Gracze nie chcą „głupich RPG". Baldur's Gate 3 zmieniło sposób, w jaki patrzymy na gry, twierdzi założyciel New Blood Interactive
Siłą Baldura 3 nie jest genialna historia, tylko dobre postacie, ale przede wszystkim olbrzymie, dotąd niespotykane możliwości podejmowania różnych wyborów niemal na każdym kroku.
Zwłaszcza gdy sam Josh Sawyer twierdzi, że miałby problem z dorównaniem BG 3, a nawet gdyby się podjął takiego zadania, to potrzebowałby naprawdę wielkiego budżetu.
Ekhm, Baldur Gate 3 kosztował około 100 mln $, co w porówaniu do wielu gier AAA jest naprawdę małą kwotą... ale tak, oczywiście, wszystko to tylko kwestia pieniędzy... ech te nasze kochane korporacje.
BG3 to po prostu efekt pasji twórców tej gry, a nie efekt chłodnych kalkulacji księgowych. Tylko tyle i aż tyle.
Zwłaszcza gdy sam Josh Sawyer twierdzi, że miałby problem z dorównaniem BG 3, a nawet gdyby się podjął takiego zadania, to potrzebowałby naprawdę wielkiego budżetu.
Ekhm, Baldur Gate 3 kosztował około 100 mln $, co w porówaniu do wielu gier AAA jest naprawdę małą kwotą... ale tak, oczywiście, wszystko to tylko kwestia pieniędzy... ech te nasze kochane korporacje.
BG3 to po prostu efekt pasji twórców tej gry, a nie efekt chłodnych kalkulacji księgowych. Tylko tyle i aż tyle.
Jeśli faktycznie obecny Obsidian byłby jeszcze w stanie stworzyć coś co przebiłoby BG3, to czekam i nawet kupię tę grę od razu na premierę. Tylko jakoś mam wątpliwości, tym bardziej, że Obsidian przeniósł się ostatnio do gier 3D z miernym lub średnim skutkiem.
No niestety, deal z microsoftem chyba nie za bardzo się opłacał obdsianowi
Też czekam na jakiegoś crpg drużynowego, właśnie gram w poe2 i jestem oczarowany tą grą
Moze po prostu nie potrafisz docenic gier obsidianu?
Sawyer mówił, że nie rozumie sukcesu BG3. W sumie jest to gra, która niczym nie zaskakuje, ale po prostu prawie wszystkie jej elementy są na bardzo wysokim poziomie i dobrze ze sobą współgrają. W sumie racja, bo to typowy klasyczny RPG, ale po prostu z gigantycznym budżetem i dużą dozą interakcji środowiskowych opracowanych niegdyś na potrzebę DOS.
Z tego co pamiętam z AMA, to gdyby Sawyer dostał takie pieniądze jakimi dysponowało Larian, to też postawiłby na filmowe dialogi, epickie cutscenki itp. jedynie zastosowałby fixed kamerę, aby podkreślić to, co w kadrach byłoby najważniejsze.
Bliżej 200 milionów $. Zresztą gry AAA miały już budżety 40 baniek. Przy BG3 pracowało 7 studiów w różnych częściach świata, ponad 400 osób w samym Larian, 200 z outsourcingu. Gra powstała przez 5 lat. Większość ludzi zatrudnionych w krajach, gdzie produkcja kosztuje sporo (Belgia).
To nie tylko pasja. To bezprecedensowy budżet na klasycznego RPG, jednocześnie ogromne ryzyko podjęte przez Larian, umowa licencyjna na popularną markę, gotowy silnik i narzędzia, dzięki którym zaoszczędzili czasu i produkcja zajęła "zaledwie" 5 lat. No i nie stał nad nimi żaden wydawca, dyktując ficzery, jakie mają się w grze znaleźć, a jakich stworzyć nie mogą.
To nie tylko pasja. To bezprecedensowy budżet na klasycznego RPG, jednocześnie ogromne ryzyko podjęte przez Larian, umowa licencyjna na popularną markę, gotowy silnik i narzędzia, dzięki którym zaoszczędzili czasu i produkcja zajęła "zaledwie" 5 lat.
Kto innym firmom zabrania tworzenia klasycznych gier RPG z dużym budżetem? Larian podjął ryzyko, kupił licencje i jakoś się udało. Szczerze Larian nie miał tutaj wcale łatwo, bo fani starych Baldurów to taki sam beton jak fani Gothica, którzy nie lubią zmian w swojej ulubionej grze. Larian postawił jednak na własne doświadczenie z wcześniejszymi ich grami i innowacje, co okazało się strzałem w dziesiątke.
