„Najlepszy serial roku” i „Gwiezdne wojny w najwspanialszym wydaniu”. 2. sezon Andora olśnił krytyków i zdobył aż 98...
Czyli Gilroy jak zwykle dowiózł :). Tyle dobrze, że Disney z jakiegoś powodu szanuje go na tyle, że ponoć daje mu ogromną autonomię w zakresie twórczym i to widać!
Jestem w mniejszości, ale zupełnie nie czekam na drugi sezon, pierwszego nie dałem rady ukończyć, bo strasznie mnie wynudził. Co prawda miał swoje momenty, ale to za mało. Wydaję mi się, że Andor odniósł sukces tylko dlatego, że pozostałe seriale ze świata gwiezdnych wojen okazały się chłamem. Ahsoka, Boba Fett, Akolita, Obi-Wan Kenobi czy nawet ostatni sezon Mandalorianina były tragiczne i taki Andor faktycznie jest od nich lepszy o lata świetlne, ale czy jest to dobry serial? Według mnie nie. Jeśli jednak ktoś czeka to życzę udanego seansu, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie :)
Wydaję mi się, że Andor odniósł sukces tylko dlatego, że pozostałe seriale ze świata gwiezdnych wojen okazały się chłamem.
Ale jak by to miało działać? Andor został uznaany za hit tylko dlatego, że inne seriale z uniwersum były słabe (co swoją drogą nie jest prawdą, bo Mandalorianin był bardzo dobry, Ahsoka i Księga Boby Fetta niezłe, a Akolita i Kenobi całkiem solidne, chociaż z wieloma problemami, głównie scenariuszowymi. Nie wspominając nawet o świetnych animacjach - Wojnach Klonów, Bad Batch i Rebels)?
Andor faktycznie jest od nich lepszy o lata świetlne, ale czy jest to dobry serial?
Tak, Andor jest świetny, tylko po prostu skierowany do nieco innego widza. Jeżeli ktoś ogląda SW tylko dla mieczy świetlnych, mocy i laserowych karabinów, to rzeczywiście Andor nie jest dla niego. I żeby nie było, nie ma w tym niczego złego, w końcu sam Lucas zaprojektował SW jako infantylne widowisko dla widzów w każdym wieku i to między innymi właśnie dlatego Gwiezdne Wojny osiągnęły taki sukces. Niemniej Andor to inny, doroślejszy typ kina, a brak Star Wars w tytule nie jest tu przypadkowy. To nie są typowe Gwiezdne Wojny, tylko bardziej opowieść osadzona w świecie Star Wars.
"Niemniej Andor to inny, doroślejszy typ kina" - Jak ja lubię argumenty typu nie podoba ci się tzn że jesteś niedojrzały :D Mnie Andor wynudził scenami śniadań Sollera ze swoją matką i rozmawianiu o bzdurach, lub jego przybijaniem pieczątek w jakimś open space w swojej żmudnej pracy. Tak samo nie obchodzą mnie problemy wychowawcze z córką Mon Mothmy oraz jej problemy małżeńskie. W Ataku klonów nie znosiłem rozmów o swędzącym piasku itd. Nie potrzebuję mieczów świetlnych czy pistoletów laserowych, wystarczy wciągający scenariusz. Bardzo chciałbym obejrzeć serial polityczny rozgrywający się w świecie gwiezdnych wojen, np. o Imperatorze Palpatinie który prowadzenie działań wojennych z rebelią zostawił Vaderowi, a on sam został na Coruscant i zajął się kontrolowaniem senatorów. Mogliby ukazać w jaki sposób Imperator rozwiązał senat (o czym dowiadujemy się w "Nowej Nadziei") to byłoby mega ciekawe. Ani razu nie musiałby sięgać po miecz świetlny, wystarczyłby tylko świetny scenariusz i kapitalny Ian McDiarmid.
Jak ja lubię argumenty typu nie podoba ci się tzn że jesteś niedojrzały :D
Nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że Andor porusza poważne tematy i robi to w bardzo przyziemny, nawet nieco naturalistyczny sposób, co raczej na pewno nie trafi do przeciętnego dzieciaka czy nastolatka, natomiast dorosłemu ma większą szansę się spodobać. Przy czym jak pisałem, nawet osoba dorosła nie musi się dobrze bawić z czymś takim i nie ma w tym absolutnie niczego złego. Ot, kwestia gustu i preferencji.
Mnie Andor wynudził scenami śniadań Sollera ze swoją matką i rozmawianiu o bzdurach, lub jego przybijaniem pieczątek w jakimś open space w swojej żmudnej pracy. Tak samo nie obchodzą mnie problemy wychowawcze z córką Mon Mothmy oraz jej problemów małżeńskich.
Dokładnie o to tam chodzi i właśnie takie sceny są esencją Andora. Pokazują one codzienne zmagania różnych, mniej lub bardziej zwyczajnych ludzi oraz ich próby odnalezienia się pod rządami totalitarnego, bezwzględnego reżimu. To nadaje całości bardziej ludzkiego, przyziemnego charakteru, odzierając działania bohaterów z heroizmu i czarno-białej walki dobra ze złem. Nie każdego będzie to interesować i właśnie dlatego Andor nie jest dla każdego. Nie chodzi w tym o jakiś tam elitaryzm i poczucie wyższości, tylko o specyfikę samej tematyki, którą ów serial porusza i sposób, w jaki to robi. Miecze świetlne i lasery trafią po prostu do większości odbiorców, ale polityczny, powolny melodramat już niekoniecznie, bo to dużo bardziej niszowe dzieło. Gilroy się z tym liczył, ale taki był plan.