Czy cyberpunk jest możliwy? Kopiowanie umysłu to trudna sprawa
Boże, już na samym wstępie takie atrakcje związane z fabułą. A akapit dalej wcale nie lepiej. Nie czytam dalej, bo nie grałem i chce się sam dowiedzieć o tym całym Silverhandzie.
Johnny Silverhand zapisany na „pendrivie” stał się główną osią fabuły polskiego erpega z Cyberpunk 2077. Czy jednak przenoszenie świadomości do chipa kiedyś będzie w ogóle możliwe?
Dosłownie pierwsze zdanie XD
Spoiler widoczny na głównej z newsami, zanim w ogóle wejdzie się w artkuł. Tego się nie da nie przeczytać. xD
Kurzgesagt na premiere CP2077 mial filmik prawie dokladnie na ten temat: https://www.youtube.com/watch?v=4b33NTAuF5E
polecam kanal ogolnie
Bardzo dobry felieton, dotyczący niezwykle fascynującego zagadnienia. Na naszym, growym poletku nie tak dawno opisaną tutaj tematykę poruszała SOMA. Gra jak dla mnie średnia gameplay'owo, ale fabularnie świetna, jedna z niewielu produkcji, które zostały ze mną na dłużej po napisach końcowych. Twórcy dosyć boleśnie uświadamiają tam graczom, że "przeniesienie" świadomości z ciała do ciała polega na skopiowaniu ciągu zer i jedynek, w skutek czego po prostu powstaje nowa jaźń, ale ta stara wcale nie zostaje magicznie przeniesiona w nowe miejsce... Podobnie, choć bardziej subtelnie zostało to przedstawione w Netflix'owym Altered Carbon, gdzie ludzie używają stosów (opartych o technologię obcych) i wymiennych ciał (zwanych powłokami), by żyć wiecznie. Tyle, że tam też odbywa się to na zasadzie kopi, gdzie transfer po prostu tworzy nowy byt (nową, autonomiczną świadomość), który jest przekonany o byciu tym jedynym, prawdziwym. Tak naprawdę więc, to nie ludzie żyją tam wiecznie, tylko ich kopie.
Jeśli ktoś myśli tak samo jak ja i ma dokładnie te same wspomnienia co ja, to jest mną, nawet jeśli istniejemy w tym samym momencie czasu. Bo tak naprawdę jesteśmy tylko tym "stanem synaps" i ilością połączeń, pewnym schematem wprawionym w ruch.
Codziennie się trochę zmieniamy, a przez życie kilkukrotnie wymieniamy wszystkie atomy w naszych ciałach, nadal mniej więcej pozostając sobą, bo nasze ciało ma na celu podtrzymać nasz konstrukt przy życiu według zapisanego wzorca.
Z kolei przeniesienie umysłu do symulacji może skończyć się bardzo ciekawie, bo nic nie będzie stało wtedy na przeszkodzie, by zmieniać nasz konstrukt, ulepszać go i dać mu większą moc obliczeniową.
wg. prawa zabronione jest klonowanie ludzi, jeśli dojdzie jednak do tego autorze będziesz miał odpowiedź na jedno z pytań a właściwie czy mając 100% odtworzoną osobę otrzymamy 100% identyczny zbiornik na dane.
Jeśli osobowość lub jak kto woli dusza tworzy się poprzez kształtowanie bo pamięć krótkotrwałą tracimy na etapie 3 roku życia, praktycznie możemy tylko przypomnieć sobie urywki przed 3 rokiem życia, a długo trwałą utrwalamy dopiero po 5 roku życia (wszystko pomiędzy 3-5 to jak zdefragmentowany dysk) to otrzymasz odpowiedź czy "dusza" to tylko ukształtowany zapis czy coś więcej / jeśli tylko zapis to właściwie nic nie stoi na przeszkodzie aby przegrać się do nowego naczynia.
Niestety prawdopodobnie (na tym etapie wiedzy) przegranie to tylko zduplikowanie i stworzenie kopii +1 która mimo że taka sama to jednak inna. Coś jak w grze SOMA dlatego wydaje się że jedyną szansą na dalsze życie danej osoby jest jednak szukanie naczynia do przeniesienia jego własnego mózgu lub szukanie ogranicznika w telomerach i dalsze próby inżynierii genetycznej które zatrzymały by ich rozpad.
Mnie osobiście zastanawia czy życie to przypadkowy twór czy faktycznie ktoś tam w kosmosie przeprowadził eksperyment inżynierii genetycznej z którego powstało znane życie.
