autor: Krzysztof Bartnik
MMORPG pod obstrzałem - czas na design
Niezłego rozpędu nabiera seria artykułów przygotowanych przez redaktorów zachodniego serwisu GameSpy oraz pracowników korporacji AMD. Nie tak dawno informowałem Was przecież, o drugiej odsłonie cyklu traktującej o początkach powstawania produkcji tego typu, a tymczasem na fale Internetu wypłynęła już kolejna część - autorzy tekstu skupili się teraz na projektowaniu „gier dla mas”.
Niezłego rozpędu nabiera seria artykułów przygotowanych przez redaktorów zachodniego serwisu GameSpy oraz pracowników korporacji AMD. Nie tak dawno informowałem Was przecież, o drugiej odsłonie cyklu traktującej o początkach powstawania produkcji tego typu, a tymczasem na fale Internetu wypłynęła już kolejna część - autorzy tekstu skupili się teraz na projektowaniu „gier dla mas”.
Liczba użytkowników gier z cyklu MMORPG (Massively Multiplayer Online) przybywa z każdym dniem. EverQuest doczekał się już 460 tysięcy zarejestrowanych graczy, Star Wars Galaxies oraz Dark Age of Camelot posiadają po niecałe 300 tysięcy każdy, co tylko świadczy o tym, że rzeczone produkcje świecą tryumfy popularności na całym świecie.
Aby jednak uzyskać podobne wyniki, potrzebnych jest kilka znaczących czynników. Twórcy wymienionych powyżej tytułów wyraźnie mówią, iż sporą rolę odgrywają tutaj: balans rozgrywki (tak, żeby początkujący mogli „na spokojnie” nauczyć się co i jak, a nie od razu trafić pod topór bardziej doświadczonego gracza), ciągła rozbudowa oraz rozszerzanie istniejącego świata (dodatki, patche, upgrade’y), czy ustalenie miesięcznego abonamentu na odpowiednim poziomie (w tym punkcie ważne jest także organizowanie różnego typu promocji, etc.).
Warto zwrócić tutaj także uwagę na pełną wersję The Sims Online. Ta gra Massively Multiplayer Online, pomimo rewelacyjnej sprzedaży pakietów startowych (rozeszło się około 6 milionów egzemplarzy), posiada skromne grono stałych użytkowników – „jedyne” 100 tysięcy. Jak widać, The Sims i The Sims Online okazały się być zupełnie różnymi pozycjami, z całkiem różnym przyjęciem na „growym rynku”...
Omawiany artykuł znajduje się pod tym adresem. Miłego czytania!