autor: Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane - Jingle bells
„To, co pozostaje naprawdę godnego uwagi po ‘jingle bells’, to wszystko to, co po mijającym roku pozostanie na zawsze. Na naszym poletku będą to gry, do których będziemy wracać przez lata. Hity. Jingle bells, jingle bells! Ale czy wiele takich ponadczasowych tytułów otrzymaliśmy?”
Oh, jingle bells, jingle bells, jingle all the way! Oh, what fun it is to ride in a one horse open sleigh...! A ‘sleigh’ po naszemu to zaprzęg lub bardziej swojsko: kulig, aczkolwiek o ileż bardziej swojsko będzie... Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań, co za radość, gdy saniami tak można jechać w dal! Hej! A potem Sylwester, zabawa i/lub popijawa, Nowy Rok i wracamy do szkoły i/lub do pracy. Jak czasem na bezrobocie. To, co pozostaje naprawdę godnego uwagi po ‘jingle bells’, to wszystko to, co po mijającym roku pozostanie na zawsze. Na naszym poletku będą to gry, do których będziemy wracać przez lata. Hity. Jingle bells, jingle bells! Ale czy wiele takich ponadczasowych tytułów otrzymaliśmy?
Starzy wyjadacze zwykli mawiać, że złoty wiek gier komputerowych zdarzył się w pierwszej połowie lat 90, gdy pojawiły się zalążki większości tych serii, w których kolejne części gramy do dziś, oraz kiedy światło ujrzały tytuły, które kontynuacji wprawdzie się nie doczekały, lecz które z łezką w oku nieprzerwanie wspominamy. Ale nie jest to święto-prawdo. Serio. Przyjrzyjmy się tytułom, do których wracamy myślami i których instalki kręcą się w CD-ROM-ach po dziś – Torment (1999), Fallout (1997), Half-Life (1998), Diablo (1996), Total Annihilation (1997), Deus Ex (2000)... A i z nowym wiekiem dostaliśmy nieco tytułów, które złotymi zgłoskami w annałach się zapisały – Far Cry (2004), Mafia (2002), Black & White (2001), Gothic (2001)... Można więc bezpiecznie przyjąć, że gry wielkie i wspaniałe nie powstają w określonych momentach dziejowych, ale co pewien czas. (Jingle bells!)
Co powstało w roku 2005? Jingle, jingle... Mnóstwo głośnych tytułów. Weźmy na pierwszy ogień Psychonauts – gra ze wszech miar wielka. Odkrywcza – o co z każdym rokiem trudniej – i doskonale dopracowana. Zbiera zasłużone laury w plebiscycie GameSpotu. Z całą pewnością raz na kilka miesięcy można do niej powrócić i dobrze się bawić w skórze Raza, tudzież w mózgach wszystkich innych. Cóż, gdy nie została wydana w Polsce. Whyyyyy!?
Po drugie... Fahrenheit – gra przygodowa dla wszystkich, ze szczególnym uwzględnieniem wszystkich-ciut-starszych. Trzymająca w napięciu historia, niebezpieczny a jakże udany pomysł z naprzemiennym sterowaniem kilkoma postaciami, które walczą po różnych stronach frontu. Czapki z głów, bo gra nie zgubiła przez to klimatu. Do kompletu oryginalny koncept wykonywania czynności przez gracza. Jedna z tych przygodówek, o których da się pamiętać latami. Niestety, pamięta się o nich w języku angielskim lub w ogóle. Why...?
I z grubej rury: Grand Theft Auto: San Andreas. Najbłyskotliwsze, najwszechstronniejsze objawienie jednej z najgłośniejszych serii wszech czasów. Olbrzymi świat, ziomalska poetyka, która bawi absolutnie wszystkich – w tym tych, którzy swojskiego dresa wystawieniem języka nie zaszczycą, a w ciemnej skórze Carla Johnsona czują się jak we własnej. Ciężkie godziny, dni i noce spędzane na odkrywaniu słodkich tajemnic trójcy wirtualnych miast – Los Santos, San Fierro i Las Venturas – czyli nie owijając w bawełnę: Los Angeles, San Francisco i Las Vegas. Dodatkowo podnoszące poziom adrenalinki procesy nękające Rockstara. Hicior globalny, do którego się wraca po wielokroć i zawsze coś nowego się odkryje. I co? Made in USA. English only.
