poziomu bliższego konkurencji tłumacząc to nową generacją czy xcloudem.. a wtedy już tak różowo nie jest. EA, Ubi i Sony mają swoje abonamenty i jakiejś rewolucji w ich strategiach nie widać.
Gamepass to w tej chwili jedyna rzecz, którą Microsoft próbuje do siebie przyciągnąć. Sam uważam, że to naprawdę fajna usługa i gdy miałem Xboxa One to cyklicznie ją sobie wykupywałem... ale osobiście nie uważam, aby była tak świetna jak wiele osób mówi. Ok, teraz jest fajnie bo można go dorwać za 4zł, ale gdy nagle okaże się, że trzeba będzie płacić 50zł na miesiąc za 100 gier gdzie w ciągu miesiąca ogramy ile z nich? 3? 4? A przejdziemy pewnie z jedną... Już nie wspominając, że jakieś 75% gier to albo całkowite starocie albo indyki, które nie wszystkich interesują.
Gamepass niestety odbija się też na exach oferowanych przez Microsoft. Sony i Nintendo dalej siedzą w klasycznym modelu dystrybucji, który sięga lat 80 i 90 - wywalamy mnóstwo pieniędzy na produkcję i marketing po czym sprzedajemy kopię gry za 60 dolarów na premierę. Jako, że exy mają się sprzedawać, a także zachęcać do zakupu samej konsoli to w większości są to napakowane gry AAA, w których faktycznie czuć "piniondz". Exy microsoftowe jednak dalej oscylują wokół dużych średniaków, gier AA o wątpliwej jakości oraz małych gier, które mimo, że często świetne to jednak dla wielu niezbyt interesujące. A wszystko dlatego, że te gry mają być tworzone niskim kosztem tak, aby na premierę każdy mógł je ograć za te 4zł w gamepassie... Przyznam szczerze, że średnio podoba mi się to podejście.
Tak jakby przed powstaniem gamepass nie było gier średniaków.
To powiedz mi, czemu czekamy już 5 lat na coś co zbliży się lub pokona Wiedźmina 3?
Tylko Assassin's Creed trzyma poziom
Ile lat czekamy na coś równie dobre jak trylogia Sheparda (Mass Effect).
Za to w gamepassie miło mi się ograło wszystkie Strange Life i widzę w tej usłudze szansę dla mniejszych studiów develperskich, które dostaną z góry kasę od zamawiającego i nie beda się martwić rentownością.
Może dzięki tym abonamentów będzie mniej gównianych gierek online bez fabuły, ale co ja się łudzę.
Dzięki gamepassowi będziesz miał właśnie więcej online'owych pierdół bo są tańsze w przygotowaniu czyli idealnie do abonamentu za 4zł :)
Już dawno powstały lepsze gry niż Wiedźmin i trzeba być mocno zapatrzonym, aby tego nie zauważyć.
Nie żadne Strange Life bo to brzmi jak jakiś tani knock-off serii Stil Life tylko Life is Strange i w żadnym razie nie jest to średnia seria... tyle, że robiona jeszcze na długo przed gamepassem i przez zewnętrzne studio :)
Dokładnie. 4 zł fajnie wydać na X gier, żeby sobie sprawdzić czy jedną przejść, ale pełna cena co miesiąc, gdy ludzie często po prostu nie mają czasu grać już taka fajna nie jest.
Ja wolę kupić grę po pełnej cenie (chociaż wiadomo - i tak czekam na przeceny) i mieć możliwość instalacji i gry w dowolnym momencie. Nawet za rok. Z Gamepassem jestem skazany na opłacanie abonamentu jeśli chcę odpalić jedną (!) z gier, a te i tak się zmieniają.
Co do dyskusji o średniakach - faktycznie abonamenty mogą sprzyjać grom mniejszym - w końcu trzeba będzie możliwie niskim kosztem napchać tą bibliotekę po brzegi. Faktycznie może to spowodować zmniejszenie się rynku gier AAA, ale uważam, że dalej będą one potrzebne takim platformom do spełniania dokładniej takiej roli, jak teraz exy Sony - wielkie tytuły, jako narzędzia marketingowe, przyciągające nowych klientów.
Średniaki to już są, wyjątkowe gry to raz na rok a wybitne raz na kilka lat wychodzą.
