Ocena 6/10 może zrazić do dobrej gry, a wcale nie powinna
Faktycznie Mass Effect: Andromeda średniak, zwłaszcza że go oceniliście na 8.5 xD
Rozumiem, że to temat podcastu, ale odniosę się stricte do serwisu: GOL oznacza oceny na czerwono już od 5.5/10 w dół - to jest ponad połowa skali! A kolor jednak w jakiś sposób sugeruje czy gra jest dobra/średnia/zła. Ocena 5.0/5.5 powinna być na żółto, bo to średniak. Jedno robicie, drugie gadacie i sami w recenzjach głównie korzystacie z ocen od 7 w górę.
Biorąc pod uwagę jak cenne i pomocne są tutaj oceny redakcji w stylu 8/10 i wyżej to... to w sumie nie wiem co, i tak nikt kto się trochę orientuje nie traktuje ich poważnie.
6/10 to czasami są gry w stylu, jedni je kochają, inni nienawidzą
Grałem w wiele gier 6/10 i sam je tak oceniłem. Zazwyczaj są to gry, które część rzeczy robią dobrze, a część nie. Nigdy nie żałowałem zagrania w taką grę i dla mnie ta ocena nie skreśla tytułu.
Faktycznie Mass Effect: Andromeda średniak, zwłaszcza że go oceniliście na 8.5 xD
Biorąc pod uwagę jak cenne i pomocne są tutaj oceny redakcji w stylu 8/10 i wyżej to... to w sumie nie wiem co, i tak nikt kto się trochę orientuje nie traktuje ich poważnie.
6/10 to czasami są gry w stylu, jedni je kochają, inni nienawidzą
Grałem w wiele gier 6/10 i sam je tak oceniłem. Zazwyczaj są to gry, które część rzeczy robią dobrze, a część nie. Nigdy nie żałowałem zagrania w taką grę i dla mnie ta ocena nie skreśla tytułu.
W czasach gdy rynek jest zalany grami nikt nie będzie przejmował się niczym poniżej 9/10 o ile nie będzie to jakiś wyjątek typu „recenzenci pogardzili, ale gracze docenili" albo marketing szeptany zadziałał.
Nie każdy gatunek jest taki "zalany".
Np. od 2017 czekam na Space Operę podobną do Mass Effecta. I chyba żadnego "klona" się nie doczekam i dopiero Mass Effect 4 gdzieś w 2030 wypełni tą pustkę...
(Star Trek: Resurgence wygląda ciekawie, ale to bardziej Visual Novelka od Telitale, niż RPG).
"Klony Gothica" też nie są popularne.
W związku z tym i tak czekam na (prawdopodobnie) średniaka Farathana. Nie potrzebuje gry 9/10, bo bardzo lubię ten podgatunek RPG i zagram o ile nie będzie to kompletny badziew.
Rozumiem, że to temat podcastu, ale odniosę się stricte do serwisu: GOL oznacza oceny na czerwono już od 5.5/10 w dół - to jest ponad połowa skali! A kolor jednak w jakiś sposób sugeruje czy gra jest dobra/średnia/zła. Ocena 5.0/5.5 powinna być na żółto, bo to średniak. Jedno robicie, drugie gadacie i sami w recenzjach głównie korzystacie z ocen od 7 w górę.
Przecież wy praktycznie nigdy nie schodzicie poniżej 7.
Nawet największe kupsztale pokroju BF 2042 oceniacie na 7+, to co mają sądzić ludzie o grach z nizsza nota.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Każda gra kosztuje pieniądze. Na chłopski rozum kupienie gry, która w społeczności graczy jest widziana jako 6/10 obarczone jest dużo wyższym ryzykiem niż kupno takiej, która postrzegana jest jako 9/10.
W takiego "spoko średniaczka" to można zagrać gdy jest na Steamie w promocji -85%. Albo jeszcze lepiej, za darmo w Epicu jak wspomniał artykuł.
No niby tak, ale jednak sama ocena wszystkiego nie powie i trzeba jeszcze zobaczyć przynajmniej plusy/minusy (najlepiej porównując z kilku źródeł), bo np. grze się dostało za kiepską fabułę, a dla ciebie to nie problem, więc w takiej grze będziesz się dobrze bawić.
