Monitor gamingowy iiyama Gold Phoenix GB2590HSU vs biurowy - czy różnicę naprawdę czuć?
Monitor to monitor, ma rozdzielczość, przekątną… i często to wszystko, co o nim wiemy. Producenci monitorów gamingowych przekonują, że kluczowymi parametrami jest też częstotliwość odświeżania i czas reakcji. Czy to prawda? Zrobiliśmy eksperyment.
Trochę teorii. Kiedy tłumaczę dziecku, jak działa komputer, mówię, że on działa jak restauracja. Dysk to chłodnia, RAM to nasz roboczy blat, procesor jest szefem kuchni, a karta graficzna zespołem kucharzy. Płyta główna byłaby z kolei samym pomieszczeniem restauracji. Wyciągamy dane z dysku, rozkładamy je na blacie, a potem szef kuchni decyduje, jak ma wyglądać danie, a jego kucharze wypełniają ten plan faktycznym jedzeniem. Kiedyś dobry zespół potrafił wydać na salę 30 dań na sekundę. Dzisiaj ciężko nam uznać restaurację za dobrą, jeśli nie będzie ich 60. Czym jest monitor w takim porównaniu? To kelnerzy, którzy wynoszą jedzenie z kuchni na salę.
Częstotliwość odświeżania i czas reakcji
Bywa tak, że nasz komputer jest w stanie wygenerować bardzo dużą liczbę klatek, ale jeśli monitor nie odświeża obrazu tak często, po prostu ich nie zobaczymy. Warto tu powiedzieć, że to, jak dobrze działają gry na komputerze mierzymy zazwyczaj w liczbie wyświetlanych klatek na sekundę (FPS). 60 FPS oznacza, że w ciągu sekundy sprzęt narysuje obraz 60 razy. Częstotliwość odświeżania ekranu mierzy się w Hz. 240 Hz oznacza, że w ciągu sekundy monitor pokaże 240 różnych obrazów. Jeśli komputer w tym czasie wygeneruje 60 klatek, każda z nich zostanie pokazana 4 razy, jeśli 120 - dwa razy. Jeśli komputer da nam stabilne 60 FPS-ów, a monitor zaoferuje 50 Hz (takie wartości nie są niczym niezwykłym), 10 klatek po prostu przepadnie.
Im wyższa częstotliwość odświeżania, tym niższy czas reakcji. Jeśli coś wydarzyło się na naszej cyfrowej arenie, powiedzmy, że przeciwnik pojawił się nagle i do nas strzelił, przy 60 FPS-ach i 60 Hz na monitorze zobaczycie to za trochę ponad 16 milisekund. Jeśli macie 50 hercowy monitor, ten czas wzrasta do 20 milisekund i to niezależnie od tego, jak wiele klatek animacji wygeneruje Wasz potężny pecet.
W teorii więc monitor odświeżający obraz więcej razy w ciągu sekundy da Wam szansę zareagować szybciej na to, co dzieje się w grze. Dotyczy to przede wszystkim właśnie gier, bo możliwość zobaczenia maila od szefa kilka milisekund wcześniej nie jest aż tak istotna i rzadko decyduje o tym, czy wygramy mecz.
Pytanie, które sam sobie zadawałem brzmi: czy normalny gracz, który nie walczy na esportowych arenach także zauważy jakąkolwiek różnicę? Miałem okazję to sprawdzić, więc nagraliśmy mały empiryczny eksperyment.
CO TO BYŁ ZA MONITOR? IIYAMA GOLD PHOENIX GB2590HSU
- Częstotliwość odświeżania: 240 Hz
- Czas reakcji: 0,4 ms
- Rozdzielczość: Full HD
Jak wyglądał nasz test? Ja i Pan Mateusz siedliśmy do starego Counter-Strike’a i każdy z nas zagrał 10 minut na nowej, gamingowej iiyamie G-Master, czyli maszynie o topowych parametrach, a potem 10 minut na monitorze biurowym. Tak, pożyczyłem go na czas próby z własnego biurka w redakcji. W Wordzie działa bardzo dobrze…
Jak możecie zobaczyć na wideo, wyniki wyrażone we fragach i zgonach nie wskazują bezpośrednio na to, by nowy monitor dawał przewagę. W pierwszym meczu na monitorze gamingowym moje statystyki po 10 minutach to 5 fragów do 6 śmierci. Na biurowym staruszku wykręciłem 6:6. Tak jak jednak mówię w filmie przesądziła o tym jedna rozgrywka, w której wyjątkowo dobrze mi poszło w walce na średnią odległość.
