autor: Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane - Wiidzieliśmy
Stało się, najmłodsze i najdziwniejsze dziecko Nintendo w końcu dotarło do Europy, a nawet Polski. Półki w rodzimych sklepach nie ugięły się jednak pod ciężarem towaru spod znaku Ninny, jako że na cały kraj przypadło circa 2000 konsol.
Stało się, najmłodsze i najdziwniejsze dziecko Nintendo w końcu dotarło do Europy, a nawet Polski. Półki w rodzimych sklepach nie ugięły się jednak pod ciężarem towaru spod znaku Ninny, jako że na cały kraj przypadło circa 2000 konsol. Jak łatwo się domyślić, zaczęło ich brakować już wczesnym popołudniem.
Jeśli chodzi o akcesoria, w wiodących sieciach z elektroniką dostać można było dodatkowe wiimote’y (w zestawie z pakietem minigierek Wii Play – 199 zł), nunchuki (99zł) oraz kontrolery Classic (99 zł), przeznaczone do obsługi ściąganych z sieci staroci. W kwestii gier luksusów też nie było, bo ze strony Nintendo zawitała do nas tylko Zelda: Twilight Princess (229 zł).
Egzemplarz konsoli udało nam się zdobyć bez szczególnego rozpychania się łokciami, gorzej było z Zeldą, w poszukiwaniu której udać się należało w małe tournee po sklepach współpracujących z oficjalnym dystrybutorem produktów japońskiego koncernu. Ostatecznie jednak udało się skompletować wszystko co trzeba i redakcyjny kącik relaksacyjny tymczasowo uposażony został w nową zabawkę. Kilka godzin zabawy nie przyniosło nam jednak jednoznacznej odpowiedzi na sakramentalne „hot or not”.
Idea sterowania za pomocą udziwnionych, pilotopodobnych kontrolerów sprawdza się znakomicie, a dwa testowane zbiory gier eksponujących możliwości sprzętu (Sports oraz wspomniany Play) zdają się być idealnymi party-games. Imponuje przede wszystkim dołączany do konsoli Sports, którego fragmenty w rodzaju kręgli czy tenisa wsysają z siłą czarnej dziury. Play rozkłada sposób działania pilota na nieco drobniejsze czynniki i oferuje zabawy bardziej elementarne, tracąc po drodze nieco uroku.
Doskwiera brak kabla komponentowego w zestawie ze sprzętem. Rozdzielczość i ostrość obrazu przesyłanego przez standardowy chinch nieco boli, zwłaszcza gdy kilkanaście centymetrów od Wii spoczywa podśmiechujący się X360. Podobnie ma się kwestia dźwięku, zamknięta w braku wyjścia cyfrowego. Walczyliśmy nieco z podłączeniem konsoli do Internetu, ale gdy ostatecznie udało nam się ściągnąć wszystkie update’y, okazało się że usługi sieciowe są jeszcze nieczynne.
Trochę to wszystko przedobrzone się na pierwszy rzut oka wydaje, zbyt intensywne jechanie po kosztach może zaowocować niepokojąco niską żywotnością platformy. Nawet olbrzymie zamiłowanie do szeroko rozumianego arcade’u może zawieść w obliczu możliwości obliczeniowych bliższych GameCube’owi niż temu, co rozumiemy pod pojęciem next-gen. No ale cóż, dajmy sobie nieco czasu na testy i wstrzymajmy się z osądami. Hyrule czeka.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz
Powiązania do myśli
- MNP.50 – Wirtualne traumy
- MNP.51 – Agencja morderców
- MNP.52 – W szponach statystyki
- MNP.53 – Czas na Piknik!
- MNP.54 – Ideał piękna
- MNP.55 – O mieczach i dyskach
- MNP.56 – Najgorsze MNP ever
- MNP.57 – Zły dotyk
- MNP.58 – Ostatnia gra single
- MNP.59 – Xbox 360 Vista Edition
- MNP.60 – Krzywa nauki Gothic 3
- MNP.61 – Świat bez myszy
- MNP.62 – Zabijam, bo lubię