Czy gracze są otwarci na zmiany? Nie wiem, ale nie zazdroszczę twórcom gier
Są gatunki które lubię i te których nie lubię i gram w te które lubię a nie gram w te których nie lubię. Przejście od rzutu izometrycznego do trójwymiarowości jak w przypadku Fallouta to po prostu zmiany techniczne ale gdyby nowy Fallout miał być grą sportową albo hackslashem to bym go sobie darował. Widać jestem nietolerancyjny.
Są gatunki które lubię i te których nie lubię i gram w te które lubię a nie gram w te których nie lubię. Przejście od rzutu izometrycznego do trójwymiarowości jak w przypadku Fallouta to po prostu zmiany techniczne ale gdyby nowy Fallout miał być grą sportową albo hackslashem to bym go sobie darował. Widać jestem nietolerancyjny.
Podpisuję się pod Toril. Znaczy jeśli dana seria gier, np wiedźmin. Stałaby się nagle strzelanką, to zagrałbym gdyby do było dobre. Bo czemu by nie? A jesli s tałaby się nagle grą mobilną, czy grą turową, to bym po prostu olał. I tyle.
Jeśli Legacy of Kain powróci jako karcianka i okazałby się zajebistą grą i ja jako gracz, który uwielbia karcianki jak i stare LoK, pewnie skusiłbym się na taką grę. Jeśli powróci jako MOBA, a ja jako gracz nie gram w ten rodzaj gier, to bym olał, bez względu na sentyment do serii. Czy bym płakał i się żalił na forach, że zniszczyli moją ukochaną serie? Nie. Staram się grać w różne gatunki gier aby nie stać się graczem z jednopunkowym umysłem, nastawionym na przykładowo wyłącznie AAA Action adventure lub Action RPG i olewać całą resztę ale do niektórych gatunków nie dam się przekonać i nie zamierzam ich sprawdzać nawet jeśli są kontynuacją/spin offem mojej ulubionej serii.
Zmiany (usprawnienia, nowe mechaniki itp.) tak, ale rewolucje jak zmiana gatunku gry zdecydowanie nie. Znaczy można stworzyć w popularnym uniwersum grę w zupełnie innym gatunku, ale jako coś pobocznego, a nie kolejną część znanej i lubianej gry.
Z mojej perspektywy Legacy of Kain to bardzo dobra gra platformowa z dobrymi zagadkami i klimatem wylewajacym się z ekranu.
Niestety grając w to miałem jakieś 12 lat?Patrząc na całą moją karierę gracza to dzisiaj taki Legacy of Kain byłby dla mnie nudny.
I jak dobrze zauważył autor tekstu, niestety gry które są wskrzeszane po latach warto jednak robić pod aktualne trendy i młodszych graczy, starzy mają już w głowach "wypaloną" wizję gry której raczej nic nie przebije :)
Także jeśli o mnie chodzi to ta gra już nigdy nie będzie taka jak kiedyś. A gdyby miała powstać kolejna część to myślę, że musiała by mieć przede wszystkim klimat, dobre zagadki, ulepszony system walki, no i elementy gier RPG, drzewko umiejętności i td.
Myślę, że pójście w strone Dishonored byłoby strzałem w dziesiątkę.
Jeżeli spojrzymy na rozwój poszczególnych serii gier, to zdecydowana większość, rozwija się i dość znacząco zmienia swoje mechaniki, gameplay, bez jednoczesnego zmieniania gatunku. Takie cos jest z reguły akceptowalne, czy wręcz wymagane przez fanów. Jako przykład można podać Wiedźmina, gdzie trójka różni się od jedynki stylem walki, kamerą, otwartością świata, craftingiem, czy dodaniem takich mechanik jak pływanie i jazda konna. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Mass Effecta.