Nasz eksperyment miał jednak inny cel. Chciałem przekonać się, czy w bezpośrednim starciu obu monitorów, w tej samej grze, na tym samym komputerze i w niemal tym samym czasie będę w stanie poczuć różnicę? Odpowiedź brzmi „tak”. Różnica faktycznie istnieje.
Pif-Paf i nie żyjesz
Celowo do testów wybrałem Counter-Strike’a. Po pierwsze, lubię tę grę i mogłem w nią pograć w pracy. To już sporo. Dodatkowo to tytuł z ciasnymi mapami i bardzo szybkim time to kill. Jeśli gdzieś można poczuć różnicę w czasie reakcji, to właśnie w takiej refleksowej grze.
Czy to był test idealny, który pozwala ostatecznie rozstrzygnąć badaną kwestię? Zdecydowanie nie. Czy grając w taką grę mogłem ocenić, że istnieje różnica? Tak. Zdecydowanie częściej na biurowym ekranie zdarzało się, że eliminował mnie przeciwnik, który nagle pojawił się w polu widzenia. O ile przy starciach na średni i daleki dystans różnica była trudna do wyczucia, o tyle wyższa częstotliwość odświeżania w bliskiej walce okazywała się wyraźna
Tak jak wspomniałem na filmie, pewną przewagę może dać nam lepszy kontrast. Momentami było mi łatwiej w ogóle zauważyć przeciwnika, chowającego się w zacienionym kącie. Na biurowym monitorze widziałem jednorodną ciemność, która nagle zaczynała do mnie strzelać. Iiyama Gold Phoenix GB2590HS pokazywała w tym samym miejscu więcej kolorów, co pozwalało dostrzec sylwetkę przeciwnika na ciemnym tle. Mała rzecz, ale naprawdę robi różnicę.
Oczywiście głupotą byłoby twierdzić, że sam lepszy sprzęt może sprawić, że zwykły gracz, taki jak ja, stanie się multiplayerowym wymiataczem. Z drugiej strony w takich grach szybko bywam sfrustrowany łatwością, z jaką lepsi zawodnicy potrafią mnie odstrzelić. W czasie naszego eksperymentu było to bardzo wyraźnie odczuwalne… na monitorze biurowym. Iiyama Gold Phoenix daje poczucie większej kontroli i bardziej wyrównanych szans. Taka rozgrywka jest po prostu bardziej przyjemna.
JEST JESZCZE WYGLĄD
Oczywiście obraz na nowszym sprzęcie gamingowym był lepszy, bardziej wyrazisty i ładniejszy niż na biurowym i starszym modelu. To dość oczywiste, że nowy sprzęt będzie oferował lepsze parametry. Warto jednak faktycznie podkreślić, że obraz na iiyamie jest po prostu ładny. Na matową matrycę IPS patrzy się przyjemniej, a lepsze odwzorowanie kolorów i technologia HDR to coś, co sprawi różnicę nie tylko w grach, ale także przy oglądaniu filmów i seriali.
Ostatecznie przekonałem się, że nie trzeba być e-sportowcem, żeby w czasie rozgrywki poczuć różnicę pomiędzy szybszym i wolniejszym monitorem. Ona faktycznie istnieje i nawet jeśli nie zrobi z Ciebie lepszego gracza, to samo granie stanie się bardziej przyjemne. Zresztą płynność to przy omawianiu iiyamy Gold Phoenix słowo klucz. Wydawałoby się, że częstotliwość wyświetlania nie ma takiego znaczenia w tzw. normalnym użytkowaniu, ale przyjemne uczucie „gładkości” ruchu wszystkich obiektów na naszym monitorze towarzyszy nam nie tylko w szybkich grach. Nie miałbym nic przeciwko, by się do tego przyzwyczaić.
ZASTRZEŻENIE
Tekst powstał we współpracy z marką iiyama.