6/10 to jest pozytywna ocena, powyżej średniej czyli taka gra jest lepsza niż średniak. Oczywiście, ze takie gry mogą bawić i dawać frajdę. Niestety dziennikarze w tej branży używając skali ocen 5-10 dopuścili do tego, ze gra 6/10 uchodzi za praktycznie crapa i wielu graczy sobie takie gry odpuszcza nie wiedząc co tracą. Niektórzy to nawet 7/10 odpuszczają bo myślą, że to średniaki...
Jak ktoś patrzy tylko na oceny recenzentów i na ich podstawie podejmuje decyje o zagraniu lub nie, to pozostaje jedynie wspołczuć. Przypadki, w których po zagraniu w daną gre miałem kompletnie inne zdanie niż recenzenci było mnóstwo. Najlepszymi przykładami są tutaj Gothic i Skyrim. Gothic dostał na GOL'u 7/10, a jest moją ulubioną grą ze wszystkich, w które kiedykolwiek grałem. Natomiast Skyrim, który dostał 10/10 od wiekszości branżowych mediów i został okrzyknięty grą milenium totalnie mnie wynudził i pomimo kilku prób za każdym razem sie od niego odbijałem po kilku godzinach.
To były inne czasy, Gothic dostał 7 bo wtedy żadna gra nie dostawała 10, a 9 i 8 dostawały hity od BioWare, Valve, Blizzarda i inne głośne gry z tamtych lat, a Gothic to była gra znikąd bez marketingu.
Wiem, że gry trochę inaczej sie oceniało, ale jednak 7/10 to nadal duzo niższa ocena od 9, czy 8,5/10. No i nie sądzę też, że marketing miał duży wpływ na oceny. Wtedy tamte duże firmy po prostu wypuszczały regularnie bardzo dobre gry, dlatego były wysoko oceniane.
Dla mnie najlepszym przykładem była różnica ocen w przypadku starych gier Lariana, gdzie Divine Divinity miał niższą ocenę od Beyond Divinity.
Dla tych co nie grali - ta pierwsza gra to klasyk podczas gdy ta druga to kompletny gniot.
Jeśli gra jest na 6/10 a wy dajecie 8-9 to tak, może zrazić. Zacznijcie być bardziej obiektywni, a nie sypiecie na lewo i prawo zielonymi ocenami, a potem się dziwicie, że ludzie nawet nie zwracają uwagi na gry z niższą oceną niż 8.
Dla jak serwisy growe dają 7/10 to równie dobrze nic powiedzieć.
Czysta neutralność, by nie zbudzić żadnych emocji, ani u graczy czy wydawcy, który daje kody recenzencie przed premierą by móc napisać coś co będzie wyszukane jako pierwsze w google i mieć jak najwięcej kliknięć.
Dlatego patrzę na recenzje bez oceny liczbowej, która nie uchwycą niuansów w opinii o gry, ale to ja.
Warto sprawdzać odmienne od siebie opinie i rzecz jasna swoją własną
Czyli to co Wonziu mówił jak wystawiane są u was oceny to prawda xD
Bardzo lubiłem wasz podcast kiedy stały skład to był Adam, UV i nowy szef TVgry, miałem wrażenie jakby ta trójka nalge nie miała nic wspólnego z golem, bo rozmowy były bardzo fajne, a dyskusje ciekawe.
Niestety osób które pojawiają się zamiast nich ciężko się słucha :(
Gdyby recenzenci korzystali z pełnej skali a nie tylko od 7 - 10 to i gry 5/10 były by warte ogrania czy kupienia w bundlu/promocji ale że uparcie ewidentnym średniakom czy nawet grą które dosłownie nie działają wystawiacie >=7/10 to potem nie dziwcie się że mało kto spojrzy na waszą 6 poważnie.
Tak, ale tylko w wypadku, gdy to recenzent się myli, a gra tak naprawdę jest na minimum 8/10, w innym wypadku to jest gra na 3 czyli średniak, nie dobra gra.
5 to nie powinna być ocena, która jest czerwona.
Problemem z grami 6-7/10, jest to że czasami, są one też najzwyczajnie w świecie za drogie, lub nijakie/podobne do AAA gier.
Anyway co do podcastu - wstawiajcie do TVGry, większy zasięg będzie, lub chociaż reklamujcie go tam.
