autor: Korneliusz Tabaka
Wokół Wojennego Młota cz.4
Zanim siadłem do pisania tego odcinka, mocno główkowałem, jak by tu przybliżyć wam jeden z najsłynniejszych systemów RPG na świecie. Nie chciałem, żeby był to typowo encyklopedyczny zapis w stylu: powstał wtedy i wtedy, świat jest taki a taki, a statystyki siakie.
Coś na początek
Zanim siadłem do pisania tego odcinka, mocno główkowałem, jak by tu przybliżyć wam jeden z najsłynniejszych systemów RPG na świecie. Nie chciałem, żeby był to typowo encyklopedyczny zapis w stylu: powstał wtedy i wtedy, świat jest taki a taki, a statystyki siakie. I w przebłysku dziwnego olśnienia wpadłem na taką myśl: człowiek najlepiej uczy się w praktyce, więc może napisać coś w rodzaju opowiadania/sesji, może wtedy poczulibyście klimat i zrozumieli, co jest takiego w tej grze, że ludzie zarywają przy niej niejedną noc.
Deratyzacja
Ciemna, deszczowa noc. W starej podniszczonej kamienicy tylko z jednego okna wydobywa się migoczący blask światła. Ten blask rzuca kilka świec umieszczonych w pokoju na pierwszym piętrze. W powietrzu unosi się aromat orientalnych kadzideł oraz delikatna woń waniliowego tytoniu. W owym pomieszczeniu, wokół drewnianego stołu siedzą cztery postacie. Jedna z nich pochłonięta jest sprawdzaniem czegoś w podniszczonym tomie. Pozostałe z niecierpliwością wyczekują na efekt poszukiwań. Za oknem burza szaleje już w najlepsze. W pewnym momencie pokój zalewa jasność błyskawicy. W tej samej chwili osoba studiująca księgę podnosi znad niej głowę i z błyskiem w oku mówi do pozostałych:
- Mam! Przysługuje mi rzut na zręczność, żeby sprawdzić, czy złapałem równowagę i nie spadłem do tego przeklętego ścieku.
- Słuchaj, Kornel. Wiem, że jesteś wyszkolonym łowcą czarownic, ale sam chciałeś zejść do kanałów w tej swojej zbroi płytowej, więc ponoś teraz tego konsekwencje. Poza tym, to ja tu jestem mistrzem gry i mogę olać zasady, jeśli chcę – powiedział Piotrek.
- No, nie bądź taki zrzęda. Pozwól mu zrobić test, odpowiednio trudny i tyle. Zresztą, nie bardzo widzi mi się spacerowanie z nim, cuchnącym tym szlamem – wtrącił jeden z pozostałych graczy, notabene też Piotrek.
- Dobra, niech wam będzie. Bierz k-setkę i rzucaj. Test jest trudny, więc masz minus 30 do zręczności. Ech, ty farciarzu, dziesiątka, dobra, nie wpadłeś do kanału. Wracając do głównego wątku – co robicie?
- Ponieważ wchodzę jako ostatnia, zamykam za nami właz, żeby straż miejska nie węszyła – zadeklarowała Kasia.
- Spoko, niegłupi pomysł. Acha, jeszcze jedno, macie pochodnie? – ze złowieszczym uśmiechem zapytał mistrzunio.
- Nosz kurde. Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy.
- Mówiłem, żebyś zabrał, a ty - jak zwykle - wolałeś obładować się tym swoim żelastwem.
- Przestaniesz na nie narzekać, gdy znowu jakaś poczwara na ciebie wyskoczy.
- Chłopaki, nie kłóćcie się. Zaraz wyczaruję jakieś światełko i po problemie.
- Ok. Udało ci się, ale rzuć jeszcze kosteczką.
- A na co?
- Ty się nie pytaj na co, tylko rzucaj. Nie wszystko musisz wiedzieć. Hmm. Dobra, gdy łowca z kapłanem się na siebie wściekają, zdaje ci się, że słyszysz dziwne skrobanie, a zaraz potem jakby coś przemknęło przed wami, na granicy światła.
- Panowie, wy tu na siebie skaczecie, a tam coś nas podpatrywało.
- Dobra, Kornel, łowco nasz kochany, prosimy przodem. Ja zdejmuję z pleców mój młot pobłogosławiony przez Sigmara i ubezpieczam tyły. Kasia w środku. Jakby co, to wal błyskawicami na prawo i lewo, byle nie w nas.
- Bardzo śmieszne.
