Tom Clancy's Ghost Recon: Wildlands
Mieliście problemy z trybem kooperacji? Bo już nie wiem czy to wina serwerów Ubisoftu czy wina dostawcy internetu...
Serwery Ubisoftu dały o sobie znać w trybie kooperacji... ale gra sama w sobie coś pięknego. Oczywista sprawa, było kilka niedociągnięć, ale dla fanów militariów ta gra to pozycja obowiązkowa. W trybie kooperacji było tyle możliwości, planowania wszystkich akcji na tysiące sposobów że szło zwariować. Cicha eliminacja wroga bądź wjazd na pełnej główną bramą to najprostsze sposoby, ale można było też działać bez eliminowania wrogów. Misje może czasami były już monotonne, znajdź tego, przesłuchaj tego, zabij tamtego i tak w kółko, ale za to same lokacje nadrabiały wszystkim, a mianowicie piękna Boliwia... od gęstych dżungli, przez mroźne góry aż do pustynnych terenów... albo kopalni soli o ile dobrze pamiętam. Graficznie też bajka. Wielki plus za ogromny, ale to naprawdę ogromny arsenał broni i możliwość modyfikowania jej. Zapewne dla każdego gracza bólem było to że kiedy polegliśmy w jakiejś misji to gra nas cofała przed misję i nie mieliśmy pod ręką nic, żadnego pojazdu ani niczego innego.. lecieliśmy z buta znów do celu nie wiadomo ile, momentami myślałem że nerwicy się nabawię. Finalnie po podsumowaniu to w singlu może być nudno, ale tryb kooperacji naprawdę świetna zabawa na długie godziny. Zapomniałem wspomnąć o drzewku umiejętności które dużo daje ulepszając naszą drużynę, obsługę broni, drona itd. Jest już późno jestem zmęczony i nie mam siły żeby więcej powiedzieć, ale polecam z całego serducha! Mam nadzieję, że Breakpoint będzie tak samo dobry jak Wildlands.
Zapraszam na serię materiałów nagranych przeze mnie z tejże gry : https://www.youtube.com/playlist?list=PLM6ACt9r5xK8p8z0W3aALV5C5BtE4hhyv :)
Grałem w Wildlands (skończyłem) i Breakpoint (niekoniecznie).
Wildlands tak jak napisałeś:
Piękna grafika i lokacje, niezłe animacje, fajna mechanika strzelania, mnóstwo broni i pojazdów. Świetna gra nawet dla Single Player.
Breakpoint - żałuje wydanych 70-80zł.
Co sie dało popsuć, to Ubisoft zrobiło to w tej grze (porównując z Wildlands).
Wszystko jest na MINUS.
Także nie polecam Breakpoint, lepiej obejrzyj recenzje najpierw.
Niestety, miałem do tej gry z 4 podejścia, ale za żadnym razem nie dotrwałem w singlu do końca. Ostatnim razem przeszedłem z 60-70% i odpadłem. Gra nie sprawiała mi już żadnej frajdy. Jest zbyt powtarzalna i żmudna. Przynajmniej, jeśli chodzi o singla. Sama koncepcja, grafika i pomysł naprawdę może się podobać, ale potraktowanie po macoszemu gry jednoosobowej zabija po czasie frajdę, mimo początkowego zachłyśnięcia się fajnym klimatem i gunplayem. Ostatecznie uznałem, że już do niej nie będę wracać, bo po 4-5 godzinach gry w zasadzie widziało się już wszystko, i szkoda czasu dalej w nią brnąć. Gra nie jest zła, ale brakuje jej porządnej kampanii fabularnej.
Zamierzałem kupić tę grę jak usłyszałem, że jest misja gdzie walczymy z Predatorem i zgarniamy jego ekwipunek. Ale w porę usłyszałem, że usunęli tę misję! O.o W takim razie pierdolta się Ubisoft. Bardzo to sprawiedliwe wobec graczy, którzy po prostu później usłyszelio tytule. Nie obchodzi mnie, że się licencja skończyła (czytaj: Fuck you, give me money!!). Tak się nie robi! By dali jakieś przedmioty alternatywne, co dają nam termowizję i kamuflaż termooptyczny! Ale jak nie, to spadajcie.
Od dłuższego czasu polowałem na Wildlands i ostatecznie kiedy cena zeszła do 20 zł, postanowiłem ją kupić. Nie żałuję, choć spodziewałem się czegoś więcej.
Przede wszystkim gra oferuje piękny i spory otwarty świat. Boliwia naprawdę prezentuje się znakomicie, samo zwiedzanie jest na swój sposób frajdą, tym bardziej, że podróżować możemy po lądzie, po wodzie lub w powietrzu. Niestety fizyka jazdy samochodami jest paskudna - Ubi miało kilka dobrych samochodówek w zanadrzu pokroju Drivera, dlatego nie rozumiem jak mogli to tak skopać, zwłaszcza, że to przeważnie samochody są głównym środkiem transportu w Wildlands.