Miałoby to sens gdyby skala działała normalnie czyli tak jak np. na Filmwebie, gdzie rzeczywiście filmy które mają 5-6/10 to często przyjemne chociaż obarczone błędami czy po prostu nijakie produkcje. Z kolei przy ocenach między 6 a 7 mamy już filmy takie jak pierwszy Spider-Man Raimiego, Aviatora, Grawitację, oryginalne Jumanji czy Johna Wicka - czyli naprawdę dobre filmy, które po prostu nie mają ambicji do bycia arcydziełem. Odrobinę powyżej siódemki mamy już klasyki jak Matrix, Klątwa Czarnej perły, Requiem dla snu, Seksmisja, Ciekawy przypadek Benjamina Burtona - filmy, które nawet jeśli nie są idealne to na dobre wpisały się w kanon kina.
A jak to wygląda z grami?
Dragon Age Inkwizycja - gra, o której wszyscy zapomnieli po premierze Dzikiego Gonu - 9.5
AC Origins - przyjemny średniak, który był biedną podróbką tegoż samego Dzikiego Gonu - 9.0
Tomb Raider - Przyjemny akcyjniak z przyjemną fabułą na poziomie niezłego filmu przygodowego - 9.5 (Dla porównania - największy klasyk tego rodzaju wśród filmów, najwyżej oceniany z serii Indiana Jones i Ostatnia Krucjata ma na Filmwebie zawrotne 7.7)
Battlefield 2042 - gra, która została niemal powszechnie uznana za porażkę i która przez pierwsze miesiące miała problemy z tym, żeby w ogóle jako taki działać - 7.5
Generalnie więc trudno się dziwić, że ludzie odstawiają gry z oceną 6/10 skoro już przy 7 czy nawet 8 można dostać solidnego gniota.
I teraz pytanie - skąd się to wszystko bierze?
Z jednej strony, oczywiście jest to kwestia recenzentów, którzy oceniają na podstawie emocji jednocześnie cały czas uważając co by nie nastąpić na odcisk z jednej strony wydawcy, który dostarcza egzemplarz i zaprasza na zamknięte pokazy a z drugiej strony fanów, którzy nafaszerowani marketingiem będą się oburzać jeśli przypadkiem ich gra nie dostanie wysokiej oceny.
A co zabawne, często portale, które wystawiają wysokie noty na premierę potem jak gdyby nigdy nic zaczynają pisać o niegdyś wychwalanych produkcjach, jak gdyby oczywistym było, że są to gnioty.
Jednakże jest jeszcze jedna kwestia, które nie pozostaje tu bez znaczenia. Otóż gry są jeszcze medium stosunkowo młodym, co więcej zmieniającym się tak drastycznie, że trudno porównywać do siebie poszczególne produkcje (różnica między takim Planescapem a Fallen Order jest większa niż między Casablanką a Fabelmanami czy nawet Johnem Wickiem).
Konsekwencją jest to, że brakuje wciąż dzieł, które mogłyby wypełnić przestrzeń zarezerwowaną dla arcydzieł. W tym momencie umieszcza się tam gry, które są naprawdę dobre ale do ideałów im brakuje. I o ile jeszcze zrozumiem takiego RDR2 czy Wiedźmina 3 (które swoje wady mają...) to już taki Skyrim naprawdę średnio pasuje na funkcję "Forresta Gumpa" gier wideo...
Mówiąc krótko i dosadnie - w obecnej sytuacji gry wciąż są po prostu znacznie słabsze od filmów. Oczywiście - oceniam tu tylko i wyłącznie te elementy, które da się porównać takie jak: fabuła, reżyseria, dialogi, postacie itd. Zdaję sobie sprawę, że gry to nie filmy i poza tym posiadają cały aspekt mechaniczny... z tym, że... no właśnie, należy sobie zadać pytanie czy mechanika ten element jest w stanie nadrobić. Wymienione przeze mnie gry są stawiane na szczytach list gier wszechczasów nie ze względu na gameplay (no może poza tym Skyrimem) ale bardzo często przez wzgląd na fabułę. Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której gameplay jest przeciętny bo "gra i tak wybija się głównie fabułą" a potem sama ta fabuła jest na poziomie przeciętnego akcyjniaka (a wiele "głębokich" fragmentów to tanie jechanie na emocjach).
I tu znowu wracamy do kwestii ocen w recenzjach. Mogłoby się wydawać, że skoro po prostu cała branża stoi na takim a nie innym poziomie to i recenzenci są usprawiedliwieni bo po prostu dopasowują oceny do warunków medium.