Jeśli chodzi o silniki, to teraz gotowy silnik ma też wiele innych firm, bo przecież teraz prawie każdy używa UE5 albo innych ogólnie dostępnych silników. Obecnie rzadko ktoś porywa się na tworzenie własnego silnika więc wiele firm też nie traci pieniędzy na ten element.
No i nie stał nad nimi żaden wydawca, dyktując ficzery, jakie mają się w grze znaleźć, a jakich stworzyć nie mogą.
To już też wina tych firm, które postanowiły, że dadzą się wykupić albo po prostu sprzedały się dużym wydawcom. W zamian za względne bezpieczeństwo finansowe firmy te straciły swoją autonomię i decyzyjność. Dlatego teraz wszystkie gry są jakie są, czyli często nijakie, bo robione na jedną modłę.
Czyli wychodzi na to, że pozostało nam czekać na inne firmy pokroju Lariana, którym uda się jakoś wybić bez pomocy dużych wydawców, bo inaczej branżę gier czeka stagnacja lub nawet upadek, bo gracze po prostu odwrócą się od gier, a przynajmniej od gier wydawanych przez te największe firmy.
200$ to gigantyczna kasa nawet na AAA. Duże firmy nie lubią ryzyka, dlatego produkują to, co się i tak sprzeda. Mając nad sobą wydawcę często mają związane ręce pod względem kreatywności i innowacji, bo to może być ryzykowne dla budżetu.
Klasyczne RPG słabo się sprzedają, bo to nisza i dużym firmom zwykle zdrowy rozsądek broni inwestować w nie górę pieniędzy. Sprzedają się w liczbie od kilkudziesięciu tysięcy do kilku milionów kopii. BG3 wybił się dzięki sprawdzonym rozwiązaniom z poprzednich gier Larian, wzbogaconym przez gigantyczny budżet na kilkadziesiąt godzin filmowych dialogów, popularną licencję, którą dostali w zamian za jakiś podział zysków z WotC i dzięki marketingowi nastawionemu na casuali chcących wydupczyć jakiegoś waifusa albo kobiety grające w RPG dla romansów i wzdychające do Astariona. Tej gry tak naprawdę nie sprzedał gameplay, czy wybory a po prostu przystępna forma, cringe'owy humor dialogów, jakaś obietnica emocji, a najpewniej też możliwość wspólnej zabawy. Cała oprawa to też zasługa pieniędzy. Do tego populizmy Swena Vincke o złej branży idealnie wystrzeliły się w nastrój fandomu.
Silnik jest ważny, bo Lariani dużo rzeczy mieli gotowych, pozmieniać parametry zdolności z divinity aby działały jak czary z DND5 i cyk. Co było widać po early access, a nawet w finalnej wersji zostały tego pozostałości. Mieli gotowe rozwiązania.
Gotowy silnik nie oznacza gotowych rozwiązań. Takie Bioware miało przecież Frostbite, który nie był przygotowany do robienia RPG. Nawet takich funkcji jak zapis gry, ekwipunek, zarządzanie drużyną, interfejs - wszystko musieli kodować od podstaw. Lariani w wielu miejscach mieli po prostej narzędzia, dzięki którym wystarczyła podmiana assetów lub liczb.
BG3 serio był anomalią. Ludzie z branży to wiedzą. Wiele różnych czynników złożyło się na ten sukces i cała masa szczęścia. Wątpię, by jakieś inne studio nagle powtórzyło passę, którą złapało Larian, stawiając wszystko na jedną kartę.
BG3 serio był anomalią. Ludzie z branży to wiedzą. Wiele różnych czynników złożyło się na ten sukces i cała masa szczęścia.
Może i Larian miał udany rzut kością na szczęście ;D ale jak to mówią szczęście w życiu też trzeba mieć, bo nie zawsze wszystko zależy od nas.
Jednak nawet przyjmując tę teorię, że BG3 jest anomalią wśród gier, to nie da się zaprzeczyć temu, że taką grę jak widać da się stworzyć, tylko trzeba włożyć w to odpowiednio dużo wysiłku.
Według mnie obecnie firmy nie powinny pierdzielić rzeczy na zasadzie: "BG3 to anomalia, której nie da się potwórzyć, więc drodzy gracze nie spodziewajcie się takich gier od innych deweloperów", tylko raczej coś takiego: "kurde, czyli jednak możliwe jest stworzenie takiej gry jak BG3. Teraz jak będziemy tworzyć nową grę RPG, to spróbujemy odtworzyć tę anomalię, aby stała się ona w przyszłości standardem".
