Dubbingowanie gier szansą na odzyskanie aktorskiej popularności
Swoją drogą.. może tę rekordową gażę zainkasował Samuel L. Jackson w GTA? Albo McGyver (Richard Dean Anderson) w Fallout.. :P Mnie to osobiście powiewa czy jakaś "gwiazda" dubbinguje daną postać, czy robi to "regular" aktor. Byle tylko reprezentował lepszy poziom, niż ci zatrudniani przez Cenegę.. :P
A ja tam nigdy nie zwracam uwagi na to kto się w jaką rol wcielił. Moze teraz zacznę na to patrzeć...
Co z tego, że jakieś "wielkie" amerykańskie sławy dubbingują gry, skoro i tak często w ambitnych polonizacjach nie ma po nich żadnego śladu (a my musimy słuchać imć Fronczewskiego, Szyca i temu podobnych)?
Czemu nikt nie wspomnial o Michaelu Ironside ? Podkladajacemu glos Samowi Fisherowi z serii Splinter Cell - jest to chyba najbardziej udany dubbing i "gra aktorska" sposrod gier wideo ... poza tym sam aktor przyznaje, iż teraz jest głównie rozpoznawalny z tego, że podkładał Fisherowi wokal, jak i jest najbardziej rozpoznawalnym przykladem tego typu przedsięwzięć ...
A autor pierdzi coś o jakimś Dante i Arbitrze ... daj że spokój człowieku ...
Amo-> Pierdzi o Arbitrze? Jednej z najważniejszych postaci w Halo? Tym Halo, którego ostania część sprzedała się w 8 000 000 egzemplarzach? Kogo obchodzi jakiś SC?
A co o Drivere 3 autor też nie wspomniał. Tam tez grały gwiazdy Hollywood. Michael Madsen, Michele Rodriquez, Iggy Pop i Mickey Rourke. Oni też dostawali wielkie pieniądze za wzięcie udziału w podkładaniu głosów.
@Amo: Arbiter to jedna z najlepiej zdubbingowanych i dopasowanych pod tym wzgledem [postac/aktor] rol w grach, imo. Dzieki tej postaci seria Halo nabrala sensu i blasku, jak dla mnie.
@Piecia: michelle rodriguez gwiazda? haha, dobry tekst ;>
heh ja powiem cos za co pewnie zostane zlinczowany :P Dubbing w wiedzminie jest tak kiepski i sztuczny ze zaluje ze nie kupilem angielskiej wersji :P brak mi slow poprostu niektorzy aktorzy poprostu czytali teks i to wszystko :P
A co z Rayiem Liottą aka Tommy Vercetti z VC? Tez byl przeciez swietny, nawet nagrode dostal :-D
Co tam Dubbing - w Wing Commander IV - to DOPIERO była obsada : Mark Hamil, Malcolm McDowell, Jason Bernard, John Rhys-Davies - i to grali a nie głos podkładali. Minęlo 13 lat a filmy z gry dalej są jednymi z najlepszych w grach.
Drau --> Michelle na pewno wieksza gwiazda niz jakis Keith David, ktory poza Thing nie mial chyba zadnej roli w dobrym filmie.
Jeżeli chodzi o specyfikę zjawiska to nie ma w tym nic złego - wielu słynnych kiedyś lub obecnie aktorów od czasu do czasu zajmuje się podkładaniem głosu. Przykładowo we Freespace 2 udział brali między innymi Stephen Baldwin i Kurthwood Smith (aktor kojarzony między innymi z serialami Star Trek: TNG i Voy) i przyznam, że wywiązali się z zadania znakomicie. Także przedstawiony na fotografii do artykułu Keith David jest zdolnym aktorem - ostatnio w filmie zdaje się był w "Barber Shop", natomiast ja poznałam go przy okazji "Final Fantasy The Spirits Within", gdzie podkładał głos do mniejszej roli ale za to był naprawdę dobrze dobrany do postaci i dobrze się wywiązał z zadania.
