Ticket to Earth

Minirecenzja Ticket to Earth – zachęta do poważnego grania dla niedzielnego gracza

Znudziły Wam się klasyczne RPG-i o taktycznym zacięciu? Rozpaczliwie szukacie powiewu świeżości? W takim razie mamy dla Was lekarstwo, którym jest Ticket to Earth – niezwykle oryginalna mieszanka łącząca cechy wyżej wymienionego gatunku z... elementami wyjętymi żywcem z gier typu match-3. Zaintrygowani?

Filarem Ticket to Earth są starcia z przeciwnikami – na naszej drodze stają zarówno zmutowane kreatury, jak i mniej lub bardziej niebezpieczni bandyci czy choćby agresywne roboty. Walki toczą się w trybie turowym, a w obrębie jednej tury każdy uczestnik może wykonać dwie czynności, jak na przykład zmiana pozycji i wyprowadzenie ataku. Nuda, prawda? Co zatem powiecie na to, że ścieżki, jakimi podążają bohaterowie, należy „rysować” w taki sposób, by ci przemieszczali się po kwadratach o tej samej barwie – im większą liczbę takich pól odwiedzimy za jednym razem, tym bardziej wzmocniona będzie konkretna czynność. Bezmyślne rozglądanie się za takimi samymi kolorami gwarantuje jednak tylko połowiczny sukces – przygotowując się do ataku musimy bowiem wypatrywać miejsc, które umożliwią zarówno skuteczną ofensywę, jak i działania defensywne.

Poza standardowymi atakami obejmującymi zarówno ciosy wręcz, jak i ostrzał z dystansu, protagoniści mogą zrobić użytek ze specjalnych zdolności – ich użycie wymaga jednak uprzedniego naładowania. Jak na RPG-a przystało, nie brakuje tutaj również zarządzania ekwipunkiem i rozbudowanego drzewka rozwoju postaci – dobierając spośród dziesiątek zdolności warto mieć na uwadze, że na działanie wielu z nich podatność wykazują tylko określeni adwersarze.

Ticket to Earth wpasowuje się w popularny ostatnio model dystrybucji oparty na epizodach – premierze pierwszego odcinka towarzyszyła zapowiedź rychłego nadejścia trzech kolejnych, udostępnianych w różnych odstępach czasu w formie darmowych aktualizacji. Ma to swoje plusy i minusy – z jednej strony bowiem rozgrywka wciąga na tyle mocno, że kilka godzin, jakie należy spędzić, by dotrzeć do końca opowieści, mija naprawdę szybko. Z drugiej – cóż, niektórzy gracze mogą zwyczajnie mieć ochotę na więcej.

A skoro o nudzie mowa – pomimo że wszystko to brzmi stosunkowo prosto, opowiedziana przez twórców historia potrafi zainteresować. Misje nie są może szczególnie zróżnicowane, jednak dodatkową atrakcją jest podział na cele główne i poboczne, jakie czekają na wykonanie. Co więcej, te ostatnie gwarantują nam dostęp do różnych bonusów, choćby w postaci tokenów, w zamian za które udoskonalamy talenty protagonistów – warto więc przynajmniej spróbować wykonać niektóre z nich (a że bywają trudne, jak na przykład konieczność ukończenia danego etapu z maksymalną ilością zdrowia, to już inna sprawa...). Nie zmienia to jednak faktu, że kiedy właściwą przygodę mamy już za sobą, nie mamy tu raczej zbyt wiele do roboty.

Nie sposób przyczepić się do intuicyjnego, bardzo przejrzystego interfejsu, a także do prostego, łatwego do przyswojenia sterowania, którego meandry można opanować dosłownie w ciągu kilkunastu minut. Złego słowa nie można także powiedzieć o zrealizowanej w kreskówkowym stylu oprawie graficznej.

Co tu więcej mówić – Ticket to Earth to pozycja godna polecenia nie tylko zatwardziałym miłośnikom gatunku. Świetnie odnajdą się tutaj również niedzielni gracze, którzy poświęcili masę czasu na produkcje typu match-3. Dzieło ekipy Robot Circus to jeden z tych tytułów, przy pomocy których można zachęcić tak zwanego casuala do poważniejszego grania. Warto spróbować, zwłaszcza że pozycja jest dostępna w przystępnej cenie.