- Ja w lewej ręce trzymam miecz, w prawej kuszę pistoletową i ruszam do przodu. Żeby później nie było wątpliwości – moja zbroja jest w dobrym stanie, a na nogach mam porządne skórzane buty, więc nie wydaję dźwięków jak Robocop.
- Ok, ok. Ruszacie więc za tym stworzeniem. Co chwilę do waszych uszu docierają jakieś dźwięki. Tylko nigdy nie wiadomo, czy to szczur, czy może coś większego. Do tego cały czas macie wrażenie, że jesteście obserwowani, a magiczne światełko sprawia, że czujecie się strasznie wyeksponowani. W pewnym momencie jesteście prawie pewni, że w tunelu przed wami coś się ruszyło. Co robicie?
Kapłan Sigmara
- Lekko przyspieszamy, cały czas zachowując czujność.
- Rozumiem. Ruszacie za ciemnym kształtem i docieracie do większego pomieszczenia. Ma kształt półkuli, przed wami widzicie drugie wyjście, a po bokach jeszcze dwa. Z każdego wpływają lub wypływają ścieki, choć w tym konkretnym pomieszczeniu są one przykryte kratą, więc można chodzić po całej podłodze bez obawy, że wdepnie się w coś śmierdzącego. Gdzieniegdzie widać grube rury kanalizacyjne z zaworami. W przeciwległym wyjściu widzicie ścigane przez was stworzenie. Zatrzymuje się i odwraca w waszą stronę. Teraz widać wyraźnie, że to Skawen.
- Oj coś mi tu śmierdzi i nie chodzi o szlam.
- Przeczucie cię nie myli. W każdym z wyjść pojawiają się po dwa, w sumie osiem wyrośniętych szczurów - Skawenów. Ewidentnie nie mają sympatycznych zamiarów – siedem rusza na was, a jeden, wyglądający na szamana, zaczyna gestykulować.
- W grupkę po prawej rzucam unieruchomienie.
- Ja rzucam na siebie pancerz wiary.
- A ja strzelam z kuszy do tego szamana, upuszczam ją, wyciągam sztylet i rzucam w niego.
- Nie za dużo jak na jedną rundę?
- Szybkie wyciągnięcie, he he.
- Dobra. Rzucajcie po kolei kostkami. Kasia, jeden ze Skawenów stanął, ale drugi idzie dalej i to na ciebie. Piotrek, twoja modlitwa została wysłuchana i wokół ciebie migocze magiczny pancerz. Kornel, bełt z kuszy ledwo drasnął szamana, ale sztylet trafił go w bark i zdekoncentrował. Sytuacja wygląda następująco: Z lewej szaman znów próbuje coś czarować, a jego kompan dobiega do Kornela. Z prawej jeden szamocze się związany zaklęciem, drugi dobiega do Kasi. Po dwóch z przodu i z tyłu jeszcze do was nie dotarło. Ci, co dobiegli, atakują. Kornel, twój trafia cię, ale jego krótki miecz ześlizguje się po twojej zbroi. Natomiast ty, Kasiu, zbroi nie masz, więc dostajesz 3 obrażenia.
- Ała, ale czekaj, próbuję uniku.
- Ok, rzucaj kostką. Hmm, prawie ci się udało – jedno obrażenie. Wasza kolej.
- Oba ataki ładuję w tego przy naszej czarodziejce z księżyca.
- Dowcipas. W takim razie ja rzucam kolejne unieruchomienie, tym razem na tych za nami.
- A ja się cackać nie będę, tylko wszystkimi atakami walę w tego, co mi porysował pancerz.
- Piotrek – jeden z ciosów trafia, szczur jest trochę ogłuszony, ale wciąż może atakować. Przynajmniej zwróciłeś na siebie uwagę. Kasiu, rzucasz czar, przez chwilę nic się nie dzieje, ale gdy już prawie do ciebie dobiegały, stają jak wryte. Nie mogą cię sięgnąć. Teraz twoja kolej, łowco, rzucaj. No tak. Czy ktoś ma ochotę na szczura w plastrach? Już, spokojnie, nie ciesz się tak, dwa następne rzucają się na Ciebie, a do tego czujesz się jakiś ociężały. Najwyraźniej szaman w jakiś sposób cię osłabił i znów coś zaczyna mamrotać. Piotrek, ten przy tobie atakuje cię i trafia – 2 obrażenia. Kornel – zaliczyłeś kolejne zadrapanie na pancerzu, drugiego ciosu uniknąłeś, ale trzeci znajduje lukę w twojej obronie i wbija ci sztylet w bok. Jedno obrażenie, ale coś niefajnego zaczyna sączyć się do twoich żył.