Oczywiście wiem, że to moje życzeniowe myślenie, ale miłoby było, gdyby te największe firmy jednak zechciały z łaski swojej tworzyć gry ambitne, a nie do bólu bezpieczne i nijakie. Tym bardziej, że te duże firmy mają środki na takie gry.
Co więcej te duże firmy wcale ryzyka się nie boją, bo jak inaczej nazwać premiery takich gier jak DA: Vailguard, czy Avowed? czysty hazard :D All in i wtopa xD
Niech zrobią action RPG, Niech zrobią strzelankę.
Tutaj nie chodzi o to by zrobić kolejnego Baldura. Tu chodzi o to żeby gry zwyczajnie zaczęły być JAKIEŚ. I widać że gracze chcą jakichś gier.
Avowed, failguard, assassin's Creed są totalnie nijakie i się wypierdzielają.
Podstawa BG3 było to że wiedziało czym chce być, wiedziało czego chcą gracze i im to dało
Nawet jeśli gra kosztowała te 200 mln $ to nadal przy innych grach AAA nie jest jakaś strasznie wielka kwota, a raczej taka norma albo nawet nadal lekko poniżej normy. - o czym mówisz? Człowieku, to jest ogromny budżet nawet jak na gry AAA. Mniej kosztowała całą trylogia Mass Effect.
Kilka przykladow nowszych gier i budzet (niestety nie wszedzie jest ujawniony dlatego tylko kilka przykladow podaje):
Assassin's Creed Shadows - szacuje sie na 250-350 milionow dolarow (choc byly informacje nawet o wiekszym budzecie)
Call of Duty: Black Ops 6 - szacuje sie na 700 milionow dolarów
Star Wars Outlaws - szacuje sie na 200-300 milionow dolarow
Marvel's Spider-Man 2 - 315 milionów dolarów
The Last of Us Part II (troche starsza gra bo z 2020 roku) - 220 milionów dolarów
Akurat BG3 jest płytki do bólu, tylko pod względem fabularnym. Do tego okrutnie słaby estetycznie
Oba Pillarsy zamiatają go właśnie z tego powodu
Ok, tutaj się zgodzę, że fabuła w BG3 jest co najwyżej średnia, chociaż same dialogi są dobrze napisane. Jeśli chodzi o estetykę, to już kwestia gustu, mnie BG3 się ogólnie podobał.
Jednak weddług mnie BG3 zamiata Pillarsy pod innym względem, czyli po prostu gameplay, który w BG3 daje mnóstwo frajdy i swobody. BG3 to po prostu cRPG na miarę dzisiejszych czasów, a Pillarsy to taka pieśń przeszłości jeśli chodzi o rozgrywkę.
Nie wiem jak dla innych ludzi, ale dla mnie to wlaśnie gameplay jest dla mnie najważniejszy w grach, a dopiero później fabuła, muzyka, grafika i inne rzeczy. Z tego właśnie powodu nigdy nie ukończyłem żadnych Pillarsów, bo te gry mnie nudziły pod względem rozgrywki.
Jednak weddług mnie BG3 zamiata Pillarsy pod innym względem, czyli po prostu gameplay, który w BG3 daje mnóstwo frajdy i swobody. BG3 to po prostu cRPG na miarę dzisiejszych czasów, a Pillarsy to taka pieśń przeszłości jeśli chodzi o rozgrywkę.
Chyba żartujesz. Pod względem systemu i mechanik gry Pillarsy zjadają BG3, chociażby ze względu na autorski system. BG3 oparte jest na mocno uproszczonym D&D 5e, i dodatkowo okroili go pod ten swój larianowato-dosowy silnik. Ilość kombinacji klasowych i synergii w PoE(2), smaczków w skillach i przedmiotach bije na głowę BG3. BG3 w kwestii mechanik walki to jest, moim skromnym zdaniem, przerost formy nad treścią. Bo to, że w 2 turze całe pole walki się świeci, błyska, iskrzy, dymi i Lathander wie co jeszcze, to nie jest wyznacznik żadnej "głębi", bo pod względem systemowym RPG wypada to dość marnie. Z resztą według mnie Larian zupełnie nie czuł i nie czuje tego systemu, stąd jest tyle zmian, cięć i modyfikacji w ich "wariacji" D&D.
