Gracze Kingdom Come: Deliverance 2 przekonują się, jak okrutna może być przygoda Henryka, gdy zaczynasz grę ze wszys...
Strój łowiecki mam od początku za wersję Gold.
I muszę przyznać że jest ciut zbyt OP jeśli mówimy o stroju na charyzmę.
Absolutnie bez sensu. To jest urealnienie tylkos ztuczne utrudnienie. Proponuję usyawic sobie perm death, 10hp i 10 kg udzwigu, postać niech chodzi tylko tyłem, tylko po ścieżkach i tylko w nocy. będzie jeszcze trudniej
Pomysł chodzenia nocą po szlakach jest niemal symulacją życia miejskiego filozofa w lesie
Absolutnie bez sensu.
Ma to więcej sensu niż w takich soulslike gdzie nie masz w ogóle wyboru poziomu trudności.
W KCD II jeszcze nie grałem ale już w jedynce ten tryb był dla mnie strzałem w płot. Powinni dać możliwość dowolnego wyboru wskazanych utrudnień. O ile usunięcie kompasu, czy szybkiej podróży jest jak najbardziej ok, to te cechy ujemne są i dla mnie bez sensu, i czułbym tylko frustrację a nie przyjemność z gry. W I odpuściłem ten tryb i tutaj zrobię tak samo.
Akurat kończę grę na hardocre, w sensie jedynkę, i te cechy negatywne w sumie niewiele zmieniają jeżeli wybierze się te łagodniejsze jak np. tasiemiec. Ot trzeba trochę więcej jest co problemem nie jest żadnym, bo w grze pożywienia znajdujemy na tony.
Ok, dzięki za info, to może jednak spróbuję. Mapę znam na wylot, walka też już dobrze opanowana więc zawsze będzie to jakieś urozmaicenie.
W sumie największym problemem dla mnie jest podróżowanie w końcówce gry. Czasem za bardzo się ciągnie.
Ja wybrałem sobie tasiemca i senne koszmary. Pierwszy tylko w pierwszych dwóch godzinach robi różnicę, od czasu dotarcia do ratajów nic nie zmienia a drugi ot tyle, że z rana trzeba albo chwilę odczekać albo tego lekkiego debufa olać.
Natomiast sama walka w trybie hardcore jest nawet lepsza bo mniej się ciągnie, choć brak gwiazdy do celowania wymaga sporo przyzwyczajenia się.
Wszystkich którzy jeszcze nie zaczęli przygody z KCD2 zachęcam zastanowić się 3 razy zanim rozpoczną grę na hardcore.
Byłem doskonale zaznajomiony z mechanikami gry (jedynkę znam na pamięć) a przejście dwójki (fakt że zrobiłem praktycznie wszystko co się dało) zajęło mi ~80h, a z fast travela korzystałem regularnie, szczególnie na drugiej mapie.
Obstawiam że dla kogoś kto się uczy gry od zera, razem z błądzeniem po mapie, bez możliwości ominięcia podróżowania, to tytuł na realnie 150h+. Druga mapa jest naprawdę wielka a miasto gdzie dzieje się większość akcji jest na skrajnym wschodzie, czeka Was sporo jeżdżenia tam i z powrotem.
Ja bym chyba wymiękł (nawet jeżeli świat jest piękny to 10-minutowa podróż na koniu w końcu się znudzi), a KCD2 to dla mnie ścisła czołówka najlepszych gier tej dekady.
80h? wtf, ja mam 145h nabite i nawet nie zrobiłem wszystkich questów pobocznych.
Ano tak wyszło, ale przez sporo doświadczenia z jedynki szedłem jak przecinak. Nie maksowałem absolutnie wszystkich aktywności pobocznych (chociażby turniejów strzeleckich/kuttenbergowych pojedynków) ale w momencie zobaczenia napisów końcowych nie miałem ani jednego zadania pobocznego do zrobienia.
No to teraz wyobraź sobie ile byś miał na liczniku bez fast travela + z błądzeniem przez brak radaru :)