Jingle, jingle... I could do this all day long, babe. Jednak na koniec, co by tyrady nad miarę nie przeciągać – Fable. Dobra gra. Serio. Fajny świat. Robiący wrażenie, również wizualne, rozwój postaci, Peter Molyneux w tle. Jeden z tych erpegów, które nie tylko pamięta się, że były, ale które trzyma się na szafce w widocznym miejscu i w ogóle cieszy się, że się ukazały. Premiera na Xboxa... 2004, premiera pecetowa... 2005, premiera w Polsce... (przerwa na ryk, płacz i rwanie włosów z głowy) 2006, przypuszczalnie.
Well, as far as I remember there were many great games published in this year. Many of them will be played for next few years. They are absolutely worth your time – do not miss them whether you are a hardcore gamer or a casual one. Merry Christmas and a Happy New Year!!!
Borys „Shuck” Zajączkowski.
P.S. Zgryźliwość i popadanie w przesadę były zamierzone. :-)
Łosiowy przegląd niesportowy
Newsowe podsumowanie mijającego tygodnia zacznę od prezentu świątecznego, jaki podarowali graczom pracownicy studia Stormregion. Mowa o udostępnieniu za darmo pełnej wersji gry S.W.I.N.E. Pobrać ją możecie m.in. z naszych serwerów.
Z Electronic Arts wydostały się z kolei informacje, które mówią, iż fani Agenta 007 otrzymają w roku 2006 nową grę opartą na fabule Casino Royale. Co ciekawe, chodzą słuchy, że tytuł ten pokaże się tylko na konsolach obecnej generacji, tj. PlayStation 2, GameCube i Xbox. Powód? Za mało czasu i za drogi developing, zwłaszcza biorąc pod uwagę dość słabe wyniki sprzedaży poprzednich odsłon.
UbiSoft... ach, mój ulubiony UbiSoft na gwiazdkę zafundował mi, jak i setkom fanów „podwodniactwa” wiele mówiący tytuł czwartej odsłony serii Silent Hunter – Pacific Campaign – oraz przewidywany termin premiery – trzeci kwartał 2007. Warto czekać.
Od pewnego czasu w Internecie pojawiają się doniesienia właścicieli komputerów PC, mówiące, że system StarForce (zabezpieczający płyty CD i DVD) psuje napędy dysków optycznych. Firma pewna tego, że nie ma to miejsca, zorganizowała konkurs z nagrodą 1000 dolarów, mający zdementować te plotki. Po dwóch dniach jego trwania nagrodę podniesiono do 3000 dolarów, co dobitnie świadczy o tym, że to faktycznie plotki...
Branża gier wideo przeżywa mały kryzys związany na pewno z brakiem kreatywności twórców gier. Świadczą o tym nie tylko wyniki badań analityków, ale także odezwa Electronic Arts, w skrócie mówiąca o tym, że jest Cienko. Sprzedaż spada i nie zanosi się, aby było lepiej w nowym roku...
Na koniec w telegraficznym skrócie:
KnightShift 2: Curse of Souls stracił wydawcę i prawdopodobnie developing leży...
W World of Warcraft gra już 5 milionów osób – super.
Jack Thompson – tak, ten śmieszny gość, co walczy o dobro i pokój w grach – został udziałowcem Take-Two. Cel? Zniszczenie firmy od środka. HAHAHA.
Przemysław „Łosiu” Bartula
Konkurs: U.V. Impaler w krainie dźwięków
Do tej pory w naszych cotygodniowych konkursach mogliście wykazać się wiedzą, rozwiązując zagadki w oparciu o zaprezentowane przez nas obrazki. Dziś odstąpimy od tego pomysłu i sprawdzimy, jak u Was wygląda kwestia rozpoznawania gier po dźwięku...