Tylko, że to właśnie trzyma branżę w miejscu. W momencie, w którym dostajemy grę, która oferuje nam w miarę przyzwoity gameplay a do tego fabułę, która jest na poziomie fan-fiction napisanego przez nastolatka to należy to punktować niemiłosiernie, zamiast z uporem wartym lepszej sprawy wzruszać ramionami i mówić "fabuła co prawda nijaka, nudna i ogólnie na niskim poziomie ale za to mechanika przeciętna - 9/10". I jeszcze raz powtórzę - nie chodzi mi o sytuacje, w którym gra ewidentnie stawia na frajdę płynącą z mechanik i nie ukrywa, że fabuła jest tylko pretekstem. Chodzi mi o powszechny teraz trend by promować produkcje AAA jako wspaniałe opowieści, podczas gdy w samej grze dostajemy w twarz nielogicznymi dialogami, sztampą goniącą sztampę i brakiem jakiejkolwiek spójności. Albo po prostu nudą.
Słowem - z najbardziej prostackimi błędami pisarskimi.
I w takiej sytuacji zadaniem recenzentów powinno być właśnie skrupulatne wytykanie tych błędów, zwłaszcza, że istnieją inne, bardziej dojrzałe media, z których można spokojnie czerpać (filmy, książki, komiksy nawet!).
Oceny pokroju 10/10, 9/10 czy nawet 8/10 powinny być odłożone na naprawdę szczególne przypadki, na gry, które będzie można śmiało pokazać znawcom innych dziedzin i bez wstydu pokazać jako godnego reprezentanta gatunku.
A nie dla gier, na które obecnie jest wielki hype ale jak za rok przyjdzie lepszy RPG to nikt już o naszym 9.5/10 nie będzie pamiętał (Tak, patrzę na DA: Inkwizycję).
No ale myślę, że koniec końców uda się wypracować sensowną skalę. Co najwyżej będziemy na to potrzebować 100 lat jak kinematografia.
Łoł, dawno nie czytałem tak dobrego wpisu na tej stronie (GOLowe felietony też wliczone), aż odzyskuję wiarę w sekcję komentarzy.
Od siebie mogę jedynie dodać, że oceny wśród gier mają jeszcze jeden problem. Bo o ile filmy czy książki mają nas często pobudzić do myślenia, tak w gierkach głównie chodzi o to, aby nas po prostu zrelaksować. I to właśnie przyjemność z grania jest największą częścią składowych takiej oceny. W ile ja gier zagrałem, które były fabularnymi gniotami, a mimo to oceniłem je pozytywnie (czyli pomiędzy 6 a 7, dziewiątek i dziesiątek nie rzucam na lewo i prawo jak niektórzy tutejsi). Dlaczego? Bo po prostu przyjemnie się w nie grało. Jakbym takie coś dostał we filmie to nie zostawiłbym na nim suchej nitki, ale w grze nie zwrócę na tym większej uwagi, oczywiście pod warunkiem, że samo granie nie męczy.
To dlatego gry od większych studiów zawsze będą miały więcej wybaczone. One ten temat zawsze mają obcykany, nie ważne jak bzdurną fabułę by wymyśleli, gracz się nie męczy graniem, relaksuje się i zapamiętuje grę pozytywnie. Dodajmy do tego realistyczne grafiki, sprawdzone mechaniki, które potęgują te odczucie... Można zaryzykować stwierdzeniem, iż gra AAA rodzi się z oceną 7.0, chyba tylko skopana optymalizacja może sprawić, że dostanie mniej.
Zresztą w kinie też tak jest. Ile wybiło przez ostatnie lata filmów, w które wpompowano kupę siana na efekty. I głównie tylko to jest w nich na wysokim poziomie. A mimo tego zarobiły kilkakrotnie więcej. Ten mniejszy zawsze będzie miał pod górkę, najpierw musi czymś zaimponować, dopiero wtedy ludzie będą dla niego mniej pobłażliwi.
Dlatego też podkreśliłem, że mówię przede wszystkim o kwestiach scenariuszowych. Wiadomo, że jeśli jakaś gra jest przyjemna gameplayowo to można jej więcej wybaczyć w kwestiach fabuły bo przecież gry to w dużej mierze (a czasem nawet przede wszystkim) rozgrywka. Tutaj ogólnie jest dodatkowa trudność wynikająca z tego, że gry są niesamowicie szerokim medium - niektóre to produkcje oparte ściśle na rywalizacji, gdzie głównym celem jest po prostu wygrać grę, podczas gdy inne aspirują do opowiadania jakichś historii. Trochę to wygląda tak jakbyśmy w jednym medium starali się zamknąć piłkę nożną oraz "Ogniem i Mieczem" Sienkiewicza. Porównywalny rozziew mamy między, dajmy na to Fifą a Disco Elysium.
