Wirtualne morderstwo - rzeczywisty wymiar sprawierdliwości
W kiepskim kierunku się to porusza. Ja sam kiedyś potrafiłem 48h z rzędu w CS'a przereżać (w zasadzie raz mi się udało), ale mocno spuściłem. Mam chęci pograć z godzinę dziennie, jeśli jest czas. Wystarczy posmakować czegoś innego niż gier - na pewno w realu uda się każdemu znaleźć pasję ;)
Trenuję thug workout, siłownię i trochę aerobów (basen, bieganie itd.) i jestem w nieporównywalnie lepszym samopoczuciu niż wtedy, gdy jechałem kogo chciałem na jakim serwerze chciałem i ile czasu chciałem - pielęgnowałem tzw. kompleks bycia najlepszym.
@reksio
To co tu robisz?
Co do newsa, to mocno spóźniony. Chociażby na gazeta.pl było o tym parę dni temu ;)
Czytałem o tym 3 dni temu, gol zawsze spóźniony...
Tytuł wprowadza w błąd. Po prostu potraktowano to zdarzenie jako naruszenie czyjejś własności/prywatności, a to, że akurat wirtualna postać została "zabita" nie ma wielkiego znaczenia.
@reksio
Grasz - jesteś graczem - nienawidzisz siebie. Logiczne. Ja też traktuję gry zdrowo aczkolwiek uważam się za gracza.
Ja kiedyś grałem nałogowo całymi dniami, a nawet i nocami w UO i CSa. Byłem po prostu żałosnym no-lifem. Teraz studiuję na polibudzie i całymi dniami, a nawet i czasem nocami robię projekty i się uczę. Też jestem no-lifem, ale przynajmniej nikt mi nie może zarzucić, że aż tak żałosnym jak wcześniej. Ostatecznie i wtedy, i teraz chodzi o bycie najlepszym, ale obecnie przynajmniej ma to charakter produktywny. Nie zmienia to faktu, że dalej gram, ale nie dla samego faktu grania, ale dla czystej rozrywki.
Btw nie tylko gry w niekontrolowanych dawkach potrafią być szkodliwe, więc nie powinni aż tak po nich jechać. Kiedyś przez 3 dni wolnego z małymi przerwami oglądnąłem 2 sezony Star Treka. Następnego dnia po tym maratonie jak jechałem tramwajem to miałem stany lękowe spowodowane obawą przed atakiem Klingonów na tramwaj. :D
Następnego dnia po tym maratonie jak jechałem tramwajem to miałem stany lękowe spowodowane obawą przed atakiem Klingonów na tramwaj. :D
Nie no, tekst dnia!
Taka mała historyjka - małżeństwo, poznali się w World od Warcraft, ona Polka, on Austriak, teraz mieszkają razem, mają dziecko.
Koleś był liderem gildii, siedzimy razem na raidzie. Wszystko ładnie idzie, a tu nagle koleś idzie offline i się nie pojawia. Trudno, zastąpiliśmy go, dokończyliśmy wszystko. Następnego dnia koleś opowiedział, co się stało.
On siedział w domu i grał, ona wróciła do tegoż domu, patrzy, że on siedzi na raidzie. Nie, nie zdenerwowała się, że on tylko gra i że lepiej by się zajął dzieckiem. Ona zrobiła mu awanturę, że na nią nie poczekał z raidem i z wściekłości odłączyła mu internet.
Ale to przesympatyczni ludzie i wspaniał para (poznałem ich w realu). Mają jednak swoje dziwactwa :P
xant0s <- dobre :P
mnie żonka po prostu wytrenowała - mówi, że potrzebuje usiąść do komputera, jak klikam log off w najbliższym bezpiecznym miejscu i przepraszam drużynę/gildię/korporację. Nie jestem najbardziej wartościowym elementem społeczności - trudno, kobiety mają przebogaty zestaw środków perswazji. Rajdy i obrony POS w EVE są wspaniałe ale do licha, nie o godzinie 14 albo o 4 w nocy!
W tytule jest literówka.