Poszczególne utwory oddzieliliśmy od siebie jedną sekundą ciszy. Przysyłając odpowiedź na konkurs, musicie dokładnie określić nie tylko tytuł gry, ale również numer fragmentu, który mu odpowiada. Zwróćcie uwagę, że w 23 sekundzie odtwarzania, krótka pauza nie jest wykonana przez nas, ale przez kompozytora – traktujcie więc to łącznie jako jeden utwór. Mimo, że dokonaliśmy normalizacji, niektóre fragmenty będą brzmieć głośniej od pozostałych. Weźcie to pod uwagę podczas słuchania, żeby dźwięk nie rozwalił Wam bębenków w uszach.
Fragmenty pochodzą z gier wydanych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, ale w przeważającej większości są to tytuły nowe (oparłem się na produkcjach PeCetowych, ale część z nich dostępna jest również na inne platformy sprzętowe). Przyjmijmy, że za każdy prawidłowo określony kawałek, pochodzący z programu opublikowanego w 2005 roku, przyznawać będziemy jeden punkt. Dwa punkty otrzymacie za każdy tytuł, który dotyczy gier wydanych pomiędzy 2000 a 2004 rokiem włącznie. Trzy punkty dostaniecie w przypadku, jeśli poprawna odpowiedź związana jest z produkcją, która została opublikowana przed 2000 rokiem.
W pliku ukryty jest jeden nietypowy fragment. Jest to utwór ze starej gry, który został nagrany na nowo przy użyciu „żywych” instrumentów. Jeśli ktoś odgadnie, o którym fragmencie mowa, dostanie dodatkowy punkt. Jeśli natomiast potrafi jeszcze powiedzieć, z jakiego utworu popularnej grupy rockowej zerżnięty został zaprezentowany motyw, wzbogaci się o kolejne trzy punkty. Musiał zaistnieć jakiś bonus, więc o to i on.
Termin przysyłania odpowiedzi mija w dniu 29 grudnia (czwartek), o godz. 23. Prawidłowe odpowiedzi oraz lista zwycięzców zostanie opublikowana nazajutrz rano w wątku na forum. Swoje typy przysyłajcie pod adres: [email protected].
Nagrody... Tym razem nie będzie z góry wyznaczonych zestawów nagród – jury, w zależności od liczby otrzymanych odpowiedzi oraz od ich poziomu, podejmie słuszne decyzje. Natomiast lista potencjalnych nagród przedstawia się następująco: Max Payne 2, GTA: Vice City, Blitzkrieg 2, Kryzys Kubański, Myst 5, Brothers in Arms: Earned in Blood, I Wojna Światowa, Stalingrad, Moment of Silence, Dyplomacja oraz Kangurek Kao 3.
A oto zasady bardziej szczegółowe:
- podawajcie w mailu tytuł gry z listy powyżej, którą chcielibyście otrzymać w przypadku wygranej;
- rozwiązanie konkursu nastąpi we czwartek, 29 grudnia;
- zwycięzca lub zwycięzcy zostaną wybrani przez jury, czyli przez U.V. Impalera, a o zwycięstwie decydować będzie liczba zdobytych punktów, jeśliby sytuacja w czołówce była skomplikowana, o zwycięstwie może zadecydować losowanie;
- odpowiedzi (numer kawałka plus tytuł gry) proszę słać na maila: [email protected] – w wątku pod tekstem, w swoim własnym interesie, przyznawajcie się do brania udziału w konkursie, ale nie piszcie odpowiedzi... :-]
- mail z odpowiedziami winien mieć temat: MNP Konkurs dla ucha;
- nie zapomnijcie o podaniu w mailu: swojej ksywki na GOL-u, swojego imienia i nazwiska oraz adresu, na który potencjalną wygraną życzycie sobie otrzymać;
- w konkursie nie mogą brać udziału redaktorzy GOL-a, członkowie ich rodzin, współpracownicy GOL-a etc.
Serdecznie zapraszamy do zabawy i życzymy powodzenia!
