autor: Michał Kułakowski
Dark Shadows: Army of Evil – krwawa gra akcji osadzona w świecie fantasy
Studio Burian Media Enterprises zapowiedziało Dark Shadows: Army of Evil, krwawą grę akcji z perspektywy pierwszej osoby, która osadzona została w świecie fantasy. W czasie rozgrywki będziemy władać kilkunastoma rodzajami broni białej. Tytuł ukaże się jedynie na komputerach PC.
Niezależne studio deweloperskie Burian Media Enterprises zapowiedziało Dark Shadows: Army of Evil, brutalną grę akcji z perspektywy pierwszej osoby, osadzoną w świecie fantasy, która tworzona jest wyłącznie z myślą o komputerach PC. Gracze wcielą się w rycerza, starającego się uratować wybrankę serca z rąk najeźdźców, którzy od wielu miesięcy pustoszą niegdyś spokojne królestwo. W czasie rozgrywki przemierzymy 19 zróżnicowanych poziomów, na które składać się ma kampania singleplayer (tytuł nie posiada trybu multiplayer). Twórcy zapowiadają przy tym zmienne warunki pogodowe oraz cykl dnia i nocy.
W walce użyjemy kilkunastu rodzajów broni, takiej jak łuk, kusza, miecz, topór czy buzdygan. Z trailera i oficjalnych informacji możemy wywnioskować że w przeciwieństwie do wrogów nie będziemy dysponowali żadnymi tarczami. Nie wiemy też do końca jak ma wyglądać system potyczek. Tajemnicą pozostaje więc to czy będzie pozwalał na jakieś skomplikowane komba, parowanie ciosów lub bardziej skompilowane ruchy czy polegał jedynie na jak najszybszym wciskaniu jednego klawisza myszki.
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, nie należy spodziewać się żadnych fajerwerków ani ostrych jak brzytwa tekstur. Dark Shadows tworzone jest przez mały zespół, dysponujący niewielkim budżetem. Wyraźnie widoczne braki twórcy starają się nadrobić pomysłowością i specjalnymi „filmowymi” scenami, ukazującymi w zwolnionym tempie upadających i krwawiących przeciwników.
Trudno na razie wyrokować jaki los czeka grę. Z pewnością deweloper ma kilka dobrych pomysłów i celuje w niewyeksploatowaną jeszcze niszę, którą do tej pory reprezentowało głównie Dark Messiah of Might and Magic. Niestety, jeżeli przyjrzymy się oficjalnej stronie internetowej tytułu, wyglądającej jakby została stworzona w 2000 roku oraz amatorsko zmontowanemu filmowi, widać wyraźnie, że Burian Media nie ma jeszcze zbyt dużego doświadczenia i obycia w branży, co może nie być najlepszym znakiem.