Gry były kiedyś tańsze. Czy gry były kiedyś lepsze?
Spis treści
Gry były kiedyś tańsze
To jeden z mitów, które bardzo trudno obalić lub potwierdzić – głównie dlatego, że nie wystarczy rzucić okiem na ceny gier w latach 90. i zestawić ich z tymi z czasów współczesnych. Jeśli przyjęlibyśmy za wyznacznik wyłącznie cenę, to rzeczywiście – kilkanaście lat temu bycie graczem było zdecydowanie tańszym hobby (choć i tutaj zdarzają się wyjątki – takie tytuły jak Final Fantasy VII czy Street Fighter II potrafiły w Stanach Zjednoczonych kosztować tuż po premierze prawie 80 dolarów!). Biorąc jednak pod uwagę inflację i zarobki, ceny gier wcale nie poszybowały w górę. Przykład? FIFA 17 na PC w tym roku będzie dla mnie oznaczać wydatek 150 złotych – dla porównania 10 lat temu edycję oznaczoną numerkiem 07 kupiłem za 30 złotych mniej. Wówczas jednak przeciętne wynagrodzenie netto (według danych Głównego Urzędu Statystycznego) wynosiło zaledwie 1674 złote – o ponad tysiąc mniej niż w roku ubiegłym.
Polscy gracze mogą też z rozrzewnieniem wspominać czasy, kiedy najnowsze produkcje można było dostać na bazarach za przysłowiowe grosze – ale niesprawiedliwie byłoby porównywać przegrane na białe płyty z nabazgranym markerem tytułem spiracone wersje z legalnymi pudełkowymi wydaniami.
Warto też wspomnieć o tym, jak platformy, takie jak Steam czy GOG, zmieniły oblicze interaktywnej rozrywki. Za sprawą cyfrowej dystrybucji każdego tygodnia możemy kupić nawet nowsze pozycje za kilkanaście złotych. Wcześniej oczywiście też istniały takie wydawnictwa jak Kolekcja Klasyki – jednak ich oferta blednie w porównaniu z tym, co oferują regularne wyprzedaże czy bundle. Jeśli umiecie polować na okazje, współczesne czasy to złota era dla graczy z ograniczonym budżetem – sam przed wakacjami zdobyłem dwie pierwsze części Wiedźmina za 2 euro, a niedawno oryginalne Deus Ex dołączyło do mojej biblioteki na Steamie za równowartość 7 złotych.