autor: Wojciech Gatys
Kiedy będzie Matrix?
„Wirtualna rzeczywistość nadchodzi!”. „Atari Jaguar bestsellerem wszech czasów!”. „Koniec dominacji Microsoftu!” Wielu próbowało przewidzieć przyszłość i wielu się nie udało. No to teraz ja spróbuję.
Ach, jak ja uwielbiam te artykuły, w których jakiś mądrala objawia czytelnikom, co też się stanie w przyszłości. Lubię po roku czy dwóch do nich wracać, aby się przekonać, cóż za pomysły tam wstawiono. „Wirtualna rzeczywistość nadchodzi!”. „Atari Jaguar bestsellerem wszech czasów!”. „Koniec dominacji Microsoftu!” Wielu próbowało przewidzieć przyszłość i wielu się nie udało. No to teraz ja spróbuję. Przynajmniej mam świadomość swej niedoskonałości (choć w totka za każdym razem jestem pewien, że wygram).
Spróbujmy (będę na początku pisał w liczbie mnogiej, to mi da złudzenie, że odpowiedzialność nie spada tylko na mnie) zastanowić się, jak będzie się rozwijała nasza branża w przyszłości – w tym celu wykorzystam nie tylko swoje skromne obserwacje, ale przede wszystkim wypowiedzi i opinie ludzi, którzy mają do tego szczególne prawo – w szczególności tych, którzy już przynajmniej raz zmienili oblicze gier komputerowych, a teraz zamierzają uczynić to ponownie. No, to do rzeczy.
Trudne słowo – unifikacja. Jeszcze kilka lat temu konsole i pecety, a także poszczególne konsole, dzieliła technologiczna przepaść. Na piecu rządziły symulatory lotów, przygodówki, strategie i skomplikowane RPG-i. Właściciele Nintendo 64 i PlayStation kłuli w oczy swoich odwiecznych rywali płynnymi animacjami i Mario Kartem. Świat był podzielony i dość szczęśliwy. Od kiedy jednak produkcja gier stała się naprawdę wielkim biznesem, jak to zwykle w dużych firmach bywa, zaczęto szukać oszczędności. A gdyby tak wydać tę samą grę na wszystkie konsole? Jedna robota, poczwórne przychody! I tak to się zaczęło.
Z czasem nawet konwersje na PC stawały się coraz bardziej udane i wygląda na to, że trend będzie się utrzymywał – będziemy mieli do czynienia z coraz większą liczbą tytułów przeznaczonych „dla wszystkich”, czyli przede wszystkim strzelanek, gier sportowych i wyścigowych. Szef Electronic Arts, Larry Probst, jakiś czas temu otwarcie stwierdził, że sukces gier EA Sports uzależniony był w dużej mierze od faktu, że pojawiły się one niemal na wszystkie platformy – koszty produkcji, marketingu i oficjalnych licencji były ponoszone tylko raz, a przychody ze sprzedaży były co najmniej czterokrotnie większe, niż gdyby przykładowa FIFka wydana została tylko na najpopularniejszą PlayStation 2. Microsoft swoją zunifikowaną platformę XNA ogłosił już prawie dwa lata temu, a Xbox 360 jest podobny do PC jak żadna inna konsola.
A jeśli ktoś liczy, że unifikacja platform przysłuży się też fanom wspomnianych już, charakterystycznych dla pecetów gatunków... to może się rozczarować. Nawet firmy, które walnie przyczyniły się do rozwoju gier na komputery osobiste i od zawsze były z nimi kojarzone, przenoszą się do konsololandu. „Zdrada” id Software była chyba najbardziej bolesna, ale Carmack i spółka wprost stwierdzili, że priorytetem będą dla nich od teraz Xbox 360 i PlayStation 3 – nowe Dumy i Kłejki pewnie trafią na PC, ale dopiero jako konwersje konsolówek. Produkcja stricte na PC jest mało opłacalna, a dużo łatwiej przenieść tytuł konsolowy na komputer, niż odwrotnie. Cała nadzieja w Sidzie Meierze, który wprost stwierdził, że w Civilization wciąż drzemie taki potencjał, że wydanie nawet dziesiątej odsłony serii jest niemal pewne.