A mnie Pillarsy nudziły też pod względem treści właśnie. Nie mówię, że fabuła w BG3 jest wybitna, ale jest okej, wystarczająco angażująca, bardziej tam wątki towarzyszy wybrzmiewały i tym bardziej ta gra dla mnie stoi, ale no próbowałem Pillarsów dwa razy - docierałem do tej pierwszej wioski i miałem jakoś dosyć po tej masie długich tekstów z toną ekspozycji... i rozgrywką też to nie nadrabiało, chociaż może jeszcze dam im kiedyś kolejną szansę. U Larianów to jest dla mnie plus, że raz - nie ma tam aż takich ton tekstu, bardziej się to przeplata z rozgrywką, no i też akurat trafia do mnie ten luz w dialogach i światotwórstwie.
Ogólnie dla mnie jako osoby, która nie grała nigdy w papierowe RPGi, oraz którą ominęły czasy tych pierwszych klasycznych gier RPG, rozgrywka w Pillarsach nie jest wciągająca i satysfakcjonująca.
Jak dla mnie to co zrobił Larian z formułą gier cRPG jest naprawdę bardzo dobre. Może dla tych starszych i bardziej doświadcznych graczy RPG ten nowy Baldur wypada słabo systemowo, ale dla graczy, którzy nie mieli okazji wcześniej zagrać w klasycznego RPGa, albo po prostu te starsze gry RPG ich odrzucały od siebie, to BG3 to naprawdę kawał porządnej gry RPG z dobrymi systemami i zależnościami.
Po prostu BG3 to gra, która jest przystępna dla większej ilości graczy i pewnie też dlatego odniosła taki sukces. Ogromna liczba możliwości w grze to nie zawsze przepis na dobrą rozgrywkę, np. jak próbowałem zagrać w takiego Pathfindera to trudno mi się było w ogóle połapać w tych wszsytkich okienkach przy mojej postaci. Jednak wolę bardziej przystępny rozwój postaci albo chociaż bardziej przyjazny interfejs.
Jeśli ktokolwiek grał w stare Baldury, to o fabule trójki nic dobrego raczej nie powie. Działa póki jest tajemnica - tylko przy pierwszej rozgrywce i to tak do 2/3 gry. Jak już tajemnica zostaje odkryta, to jest to rozczarowujące. A po tym momencie zaczynają się idiotyzmy na przełomie 2 i 3 aktu i robi się już niezła beka.
BG3 ma właśnie ten problem, że to po prostu jakaś tam historyjka pełna sprzeczności i niekonsekwencji.
Pillarsy, zwłaszcza pierwsze, mają bardzo dobrze zszytą fabułę, co można docenić grając ponownie. Widać, że wszystko jest przemyślane od początku do końca, a całość porusza pewne tematy i ogólnie jest bardziej metafizyczna, filozoficzna. Avowed też się w te tematy doskonale wpisuje
Dla mnie gameplay Pillarsów też jest znacznie bardziej angazujacy od BG3. DND5 jest spoko przy stole. Na kompie dość szybko wyczerpują się sensowne pomysły budowania postaci. Może laicy co awansują od początku do końca w jednej klasie mają to w dupie, ale osobiście wolę systemy, które dają dużo więcej możliwości optymalizowania efektywności postaci. Do tego w Pillarsach znakomicie łączy się to z itemizacją i można niesamowite synergie tworzyć, które wręcz psują grę (mortar monk np.).
No ale pewnie jestem w mniejszości, bo w RPG gram głównie ze względu na mechanikę a beczkomancja mnie nie kręci, tym bardziej, że w BG3 pozwala obchodzić w dużej mierze ograniczenia płynące z ekonomii akcji i rozstawiać beczki bed zużycia akcji.
Siłą Baldura 3 nie jest genialna historia, tylko dobre postacie, ale przede wszystkim olbrzymie, dotąd niespotykane możliwości podejmowania różnych wyborów niemal na każdym kroku.
Dokładnie, świetne postacie i mnogość wyboru i podejmowania decyzji. Grasz jak chcesz, robisz co chcesz. Takich gier ludzie chcą a nie paździerzy pokroju nowego Asaasyna czy Dragon Age.
ale przede wszystkim olbrzymie, dotąd niespotykane możliwości podejmowania różnych
Serio? Jakos obie gry larian divinity original sin nie miał zbytnio wyborów do wyboru, w bg3 jest pod tym względem lepiej?
Racja, siłą Baldura 3 nie jest genialna historia, bo Baldur 3 nie ma genialnej historii
Serio? Jakos obie gry larian divinity original sin nie miał zbytnio wyborów do wyboru, w bg3 jest pod tym względem lepiej?
Chcesz grać dobrodusznym druidem czy paladynem to grasz. Chcesz grać złolem to grasz. Nie chcesz towarzyszy to już na samym początku gry możesz zostawić jednego z nich na śmierć i grać solo.
