Fatalny stan techniczny IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover
IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover to bez wątpienia jeden z najbardziej oczekiwanych symulatorów ostatnich lat. Gra zadebiutowała już w Rosji i okazało się, że jej poziom techniczny pozostawia niestety sporo do życzenia.
IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover to bez wątpienia jeden z najbardziej oczekiwanych symulatorów ostatnich lat. Gra zadebiutowała już w Rosji i okazało się, że jej poziom techniczny pozostawia niestety sporo do życzenia.
Oczywiście podobne problemy to nic nowego w tym gatunku. Symulatory to jedne z najbardziej skomplikowanych gier, a jednocześnie ich niszowość powoduje, że za ich tworzenie biorą się małe zespoły. Takie połączenie musi skutkować niedopracowaniem technicznym. Mimo to, nie da się ukryć, że z IL-2 Sturmovik: Cliffs of Dover wiązano ogromne nadzieje, więc reakcja zawiedzonych graczy jest dosyć ostra i fora wypełniły się setkami wpisów wyrażających niezadowolenie fanów.
Według nabywców gra m.in. regularnie się zawiesza, elementy świata potrafią bez powodu znikać, a widok pozbawionego skrzydeł samolotu kontynuującego lot nie należy wcale do rzadkości. Sporo osób narzeka też na słabej jakości efekty dźwiękowe. Najgorszej jedna prezentuje się optymalizacja gry. Według doniesień graczy Cliffs of Dover nie wspiera trybu 64 bitowego i nie wykorzystuje wszystkich rdzeni nowoczesnych procesorów.
W rezultacie gra, podczas bardziej intensywnych misji, na sprzęcie takim jak Intel Core i7 920 i GeForce GTX470 potrafi zwolnić do kilku klatek na sekundę. Okazuje się jednak, że największym winowajcą nie jest tu sam silnik, ale dziwaczny system mający zapobiegać epilepsji. Działa on w ten sposób, że porównuje każdą klatkę do poprzedniej i w razie potrzeby ją modyfikuje. Proces ten zżera niesamowite ilości mocy obliczeniowej i to on powoduje, że dla większości graczy Cliffs of Dover jest obecnie po prostu niegrywalny. Twórcy pracują nad zwiększeniem płynności, ale nie wiadomo kiedy (i czy w ogóle) zostanie to osiągnięte.
Co gorsza, Oleg Maddox, czyli główna siła napędowa całego cyklu, zdradził że rozważa porzucenie branży gier. Pojawiły się nawet spekulacje, że w rzeczywistości opuścił on zespół produkcyjny już jakiś czas temu i utrzymywane jest to w tajemnicy, by nie zaszkodzić premierze Cliffs of Dover. Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie problemy zostaną poprawione. Ten konkretny zespół znany jest z regularnego rozwijania i ulepszania swoich projektów, więc istnieje szansa, że za jakiś czas dostaniemy produkcję, która spełni pokładane w niej nadzieje. Nie da się jednak ukryć, że wypuszczenie gry w takim stanie poważnie zaszkodzi jej sprzedaży, zwłaszcza że recenzje nie będą zapewne zbyt pochlebne.