Avengers: Endgame zatopił Titanica w box office wszech czasów
Ja byłem w zeszły wtorek i nie żałuje. Bawiłem się świetnie i z chęcią poszedłbym jeszcze raz.
Tyle widziałem komentarzy jaki to zawód i w ogóle gorsze od Infinity War i poniżej oczekiwań. Nie mówię że tak nie jest, po prostu głosy krytyki zatonęły w ślepym hypie, tak się ostatnio często zdarza.
Ja byłem w zeszły wtorek i nie żałuje. Bawiłem się świetnie i z chęcią poszedłbym jeszcze raz.
Maszyna do krecenia forsy. Ja do kina nie pojde, ale jak sie pojawi na hbo, to chetnie obejrze.
Calkowicie zasłużenie
Widzę, że zdania są podzielone. Mi akurat się nie podobał, aż mam ochotę obejrzeć sobie poprzednią część po tej, była dla mnie zdecydowanie lepsza.
Każdemu się podoba coś innego. To naturalne, że każdy człowiek jest inny i gustuje w czymś innym. Obojętnie czy ktoś powie, że coś jest dobre, czy kiepskie - w obu przypadkach ma rację.
Ludzie, zwłaszcza w internecie i w swoich gorszych momentach, mają też tendencję do częstszego wyrażenia krytyki niż pozytywów i trzeba być tego zawsze świadomym.
Najważniejsze jest to, co się podoba nam samym, a nie komuś innemu. Ważne żeby być sobą i nie wstydzić się tego.
A przy tym także akceptować i szanować odmienność gustów innych.
Cameron niech tam cicho siedzi bo jego Avatar też jakimś mistrzostwem fabularnym to nie był :V
Avatar to dla mnie jeden z najbardziej przereklamowanych filmów wszechczasów.
Nie rozumiem tych negatywnych recenzji. Mimo iż film trwał 3 godziny jakoś nie czułem się znużony oglądaniem. Jestem dość wymagającym widzem i mam swój wąski przedział filmów które lubię i Endgame jak najbardziej chętnie obejrzałbym ponownie. Chociaż Infinity War uważam, że miał bardziej spójną fabułę i lepiej połączone wątki, mimo to spokojnie filmowi wystawiłbym 8.5/10.
A ja czułem się znużony w wielu momentach. Film dobry, ale Infinity War zdecydowanie lepsze.
Oby Endgame pokonał Avatara. Ten drugi jest już dzisiaj niezłym crapiszczem i trochę szkoda, by zajmował takie miejsce.
Mam nadzieje, bo Avatar to niezła szmira. Nawet wtedy jego jedynym argumentem była oprawa graficzna. Dla osób, które z animacją nie miały nic wspólnego, bo dla np. graczy, którzy dostają co chwilę dużo lepsze zapowiedzi wideo gier, to nic specjalnego tam nie było. Fabularnie kino klasy C.
Naciągane to, bo nie można porównywać ot tak pieniądze z 2019 do pieniądza sprzed 20 lat. A co dopiero z walutą z lat czterdziestych.
Po dostosowaniu do inflacji Titanic nadal wygywa, a avatar przegrywa z Przeminęło z Wiatrem
Zaraz na dzien dziecka podstawowka pojdzie do kina i bedzie rekord.
Avatar jest taką samą szmirą jak Avengersy i inne tasiemce o peleryniarzach. Koniec kropka. Zapraszam do dyskusji fanboyów wyzywających inne filmy, wznoszących pod nieboskłon kolejne byle-fantastyczne filmidło :D A tak na serio: nie wiem co wam daje wyzywanie innych filmów. Jakąś satysfakcję? staje wam? Rozumiem prawo do konstruktywnej opinii, ale to co tu czytam w komentarzach to po prostu typowy fanboyowy bełkot dot. serio kolejnego, nie wyróżniającego się niczym na tle innych filmów fantastycznych, filmu. Nie lubię się zniżać do takiego poziomu, ale czytając niektóre komentarze aż mi się nóż w kieszeni otwiera. Uwaga! treść tylko dla myślących(zalecane użycie mózgu): Skoro Avatar poleciał tak wysoko w rankingu w czasie swojego błysku, nie uważacie, że był filmem tak samo dobrym, jak Avengersy dzisiaj? I za 10 lat o Avengersach mogą mówić, że to szmira?
Ale o co ci chodzi? Chodzi ci o tego Avatara? Cóż różnica między filmami MCU a Avatarem jest to że da się z tego czerpać radoche. Avatar leżał pod każdym możliwym względem. Aktorsko i fabularnie leżało i kwiczało. Jedynie co na tamte czasy było w miarę okey to efekty specjalne. Filmy z MCU właśnie na tle tego filmu czymś się wyróżnia. Filmy nie są idealne zgodzę się i potwierdzę ci że już nawet pierwsza część a Avengersów już się trochę nieciekawie starzeje. Generalnie zmierzam do tego że po prostu oglądanie peleryniarzy daje to co ma dawać. Czystą przyjemność z oglądania, ale nawet przecież wtedy można mówić że te filmy nie mają aspiracji stać się filmami górnolotnymi.
Face Shit - Wow, ale pierdzielenie.
Avatar leżał pod każdym możliwym względem. Aktorsko i fabularnie leżało i kwiczało. Jedynie co na tamte czasy było w miarę okey to efekty specjalne.
Mnóstwo ludzi powie ci dokładnie to samo o awendżersach.
Aż spojrzałem z ciekawości i Avatar na imdb ma ponad milion głosów i ocenę 7,8. Na filmwebie 7,4. Powiedziałbym, że całkiem wysoko jak na film z oglądania którego nie da się czerpać radochy i przyjemności.
spoiler start
"Narysuj mi wstęgę Mobiusa. A teraz ją odwróć... OŁ MAJ GAT WIEM JAK PODRÓŻOWAĆ W CZASIE!!1"
spoiler stop
To było tak głupie, że aż śmieszne.
spoiler start
Bez kitu, w jakims letniskowym domku pach pach i zrobione :D
spoiler stop
Nie ogladalem jeszcze tej czesci, ale oprócz fajnej "Wojny bez granic" i to w duzym stopniu fajnej przez antagoniste i ciekawe zakonczenie nie widze w poprzednich Avengersach nic nadzwyczajnego. Na czasie Ultrona zasnąłem. Mi sie wydaje, że każdy napalił się bo w In.War było spoko zakończenie, ale jedna jaskólka wiosny nie czyni.
a dane z FW:
Czas Ultrona - boxoffice: $1 405 035 767 top #9
takze nie ma co sie podniecac tymi zarobkami
To było tak głupie, że aż śmieszne.
nie zdziwiłbym się jak po tylu częściach zaczęli się trochę nabijać z siebie, choć nadal nie jest to Mortal Kombat gdzie autoparodia jest na każdym kroku
[1]
klasyka - głośna mniejszość krzyczy dalej gdy znakomita większość (90+%) ludzi ma wszystko w nosie i nabija kasę.
To samo masz z grami.
Ta mniejszość skupiła się na obrażaniu widzów kina bohaterskiego więc jak ich nie mieć w nosie. Przy okazji genialna taktyka i jaka skuteczna.
I to jest dramat naszych czasów...