Za to solidne średniaki jak Strange life 1/2/Before The storn, Bordelands (dla mnie to średniak, nudzi po 30 minutach grania, gram teraz w 3 na PC i jest lepsza od 1 i 2, ale wciąż questy nudne). Plaque Tale, Darksiders, wiele innyvh
Średniaki o ile mają dobrze napisana fabułę są ok.
Narzekam na gry po 280 zł, w abonamentach widzę szansę na tańsze granie.
Fragmentacja usług? Nie problem, miesiąc korzystać z jednej, drugi , drugiej, trzeci , trzeciej i od nowa (w tym czasie się nowe gry uzbierają).
Każdy zarobi równomiernie, a nie tylko jeden.
A sequeli mam już dość. Mam wrażenie, że cała obecną generacja to prawie same sequele, mało inwencji twórczej, z wyjątkiem Sony, bo Ci dali radę.
Dodatek (czas na edycję minął).
Ludzi kupujących gry nie zabraknie, ja do dzisiaj kupuje filmy na płytach, tylko te wyjątkowo mi się podążające, do których wiem, że wrócę.
Te abonamenty to będzie uzupełnienie i nie zastąpi kupowania.
Różnica będzie taka, że kupować ludzie będą tylko wyjątkowe dzieła, a nie jakieś szajsy czy średniaki.
W systemie abonamentowym sprawdzą się indyki, twórcy będą mieć stały dopływ kasy, a ja nie będę musiał wydawać kasy na indyka, który mnie znudzi po kwadransie.
te solidne sredniaki o ktorych wspomniales, maj oceny w okolicy 9, czyli prawie maxymalne
Xbox game pass na PC to maksymalnie jest na miesiąc w porywach do dwóch.
Ja subskrybuje Game Pass na PC niemal od początku powstania usługi, korzystam prawie codziennie a listę tytułów do ogrania mam co najmniej jeszcze na rok. Jak ktoś młóci wyłącznie jeden gatunek to faktycznie w 2 miesiące może ograć wszystko.
No jak młócisz tylko indyki to na pewno masz w co grać, mógłbym też powiedzieć, że więcej mam gier do ogrania na epicu i to za darmo ;)
Netflix gier wideo?
Część gier znikająca z dnia na dzień z platformy oraz ulubione gry rozsiane po 10 różnych usługach abonamentowych?
Świetnym przykładem już teraz jest GeForce Now z którego wiele świetnych gier zniknęło niemal natychmiast bez ostrzeżenia.
No nie wiem.
Część gier znikająca z dnia na dzień z platformy
Na 2 tygodnie przed wyjściem wybranej grupy gier dostajesz powiadomienie o tym. Większość gier jest dostępna na rok, więc można się z góry na to nastawiać i ustalić sobie jakiś kalendarz grania.
Wspierajcie abonamenty, wspierajcie a obudzicie się jeszcze w większym matrixie niż pecetowcy ze Steam w pewnym momencie.
Wszyscy piszą o Game Pass, a aktualnie najsensowniejszy abonament to EA ACCESS - 80 zł za rok czyli 6,70 zł miesięcznie i wszystko pod nosem. Jedyny minus w porównaniu do GP to, że gry nie wchodzą od razu.
wykupywanie każdego miesiąca innej usługi to mało wygodne rozwiązanie
To zależy od punktu widzenia. Bo czym w kwestii wygody różni się "wykupię sobie abonament na listopad w usłudze Ubisoftu, bo chcę zagrać w nowego Assassin's Creed'a" od "kupię sobie nowego Assassin's Creed'a, który wychodzi w listopadzie"? W obu przypadkach dokonujemy zakupu, bo chcemy zagrać w konkretny produkt, przy czym w pierwszym przypadku płacimy mniej, mamy dostęp do większej ilości gier, ale przez limitowany czas. W drugim płacimy dużo więcej, dostajemy tylko jeden produkt, ale na zawsze (choć w przypadku PC jest to bardziej teoretyczne założenie...).
W przypadku VOD jest to bardziej wkurzające, zwłaszcza odnośnie seriali skapujących po jednym epizodzie w pewnych odstępach czasu. Z grami nie powinno być takiego problemu, chyba że twórcy się wycwanią i zaczną produkować gry właśnie na podobieństwo seriali, mające w zamyśle przymusić gracza do nieprzerwanej subskrypcji (np. poprzez system bonusów za codzienne logowanie czy specjalne osiągnięcia dla łowców "calaków").