Wiele serii ma też podserie, które reprezentują inny gatunek. Divnity, jest zasadniczo zbiorem podserii, gier RPG, H&S i akcji. Ludzie zasadniczo nie mają problemu z pojawianiem się podserii, tak długo, jak kontynuowana jest ta, za którą ją polubili. Innym przykładem może być Might and Magic, które przez jakiś czas żyło wspólnie z M&M Heroes, a potem można powiedzieć, że seria poboczna, przerosła serię główną.
Nie tylko gracze nie chcą zmian, ale odbiorcy jako ogół. I nic w tym dziwnego. Dane dzieło ma grupę odbiorczą z powodu jakiegoś konkretnego elementu lub zbioru elementów. W przypadku, gdy kontynuacja zostaje tego pozbawiona, grupa odbiorcza czuje się zawiedziona. Gdyby przerobić Ojca chrzestnego na tiktokową komedię dla nastolatków, komentarze byłyby dokładnie te same: to już nie jest Ojciec chrzestny.
Poza tym należy się zastanowić w jakim kierunku zazwyczaj idą te zmiany. Zwykle to mobilka lub prymitywny multik zrobiony żeby wyciągnąć hajs ze znanej marki. Ludzie chcą kontynuacji Legacy of Kain w stylu Legacy of Kain, a nie klona League of Legends z postaciami z uniwersum. Inaczej, gdy wychodzi spin-off obok głównego tytułu, jak było to np. w przypadku Fallouta 4 i Shelter. Mało kto narzekał, bo wiedział, że za rogiem ma pełną grę.
Wiem że są osoby które nie lubią kolejnych remaków ale w kwesti tak starych gier jak LoK jestem mocno za i nie chciałbym żeby powrócił w innej formie niż gra akcji z nowoczesnym system walki np. w formie Ducha Tsushimy z różnymi postawami na różnych przeciwników i tak też napisałem w ankiecie, zręcznościowymi elementami platformowymi z ulepszonym szybowaniem jak w Batmanach oraz zagadkami, a postacie i historia niezmienne, ewetualnie po remakach kontynuacja. Odświeżenie jak Demon's Soul's, tego bym sobie życzył.
Dobry tekst :)
Nie lubię, kiedy marka staje się zakładnikiem ortodoksyjnych fanów, którzy nie pozwalają jej się rozwijać. Jak to się kończy, widzimy po Star Warsach, które zostały w całości podporządkowane czterdziestoletnim dzieciom krzyczącym w internecie i w ciągu paru lat z najpotężniejszej marki popkulturowej świata zmieniły się w wypełniacz miejsca na Disney+ pomiędzy premierami kolejnych Marveli.
Ewolucja i stałe odkrywanie się na nowo jest potrzebne każdej dobrej marce, która chce zachować świeżość i interesować sobą kolejnych odbiorców. ALE. Jest różnica między kierowaniem serii na nowe, niezbadane grunty, bo stoi za tym pomysł, a ślepym podążaniem za trendami. Gdyby Crystal zapowiedział teraz nowego Legacy of Kain w formie, bo ja wiem, strategii - uwierzyłbym że stoi za tym jakaś wizja i pomysł. Gdyby zapowiedzieli battle royale czy online survivala, widziałbym w tym tylko i wyłącznie próbę podczepienia się za wszelką cenę pod trend. A z tego nigdy nie wychodzi nic dobrego.
Jak nie ma wizji i pomysłu na rewolucję, to już lepiej się trzymać tego, co działa.
Kluczowa jest wizja, masz rację. Zresztą to od razu widać po efektach pracy - Nosgoth z pewnością bliżej było do próby podpięcia się pod popularność gier multi, aniżeli do projektu z głębszym pomysłem za sobą.
Liczę, że Crystal Dynamics odpowiednio wykorzysta informacje z ankiety i nie będzie tylko ślepo podążać za trendami, ale połączy tę wiedzę ze swoimi pomysłami na dalszy rozwój Legacy of Kain.
Do dzisiaj nie mogę wybaczyć Blizzardowi, że nie dokończył fabuły Warcratfa 3 Frozen Throne jako RTS tylko zrobił z tego WOW.