Kampania jak to kampania w sandboxie od Ubi, nic szczególnego i wciągającego. Mamy zlikwidować kartel od wewnątrz, powoli likwidując ważniejsze persony z nim związane, kończąc na bossie. Do tego jest mnóstwo powtarzalnych zadań pokroju zniszcz, ochrona, zajmij etc. Mimo to, przechodzenie gry w coopie jest naprawdę przyjemne i cieszę się, że Ubi podeszło do gry w ten sposób, dając nam możliwość przejścia całość gry razem ze znajomymi.
Walka jest na całkiem przyzwoitym poziomie, choć mam wrażenie, że The Division robi to nieco lepiej. Na plus gadżety w tym dron, możliwość współpracy z kompanami kierowanymi przez SI, szeroki wachlarz broni i ich modyfikacji. Na minus jedynie postrzegam fakt, że na wyższych poziomach trudności Unidad (coś w rodzaju policji) jest naprawdę OP, czasem aż za bardzo.
Niezbyt podoba mi się pracy kamery za plecami postaci, powinna być zrobiona tak jak w The Division - bliżej postaci i przy okazji wpadać w ruch na boki podczas biegu. Jest to dla mnie bardziej wiarygodne, realistyczne. Bardziej mogę wczuć się w rolę tej postaci. W Wildlands zaś mam wrażenie, że steruje marionetką, która nic nie waży i jest lekka jak pióro. Ciężko mi to opisać, ale niektóre gry mają właśnie coś takiego co sprawia, że odrzucają mnie swoim sterowaniem. Tu nie jest to, aż tak złe, jednak powinni to bardziej dopracować.
Drzewko umiejętności postaci jest zrobione dość słabo, na początku nie mogłem połapać się chociażby dlaczego nie mogę dalej odblokowywac konkretnych umiejętności - trzeba znaleźć odpowiedni punkt umiejętności, położony gdzieś na mapie, aby móc to zrobić. Niby okej, ale jakoś niezbyt mi się to podoba.
Motyw z zasobami jest też taki sobie. Mogłoby nie być ich wcale, bo zbieranie ich jest nieco upierdliwe, ale jeśli chcemy ulepszać postać to nie ma innego wyjścia - potrzebujemy ich do progresji w drzewku.
Grę trapią też bugi - już po kilkunastu minutach gry miałem sytuację kiedy w ruchu ulicznym doszło do wypadku, a później strzelaniny i w konsekwencji eksplozji auta - niby nic, ale w momencie kiedy auto wybuchło spowodowało wystrzelenie 2 innych aut obok na jakieś 50 metrów dalej i odbijanie się od przeszkód po drodze jak kulki od pinballa. Jest to w pewien sposób komiczne, jednak nie powinno mieć powszechnie miejsca. Niestety zdarza się to dość często.
Ghost Recon Wildlands to kolejny produkt Ubisoftu, który mógł być naprawdę dobra grą triple A, ale jednak coś poszło nie tak i pewne rzeczy niestety kuleją przez co firma ta z roku na rok traci w moich oczach wypuszczając niedopracowane gry za spore pieniądze. Tak być nie powinno.
Czy gra jest warta 120 zł? Zdecydowanie nie
Może 40? Niezbyt
A 19.41 zł + 2 DLC za darmo? Jak najbardziej!
Co za skończony debil robił w tej grze checkpointy!? Przykładowe zadanie:
Docierasz do miasta z bombą. 500 metrów od celu masz dołączyć w centrum. Potem czyścisz centrum, ale musisz 5 minut bronić kolesia, co rozbraja bombę, a masz całe tony nadjeżdżających wrogów, do których OCZYWIŚCIE zaraz dołącza unidad, bo bez nich by się za cholerę nie obyło. 5 minut później okazuje się, że rozbrajający to kretyn i nie umie rozbroić, więc postanawiają wywieźć bombę za miasto, zamiast od razu tak zrobić. Ale nagle Cię trafiają, ale twoi towarzysze to też kretyni i cucą Cię dopiero minutę później, więc na ucieczkę z bombą masz 30 sekund. Oczywiście to za mało, bo droga ucieczki musi być na 2 kilometry. Bomba wybucha. Zadanie gdzie wznawiasz? 500 metrów od miasta!
Tak, jakiś debil w Ubisofcie uznał, że graczom to się będzie podobać.... checkpoint powinien być od postanowienia o wywiezieniu bomby, palancie skończony!
