Największe święto graczy umiera po raz drugi i tym razem chyba definitywnie
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Trzeci rok z rzędu nie odbędzie się największa impreza branżowa, czyli targi E3. Oficjalny powód ten sam, czyli COVID. Mam jednak wrażenie, że nie jest on jedyny.
To już jest pewne. Targi Electronic Entertainment Expo, znane Wam doskonale pod skróconą nazwą E3, nie odbędą się w tym roku. Stowarzyszenie ESA, które od samego początku odpowiada za organizację tej imprezy, definitywnie porzuciło pomysł zrobienia jej w „fizycznej” postaci, czyli w halach Los Angeles Convention Center. Nie wiadomo nawet, czy uda się stworzyć odpowiednik czerwcowego wydarzenia w formie online, bo jak doniósł amerykański serwis IGN, w tym momencie nie jest ono nawet planowane. To również zaskakująca informacja, bo w zeszłym roku targi odbyły się w takiej właśnie formie.
E3 zawsze będzie zajmować wyjątkowe miejsce w moim sercu, bo dla mnie faktycznie było to największe święto graczy. To właśnie tam zapowiadano i pokazywano największe hity, a podczas tych kilku dni, będąc na miejscu, czuło się, że jest to wydarzenie wyjątkowe, godne najprężniej rozwijającej się branży rozrywkowej. Mój debiut jako wysłannika „GOL-a” na E3 miał miejsce w 2009 roku, już po niesławnym pogrzebie, kiedy klasyczną formułę targów postanowiono zamordować po raz pierwszy. Po tym przykrym epizodzie imprezę ponownie zorganizowano w halach LACC i wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Tak było, przynajmniej przez osiem kolejnych lat.
E3 zawsze było wydarzeniem spektakularnym, ale też niemożebnie drogim i z czasem ta kwestia zaczęła niektórym wystawcom wyraźnie przeszkadzać. Jako pierwsze wyłamało się Electronic Arts, które w 2016 roku ostatecznie nie wynajęło przestrzeni w Los Angeles Convention Center, ale zorganizowało własny, całkowicie niezależny event zaledwie kilkaset metrów dalej w innym budynku. W sens wystawiania się na halach zaczęli powątpiewać kolejni duzi gracze, w rezultacie czego już trzy lata później, po raz pierwszy w historii, na imprezie nie pojawiło się Sony. ESA próbowała rekompensować te straty, wpuszczając na hale zwykłych fanów gier, co wcześniej nigdy nie miało miejsca, ale ten pomysł spotkał się z dużą krytyką przedstawicieli branży. Targi powoli traciły swój ekskluzywny charakter, a dzięki olbrzymiej rzeszy ludzi kłopotliwa stała się tak prozaiczna rzecz jak przemieszczanie się po terenie kompleksu i dotarcie na czas na umówione wcześniej spotkanie. Zmiana formuły wywołała więc kolejne zgrzyty z wystawcami, czego dobrym przykładem była gwałtowna reakcja wspomnianego już Sony. Japoński gigant zapowiedział, że w 2020 roku również się nie stawi, zmniejszając tym samym rangę imprezy. Decyzja ta ostatecznie nie miała żadnego znaczenia, bo pojawił się COVID, ale pokazała jedno – nie wszyscy chcieli bawić się w targi na nowych zasadach.
Rok 2022 mógł przynieść w tej kwestii przełom. Przez dwa lata nie mieliśmy żadnej imprezy branżowej o podobnej sile rażenia, więc perspektywa spotkania się na targach po tak długiej przerwie była naprawdę kusząca. ESA od dawna dawała do zrozumienia, że zamierza wrócić do Los Angeles, ale jednocześnie nie podała nawet daty, kiedy impreza mogłaby się odbyć. To nie zwiastowało niczego dobrego i w końcu dowiedzieliśmy się dlaczego. Czy powodem anulowania wydarzenia jest wciąż niejasna sprawa z pandemią, jak podano w oświadczeniu wysłanym do IGN? Być może, ale zapewne nie jedynym. Bez dużych wystawców ta impreza nie ma żadnego sensu, tych małych na nią nie stać, a zapewne nie wszyscy ochoczo pchaliby się do hal LACC, co dobrze pokazały czasy, kiedy koronawirus nie był problemem. Mam wrażenie, że na taką decyzję złożyło się co najmniej kilka różnych czynników, ale to COVID jest dziś tą najbardziej wygodną wymówką.
Pandemia kiedyś się oczywiście skończy, ale nie oznacza to, że będzie tak jak dawniej. Przez ostatnie dwa lata wydawcy z pewnością dostrzegli, że tańszą i lepszą opcją jest pokazywanie gier na streamach, a dzisiejsze technologie umożliwiają ogrywanie dem nowych produkcji bez przeszkód bez wychodzenia z domu, co również pozwala zaoszczędzić sporo kasy. Niekoniecznie też trzeba robić to wszystko pod parasolem zewnętrznego partnera, nawet gdy ma tak uznaną w branży markę jak właśnie E3, bo wymaga on dostosowania się do konkretnego terminu, który w obecnych czasach nie każdemu musi pasować. Podsumowując, wydaje mi się, że właśnie wbijany jest ostatni gwóźdź do trumny tej imprezy i w takiej postaci jak kiedyś nie wróci ona już nigdy. Inna sprawa, że mimo wszystko bardzo chciałbym się w tej kwestii pomylić.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.