Mogę sobie ponarzekać, ale oni na tej zmianie zarobili dziesiątki miliardów dolarów.
Kasa się liczy, nie miłość do fanów czy szacunek do IP.
Jakby każdy konsument przerzucił się na pornole, to by Lara Croft, czy księżniczka Peach z Mario ciągała murzyńska lagę na prawo czy lewo, byle z tego kasa leciała.
Gamedev nigdy nie doczekał się normalizacji, cenzury jak przemysł muzyczny i filmowy, co z jednej strony zapewnia branży pełna i nieskrępowaną wolność, z drugiej strony nie zapewnia ochrony dla dzieci i młodzieży.
Pegi? Co nam daje pegi jak na zapleczu gamedwvu pracują hostile psychiatrzy, którzy pomagają przemycać piorące mozg i uzależniające młode umysłu techniki dlc i mikropłatności.
Cycki i przemoc jest na smyczy, a pranie mózgu i podle socjotechniki zniewalające dzieci i młodzież już jest poza jakąkolwiek kontrola.
To się gamedevowi opłaca, więc siedzą cicho, a miliony dzieci cierpi i żaden stary dziad polityk tego nie zauważy, bo cycka nie ma.
To jest bardzo smutne.
Ile rodzin się przez to rozpadło, ile ludzi zginęło, żeby kutasy z piekła rodem potwory I demony miały swoją krwawa kasę.
Nasze branża zasługuje na normalizację, nie w imię niewoli, lecz w imię godności ludzkiej i bezpieczeństwa tych, którzy tej ochrony przed złymi i podłymi potrzebują.
Łatwo mi o tym pisać, kiedy wychowałem się w czasach gier beż internetu i w 2000 roku już byłem pełnoletni. Dzisiejsza młodzież nie ma żadnej ochrony i pomocy prawnej wobec tego syfu i socjotechnik za grube miliony.
Twoje dziecko jest uzależnione od gier online, wydaje swoje kieszonkowe na nierealne śmieci. To nie twoja wina, ani dziecka, tylko zbójów zasranych, którzy zastawili na nie pułapkę.
Najsmutniejsze jest to, że ludzie mój wpis wyśmieją, zamiast przemyśleć temat.
Jeśli gry brutalne i oparte na płatnościach wpuszczamy dzieciom to bądźmy uczciwi i porno też wpuśćmy.
Zabijanie tak, a prokreacja nie?
Są dwie strony medalu. To jest biznes, a wychowanie dziecka należy do rodziców, a nie firm sprzedających produkt.
Z drugiej strony mikropłatności i różnego rodzaju lootboxy powinny zostać jakoś ograniczone, jednak to też nie jest moim zdaniem takie dobre. Jeśli ta cenzura pójdzie w złą stronę i np w grach nie uświadczymy żadnego systemu który przypomina hazard lub zawiera elementy losowości które mogą uzależnić to może być krzywdzące dla niektórych gier.
Podsumowując, gry to nie chleb i można spokojnie bez nich żyć unikając tych "złych" rzeczy o których napisałeś. Jak to w życiu, najważniejszy jest umiar :)
Na PS2 był hack&Slash Fallout Brotherhood of Steel i był bardzo miodny.
Taki Tactics mnie zmęczył, a ten ww. ukończyłem z przyjemnością.
Klucz do sukcesu to miodność i akcją.
Nuda I grind jak i zbyt wysoki poziom trudności wprowadzający do gry frustrację, to anty miodność.
Wszystko zależy od tego na co stawia gameplay, na fun czy nie.
Gry wideo i clue tej rozrywki to gameplay czyli miodność.
jesteście w stanie sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby Naughty Dog postanowiło z lubianymi bohaterami eksperymentować dalej?
Nie chodzi tylko o zmiane gatunku, TLoU2 dowiodlo ze oni sa zdolni do wszystkiego. Nie ma drugiego studia, ktore odwazyloby sie tak pojechac po bandzie, czekam na trojke.