"No i wiesz... broniłam tego kolesia z całe 5 minut, a on tej bomby w końcu nie rozbroił... nie mógł od razu przewidzieć, że może mu się nie udać i olać temat? 5 minut w plecy. Jakbym wiedziała, to bym se całe paznokcie w tym czasie zrobiła. A tu całe tony wrogiego wojska jeszcze na nas napadały (niby nie ważyłam ich, ale myślę że z 5 ton to mogło ich być ze sprzętem. I jeszcze ci drudzy do nich dołączyli... jakby ich kto zapraszał. Weź w ogóle... kto tak wpada bez zapowiedzi? Helloł... No i wiesz... i ten, no... nagle wszyscy decydują, że bombę to trzeba za miasto wywieść... To ja mówię... "to trzeba było pomyśleć 5 minut temu, to bym se paznokcie zrobiła". A tu, jakby tego było mało, to mnie trafili jeszcze... I wiesz co ci moi kretyni zrobili? Odratowali mnie dopiero po minucie. Helloł, mamy XXI wiek! I se myśle: "no nieźle, najpierw 5 minut, a teraz jeszcze minuta zmarnowana" I to wtedy tak sobie wymyśliłam, że cała ta wojna to "jedna wielka strata czasu". Ale to nie było najlepsze, wiesz? Posłuchaj... ci mnie stawiają na nogi z raną postrzałową... ja patrzę... a tu kuffa 30 sekund normalnie! I weź tu coś wymyśl teraz, kuffa. W 30 sekund to ja nawet bym się chyba nie podpisała normalnie. No może i bym dała radę, ale to z błędami pewnie, albo samo imię, bez nazwiska. No coś za coś, kuffa. A oni mi mówią, ty... że "tę bombę to trzeba 2 kilometry dalej wywieść". To ja se myślę: "2 kilometry w 30 sekund... powodzenia normalnie, kuffa". I teraz będzie chyba najlepsze, słuchaj... i wiesz co się stało, jak te 30 sekund się skończyło? Nie uwierzysz normalnie. Jak stoisz, to usiądź, bo cię to normalnie z nóg zwali. Czas minął, a ta bomba normalnie wybuchła kuffa i nas wszystkich zraniła. Weź normalnie przestań... ta wojna to jakaś pomyłka normalnie. Tu do ciebie strzelają z prawdziwych karabinów, tu ci bomby wybuchają... ja to już chyba wolałabym być kominiarzem. Człowiek by się też upierdzielił cały, ale przynajmniej nie wyciągałby potem w domu odłamków z całego ciała. Zwłaszcza na nogach mi zależało, bo dopiero co ogoliłam, a tu wszystko zmarnowane normalnie. Kolejne 5 minut z życia. Nie golę dłużej niż 5 minut, bo w sumie to sobie myślę: "nie ma co tak dokładnie, bo pod grubymi, kolorowymi rajtuzami i tak nie widać". I w ogle mnie to wkurzało na tej wojnie to właśnie, że tam nic nie działo się jak se wymyślisz... ci wpadają bez żadnej zapowiedzi, jeszcze w najgorszym momencie kuffa, tu cię postrzeliwują bez pytania... no normalnie wolna amerykanka jakaś. No a w ogle , to jak ta bomba pierdzielła, to zgadnij gdzie nas wywaliło normalnie... nie zgadniesz... a 500 metrów dalej, normalnie. I weź teraz wracaj na piechotę, jak nasz samochód wywaliło w drugą stronę, bo jakiś jeszcze inny kretyn postawił go z drugiej strony bomby. No kto tak parkuje, żeby z drugiej strony... To ja im teraz mówię: "ja teraz nie będę wracała tyle na piechotę, to ten co tak wymyślił i ten samochód tak zaparkował, to niech mi zapindala po jakąś lektykę, czy coś". A co? Teraz są takie czasy, że trzeba się szanować. No i co z tego, że jestem w siłach specjalnych... to tym bardziej mam chyba prawo jeździć odjechanymi furami, ja tam nóg na loterii nie wygrałam.
Skończyło się w końcu tak, że jakiś koleś z tego całego Ubisofta podesłał mi save'a, jak już jestem z powrotem przy tej bombie.
Gierka fajna. Otwarty świat - to jest to! Nie byłem do końca przekonany do sandboxa, ale Ghost Recon Wildlands oraz Breakpoint przekonały mnie! Misje robię jak chcę, kiedy chcę, w dowolnej kolejności! Jeśli jestem ranny, albo czuję, że jestem niezbyt dobrze przygotowany do misji - to wycofuję się i robię inne rzeczy. Bez stresu. Minusy: co mi przeszkadza, to średni feeling broni, taki trochę sztuczny. Generalnie to dotyczy wszystkich gier TPS/FPS, że osoba do której strzelamy zachowuje się jakby kule jej nie dosięgały. Powinna być widoczna animacja postrzału, tj. drgawki po strzale, krzyk, wyraźne ślady krwi itp. Dodatkowo to gra faktycznie może się trochę nudzić. Teksty naszych kompanów też powinny być realistyczne. Kompani powinni także być autonomiczni, żyć po prostu. Misje też sprawiają wrażenie sztuczności, nie czujemy że są one ważne i brak presji na ich poprawne wykonanie. Klimat ogólnie też jest średni. Na koniec dodam iż wkurza ten sam dźwięk wykrycia i ten sam tekst co w Breakpoint: hostiles are nearby, two narcos itd.
Po kilku miesiącach gry zaczyna boleć to o czym wiedziałem...gra zaczyna być cholernie nudna. Nie ma muzyki w tle, dla budowania napięcia, a wszystkie misje wydają się bezcelowe. Każda potyczka to jak pójście po bułki do sklepu. Na początku fajnie się grało, ale potem szybko okazuje się że gra nie ma kompletnie klimatu :-( Nie wciąga fabułą...