To jak Nintendo podniosło ceny gier, to wiadomo, że reszta zrobi to samo.
Ceny są wyrównane do tego co mamy na premierę obecnie większości dużych tytułów. Było protestować przeciwko wysokim cenom gier portfelami już dawno, to by było inaczej...
Teraz płacz na cenę Mario Kart, a w tym/przyszłym roku prawie wszyscy kupicie za 100 $ czyli to 380 zł GTA VI w preorderze...
Nic nie dzieje się bez przyczyny, Nintendo widzą ile lemingów kupuje gry po 400-500zł, by pograć pare dni przed premierą, więc oczywiste jest, że podniesie ceny sami gracze są sobie winni, wystarczy zagłosować portfelem co się oczywiście nie stanie, tym bardziej u Nintendo, które ma największą grupę bezkrytycznych fanbojów na świecie.
Wielu zagłosuje portfelem na pazerną firmę na "tak, kupuje i pozwalam po sobie chodzić korpo".
Via Tenor
Jedno jest pewne, nigdy nie kupię Nintendo Switch 2 i to na długo. Prędzej kupię Switch 1, albo 3DS za parę stówki (tak jak kupiłem PS3 i gry bardzo tanio). Albo pogram starsze gry Nintendo na emulatorze.
Wszystko drożeje. Wolę wydać pieniędzy na jedzenie i rachunki za utrzymanie dom, które ceny też podnosili... Jak zobaczyłem rachunek za prądu i gazu, to prawie dostałem zawał serca...
Jak ktoś chce pograć, to lepiej jest kupić gry na STEAM i to na promocji 50-90%, albo klasyki na GOG za niższe ceny. Da się żyć bez najnowsze gry.
Oj, tak. Wcale to nie dziwię się.
Jestem fanem Nintendo od bardzo długiego czasu, od czasu Wii miałem ich każdą konsolę, Wii U, 3DS'a, Switcha. Switcha 2 planowałem kupić krótko po premierze, ale już nie kupię. Po tym direct'cie czułem jakby mi po prostu napluli w twarz.
O ile cena samej konsoli jest do przeżycia i spodziewałem się że tyle będzie kosztować, tak za nic nie zaakceptuję 80€/90€ za gry. Już 70€ to była przesada, ale jeszcze byłem w stanie sobie zracjonalizować kupienie jakiejś fajnej gry za tyle raz na jakiś czas. Natomiast absolutnie żadna gra, a już na pewno nie Mario i Mario Kart (z całą moją sympatią do tych gier) nie jest warta 80€, nie mówiąc już o 90€ za pudełko.
Miałem nadzieję, że na Switchu 2 będę mógł pograć w stare gierki w 60 klatkach, no i oczywiście żeby odblokować fpsy trzeba kupić upgrade pack za 10-15€. Jasne, możesz kupić sobie Nintendo Online który da ci te upgrade packi, ale dzięki "fenomenalnemu" GameShare (czemu oni po prostu nie dodali do konsoli discorda?) i dzięki Upgrade Packom jestem absolutnie przekonany, że nowa, "zaktualizowana" cena Nintendo Online to tylko kwestia czasu.
Starej karty microSD też nie przełożę do nowej konsoli, muszę kupić nową, bo tak.
No nic, trudno. Trzeba wracać do starych dobrych czasów kiedy było się dzieckiem, kiedy jedyny dostęp do gier był za pośrednictwem piractwa i emulatorów, wrócić do starych gier, bądź grać w indyki. Szkoda mi tylko gier MonolithSoftu, no ale jakoś będę musiał to przeżyć.
Nie tylko z cenami xDDDD
"Game-key cards are different from regular game cards, because they don’t contain the full game data. Instead, the game-key card is your "key" to downloading the full game to your system via the internet."
Tylko jeśli gra kosztuje 80 dolarów, to u nas nie będą jej sprzedawać za 80 zł, bo by dokładali do interesu. Nie jest winą zagranicznych wydawców, że mieliśmy u siebie niemal pół wieku komunizmu, po upadku którego średnia płaca, przez wiele lat, wynosiła kilkaset złotych. Zresztą, czy nasze rodzime produkcje kosztują 80 zł na premierę? No nie, bo muszą na siebie zarobić.
Na szczęście nie trzeba kupować najnowszych gier w dniu ich wydania, można zaczekać, a po drugie jest Game Pass i inne abonamenty. Ja ostatnio kupiłem sobie GP na miesiąc i za 50 zł przeszedłem Avowed oraz pograłem trochę w Stalkera 2. Nie mam ich na własność? I co z tego, przecież po przejściu nie będę do nich wracał. Miałem kilkadziesiąt godzin zabawy, a jakbym się porządnie spiął, to w ciągu tego miesiąca ukończyłbym pewnie jeszcze Stalkera. Bardzo opłacalny układ, jak dla mnie.
No cóż, przegięli. Po pierwsze, oryginalne tytuły Nintendo są gówniane, a po drugie ludzie często kupują je tak z głupawki, dla klimatu. Przy takich cenach sprzedaż potrzebuje w dół, więc finalnie uzyskają efekt odwrotny do zamierzonego ^^
Nie ma dla mnie problemu. Jeżeli gry będą na wysokim poziomie to cena nie gra roli :D
Może to już czas zainwestować w dobry PC, z możliwością rozbudowy i grać za rozsądne pieniądze. Nie wiem czemu użytkownicy konsol wszelakich preferują masochizm.