Naprawdę w grze jest mnóstwo wyborów dobrych/złych/neutralnych i rzadko kiedy gra zmusza do zrobienia czegoś niezgodnego z charakterem postaci, którą się odgrywa.
Chcesz grać dobrodusznym druidem czy paladynem to grasz. Chcesz grać złolem to grasz. Nie chcesz towarzyszy to już na samym początku gry możesz zostawić jednego z nich na śmierć i grać solo.
Przecież to już dawno było w grze neverwinter nights 2 + dlc maska zdrajcy, nic nowego
BG3 można oceniać tylko w kontekście obecnych gier. A obecnie nie ma niczego podobnego? Cyberpunk? Co nie zrobisz skończysz na dachu i potem tylko wybierasz z kim wyrżniesz wrogów
Może veilguard. No sorry, ale tam najgorsze co możesz zrobić to "nie pomóc"
Obecnie gry są płytkie nudne i bezbarwne. I w tym wszystkim jest ktoś kto zrobi grę naprawdę dobra. Sztampowa fabuła. Trochę. Ale postacie. Każda wyjątkowa. Dialogi. Aż chce się rozmawiać.
Dylematy owszem. Decyzję? Proszę bardzo. Wszystko jest na miejscu
No nie powiedziałbym, że z tym jest aż tak świetnie. Po pierwszym akcie to ta mnogość wyboru się "psuje". Znaczy wciąż są decyzje, ale są one zazwyczaj na koniec questa i praktycznie mają niewielkie konsekwencje na całą fabułę. Sam akt 3 jest praktycznie kompletnie na szynach i nasze wcześniejsze decyzje nie mają za bardzo wpływu na to jak toczy się główny wątek. Akt 1 był pod tym względem mocny, bo były różne ścieżki głównego wątku, ale im dalej tym bardziej to wszystko "znika".
Tak samo jak nasi kompani, bardzo szybko kończą im się interakcje pomiędzy sobą i tak jak są one mnogie w akcie 1 to praktycznie w akcie 2 już przestają między sobą rozmawiać i praktycznie nie widzimy scen w obozie gdzie ze sobą rozmawiają. Przy kilku kompanach również widać, że są dosyć "drugorzędni" i są bardzo "wybrakowani" względem innych. Przy niektórych kompanach szybka zmiana charakteru i nastawienia też wyglądała mocno nienaturalnie.
Fabuła w BG3 jest niezła, ale nie jest to coś wyjątkowego. Larianowi wciąż jeszcze na tym polu trochę brakuje, bo akt 3 sprawiał wrażenie bardzo niedrobionego i miał sporo dziur fabularnych, nie mówiąc już o dosyć słabym zakończeniu. Samo "roleplayowanie" złego w BG3 jest karykaturalne (praktycznie gra ogranicza nas albo do zabicia kogoś bez powodu albo do wyzysku). Po akcie 1 nie ma żadnych dodatkowych "złych" ścieżek. "Zły" wybór bardzo często zabiera nam możliwość wykonywania questu, nie otwiera żadnej nowej ścieżki. Granie złą postacią sprawia, że pomija się połowę gry a nie ma nic w zamian.
Jeśli chodzi o "esencje RPG" to moim zdaniem wciąż najlepszą grą ostatnich lat to Pathfinder Wrath of the Righteous. Baldur bije na głowę Pathfindera jeśli chodzi o gameplay, prezentacje i przystępność, ale Pathfinder jest o wiele lepszy jeśli chodzi o fabułę, dialogi, mnogość wyborów (od początku do końca gry), różnych ścieżek (w tym bardzo dobrze poprowadzony "zły" wątek) i samą mnogość "buildów". Jeśli komuś nie przeszkadza wygląd i mechaniki Pathfindera to jest to moim zdaniem lepszy RPG jeśli oceniać go pod kątem tego co definiuje grę RPG. BG3 jest ogółem lepszą grą jeśli oceniać ją jako całość, ale jeśli chodzi o cechy RPG to Pathfinder nad nim góruje.
W Baldurze jest pod tym względem doskonale, w serie Divinity grałem za krotko aby to ocenic. W Baldurze podam pierwszy przykład z brzegu: wejście do obozu goblinów, gdzie bramy pilnuje strażnik. Możliwości zachowania się w dialogach i poza nimi (fizyczne interakcje z obiektami) jest całkiem sporo. I tak jest praktycznie w każdym zadaniu i dialogu.