I to jest najtrudniejsze pytanie świata, na które na 99% nigdy nie poznamy odpowiedzi. Być może dowiemy się, jeśli istnieje jakikolwiek Bóg. Ale wtedy też nie ma pewności, czy nasza świadomość i wspomnienia pozostaną nietknięte.
Temat jakże intrygujący i fascynujący, co kontrowersyjny. Czy zabicie człowieka by go zdigitalizować jest moralnie akceptowalne? Ten problem jeszcze nie istnieje, ale samo zabijanie per se, jest od lat motorem napędowym wielu ciężkich dyskusji. Niby wiemy, że wojna jest zła, ale inaczej do niej podchodzimy w zależności od tego, kto walczy i w jakiej sprawie. Gdy w grę wchodzi np kara śmierci na masowym mordercy, jesteśmy jeszcze bardziej skłonni przymknąć oczy. Dla dobra nauki poświęcono życia tysięcy ludzi. I chociaż to było złe, dzięki poświęceniu (przymusowemu) tych ludzi, wiemy o fizjologii człowieka naprawdę wiele.
Gdy już dojdziemy do tego etapu, zbiorą się przeciwnicy i poplecznicy tegoż przedsięwzięcia. Osobiście problemu nie widzę. Jeśli jest to ochotnik, lub człowiek i tak skazany na śmierć, to gra jest warta świeczki. Oczywiście pytanie też, czy taka digitalizacja byłaby faktycznie śmiercionośna? Być może to tylko kopia zapasowa rodem z Altered Carbon. Tylko...czy to wtedy wciąż my?
W życiu przechodzimy wiele cykli wymiany komórek w organiźmie (chyba średnio ok 10 lat trwa cykl), więc umierając, nie jesteśmy tymi samymi osobami gdy się rodziliśmy. Podobnie z naszymi umysłami. Tam przemiana jest jeszcze większa i nieprzewidywalna. Jesteśmy niczym magiczny wywar. Sumą naszych wspomnień, strachów i marzeń, fantazji i pragnień. Ale niemal na pewno istnieje jeszcze inny element, któru ucieka naszej percepcji, a który jest równie ważny i sprawia, że my, to my.*
Jakby na to nie patrzeć, chociaż pomysł ciekawy, to jednocześnie straszny. Gdy umieram, to umieram na dobre, a żyje jedynie moja kopia i żadna technologia tutaj nie pomoże. Śmierci nie oszukamy.
*To wszystko kojarzy mi się też z teleportacją ze Star Treka, albo innych podobnych filmów. Tam obiekt (człowiek) zostaje rozłożony na molekuły, po czym złożony ponownie w innym miejscu. Proces jest błyskawiczny, ale jakby nie patrzeć, śmiertelny. Długo bym się zastanawiał nad skorzystaniem z takiego.
to jest na razie hipoteza : jedni z badaczy określają cykl co ok. 11 lat inni co 7 z tym że nie dotyczy to neuronów.
Chyba jedyną metodą by na serio "zapewnić nieśmiertelność" byłoby powstrzymanie starzenia się tzn komórki po podziale zachowują stałą długość chromosomów. Patrząc na obecny etap wiedzy (wydłużanie życia myszom) sądzę że to może być możliwe jeszcze do końca tego wieku.
Tohka - To oczywiste.
Ale do tego trzeba by znaleźć jakiś sposób na wypadki typu "czołowe z MAN-em, katastrofa promu na Marsa, doniczka z kwiatkiem spadająca na głowę z 250 piętra apartamentowca" :)
Trudno powiedzieć, co będzie trudniejsze do osiągnięcia.
Podobnie jak koledzy też się naciąłem na ten chamski spoiler z pierwszego akapitu. Pytanie dla tych co grali - jest to info z początku, środka czy też główny końcowy plot twist? - bez dalszych spoilerów poproszę.
To prawie początek. Czyli takie 3-4 godziny gry. Oczywiście chodzi mi o główną linię fabularną.
Nie jest mozliwy, gdyz rzeczywistość jest bardziej smutna i mniej kiczowata.
Rozwoj technologii jest obecnie tak spowolniony, ze i za 100 lat nie dojdziemy do polowy zalozen chodzby Deus Exa.
A ten od Gibsona Cyberpunk jest juz nie na czasie, metal i punki to nie przyszlosc, przyszlosc to muzyka sztuczna z komputerow i niewolnictwo korporacji plus utylizacja ludzi biednych przez zamoznych za pomocą różnych sposobow (zatruta zywnosc, szczepiaki, wirusy, finansowe zniewolenie przez kosmicznie drogie nieruchomosci, brak wlasnosci ruchomości, bezrobocie z glod i bieda).