Kiedys to bylo...
spoiler start
drogo
spoiler stop
edit: Tutaj ceny premierowe gier wyplute przez chatgpt:
Chrono Trigger: 79,99 USD
Final Fantasy III (Final Fantasy VI w Japonii): 79,99 USD
EarthBound: 79,99 USD
Super Mario RPG: Legend of the Seven Stars: 69,99 USD
The Legend of Zelda: A Link to the Past: 69,99 USD
Możecie wyłączyć te nachalne filmiki na każdej podstronie?! Przecież to jest irytujące!
Ok. 300 - 350 zł to kosztowały kartridże w czasach N64, więc ceny jakoś diametralnie nie wzrosły.
A co do cen samej konsoli, to wygląda na to, że golas będzie kosztować koło 2200, a w zestawie z grą 2500
Żeby się tylko nie przejechali ze swoją pazernością, ale niestety każda firma mająca w swojej ofercie konsole już przez to przechodziła po zbyt dużym sukcesie poprzednika.
Bo mimo że poważnie rozważam zakup Dwójki, tak co do gier będę czekał raczej na przeceny. Na pierwszym Switchu gry na promocjach z 250 złotych spadały do 150-160 złotych, więc tutaj pewnie cena promocyjna to będzie 250 złotych niestety.
Raz chyba tylko złamię swoją zasadę i na premierę kupię nowego Mariana 3D, ale to raczej będzie jedyna gra gdzie tak zrobię.
Przeginają pałę, ale nie pierwszy raz więc...
Z jednej strony jest inflacja więc można było się spodziewać że ceny gier pójdą w górę. Dodatkowo koszty produkcji coraz bardziej rozbudowanych tytułów też nie pomagają. Jednak z drugiej strony to nadal tylko rzecz drugo a nawet trzecio-planowa, a nie pierwsza potrzeba więc ich koszt na pewno daje do myślenia czy jest tego wart. I tu jeszcze rozbija się o koszty życia w Polsce. Tak jak ktoś tu wspomniał dla amerykanów mniej więcej dolar to złotówka. Gdyby u nas gry kosztowały 60 zł i wzrosły do 80 zł chyba nikt by nawet nie mrugnął. Jednak dla nas te ceny są mocno za wysokie ze względu na miejsce gdzie żyjemy. Nie popieram piractwa (choć w dzieciństwie nie byłem święty). Po prostu rzadziej zdecyduje się na kolejną grę, i częściej będę grał w gry z promocji i rozdawnictw na PC. A swoją drogą myślę że GTA i tak przebije te cenę.
Rozrywka na dziesiątki, a przy niektórych tytułach, na setki godzin w cenie 10 kebabów jest waszym zdaniem za droga? Opowiadacie głupoty o zarobkach i porównujecie się z innymi krajami, a już totalnym debilizmem i brakiem wiedzy jest gloryfikowanie piractwa. Kradzież, niezależnie czy w sieci czy w realu to przęstepstwo i zabieranie innym środków do życia a w dłuższej perspektywie zapaść branży. Poziom przedszkola ??
Drogo to jest w Polsce w takim USA 10 czy 20$ nie zrobi im różnicy a my zamiast tych 60-80 płacimy 300-400.
Załóżmy że Kowalski w Polsce zarabia 5000tys kupując grę za 400 to 8% z wypłaty
Smith w USA zarabia 5000tys kupując grę za 80 to 1,6% z wypłaty.
My podwyższone ceny gier i nie tylko mamy od zawsze.
Przecież w chwili obecnej, gry to jedno z tańszych hobby. To nie lata 90 czy 2000 gdzie gra na PS1 czy 2 kosztowała 250zł przy pensji 700, a sama konsola była w dniu premiery droższa niż najnowsza. PS2 kupkałem wtedy na pewno za ponad 2k, bo zbierałem na nią dobry rok. Dziś PS5 czy NS2 bez problemu można kupić w dniu premiery bez większego odczucia w budżecie, bo to nawet nie jest połowa miesięcznej pensji.
Problem u nas jest taki, że przez kilkanaście lat u nas ceny gier PC były sztucznie obniżane niczym teraz na ukrainie, przez co bardziej u nas ta podwyżka była widoczna. W takich stanach od 2005 roku do 2020 gry kosztowały mniej więcej tyle samo. Dopiero nowa generacja podniosłą o 10 dolców - to jest nic dla przecietnego amerykanina.
Obecnie mamy złote czasy gejmingu. Dostępność gier jest natychmiastowa, ceny śmieszne w porównaniu do zarobków, mnogość gier i gatunków, tani sprzęt do grania. Do tego powszechność konsol dzięki czemu można bez problemu sprzedać grę w kilka chwil. W latach 2000, to nie lada wyzwanie było jak ktoś mieszkał poza wielkim miastem.
Przeciętny Polak na hobby wydaje 1k PLN rocznie. A są zainteresowania, gdzie 1k, to na tydzień się wydaje. Gier wartych ogrania wychodzi kilka.