Dziękuję za artykuł, bardzo fajnie i prosto przedstawiłeś zalety i wady różnych modeli. Doceniam też pozytywny akcent końcowy, i również mam taką nadzieję. Żyjemy w czasach, gdzie postęp technologiczny, cyfrowy i rozwój branży gier pędzi coraz szybciej. Czasami myślimy o tym, że "kurna kiedyś to było" ale tak naprawdę w praktyce wcale nie chcemy tam już wracać. To tylko ten drań Nostalgia miesza nam w pamięci.
Jak najbardziej zgadzam się z końcową konkluzją.
Owszem, może stać się sporo niepożądanych rzeczy, rewolucja zawsze sprawia że ktoś dostaje "rykoszetem", ale patrząc na rynek muzyczny oraz rynek video nastawiam się optymistycznie. Dzisiaj nie wyobrażam sobie powrotu do czasów bez Netflixa i HBO GO, jeśli rewolucja w gamingu sprawi że pomyślę kiedyś "nie wyobrażam sobie powrotu do czasów bez Game Pass" to będzie dla mnie dowód że wszystko poszło dobrze :).
Z tą taniością to tez nie jest takie całkowicie pewne. Zależy od tego, ile ktoś czasu poświęca na granie. Co z tego, że przy niskim koszcie miesięcznym ma się dostęp do 100 tytułów, jak ktoś ma mało czasu na gry i ostatecznie te gry przechodzi tak wolno, że taniej by mu wyszło kupienie ich na stałe. Trzeba się dobrze zastanowić, co się komu bardziej opłaca, zamiast rzucić się na abonament, bo dają "tak wiele za tak niewiele".
Game Pass na PC to 19zł miesięcznie, czyli 228zł rocznie. To mniej niż chociażby Wasteland 3 na Steamie za 250zł.
Jako że nie przechodzę jednej gry singlowej przez rok, bardziej opłaca mi się płacić abonament Microsoftowi. Kilka mniejszych gier na które wydałem w sumie kilkaset złotych na Steamie też trafiło do game passa.
Nawet z Ultimate (55zł) nie miałbym problemu, chociaż marzy mi się subskrypcja w której zamiast 50 indyków będzie można ograć 5 dużych nowości w ciągu roku, nie tylko tych od MS.
O widzisz, tobie to taniej wychodzi, a mnie nie, bo i tak bym tego Wastelanda 3 (ani żadnej innej gry) za 250 nie kupił, tylko poczekał ze 2 lata i kupił w bardziej rozsądnej cenie. A że lubię różne starocie i niszowe przygodówki, które wielu rozpieszczonych grafiką gier AAA graczy nazwałoby zwykłymi popierdółkami, to za te 20 zł na promocjach za śmieszne pieniądze nabyłem bodajże 8 gier (m. in. Shadows on the Vatican, Violett Remastered czy Decay the mare), które mi zostaną na zawsze, albo dopóki nie padnie Steam.
Więc tak, jak napisałem. Warto się zastanowić, co się bardziej opłaca i dla niektórych będzie to abonament, a dla innych staroświeckie kupowanie gier.
Nawet jakby to dodawali gratis do paczki laysów to byś powiedział, że wolisz kupić najtańsze chipsy z biedry, a za zaoszczędzone pieniądze kupiłbyś na wyprzedaży jakieś crapy ze steama.
Jak przygodówka, albo starszy tytuł to od razu crap, bo nie chodzi w w 4K, 1600FPS i nie obsługuje rejtrejsingu?
Tak się składa, że niektórzy mają więcej wydatków niż tylko gry, więc się zastanawiają, co im się najbardziej opłaca, zanim coś kupią. Gospodarowanie pieniędzmi to się nazywa.
Mnie trochę martwi, że w takich abonamentach nie bardzo jest miejsce na dalszy rozwój gry i łatanie błędów. Bo po co, skoro właściciel platformy już za grę zapłacił, a ulepszanie jej nie da nam kolejnych sprzedanych kopii?
Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia DLC i tu jestem ciekaw jakby to wyglądało - wykupywane osobno? Ale tracimy do nich dostęp gdy abonament na podstawkę się końcy?
Jest taka drobna różnica miedzy abonamentem na filmy, a abonamentem na gry. Producentów filmowych posiadających własną platformę jest 4, z kolei producentów gier posiadających własną platformę jest przynajmniej 8. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby każdy z nich wprowadził obowiązkowy abonament na granie. Byłaby kompletna katastrofa, bo trzeba by było ograniczać sobie dostęp do wielu gier, żeby nie przepłacać co miesiąc.