Raczej kwestia gustu. Jak dla mnie za dużo kopiuj-wklej z DoSów, nawet interfejs i różne style, grafika przedmiotów i tło świata a nawet jak pewne animacje funkcjonują. To wszystko jest bardzo bliskie Divinity Original Sin 2. Od strony estetycznej i interakcji między postaciami jest świetne ale przełomu specjalnie nie widzę.
Przecież to coś normalnego, że wiele studiów deweloperskich produkuje swoje gry z podobnymi stylami. Nawet stare gry bioware też miały pewne podobne charakterystyczne UI.
Mocną stroną Baldur's Gate 3 jest przede wszystkim świetnie napisana, angażująca historia oraz ogromna swoboda w rozwiązywaniu zadań. Gra nie traktuje gracza jak osoby niezdolnej do samodzielnego myślenia — nie prowadzi za rękę, nie podpowiada nachalnie, które rozwiązanie jest „dobre”, a które „złe”. Zamiast tego pozwala na samodzielne podejmowanie decyzji i ponoszenie ich konsekwencji.
W przeciwieństwie do wielu innych RPG-ów, które często ograniczają gracza i narzucają mu określone ścieżki, sugerując „właściwe” wybory, Baldur’s Gate 3 pozostawia przestrzeń do autentycznej eksploracji świata i moralnych dylematów. Taka wolność sprawia, że każda rozgrywka może wyglądać zupełnie inaczej.
Na uwagę zasługuje też dojrzałość tej historii — to opowieść naprawdę skierowana do dorosłego odbiorcy. Wiele współczesnych RPG-ów z kategorią wiekową 18+ często jedynie pozornie celuje w dojrzałego gracza. Dialogi bywają infantylne, a fabuła ugrzeczniona, jakby twórcy bali się poruszać trudniejsze tematy czy urazić kogokolwiek. Przykładem może być ostatni Dragon Age, którego rozmowy między postaciami momentami obrażały inteligencję odbiorcy.
Tymczasem RPG powinno być odważne — nie wszystko musi układać się po myśli bohatera. Powinny być porażki, trudne wybory, moralne szarości i emocje, również te niewygodne, gracz ma się również czasami czuć nieswojo, bo właśnie to czyni historię żywą i prawdziwie angażującą.
Gra nie traktuje gracza jak osoby niezdolnej do samodzielnego myślenia — nie prowadzi za rękę, nie podpowiada nachalnie, które rozwiązanie jest „dobre”, a które „złe”. Zamiast tego pozwala na samodzielne podejmowanie decyzji i ponoszenie ich konsekwencji.
To akurat dla mnie jest duża wada, już divinity original sin miały strasznie nie intuincyjne questy
Siłą Baldura 3 nie jest genialna historia, tylko dobre postacie, ale przede wszystkim olbrzymie, dotąd niespotykane możliwości podejmowania różnych wyborów niemal na każdym kroku.
Kocham trzeciego Baldura, Posępna jest super, Karlach uwielbiam, Astarion super, ale....Każdą z cytowanych rzeczy lepiej robi Pathfinder: Wrath of Righteous a prawie każdą.....Baldur's Gate II: Shadows of Amn.
Jesli chodzi o tzw. "moment to moment gameplay" to absolutnie nie. Larian jest tego krolem, i chyba bedzie jeszcze dlugo.
Jesli zas chodzi o interakcje fabularne i pomiedzy postaciami powodujace koniecznosc wyborow i rozgalezienia questow i sciezek fabularnych to imho Pathfinder rzeczywiscie ma tego wiecej. Moze i BG2 tez, ale trojke absolutnie nie ma sie czego wstydzic pod tym wzgledem.
IMHO jeslibysmy przyjeli ze oceniamy tylko ten wlasnie element to Pathfinder ma dyszke, nowy WH40k ma 9+, BG2 ma 9tke i BG3 tez ma 9tke, ewentualnie min. 8+ jak komus bardzo zalezy. ;P
Zas juz napewno zadna z w/w (z wyjatkiem gier Lariana) nie nagradza i nie bierze tak mocno pod uwage przy designie czystej kreatywnosci i ciekawosci gracza.
To może następnym krokiem będzie, że gracze będą chcieli gier bez dojenia kasy zamiast kupować dziesiątego remastera czy milion pierdółek w postaci mikro przykro? Czy raczej nie mam co na to liczyć?
Teraz "BRANŻA" zamiast krytykować mikrotransakcje w choćby Assassin's Creed, czy twierdzić że "to tylko kosmetyka"(bo już nie, tam jest zwyczajny pay to win), piszą że "w poprzednich grach też były"
Więc już mikrotransakcje to norma. Przyzwyczaj się. Debile glosują portfelami za czyms takim
Wiadomo że branża będzie się bronić przed twierdzeniem że BG3 to poprostu dobra gra, i będą ja nazywać ewenementem, bo wiedzą że są beztalenciami klepiącymi gry na kolanie, na jedno kopyto.