Natomiast nie do końca zgadzam się z tezą, że podkładanie głosu postaciom do gier jest "odmrażarką dla upadłych gwiazd". Przykładowo wspomniany Michael Ironside dość regularnie zajmuje się tym z czym związał swoje życie - aktorstwem. Dokładnie jego biografii nie znam, ale głównie jest aktorem teatralnym i telewizyjnym, stąd najczęściej widać go w TV. Nie tak dawno temu grywał od czasu do czasu w Andromedzie (serial doczekał się 5-ciu serii, więc należał do popularnych), zatem na brak rozgłosu nie narzeka i jego udział w voicingu można traktować jako poszerzenie horyzontów, czy po prostu zwykła kolejną rolę, ale nie jako odświeżanie dawnej sławy. W amerykańskiej branży gier nie każdy aktor podkładający głos musi od razu być jakimś zabytkiem z lat 80, czy wcześniej, bo również młodzi aktorzy chętnie podejmują takie role (czy to ze względu na początki kariery, nowe doświadczenia, czy fakt, że są fanami danej serii i chcą zagrać w kolejnej części dając swój głos).
Zupełnie inaczej ma się tutaj polska specyfika dubowania. Na wstępie się przyznam, że NIE ZNOSZĘ polonizacji gier, ponieważ dobre 75% z nich jest po prostu spartolone. Kardynalny błąd jaki CD Projekt, czy Cenega popełniają to zły dobór aktorów - głos często nie pasuje do charakteru postaci i słysząc różnicę między oryginałem a lokalizacją często nie sposób nie schwytać się za głowę i nie pomyśleć sobie "o ja pie, ale spiep...i". Stąd na przykład wysoko ceniona polska wersja BG II jest w mojej ocenie skiepszczona - miałam do porównania angielską (bo taką posiadam) i polską wersję (kumpla). Powiem tyle, że gdy usłyszałam polskiego Irenicusa, czy Minsca to płakać mi się chciało, ponieważ nie było w tych rolach NIC z polotu aktorów wcielających się w te postacie w oryginale. Polscy aktorzy silili się by brzmieć podobnie, ale efekt był dokładnie odwrotny od zamierzonego.
Drugim błędem jest zbytnia dosłowność tłumaczenia i jedna taka wpadka została odpowiednio skomentowana na antenie Hypera. Tutaj również wspomniany Baldur's Gate nadaje się jako przykład - sztywno i nieumiejętnie przetłumaczone kwestie przełożyły się wprost na koślawe wypowiedzi aktorów, co tylko potęguje poczucie beznadziejności polskiej wersji. Na szczęście nie wszystkie lokalizacje są złe - wysoko cenie sobie polską wersję Warcrafta 3, którego dodatku (The Frozen Throne) recenzję miałam przyjemność popełnić, gdy pisałam jeszcze w SS-NG(Next Genefration) oraz lokalizację Freespace 2, o której od kilku osób słyszałam negatywne opinie (co uważam za bezpodstawne - głosy zostały dobrane bardzo dobrze, tłumaczenie dobre, pojawiło się sporo żargonu wojskowego, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór polskiej wersji).
Wreszcie ostatnia tytułowa kwestia - w przypadku polskich aktorów niekiedy faktycznie podkładanie postaciom głosu można traktować jak taką odmrażarkę. Przykładowo Wiktor Zborowski - nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widziałam go w jakimś filmie od czasu "Ogniem i mieczem" i pomijam tu różne rólki w serialach a la "Klan" itp. Piotr Fronczewski, który często działa na tym polu jest w moim mniemaniu aktorem nieco innego kalibru - on jako jeden z pierwszych przełamał stereotyp, że "aktorowi nie godzi się występować w reklamie", poza tym chyba się przebranżowił, bo jego specjalnością stały się seriale oraz właśnie podkładanie głosu postaciom z gier komputerowych. Mam więc zatem trzy rodzaje aktorów w polskim dubbingu: sezonowych - czyli tych właśnie z takiej odmrażarki, czekających na lepsze czasy, przebranżowionych a la pan Fronczewski oraz rasowych podkładaczy głosu (tych jest w sumie najmniej, bo to wbrew pozorom nie jest wybitnie dochodowe zajęcie).