Kolejnym dużym problemem jest różnica w długości. Filmy są o wiele krótsze od gier, więc bez problemu można oglądać sporo z nich w krótkim czasie. Jest to kompletne przeciwieństwo gier, które są coraz dłuższe. Już widzę te obrazki, jak ludzie specjalnie dokupują abonament tylko po to, żeby dokończyć nieskończoną grę.
Dla mnie wszelkie growe abonamenty mogłyby nie istnieć. To większy rak od znienawidzonego przeze mnie steama.
Nie do końca bo na platformach filmowych jest mnóstwo seriali ciągnących się po kilka sezonów i obejrzenie całości może dać czasowo dłuższy wynik niż przejście gry.
Tego się tylko obawiam. Ale gdyby gry były w jednym miejscu i wymagały jednego abonamentu to by mi nie przeszkadzało.
Abonament ma też swoje zalety: gdy kupujesz grę i nagle ci się nie spodoba to czujesz, że wydałeś kasę w błoto (oczywiście w przypadku gier pudełkowych na konsole dotyczy to w mniejszym stopniu) a przy abonamencie jak ci się gra nie spodoba to ją wywalasz i bez żadnych kosztów instalujesz inną.
Nie do końca bo na platformach filmowych jest mnóstwo seriali ciągnących się po kilka sezonów i obejrzenie całości może dać czasowo dłuższy wynik niż przejście gry.
Zgadza się, jednak wydaje mi się, że w przypadku seriali problem ten jest mniej odczuwalny. Podział na sezony daje ten komfort, że można je sobie oglądać w częściach. W przypadku gier jest trudniejsze do zrobienia, bo po dłuższej przerwie często nie do końca pamięta się, co się działo.
Tego się tylko obawiam. Ale gdyby gry były w jednym miejscu i wymagały jednego abonamentu to by mi nie przeszkadzało.
Niestety raczej nie ma na to szans.
Abonament ma też swoje zalety: gdy kupujesz grę i nagle ci się nie spodoba to czujesz, że wydałeś kasę w błoto (oczywiście w przypadku gier pudełkowych na konsole dotyczy to w mniejszym stopniu) a przy abonamencie jak ci się gra nie spodoba to ją wywalasz i bez żadnych kosztów instalujesz inną.
Zgadzam się, chociaż ma to też swoją złą stronę. No a przynajmniej w moim przypadku tak jest, że kiedy mam się dostęp do wielu gier często nimi żongluję i nie mogę porządnie skupić się na jednej. Z tego powodu znacznie zmniejszyłem ilość zainstalowanych gier jednocześnie i najwyraźniej podziałało, bo zacząłem dzięki temu kończyć więcej gier.
Całkiem spoko artykuł. Chociaż moim zdaniem krótkie gry indie (symulatory chodzenia itp.) jak wspomniane w artykule jak najbardziej będą produkowane. Mimo wszystko , w porównaniu do typowych gier AAA, są to pozycje bardzo tanie w produkcji, nadające do zapychania usługi pomniejszymi produkcjami. Co do DLC to sam jestem ciekaw, jaki jest sens kupowania DLC do gry która może wypaść z usługi? Tutaj chyba faktycznie pojawiłby się trend produkcji dużej liczby małych gier (zamiast DLC). Moja wizja jest jednak taka - gry-usługi byłyby głównie tytułami 1st party dla danej usługi, przywiązującymi klienta do danej platformy, do nich też by sprzedawano masę DLC, natomiast gry 3rd party, wykupywane na określony czas, byłyby głównie tytułami single player. Niestety w tym systemie nie widać za bardzo miejsca na typowe tytuły AAA Sony, chyba że dalej byłyby tworzone jako symbol i magnes na klientów, mimo ich ekonomicznie słabszego uzasadnienia.
Microsoftowego passa mam tylko dlatego że jest tani. Jak podwyższą cenę to z niego od razu rezygnuję. W sumie i tak prawie nic tam nie ma ciekawego
Dokładnie. 4 zł fajnie wydać na X gier, żeby sobie sprawdzić czy jedną przejść, ale pełna cena co miesiąc, gdy ludzie często po prostu nie mają czasu grać już taka fajna nie jest.
Ja wolę kupić grę po pełnej cenie (chociaż wiadomo - i tak czekam na przeceny) i mieć możliwość instalacji i gry w dowolnym momencie. Nawet za rok. Z Gamepassem jestem skazany na opłacanie abonamentu jeśli chcę odpalić jedną (!) z gier, a te i tak się zmieniają.