(Swoją drogą dlatego uważam, że przy rozdawaniu nagród za gry roku, powinno się przede wszystkim stworzyć osobne kategorie dla "Najlepszej Fabuły" oraz "Najlepszej Mechaniki" - ale to tak na marginesie)
Problem w tym, że jak wspomniałem wcześniej, wiele gier AAA reklamuje się właśnie fabułą. Reklamy nie mówią nam - "świetne mechanizmy rozrywki, które pozwolą poczuć się jak mistrz Jedi" tylko "Przeżyj przygodę jako mistrz Jedi" - w wielkim skrócie. Nawet gry takie jak BF czy COD, najbardziej efektowne zwiastuny mają na podstawie kampanii singlowej, która jest przecież drobnym dodatkiem do głównego dania jakim jest multi. A skoro wydawcy reklamują swoją grę tym, że ma wciągającą opowieść, to uważam, że powinno się tę opowieść traktować bez taryfy ulgowej i usprawiedliwieniami typu "to i tak tylko pretekst dla zabawy".
Zwłaszcza, że nie do końca zgodzę się z tym, że gry AAA z marszu gwarantują przyjemność z grania, przynajmniej na poziomie, na którym granie nie męczy. Osobiście pamiętam wiele gier AAA (tutaj króluje Ubisoft ale nie tylko), w których dosłownie męczyłem się z wykonywaniem kolejnych zadań po to aby popchnąć fabułę do przodu i dotrzeć do kolejnej cut-scenki. I w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że przecież poziom tych cut-scenek i generalnie warstwy fabularnej nie stoi na poziomie, który usprawiedliwiałby godziny męczenia się z mechanikami skoro w tym samym czasie mogę obejrzeć film, który da mi lepszą jakościowo fabułę i to bez konieczności przebijania się przez uciążliwe zadania (tu na myśl od razu przychodzi mi ACIII gdzie do znudzenia robiło się powtarzalne zadanka typu "złap kogoś" "zabij x ludzi", "przebiegnij trasę X w Y minut" tylko po to by obejrzeć nudny przerywnik fabularny).
I oczywiście to nie jest tak, że to jest nieuniknione w branży gier. Są produkcje, gdzie zarówno gameplay jest przyjemny jak i fabuła wciągająca co sprawia, że całość zamiast być podwójnie nudna, jest podwójnie wciągająca. Z tym, że jest to naprawdę, naprawdę rzadkie. W idealnej produkcji powinno to funkcjonować w ten sposób, że otoczka fabularna jest ściśle zespolona z warstwą mechaniczną gry w ten sposób, że jednocześnie "czujemy" jakbyśmy byli daną postacią ponieważ takie wrażenie wywierają na nas mechaniki oraz "wiemy", że nią jesteśmy ponieważ tak nam mówi fabuła. Dla przykładu - nie wystarczy, że gra nam mówi, że jesteśmy Wiedźminem ale też konstrukcja mechanik każe nam podświadomie wręcz przyjąć schemat myślenia Wiedźmina (tutaj niestety W3 też niedomaga bo zdejmuje z nas wiele ciężarów takich jak myślenie o miksturach, przygotowaniu do walki, szukaniu informacji o przeciwnikach itd.). Dobrym przykładem może być CKII gdzie dopracowanie mechanik każe nam dosłownie myśleć w kategoriach średniowiecznego władcy (aczkolwiek trudno tam mówić o jakiejś fabule) lub Gothic, gdzie rozwój bohatera znajduje odzwierciedlenie w warstwie mechanicznej.
Nie mówię, że są to gry 10/10 ale, że opisana zależność między warstwą fabularną a mechaniczną powinna być absolutnym minimum żeby w ogóle grę rozważać do ocen na poziomie 8-10.
Gra 10/10 powinna być grą, która nie dość, że ma doskonałe rozwiązania mechaniczne oraz warstwę fabularną na poziomie takim, że można ją porównywać z klasykami z bardziej doświadczonych form to jeszcze powinna mieć tak powiązane z sobą obie te dziedziny, że wzajemnie wzmacniają swój wpływ na gracza.
