Organizacja zrzeszająca twórców gier chce głowy szefa Activision Blizzard
W sieci ruszyła petycja, mająca na celu doprowadzenie do dymisji Bobby'ego Koticka - dyrektora generalnego Activision Blizzard. Firma parę dni temu ogłosiła, że w ramach restrukturyzacji zwalnia około 800 pracowników - pomimo wyjątkowo dobrych wyników finansowych.
Masowe zwolnienia w firmie Activision Blizzard nie mogły przejść bez echa w branży. Po tym, jak amerykański gigant pokazał drzwi prawie 800 osobom w swoich szeregach, pracownicy growi zrzeszeni w organizacji Game Workers Unite zażądali dymisji dyrektora generalnego korporacji, Bobby’ego Koticka. Ich zdaniem postawa szefa Activision Blizzard, który od razu po ogłoszeniu rekordowych przychodów zapowiada zwolnienia na bezprecedensową w świecie interaktywnej rozrywki skalę, jest niemoralna i kierowana wyłącznie chęcią jeszcze większych zysków dla akcjonariuszy. Sprawą zainteresowała się także największa centrala związkowa w Stanach Zjednoczonych, American Federation of Labor and Congress of Industrial Organizations, która za pośrednictwem serwisu Kotaku zachęca osoby zatrudnione w branży gier wideo do tworzenia związków zawodowych.
Game Workers Unite wyraziło swoje oburzenie wobec decyzji szefostwa Activision Blizzard w długim wątku na Twitterze. „Niszczenie życia 800 pracowników przy jednoczesnym zgarnianiu milionów w bonusach dla siebie i twoich kumpli to nie kierownictwo, to kradzież. My, zatrudnieni w Activision oraz ich przyjaciele, mamy dość” - czytamy w pierwszym z nich. W kolejnych pojawiają się informacje o gigantycznych zarobkach Bobby’ego Koticka (około 30 milionów dolarów rocznie) i 15-milionowej premii, przyznanej w styczniu nowemu dyrektorowi finansowemu firmy. „Gdyby podzielić nieprzyzwoicie wysoką pensję Koticka (to jeden z najlepiej opłacanych dyrektorów generalnych na świecie), wystarczyłaby na opłacenie wynagrodzenia wszystkich 800 wyrzuconych pracowników” - twierdzi organizacja Game Workers Unite, zachęcając odbiorców do podpisania petycji o zwolnienie szefa Activision Blizzard.
Z kolei na łamach Kotaku ukazał się list od Liz Shuler, sekretarz centrali związkowej AFL-CIO, reprezentującej ponad 50 związków zawodowych i 12 milionów pracowników w Stanach Zjednoczonych. Znajdziemy w nim zapewnienia o niezwykłym wysiłku, jakiego wymaga tworzenie nowych światów i wyzwań, i protest przeciwko chciwemu kierownictwu, które nie ma oporów przed przypisywaniem sobie cudzych sukcesów.
Podczas gdy Wy tworzycie jedne z najbardziej przełomowych produktów naszych czasów, oni zarabiają miliony. Podczas gdy Wy zmagacie się z wyczerpaniem, wkładacie całe serce w grę, Bobby Kotick i Andrew Wilson (dyrektor generalny Electronic Arts – dop. autora) wznoszą toasty za „swój” sukces. Oni zyskują bogactwo. Oni zyskują rozgłos. To o nich mówi się jako o wizjonerach i pionierach. Co dostajecie Wy? Skandalicznie długie godziny pracy i nieodpowiednie do nich wypłaty. Stresujące, toksyczne warunki pracy, które doprowadzają Was do granic wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Strach przed tym, że proszenie o coś więcej może oznaczać utratę Waszego wymarzonego zajęcia. - fragment listu otwartego AFL-CIO.
Wkrótce zapewne przekonamy się, czy te działania doprowadzą do konkretnych rezultatów. W ostatnich miesiącach nie brakowało niestety przykładów na to, jak bezwzględna dla „szarych” pracowników potrafi być ta branża – począwszy od nagłego zamknięcia studia Telltale Games, przez niezwykle ciężkie warunki pracy nad Red Dead Redemption II, na niedawnych zwolnieniach w Activision Blizzard skończywszy. Tajemnicą poliszynela jest powszechność bezlitosnego „crunchu” (a więc trwających tygodniami maratonów pod koniec produkcji danej gry, by zdążyć na wyznaczoną premierę), częste są doniesienia o toksycznej atmosferze. Czy jednak odzew na działania Activision Blizzard sprzed paru dni będzie na tyle mocny, by zmienić cokolwiek na stałe?