Niestety branża się zmieniła, teraz poza open worldem trzeba się trochę postarać. Więc gry typu KCD 2 czy BG3 Świecia tryumfy, a gracze będą z uśmiechem patrzeć jak twórcy którzy uparcie chcą tworzyć tekturowe gówna będą sobie głupi ryj rozwalać.
Nie gwałtownie. Ale sukcesywnie, jeden po drugim.
"gracze będą z uśmiechem patrzeć jak twórcy którzy uparcie chcą tworzyć tekturowe gówna będą sobie głupi ryj rozwalać" Może nie wszyscy, ale niektórzy na pewno, bo ci co głupsi i mniej świadomi to raczej będą innego zdania.
100+ mln jak na grę RPG to ogromny budżet. Wiele się słyszy o o grach z ogromnymi budżetami przekraczającymi 200 mln+, ale to nie jest aż taka norma jakby się mogło wydawać. Szczególnie w gatunku tak "niszowym" jak RPG. Dyrektor Owlcatu (twórcy Pathfindera) miał na ten temat wywiad i mówił, że z ich perspektywy nierealistyczne jest by wydać na raz taką ilość pieniędzy na grę RPG, bo jest to ogromne ryzyko i ogromnie ciężko skoordynować tak duży zespół nad grą RPG. Jeśli taka gra by się nie sprzedała w oczekiwanej ilości to taka porażka ciągnie całe studio na dół. Jeśli BG3 okazałoby się porażką to mielibyśmy pewnie informację o zamknięciu Lariana. Nie każde studio chce podjąć takie ryzyko. Zresztą sam Larian zanim udało im się przebić z Divinity OS 1 to wiele lat szorował na granicy upadku, wydając niezłe, ale niezbyt wybitne RPG i trochę teraz z przymrużeniem oka patrzę na wypowiedzi dyrektora ich studia, który poucza innych.
Dla porównania z tego samego wywiadu, dyrketor Owlcatu mówił że ich ostatnie gry czyli Wrath of the Righteous i Rogue Trader, czyli bardzo udane RPGi kosztowały od 10 do 20 mln dolarów. Teraz widzisz jak ta różnica w budżecie jest ogromna? Dlatego wszyscy twórcy RPG mówili, że ciężko by BG3 było "normą", bo raz że gry RPG o takim budżecie ciężko usprawiedliwić a dwa że koordynacja tylu developerów przy grze RPG to tak ciężki i złożony proces, że studia specjalizujące się w grach RPG mogą nie być w stanie podołać takiemu zadaniu. Powiedzmy, że nagle taki Owlcat przy nowej grze zamiast dotychczasowych 100 developerów ma do dyspozycji 300-400. Jest to ogromne wyzwanie dla dyrektorów by to wszystko ogarnąć i nadzorować by to wyszło sprawnie i poprawnie.
Ja tutaj w żaden sposób nie chciałem umniejszyć innym twórcom np. z takiego Owlcat. To jasne, że nie każdy chce postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować upadkiem firmy. Trzeba jednak powiedzieć, że gry od takiego Owlcat przy kosztach rzędu 10-20 mln $ to nie są gry AAA, jak w przypadku Baldura więc i skala wszystkiego jest inna.
Ja moją krytyczną wypowiedź kieruje przedewszystkim do przeróżnych korporacji, które mają miliony dolarów na swoich kontach i tysiące pracowników do swoich usług, bo takie firmy gdyby chciały to tak naprawdę mogłby raz na kilka lat wydawać gry na poziomie BG3 jak nie lepiej. Ale oczywiście łatwiej i bezpieczniej jest tworzyć proste, ale ładne graficznie gierki, które wcale mało nie kosztują.
Co do niszowości gatunku RPG to nie do końca tak jest, bo dzisiaj po prostu elementy gier RPG są wcielane do innych gatunków gier, ale takich czystych gier RPG faktycznie nie ma jakoś szczególnie dużo. Według mnie wynika to z tego, że gry RPG są po prosu najtrudniejsze do zrobienia, ale jednocześnie jeśli komuś uda się stworzyć dobrą grę RPG to rozbija bank i zarabia jak szalony na swoim dziele, czego Larian jest idealnym przykładem.
Gdzieś czytałem, że Swen Vincke to brał na produkcję kredyt z własnym domem pod zastaw. Ogromny hajs wpompowało też ponoć google (około 100 milionów?), żeby gra była dostępna na Stadia jeszcze w early accessie.
