Gry single player górują nad wieloosobowymi, przynajmniej w Japonii
U mnie w domu i znajomych również; razem z coopami które mają kampanie ;)
+1 dla Japonii
Też stawiam singlowe doznania dużo wyżej niż multi. Grając multi czuję że straciłem czas i nic nie zyskałem.
Oczywiście coop też zaraz za singlami:)
Nic dziwnego. Ta madry Naród w ktorym wiedza, nauka, uczciwosc, honor i zasady wciaz maja wartość. Młodzież eciaz jest wychowowywana i wymaga sie od niej.
U nas... samopas i oglupiacze, stad dominuja gierki w ktorych napieprza sie jak wsciekla malpa w klawisze i drze do mikrofonu.
W Chinach tez zabrali sie za ograniczanie oglupiajacych i uzależniających gier multiplayer, bo sa madrzy i chca dbać o przyszłość swojego młodego pokolenia.
Ja bym wprowadzil 18+ dla kazdej gry multiplayer i akcyza obłożył, zeby byl pieniadz na leczenie uzaleznionych i odszkodowania dla rozbitych rodzin i pokrzywdzonych ludzi.
Bo to mądry naród. Gry traktuje jak książki, filmy czy inne sposoby na konsumowanie kultury. Fakt, że tych gier gdzie, dość mocno stawia sie na fabułę jest niewiele, ale zawsze coś tam się znajdzie. Od gier oczekuje tego co od dobrej książki czy serialu. Fabuły, która nie jest prostolinijna, zrobiona na odwal się, głupia, z masą dziur fabularnych.
Oczywiście zdarza mi sie grać dla samej czystej rozrywki, tylko mam później takie lekkie wątpliwości moralne, że zmarnowałem czas.
Teraz np. ogrywam nowe Halo, którego fabuła to popłuczyny nawet jak na fpsa. Taki odmóżdżacz po ciężkim dniu w pracy. Nic co nie widział bym wcześniej, zero zaskoczeń, bardzo prosto rozpisane postaci. Ale i takie gry są potrzebne, bo jakby nie kino klasy b,c,d, to szybko wymęczałoby nas to najwyższej półki. Trzeba dość dobrze żonglować miedzy badziewiem, a arcydziełem. Bycie nastawionym cały czas na mega inteligentną kulturę męczy, bo mózg musi pracować na wyższych obrotach.
To jak z obracaniem się wśród samych inteligentnych osób. Na dłuższą metę nie da się mieć samych takich znajomych.
Potrzbeba od czasu do czasu właśnie się odmóżdżyć.
A propo odmóżdżania. 2 dni temu obejrzałem "Psie pazury". Świetny klimat, świetna gra aktorska, wciąga, ale nie polecę tego filmu każdemu. Seans wymaga skupienia, a gdybym oglądał tylko takie filmy (lub na tym poziomie), to bym popadł w depresję. W każdym razie polecam, ale następnym razem idzie Venom 2.
Oczywiście zdarza mi sie grać dla samej czystej rozrywki, tylko mam później takie lekkie wątpliwości moralne, że zmarnowałem czas.
Jeśli gry są dobre i sprawiają Ci niezapomniane radości i doznanie, to nie można nazwać marnowanie czasu. O ile nie przesądzisz z poświęcony czasu na ten sam tytuł tylko po to, by powtarzać te same rozgrywki i wątki kosztem możliwość poznanie inne tytuły.
Tak jak napisałeś, trzeba poznać jak najwięcej gry, a nie ograniczyć tylko do jednego tytułu. Raz dla fabuły, a raz dla rozgrywki i niepowtarzalne wrażenie. Życie jest krótkie.
Dlatego staram się trzymać z dala od większości gry typu free-to-play, gdzie twórcy wymyślają różne grindy i eventy, by zabierać graczy mnóstwo czasu. Coś za mało pomysły wymyślają, a dużo czasu zabierają. Oni nie szanują nasz czas i portfeli.
World of Tanks i World of Warships są dobre dla parę bitwy od czasu do czasu ze względu na urok czołgów/okrętów, piękne mapki i dreszczyki emocji, ale zdecydowanie nie warto za dużo czasu poświęcić na mnóstwo grindy i wielu eventy dla zbieranie wszystkie nagrody. Staram się nie ulegać pokusy na wielu eventy dla takich typu gry. Liczy się umiaru i zdrowy rozsądek.
Słusznie. Gry single są często ciekawe i kreatywne, czego gry multi nie potrafią oferować. Gry single dostarczają niezapomniane przygody i doznanie, a także mnóstwo wyzwanie. Kocham gry single z całego serca.
Lubię rywalizować i mieć dreszczyki emocji w gry multi takich jak World of Warships od czasu do czasu, ale nie lubię tam toksyczne graczy, ani monotonne mapki bez głębi na dłuższy metę. O marnowanie czasu na absurdalne grindy dla nagrody od gatunki free-to-play nie wspomnę.