Nic dodać, nic ująć.
To co opisujesz to po prostu wolność. Niestety, dążymy do tego, aby całe nasze życie było na abonament, ale żebyśmy nic nie mieli na własność. Mieszkania już wynajmujemy, zaraz będziemy wynajmować gry, komputery i inne sprzęty domowe.
Feudalizm w czystej postaci, ten sam gdy chłopi w średniowieczu nie mieli nic i w zamian za pracę szlachcic ich chronił, zapewniał dach nad głową oraz pozwalał się wyżywić.
Cała ta koncepcja życia na abonament mnie przeraża. Płacisz nieustannie za wszystko i nagle się okazuje, że nie możesz o niczym decydować, bo nic nie jest Twoją własnością. W połączeniu z monopolem korporacji jest to bardzo mroczna wizja.
Ciekawy artykuł i temat. Zgadzam się przede wszystkim z jednym: gry będą dystrybuowane jak filmy i seriale. Całe szczęście zresztą. Narzekanie na Netflix, że robi średniaki to sygnał, że jest świetnie. No bo co to za powód do narzekań... marny. Gry przechodzą właśnie przemianę, która seriali i filmów dotyczy: filmy i seriale są ponadczasowe, gry też takimi będą. Jęśli ktoś nie oglądał Friends to nie ma dla niego znaczenia wiek tegoż. Po prostu ogląda. I tak będzie w abonamentach gier. Rok produkcji nie będzie kluczowy bo grafika czy mechaniki praktycznie się nie zmieniają. Dziś bez problemu gramy w 10 letnie gry. Za 10 lat bez problemu będziemy grać w 15 letnie a za 40 lat w 30 letnie. I tu jest pole do popisu dla abonamentów. Baza gier będzie gigantyczna i inny model niż abonamentowy będzie zwyczajnie absurdalny. Spotify to najlepiej pokazało. "Nagle" (no kto by się tego spodziewał, co nie...?) okazało się, że bez problemu można mieć dostęp do niepoliczalnej bazy muzyki. Już po prostu nie da się być melomanem kupując CD (chociaż to o wiele lepsza muzyka przecież!). Możliwości dotarcia do konsumenta powodują, że cena jest jaka jest, przy układach rodzinnych itp. (;)) to właściwie jest darmowa muzyka i tak samo darmowy Netflix (gorzej jeśli ktoś ma chrapkę na więcej serwisów).
No i jeszcze jedna pominięta ale kluczowa sprawa. Wydawcy zrobią to czego będą oczekiwać konsumenci. To nie jest tak, że nikt nie chce DLC, nikt nie chce licencji czasowych, nikt nie chce lootboxów a są. Nic z tych rzeczy. Konsumenci to wszystko uwielbiają i głosują za tym pieniędzmi. Oczywiście są do tego przekonywani ale rynek ma swoje prawa. Jeśli pieniądz byłby w innych mechanizmach to w pierwszej kolejności te okropne korporacje by tak zadziałały, żeby ten pieniądz zdobyć (np. wydając piękne boxy jak kiedyś). Ale nie... ludzie już tego nie chcą. Chcą sobie kliknąć i coś dostać, chcą żeby się świeciło, chcą szybką rozrywkę. Taki jest wybór konsumentów czyli nas wszystkich jakby ktoś nie wiedział. Jak ludzie wybiorą abonamenty, to będą abonamenty.
Mam mieszane uczucia do czego to wszystko zmierza. A zmierza do tego aby całkowicie usunąć fizyczne kopie i stworzyć coś na wzór Netflixa. Widzę tego tylko jedyny plus - jest to wszystko bardzo tanie i więcej graczy będzie mogło sobie pozwolić na kupno takiego passa. Piractwo praktycznie zniknie. Największy minus jest taki, że tak naprawdę nie posiadamy żadnej gry. Każda gra może zniknąć w dowolnej chwili z platformy i nic z tym nie zrobimy.
Jednak wolę mieć gierkę na półeczce i móc sobie pograć w każdej chwili :)
Abstrahując od artykułu, zawsze gdy widzę mordę tego potworka z Halo Infinity wybucham śmiechem. Przegenialny mem.
Widzę tego tylko jedyny plus - jest to wszystko bardzo tanie i więcej graczy będzie mogło sobie pozwolić na kupno takiego passa. Piractwo praktycznie zniknie.