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna
Wizje Lordareona
Tydzień przedświąteczny przyniósł mi nie lada niespodziankę – ot, wracam do domu, włączam komputer, a tu jak nie zacznie dymić i buchać, burczeć i warczeć. Intuicyjne rzucenie się do wyłącznika listwy (power na obudowie nie reagował) pozwoliło zminimalizować straty do spalonej karty graficznej i przyjaranego portu AGP na płycie głównej. Historia ta zaczyna się niczym istna opowieść wigilijna XXI wieku, która zakończy się wzruszającym finałem z udziałem Św. Mikołaja i jakiegoś sierocińca. Szanse są raczej niewielkie, ale do wigilii trzymam kciuki. Póki co pozostaje wygrzebany z piwnicy Pentium 150 i nieliczny działający na nim software.
Modny ostatnio stał się pogląd, jakoby święta prezentowały się coraz mizerniej z roku na rok, a dotyczący ich sceptycyzm z czasem przeradza się wręcz w negatywne po prostu nastawienie. Trudno obronić się momentami przed dekadentyzmem napędzanym nieświadomie przez te wszystkie, konsumpcyjne potwory w rodzaju hipermarketów. „Święta w Empiku, podarków bez liku”... taka pioseneczka leci ostatnio w radiowęźle tychże sklepów z multimediami, hm. Nie dajmy się zjeść. Daleki jestem od moralizatorstwa spod znaku „zapominamy, co jest w świętach najważniejsze”, bardziej chodzi mi o łatwe w tym okresie popadnięcie w przesadną gorączkę i dość nierozsądną alokację funduszy.
Rynek gier na PC ma się w Polsce względnie dobrze. Ceny nie są wygórowane, dystrybutorzy dobrze spełniają swoje zadanie, wydając gry w miarę szybko (z wyjątkami) [oj, z Wyjątkami – przyp. Shuck :-)] i w polskich wersjach językowych. Zdarzają się oczywiście poważne wpadki, takie jak tegoroczne przeoczenie w planach wydawniczych rewelacyjnych Psychonauts, mojej osobistej gry roku. Prawda jest jednak taka, że w porównaniu ze zwolennikami konsol, pecetowcy nadają z pozycji cokolwiek komfortowej. Dlatego też „growe” życzenia świąteczne skupić chciałbym na wciąż nie mogącym się wybić w naszym kraju industry konsolowym, bezustannie wstrzymywanym przez ceny i mocno ograniczoną ofertę. Oby każdy chętny mógł nabyć w polskim sklepie oficjalnie sprowadzonego przez Microsoft X’a 360 wraz z bieżącą ofertą gier. Oby każdy dystrybutor miał na uwadze, że 200 zł to nawet za najlepszą nowość cena iście zaporowa. Oby polski oddział Sony konsekwentnie inwestował w nasz rynek i dalej budował pokolenie graczy wychowanych na PS2 (a wkrótce, co wiadomym jest, PS3). Oby każdy dostrzegł w produktach Nintendo coś więcej, niż zabawki dla dzieci – gry, które dotykają samej esencji miodności w jej najczystszej postaci, od kilkunastu lat dyktujące całemu światu, o co w tym wszystkim chodzi. Wreszcie, oby sceptycy i nieświadomi zrozumieli, że obowiązująca na świecie przewaga gier konsolowych w stosunku do PC nie jest przypadkiem, a platformy konkurujące cenowo z kolejnymi modelami kart graficznych nie powinny być skazane w tym starciu na porażkę.
A, no i last but not least – warto się przez Święta oderwać od monitora, pojednać z rodzinką, odetchnąć, uzupełnić baterie. Wy macie ten komfort, że nie zmusza Was do tego roznoszący się w pokoju swąd spalonych części komputerowych.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz
Powiązania do myśli
- MNP.8 – Grać nie umierać
- MNP.9 – FEAR the Doom
- MNP.10 – Project: Kasiora
- MNP.11 – Listopad miesiącem niepamięci
- MNP.12 – Prawdziwy test
- MNP.13 – Okrrrutny konkurs
- MNP.14 – Coś wielkiego (o grach)
- MNP.15 – Monitory skąpane we KRWI!!!
- MNP.16 – Lajtowy konkurs
- MNP.17 – Co Mikołaj ma w worku?