autor: Marek Czajor
Problem Xbox-a 360 rozwiązali... gracze
Nie milkną komentarze i dyskusje na temat awaryjności pierwszego rzutu konsol Xbox 360, dostępnych od 22 listopada w amerykańskich sklepach. Wielu ze świeżo upieczonych posiadaczy next-gena Microsoftu skarży się na internetowych forach, że ich sprzęt zawiesza się już po kilkunastu minutach zabawy.
Nie milkną komentarze i dyskusje na temat awaryjności pierwszego rzutu konsol Xbox 360, dostępnych od 22 listopada w amerykańskich sklepach. Wielu ze świeżo upieczonych posiadaczy next-gena Microsoftu skarży się na internetowych forach, że ich sprzęt zawiesza się już po kilkunastu minutach zabawy.
Graczom wystarczyły trzy dni by stwierdzić, co jest przyczyną wadliwego działania konsol. Otóż winowajcą jest duży, klockowaty, obudowany jak pancernik… zasilacz sieciowy! Owa cegła wydziela tak duże ilości ciepła, że przy swojej zwartej budowie w dość krótkim czasie po prostu się przegrzewa. Dwója za myśl konstruktorską, panowie inżynierowie z Microsoftu!
Jakkolwiek wszelkie reklamacje są uzasadnione i producent musi wymienić wadliwy podzespół, wielu graczy ze strachem myśli o jakiejkolwiek przerwie w katowaniu nowych tytułów. W związku z tym domorośli konstruktorzy sami wymyślają sposoby na wydłużenie czasu pracy zasilacza. Fora pełne są pomysłów na schłodzenie cegły. Do najoryginalniejszych metod należą: zawieszenie zasilacza na sznurku (3 godziny pracy bez zwisu konsoli) albo położenie go na dwóch przeciwległych krawędziach tekturowego pudełka (5 godzin pracy bez zwisu). Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, by zastosować zwykły, pokojowy wentylator. Za proste czy nieskuteczne?