Jeżeli chodzi o piractwo to w przypadku serwisów filmowych obserwuje się odwrotny trend spowodowany defragmentacją serwisów czy po prostu brakiem niektórych filmów w danej usłudze. Dla części ludzi świadomość opłacane jednego serwisu stanowi pewną formę uzasadnienia przy korzystaniu z nielegalnych serwisów
Druga sprawa to cena. Jeżeli coś jest tanie, to gdzieś jest haczyk. W przypadku usług abonamentowych sprawa jest dość łatwa do przewidzenia - już w tej chwili większość dochodów firm to mikropłatności i dodatki, natomiast sprzedaż licencji zaczyna mieć mało istotne znaczenie. I niestety wzrost popularności abonamentów może spowodować wysyp takich produkcji, z czego większość będzie miała żywotność kilku miesięcy.
Mam wszystkie abonamenty i jest to najbardziej opłacalne rozwiazanie. Za ok 250 miesięcznie mam dostęp prawie do wszystkiego a czego nie ma to najwyżej dokupie na steam lub ewentualnie to ex na sony/nintendo/VR. Wynik jest taki że w ostatnim roku wydalem conajmniej o 2/3 mniej. Czysta oszczędności i wygoda !!!
Czytałeś chociaż artykuł czy masz przygotowaną odpowiedź na 'newsa' o growych abonamentach? Nikt nie twierdzi że jest to nieopłacane, tylko jak odbije się to na jakości produkcji.
EA nie dodało do tańszego Origin Passa żadnej gry od pół roku, przy okazji z 10-20 gier z tego abonamentu wyleciało. W tym droższym też nie ma rewelacji.
Obecnie nie opłaca się go kupować. Ja czekam na Xclouda, to może być ciekawe rozwiązanie dla mnie.
Rewolucja cyfrowa zaserwowała tak nielubiane mikrotransakcje i lootboksy
Ah, teraz to wina dystrybucji cyfrowej, a jeszcze niedawno to było zło konieczne, spowodowane zamrożeniem cen gier mimo wzrostu kosztów produkcji.
Z wymienionych punktów najbardziej obawiałbym się konieczności ciągłego bycia online, która nadal dla wielu graczy może być problemem, a także ryzyka zalania nas jeszcze większą liczbą DLC. Płatne dodatki mogą okazać się zmorą dla graczy, dużo większą niż teraz, gdy twórcy dostrzegą w nich jedyny sposób na zapewnienie sobie dodatkowych zysków. Z drugiej strony - jeśli odbiorcy wykażą się rozsądkiem, to jest szansa na "wymuszenie" DLC o wyższej jakości.
Co do reszty obaw, byłbym spokojny. Producenci i wydawcy łatwo obejdą problem sequeli, rezygnując z numerków i historii rozciągniętych na parę odsłon - dostaniemy różne przygody pod jedną marką, jak ma to miejsce w przywołanej sadze Assassin's Creed. O samą różnorodność oferty bym się nie martwił - rozwleczone gry dostajemy już teraz, a małe i unikalne pozycje też będą wszystkim potrzebne i swoje miejsce bez problemu znajdą. A fragmentaryzacja? Ona tylko spowolni upowszechnianie abonamentów, bo gracze będą wybierać jedno rozwiązanie i do tego inwestować w fizyczne/cyfrowe edycje serii, które ogrywają regularnie/najczęściej lub zwyczajnie bardzo lubią.
Jeżeli przyjąć wzór serialowy, to takie serwisy jak Netflix sprawiły, że znalazła się kasa na słabe produkcje, to z grami może być podobnie. Tworzenie czegoś nowego, tylko po to by zapchać ramówkę.
Osobiście czekam na taki Netflix dla graczy, tylko z tą różnicą, żeby oferował nowości na premierę. Game Pass coś takiego zaoferuje, ale to tylko promil, bo gier wartych zagrania będzie kilka przez cała generacje.
Fajnie jakby Sony stworzyło pakiet premium w usługę PSN, gdize właśnie za odpowiednia sumę dostaniemy też premierowe exy.
Tylko patrząc na chciwość korporacji, to pewnie każdy będzie chciał mieć swój abonament. EA już ma.
Może gdy streaming szerzej wejdzie do codzienności, to pojawią się oferty łączone kilka abonamentów. Tak jak jest teraz z serwisami VOD, gdzie można kupić pakiety HBO, Netflixa i Eleven w jednym.