Ludo ergo sum - O ciekawych czasach i kłopotach z recenzjami
W pełni sie zgadzam z argumentacją, szczególnie z tym fragmentem porównującym gry do filmów :-)
Może kiedyś doczekamy się jakiejś zróżnicowanej skali oceniania dostosowanej do różnych segmentów docelowych. A na razie trzeba się zadowolić np. tym, że wiem, jakie gry podobają się któremu recenzentowi i czy moje odczucia zwykle pokrywają się z jego wrażeniami, czy też nie.
I uwaga ogólna - cały cykl LES jest tym, co najbardziej lubię czytać na GOL-u. To taki komplement :-)
Posiadam zarówno Komputer (powszechnie znany jako PC) i konsolkę Wii. W gry gram już od ponad 10 lat, więc obeznany jestem z każdą liczącą się grą. I tak kupując grę na PieCa po prostu nie umiem spojrzeć na recenzje. W celu oblukania recenzji gry na Wii wybieram się na GameSpot, bo tam właśnie znajde obszerne recenzje "użytkowników" gry. Nie biore do siebie recenzji GameSpote'owego recenzenta, ale osoby która tą gre kupiła za zapracowane pieniądze i która w pełni subiektywnie ją oceniała - to w końcu ona jest grupą docelową i recenzentem zarówno - czyli trafiam w samo sedno.
A ja się nie zgodzę.
Recenzja (czegokolwiek) jest subiektywna.
Komuś się może gra/film/książka podobać, a komuś nie. I tyle.
Chociaż to prawda, że recenzowanie gier to troszkę cięższy kawałek chleba niż np. filmów.
właśnie od takich rzeczy został utworzony serwis
www.gamestats.com
aby móc przyjrzeć sie ogólu recenzji
Tak samo jak czekers ja sie kieruje tylko wypowiedziami ludzi ktozy kupili gre , sprawdzam je jednak dopiero po jakims tygodniu i wiecej gdy stan eufori wywolany nowoscia zanika .
Nie kieruje sie recenzjami bo mam wrazenie ze 90% recenzentow jest mniej krytyczna od przecietnego gracza . Nie mowiac juz o tym ze niektorzy utkneli w 3 stopniowej skali 7-10 i rozdaja 9 jak cukierki .
Coś w tym jest. Recenzentom z kilkunastoletnim stażem trudno oceniać gry typu casual. Po wielu latach w gry raczej stawiające na akcję i fabułę trudno zachwycić się przeznaczonymi na przerwe między "prawdziwym graniem"
Po za tym często ocena autora nie pokrywa się z potrzebą rynku. Np Simsy wileki sukces, a raczej średnie noty. Beyond good & evil świena gra z fantastyczną fabułą, bardzo dobrze oceniana, a wyniki sprzedaży gorsze od zwykłego dodatku do sims.
A co do osobnych recenzentów od gier casual to ciekawy pomysł.
Zgadzam sie z Miniu, wielu recenzentów zamknęło się w w tej skali. Chyba strach przed czytelnikami sprawia, że nie chcą dać za niskiej noty lub też za wysokiej bo to oznacza niezadowolenie u jednych lub u drugich.
A co do oceniania gier specjalnie przez graczy casual dla casual, to chyba jest niemożliwe. Jak ma być ktoś graczem casual jeżeli gra w gry parę godzin dziennie bo to jego praca?
Poza tym recenzja powinna być na tyle dobra aby gracz mógł przeczytać jaka jest gra, a nie jak nią lubi recenzent.
Ja tam nie czytam recenzji, bo w większości się z nimi nie zgadzam :) Za to zawsze czytam opinie innych graczy.
Mi również dużo więcej mówią o grze wpisy graczy na forum niż ona sama. Taka smutna prawda, że recenzent pisze dużo, ale rzadko kiedy z recenzji można sobie wyobrazić jaka jest gra, a więc czy mi będzie się podobała czy nie. Najważniejsze dla mnie są cechy gry, a nie cyferka stanowiąca ocenę.
Jeśli chodzi o ocenianie gier casual - zgadzam się, że gracze casual raczej nie czytają recenzji. Bo i po co? Wydadzą na taka grę 10-20 zł, więc nawet jak pograją 3-4h to i tak tańsza to rozrywka niż pójście do kina na jakiś cienki film. Także takie recenzje byłyby raczej dla "bardziej świadomych" graczy.
A co do tego, kto miałby to pisać - jakoś w magazynach motoryzacyjnych znajdują się zarówno testy aut wysokiej klasy jak i klasy A i B. Kwestia profesjonalizmu - Ople Corsa porównuje się z innymi samochodami tej samej klasy. W takim magazynie jeśli ktoś napisałby że VW Golfem jeździ się mniej komfortowo niż Mercedesem klasy S zostałby wyśmiany. W branży gier, jak ktoś napisze o Detektywie Rutkowskim, że Splinter Cell toto nie jest, to każdy się z tego śmieje i bije brawo recenzentowi. Słabo trochę.