Nie lubię gier multi. Preferuję tylko singla, więc jeśli chodzi o Legacy of Kain to moim marzeniem jest kompletne odświeżenie całej serii + kontynuacja w postaci The Dark Prophecy.
Problem nie tkwi w zmianie kierunku a w jakości.
Spójrzcie na takiego God of Wara. Zarówno stare jak i nowe części okazały się sukcesem.
Po prostu są studia które potrafią robić gry i takie co chcą sobie zarobić tanim kosztem, a gracze są baaaardzo wyrozumiałymi stworzeniami i utrzymują swoimi portfelami często rakowe produkcje.
Nienawidzę dużych zmian. Od sequeli oczekuję lepszej oprawy graficznej, nowej oprawy muzycznej, nowych map i nowego scenariusza, nic więcej. Gry, które poszły tym śladem są legendami, Fallout 2 w stosunku do jedynki, Half-Life 2 w stosunku do jedynki, Thief 2 dla jedynki, NOLF 2 dla jedynki, Vice City czy San Andreas w stosunku do trójki i tak mógłbym wymieniać w nieskończoność.
Nie jestem w stanie wymienić gry, gdzie np zamiana stosunkowo liniowej rozgrywki na otwarty świat przyniosłaby jakiekolwiek korzyści.
Sam nie wiem. Na pewno współczesny gracz jest dość pretensjonalnym i roszczeniowym klientem. Ale z drugiej strony trzeba to rozdzielić. Sam dawno odpłynąłem w środowiska indykowe i myślę że są o wiele zdrowsze i bardziej pozytywne niż środowiska skupione wokół gier AAA. I mam wrażenie że odnosi się to zarówno do odbiorców jak i do twórców
Nie są otwarci i narzekają na zmiany, ale później serie umierają (jak gry microsoftu, gdzie np. takie gow 5 jest dużo gorsze niż wydane z 10 lat temu gow3 kiedy ta seria była u szczytu chwały i jedną z największych serii, a teraz jest jakąś poboczną grą i nie wiem czy 5 ma chociaż więcej contentu albo ciekawszego, dla odmiany taki god of war od sony przeżył renesans wraz z odnowieniem gry). Zmiany są bardzo dobrą drogą rozwoju marek, ale muszą przemienić grę w bardzo dobrą albo wybitną.
Wydaje mi się, że w zależności od serii pewne zmiany gatunkowe przychodzą naturalnie i są przez społeczność akceptowane a inne nie. Platformówki pokroju Crasha, Sonica czy Mario zazwyczaj świetnie sprawdzają się również jako arcadowe wyścigi czy gry imprezowe, a rpgi w stylu Wiedźmina, Baldurs Gate czy Elder Scrolls mogłyby z powodzeniem zostać przerobione na gry taktyczne czy strategiczne. Jest to głównie spowodowane faktem, że fani rpgów są bardzo często jednocześnie fanami gier strategicznych, a miłośnicy platformówek lubią gry wymagające zręczności. Dlatego też pewne zmiany gatunków uznałbym jednak za dość bezpieczne, a inne za karkołomne. Nie wróżyłbym na przykład sukcesu nowemu Wiedźminowi wydanemu jako samochodówka , ale rts z bitwami rodem z total wara pewnie byłby hitem.
To są tylko dylematy twórców którzy myślą wyłącznie o tym żeby najlepiej sprzedać grę, dogodzić największej liczbie kupujących i nie mają własnej wizji "co dalej". Raczej w przypadku kontynuacji powinni się zastanowić co takiego udało się tak dobrze że wcześniej odnieśli sukces. Moim zdaniem w przypadku kontynuacji gracze chcą żeby było "więcej, lepiej i mocniej", ale bez rewolucji, zwłaszcza w podstawowych mechanikach gry, a tym bardziej bez zmiany gatunku.