- Normalnie bomba. Dobra, wszystkie ataki w te szczury. Jak jeden padnie, przerzucam się na drugiego.
- Ja potraktuję szamana błyskawicą.
- W imię Sigmara, giń poczwaro!!!
- Twój potężny cios młotem trafia go z góry w głowę. Skawen aż się rozkraczył i padł na plecy – już nie wstanie. Kasiu, błękitna błyskawica wylatuje z twojej wyciągniętej dłoni i trafia szamana prosto w pierś. Przeżył, ale jest chwilowo ogłuszony – na razie macie z nim spokój. Kornel, stajesz się coraz powolniejszy, udaje ci się zabić jednego z atakujących, ale drugi z łatwością uniknął ciosu i przeszedł do kontrataku. Kolejne draśnięcie, tym razem w udo. Rana sama z siebie nie jest groźna, ale czujesz, jak coraz więcej jadu krąży w twych żyłach. Cały się pocisz i z wysiłku przyklękasz na jedno kolano – możesz już tylko parować ciosy, a i to przychodzi ci z trudem. Znów wasza runda.
Jeden ze Skaweńskich miotaczy spaczenia
- Sięgam do pasa po fiolkę z odtrutką i ją wypijam. Tak, wiem, nie mogę parować.
- Skoro szaman nie może się ruszać – ognistym pociskiem w niego.
- A ja doskakuję do tego przy Kornelu i młotem po tym kosmatym łbie.
- Dobra. Kornel – antidotum zaczyna działać, ale jeszcze przez rundę nie możesz wykonywać zbyt gwałtownych ruchów. Piotrek, cios z zamachu posyła Skawena na ścianę. Ciężko powiedzieć, w jakim jest stanie, ale za szybko to on się nie ruszy. Z kolei szaman, trafiony ognistą strzałą, staje w płomieniach. Uwięzionym szczurom udaje się pokonać zaklęcie, ale na widok zmasakrowanych towarzyszy, przechodzi im ochota do walki – uciekają w stronę tunelu za wami. Gonicie ich?
- Szkoda zachodu, nie wiadomo, co się jeszcze czai w tych kanałach, lepiej chwilę odpocząć.
- Słuszna uwaga Kasiu, czas na „ręce, które leczą”.
- Spoko. Powoli adrenalina z was odpływa, rozluźniacie mięsnie, zaczynacie opatrywać swoje rany, gdy nagle z tunelu, którym uciekły niedobitki, słychać przeciągły ryk. Kornel, rzucaj kostką. Rozpoznajesz w tym odgłosie szczurzego ogra, który najwyraźniej się zbliża. Widzicie dwuipółmetrowe, muskularne cielsko wchodzące do pomieszczenia, w którym się znajdujecie. Do tego z pozostałych wyjść znów wychodzą po dwa Skaweny. Tym razem jest wśród nich dwóch szamanów.
- Błyskawicą w ogra!
- Szczęście cię chyba opuściło. Co prawda zaklęcie się udaje i stopuje bestię, ale swoimi czarami zwróciłaś na siebie uwagę mrocznych bóstw. Padasz na ziemię, a z nosa cieknie ci krew. Jesteś oszołomiona, na jakiś czas zapomnij o magii. Do tego szczury są coraz bliżej, a wy czujecie się tacy zmęczeni…
Posłowie
Jeśli nie wszystko wydawało wam się zrozumiałe, nie wiecie, o co chodziło z tymi rzutami czy umiejętnościami – nie przejmujcie się. W RPG-ach tak naprawdę nie jest ważna znajomość zasad, wystarczy, że mistrz gry wie, o co chodzi. Gracze muszą tylko wczuć się w rolę i dać się wciągnąć w wykreowany przez niego świat.
Mam nadzieję, że tym krótkim opowiadaniem udało mi się zainteresować was tym wspaniałym rodzajem gier. Tym czasem żegnam się z wami. Jutro przeniesiemy się w świat epickich bitew i wyszukanych strategii.
PS: Opisane sytuacje nie zdarzyły się naprawdę i są tylko wytworem chorej wyobraźni autora. Wszelkie podobieństwo do osób żyjących na Ziemi jest jak najbardziej zamierzone :)
Poniżej poprzednie odcinki cyklu: