7 osiągnięć w grach, dla których musiałem oszukiwać
Uzycie poradnika jako oszustwo? No jeżeli przed jego użyciem sie próbowało kilka(naście razy) to jak najbardziej to nie oszustwo. Używanie narzedzi i błedów gry? No to oszustwo ale jednak "uczciwe" bo sie korzysta z (zepsutych) mechanik, ile razy sam korzystałem z błędów gry.
Lubie wbijać osiagniecia ale sam jestem neicierpliwy i szybko sie wnerwiam i potrafię po kilku próbach odpuścić, zazwyczaj wracam kilka razy ale ile już też miałem gier gdzie niby byłem blisko 100% ale zabrakło mi cierpliwości do tych ostatnich 2/3 aczików. Przykład z HK, ja przykładowo za takie wyzwania nawet sie nie biore.
Nienawidze oszustw na zasadzie czitów albo (w przypadku steama) wbijania sobie programem. Tyle dobrego ze to jest promil graczy.
Jeśli to single to róbta co chceta. Przejmowanie się takimi rzeczami, serio ;D Ważne aby grać tak aby dawało to radość. Kiedyś to się ciągle na kodach grało i było git. W GTA, Gothic, etc. Dawało to dużo radości bo kody były różne. Czołgi, bronie, wielkie głowy. Oj działo się. Dzisiaj trzeba być uczciwym bo gry są bardzo poważne tak jak i gracze. Szkoda że twórcy gier coraz rzadziej wprowadzają kody do swoich gier. Jakby zapomnieli co jest pierwszą i najważniejszą zasadą w graniu... Aby się dobrze bawić.
"wykonaj 200 zadań dla rybaka" -terraria, nie... dzięki, szanuje swój czas, lepiej było stworzyć nowy świat z pobraną mapką która posiada wszystkie rybki z zadań i powtórzyć to 100-coś razy. nie czuję się z tym źle sam achivment nosi nazwę, Supreme Helper Minion! xD
W przypadku sporej części z minigier w FF9 oszukiwać to nie wstyd.
Bądźmy szczerzy - jeśli ktoś je zrobił na "szaraku" to nie mógł być normalnym człowiekiem.
Pamiętam rekordy skoków na skakance z "PSX Extreme" - jeden gość wykręcił chyba 1130! Reszta nie dobijała do kilku setek. Sam chyba po 100 dałem sobie spokój :)
Kiedyś twórcy robili takie rzeczy, by „zachęcać" do kupowania poradników i dzwonienia. No ale wtedy kupowało się może parę gier na rok i je przechodziło wzdłuż i wszerz.
Choć i tak te achievementy to głównie do śledzenia poczynań graczy służą i potem dostajemy gry przy których tą wiedzę spożytkowali tworząc... takie sobie gry. Bezpieczne, według formuły...
Czasem osiągnięcia są bardzo proste do zdobycia, ale marnują czas gracza. W The Dark Eye było coś w stylu zniszcz i napraw przedmiot 50 razy, to sobie po prostu napisałem skrypcik, który na przemian wybierał niszczenie i naprawianie, używał ich na przedmiocie, przeklikiwał komentarze bohaterów i tak w kółko. W The Night of the Rabbit z jego 1000 kliknięć w robaka tak samo. Człowiek odpalał grę, skrypt, szedł na obiad, a jak wrócił, osiągnięcie było zrobione.
Za takie "oszukiwanie" szanuję. Człowiek chciał coś zdobyć i wykonał pewien wysiłek, którym było napisanie skryptu. W czym pisałeś skrypty? W Pythonie?
Niestety, kiepski ze mnie programista. Bawiłem się trochę w AutoHotKey (AHK).
Kiedyś chciałem mieć dożywotnio okrągłe zero gierek ze 100% achievementów, niestety Telltale wszystko popsuło. : /
A Yoko Taro w NieR Automata strolował wszystkich i brakujące osiągnięcia można po prostu kupić w ukrytym w grze sklepie, za walutę zdobywaną w grze po trzecim przejściu gry ;-)
ale ludzie sie marnuja :D. ja robie cos co jest calkowicie opcjonalne i nic nie znaczace (np gta sa misje sluzbowe typu policja, karetka) tylko te, ktore faktycznie nagradzaja nas czyms fajnym. np misja policjanta, ktora powtarzasz chyba 12 razy gwarantuje ci wiecej pancerza. nie dosc, ze misja jest fajna bo jedziesz i rozwalasz, jest coraz wiecej tego (celow do zabijania w danym czasie) to jeszcze zarabiasz spoko pieniadz. calkiem latwe misje i do tego przyjemne. a te misje sa takimi misjami, ktore nawet nie informuja o tym (jak wiele rzeczy w gta sa), ze powtarzajac iles takich misji mozesz dostac cos ekstra :). znacznie lepsze niz te osiagniecia. co mi po tym jak w grze nic nie dostane?
Są gry w których osiągnięcia dają jakieś konkretne bonusy, wtedy to ma sens. Ale grać tylko po to żeby dostać "aczika" to jakiś absurd, zwłaszcza że zdarzają się głupsze niż ustawa przewiduje.
Po 4 przejściach gry, pewnie stu godzinach treningu w God Home w końcu pobiłem p5 i wymaksowalem grę. Byłem z siebie bardzo dumny (skakanie po salonie, walenie dłońmi w ściany haha) bo widzac procent graczy, którzy to osiągnęli czułem się jakbym dołączał do bardzo wąskiego grona. Po przeczytaniu tego, że autor stwierdził że mu się należy bo już długo trenował nie wiem co mam myśleć. Myślicie, że jaki procent z osób które osiągnęły ten achievement oszukiwało? Ja nie krytykuje, gry są do zabawy.
Na Steam mam kilka gier gdzie zrobiłem 100% aczików: Mad Max, Outriders, The Surge, The Surge 2, Metro 2033 Redux, Metro Last Light Redux, Metro Exodus i chyba tyle... Oczywiście w niektórych musiałem oszukiwać (takim fajnym narzędziem jest Cheat Engine), bo nie szło zrobić tego normalnie albo szkło, jednak za długo i za dużo nerwów bym musiał stracić :D
Jakby nie patrzeć, przestawienie zegara w celu zdobycia osiągnięcia w The Stanley Parable idealnie wpisuje się w klimat tej gry.
Z ciekawości sprawdziłem. PSXExtreme #60 - rekordzistą jest jakiś świr z 3103 skokami. No świr :D
Nigdy nie zależało mi na 100% przejściu gier. Mam chyba tylko jedną taką grę i to jakąś Visual Novel gdzie jest dosłownie kilka osiągnięć.
Zależało mi za to na niektórych osiągnięciach jak world conquest w EU4 czy wygranie rozgrywki na najwyższym poziomie w Cywilizacji, XCOM czy Stellaris. Robiłem to dla własnej satysfakcji więc oszukiwanie nie wchodziło w grę włącznie z wczytywaniem wcześniejszego zapisu jakby mi coś nie poszło. Wcześniej co najwyżej podglądałem na youtubie jak inni grają na tych poziomach aby zobaczyć jakie błędy popełniam.
A ja mam prostą zasadę, czerpię z gry 100% przyjemności, jak grind jest zbyt długi/monotonny to odpalam CE i znów jest człowiek szczęśliwy.
Dziwię się, że
Smiechlem na te "trudne" osiagniecia :)
Wystarczy jedna gra aby liczbowo przycmic te trudnosci :) --->
Ale to nie są trudne osiągniecia tylko wynikające z przymusu grania danym państwem w EU4. Wystarczy wybrać mało popularną nację i już jest bardzo łatwo zdobyć jakieś rzadkie osiągniecie. Ostatnio grałem w Wasteland 3 i do mojej listy najrzadszych osiągnięć wskoczyło kilka tylko dla tego że to nie jest jakaś bardzo popularna gra.
Nigdy nie zrozumiem grania dla osiągnięć. Osiągnięcia powinny być tylko dodatkiem do samej gry (tak jak jest np. w Dishonored, gdzie pełnią one rolę przyjemnych wyzwań), a nie jej głównym motorem napędowym. Cheatowanie w celu zdobycia osiągnięć jest dla mnie zwyczajnie chore.
Jak dotąd są tylko dwie gry, w których zrobiłem 100% - cp2077 i specops: the line. I obie tylko dlatego, że dobrze szło "samo" i na koniec stwierdziłem, że skoro mi kilku tylko brakuje, to spróbuję je dograć. No i same gry, jak się nietrudno domyślić, bardzo mi podeszły. Gdyby ktoreś z nich były jakoś szczególnie idiotyczne, pewnie mógłbym coś pooszukiwać trochę, ale zasadniczo w ogóle mnie osiągnięcia nie interesują.
Tak, wiem, mętne to trochę.