RPG nie są niszą. Ale klasyczne RPG są niszą jak najbardziej, bo BG3 to właśnie klasyczny RPG. Wiele zachwytów nad tą grą bierze się właśnie z tego, że mainstreamowy gracz nie miał stycznością z takimi grami i zachwyca się czymś, co uważa za świeże, podczas gdy każdy klasyczny RPG z kickstartera wiele rzeczy robi podobnie albo nawet lepiej (skillchecki, backgroundy, reaktywność na rasę czy klasę postaci czy nawet rezultaty wcześniej zrobionych zadań). Wciąż wszystko się rozbija o to, że BG3 była właśnie precedensem ze względu na budżet, pierwszym klasycznym RPG z niespotykanym dotąd budżetem na tego typu grę. Łatwiej sprzedać klon Mass Effecta (Exodus), TES-a (Tainted Grail), kolejnego soulslike'a itp., bo to gry, które interesują potencjalnie dziesiątki milionów graczy. Klasyczne RPG sprzedawały się w liczbie od kilkudziesięciu tysięcy do kilku milionów.
Owlcat to chyba głównie ruscy, więc nic dziwnego, że jest u nich taniej, zwłaszcza przy przeliczeniu na dolary :)
Racja, trudno zarządzać dużym zespołem wykonującym złożone zadania. Ale też jednak cała branża razem z graczami odpowiada za fatalny stan samej branży jeśli chodzi o projektowanie większych gier. W końcu wychodzi wiele gier co prawda indykowych, ale jednak wiele z tych gier jest świetnych i to pomimo braku high-endowej grafiki, a obecnie te duże gry borykają się z licznymi problemami, które powoduje tworzenie gry z high-endową grafiką. Problemy są bo a to koszty, a to optymalizacja, a to czas produkcji, a to skupienie graczy na samej grafice i ich niezdrowa, chorobliwa obsesja i wymagania co do grafiki itd. Więc naprawdę jakby nieco spuścili i zwolnili z wyścigiem o jak najlepsza grafikę, to by produkcja mniej kosztowała, więcej czasu spędzali na dopracowaniu reszty, sama produkcja miałaby mniej problemów, a gry wyszłyby znacznie lepsze, nawet jeśli grafika byłaby nie najlepsza.
No więc niestety, ale tu też dużą rolę odgrywa też wyścig o jak najlepszą grafikę oraz u graczy chore pożądania jak najlepszej grafiki. I faktycznie też im mniej ludzi tworzących grę, a tylko część pracowała przy grze, ale miała swoje wspólne i spójne wizje, tym lepiej, choć niekoniecznie grafika bardzo ładna. Jak wszystko na świecie ma swoje różne bottlenecki, tu też w danych warunkach nic nie zmieni żadna liczba powyżej jakiejś granicy, pracowników.
Racja, teraz stara się tworzyć jak najładniejsze, ale niezbyt dobre gry, bo ludzie lecą na graficznie bardzo ładne gry. Więc nie chcą się starać i próbują jak najtaniej stworzyć jak najładniejszą grę.
Silą BG3 jest głównie silnik i reżyseria. Postacie i fabuła są bardzo płytkie. Otwartość świata też pozostawia dużo do życzenia w kwestiach swobody. Logika dnd też zbyt nieco naiwna, nierealistyczna i niż balansowania. Po prostu konkurencją używa Unity i za dużo jest czytania w podobnych grach. Sukces Wukong cz Space Marines ma raczej podobne źródła - podtrzymać klimat , immersję.
Niech zrobią Dungeon Siege 4 ale trzymając się filozofii 1. Z lepszą grafiką...
Pierwszy DS w dniu premiery zachwycał grafiką i....stabilnością. Pamiętam że miałem wtedy słaby komp i o ile Neverwinter Nights w zasadzie był niegrywalny o tyle DS z ładniejszą grafiką hulał aż miło. Ale Dungeon Siege był nawet w swoim nurcie, hack and slash mizerny. Nawet starusieńkie pierwsze Diablo miało w sobie więcej ikry niż DS, a drugi diabeł to go zjadał bez popity. DS nie miał w sobie nic: ani jakiegoś fajnego systemu tworzenia/rozwoju postaci, ani klimatu, ani fabuły. No nic. Stał się tytułem o którym się mówi, można by rzec: kultowym, ale za cholerę nie wiem z jakiego powodu bo tam nie było niczego wartościowego. Dzisiaj jest kompletnie niegrywalny bo i graficznie też już nie może zachwycić.