Gry dla „hardkorowych graczy” to coraz mniejsza część rynku
Tylko w tym porównywaniu procentów brakuje informacji, czy gry "tradycyjne" spadają, czy może po prostu rosną wolniej niż casualowe.
Dominacja mobilek tak obchodzi graczy "tradycyjnych" tak jak dominacja popu wśród dochodów branży muzycznej obchodzi słuchaczy metalu.
Takie w których postęp w grze jest niezależny od umiejętności (manualnych i intelektualnych) gracza - może klepać przyciski bezmyślnie i podążać za znacznikami a i tak zobaczy napisy końcowe.
czy zalicza się do nich assassin's creed, god of war, battlefield itp.? Czy chodzi tylko o jakieś gry nieznane normalnym graczom?
Battlefield to esport. Teraz normalni gracze graja w takie gry jak Animal Crossing, Simsy etc.
Niby coraz mniej, ale każuale i tak będą się rzucać na takie niedobitki domagając się zmian, nierzadko poważnych czy stojących w sprzeczności z celem gry.
Gatekeeping w rzeczywistości uprawiają właśnie każuale...
Jedyne prawdziwe gry to soulsy i rogale. A cukier i mleko to biała śmierć!
Dotyczy to przede wszystkim segmentu AAA, bo to bezpieczne gry dla określonej klienteli, która wymaga głównie grafiki i "emotions". Całe szczęście mniejsze studia nadal stawiają na eksperymenty i gry stanowiące wyzwanie.