Natomiast obecnie mamy gry, które mają świetną fabułę przy przyzwoitych mechanikach (RDR2, Wiedźmin 3, Hellblade). Gry, które mają przyjemny gameplay i tragiczną fabułę (Fallen Order) oraz gry, które mają oba elementy wahające się od miernych do średnich (Assassin's Creed, Dragon Age Inkwizycja). I wszystkie te gry dostają naprzemiennie 8, 9 i 10.
Nie do końca. Mnie niektóre gry 8 czy 9/10 potrafią drażnić. Wszystko zależy od rodzaju gry. I od tego, czemu dostała 6/10. Bo często to wina optymalizacji, albo ubogich mechanik. Na palcach jednej ręki, policzę gry które dostały 6/10, i bawiłem się w nich w miarę dobrze. 6/10 moge grać w każdą strzelankę. Bo to zazwyczaj krótkie. Ale w co innego, to dla mnie strata czasu. Przeważnie w takich grach mechanika czy maswa elementów doprowadza mnie do szału, albo mają beznadziejną fabułę(ale to akurat dotyczy również tych lepszych gier.) Mam zasady, które czasem łamię. Nie tykam zazwyczaj gier 6/10. 7/10 spoko.
Filmy mogę obejrzeć do 6/10 spokojnie, czasem nawet 5/10, zależy jaki to rodzaj. Bo to krótkie. Seriali poniżej 7/10 nie ma sensu tykać, bo to już za długie. Chociaż są wyjątki, bo sporo serial ma zaniżone oceny, bo czarny, bo gej czy co tam innego. Więc po prostu sam sobie ogarniam, porównuję oceny z IMBD, i wtedy wiem że mogę oglądać. Ale seriali poniżej 7/10, obejrzałem może z 10, parę czeka do sprawdzenia. Zazwyczaj mają słabsze efekty, słabszą fabułę, i po prostu słabsze aktorstwo jakby wyjęte z biednych seriali z lat 90 ;) Mam wyrobiony gust, i nie zamierzam go zbyt często zmieniać. Za to zlewam ostatnio sporo gier AAA które dostają te 8-9, ale dla mnie są powtarzalne i są w wielu aspektach nudne. Zycie.
Dlatego dajecie minimum 8/10 nawet największym gniotom?
To wina mediów, w tym także wasza. Przyzwyczailiście ludzi, że wszystko poniżej 7-8 jest już słabe. Pełnej skali ocen się w ogóle nie używa.
Jeżeli trzymać się skali od 0-10 to ja zawsze patrzyłem na to tak.
0-3 - bardzo słaba gra
4-6 - średnia gra
7-9 - dobra gra
10 - bardzo dobra gra
Ale niestety rzetelności ciężko szukać w tym temacie, bo znane marki wielkich wydawców mają łatwiej i dostają lepszą notę za sam tytuł gdzie mniej znana ale lepsza gra dostaje dużo niższą notę. Taki RE4 Remake jest tego świetnym przykładem jeżeli chodzi o tytuł na czasie.
Bez żartów, to w recenzjach 6/10 nie jest poza skalą ? A tak zupełnie serio. To Anthem to słaby przykład któremu należy dać szansę, bo była to gra usługa, która miała zawartości na 3-6 godzin unikalnej rozgrywki. Była za 250zł na starcie, jedynym update'm był zdaje się event świąteczny jakiś czas po premierze, którego nikomu nawet nie chciało się ściągnąć przez rok. Zresztą nie było sensu za bardzo ściągać, bo gra była niegrywalna solo, nawet na łatwym poziomie (pomijając, że wymuszała jakieś gigantyczne czasy czekania w lobby, na graczy, których nie było już w tej grze).
Anthem sam sie zarżnął, przez swoje głupawe mechaniki rozgrywki, wymuszające coop. Gdyby nie to, pewnie nie musieliby zamknąć serwerów z powodu braku graczy, bo gra mimo wszystko coś tam oferowała. Przez swoje mechaniki, była niegrywalna, chyba, że miało się znajomych z tą grą. No bo jak rozgrywki było na 3-6 godzin, ogólnie 2-3 misje na krzyż były, to po ile godzin można było zrobić w tej grze ? A mało ludzi*mało godzin=mały online, już po pół roku od premiery, na tyle mało, że do lobby 3 osób nie mogło znaleźć.