Elden Ring
Elden Ring recenzja po platynie
Czas gry 164h
Level 170
Platforma PS5
Styl gry: połowa gry miecz z tarczą plus czary dalekodystansowe na trudnych przeciwników, reszta gry miecz (Bloodhound’s Fang) i tarcza (Brass Shield) bez czarów.
Ulubiony i najtrudniejszy Boss: Malenia! Jest niesamowita.
Platyna zdobyta w 1 przejściu gry z małą pomocą WIKI i wczytywaniu savy na koncu gry co zajęło 10minut do zdobycia 5 zakończeń (1 nie udało się podczas gry ale nie ma to znaczenia dla platyny).
Zacznę od tego że nie ma gry idealnej jednak Elden Ring zasługuje w moim mniemaniu na 10/10 za świeże podejście do tematu open world, za wciągającą walkę, emocjonujące potyczki z bosami, za to że chce się wracać do niej codziennie i ma efekt „jeszcze jednej tury”.
Porównuje ją do jednej z moich najlepszych gier RPG Wiedźmina 3. Te gry sporo się od siebie różnią, Wiedźmin stoi bardziej historią, fabułą, dialogami i interakcją z NPC co bardziej preferuje w grach jednak Elden Ring broni się wciągającą walką, wyzwaniem i cudownie zaprojektowanym światem zaskakującym i nawet po 100h gry…
Gdybym miał wybierać to Wiedźmin 3 i RDR2 stałyby na czele a Elden Ring zaraz za nimi w mojej hierarchii.
Co do jakości wykonania na PS5 nie mam zarzutów, ani razu gra nie wywaliła mnie do menu, wszystko działa płynnie bez gliczy jedynie widać czasem odczytujące się tekstury w oddali ale to nie przeszkadza. Grałem na performance mode czyli 60fps i gra się płynnie i przyjemnie.
Jest to moja pierwsza ukończona gra od From Software. Polecam.
Ja zrobie sobie przerwę i następną grą studia będzie dla mnie Demon Souls.
Walka z ostatnim bosem:
Brawo i gratulacje!
Obejrzałem sobie Twoją finalną walkę. Wielu tutaj narzekało na Elden Beast vs melee. Może masz podobne zdanie, ale patrząc jak Ci to sprawnie poszło, zarówno Radagon jak i Elden Beast, po raz kolejny widać jak subiektywne / nieuzasadnione są niektóre narzekania.
Tak czy inaczej - inspirujące!
Gram już dość długo (ng+) ale dalej nie wiem jak to się odbywa.
Czy może ktoś zaobserwował jak gra się rozwija odnośnie NPC ? Np. Alexander miał być na mapie tam gdzie jest Rennala, nie kojarzę żebym ją pokonywał, ale możliwe ze uruchomiłem windę do następnych terenów (stolica) i Alexandra już nie było na mapie u Rennali, a na mapie wulkanicznej. Myślałem ze to pokonanie bossa rozwija grę do przodu, nie kojarzę tez czy z tą windą zrobiłem to przed pójściem tam gdzie powinien być czy już po. Dodatkowo ulepszałem bron kamieniami ponurymi do +4 i nie wiem czy to też miało jakieś znaczenie ale raczej ulepszenie broni nie powinno pchnąć zdarzeń na przód, tak z ciekawości pytam. Pzdr.
To dawaj dalej :D
Ja za pierwszym razem grałem normalnie jak to w nową grę, nie wiadomo co gdzie jak, na NG+1 juz z mapą z Internetu, starałem się wszystko robić, bossów, amulety, bronie, zadania u NPC. NG+2 i NG+3 speedranowałem, w sensie od bossa do bossa które były wymagane do zakończenia gry (zajęło to koło 3h jeden run). Teraz NG+4 znowu robię wszystko na 100 % potem się zobaczy. Poziom 322.
A co tu się stało się? Misiaty znowu gra i prawie kończy ER? Sylwestreczek chyba już prawie NG+7 i LV 713? NewGravedigger jakby bardziej pozytywnie nastawiony do życia? Itsari wpadł od Wiedźmina? AngryJoe Review 13/04 nareszcie werdykt 3 x 10/10 !!! A myślałem, że zjedzie grę. Jak żyć, jak żyć ;-)
Święta, Święta i po Świętach. Wyjeżdżając daleko na Święta oderwałem się od Elden Ring i wziąłem ze sobą Dark Souls Remastered na Switchu, do którego namawiało mnie kilka osób z GOL'a, że wychwalając tak ER powinienem koniecznie zobaczyć pierwsze DS. No to zagrałem. Poniżej moje osobiste doświadczenia, wrażenia i wnioski o ER i DS z punktu widzenia osoby, która przeszła ścieżkę:
DS3 x 7 (w 2021) => Sekiro x 3 => Elden Ring x 2 => DS x ~1/4
w przeciwieństwie do większości graczy, którzy zaliczyli po kolei:
DS => DS2 => (BB) => DS3 => (Sekiro) => Elden Ring
Zaznaczam tylko, że jako leciwy gracz nie zwracam uwagi na grafikę technologiczną czy anachronizmy i nic mi w tym sensie w DS nie przeszkadzało. Grę przerwałem po 30-40h i zapewne nie widziałem najlepszego, ale nie doczekałem jeszcze tym razem. Zatem wrażenia z pierwszej ćwiartki DS vs ER:
*** DS chciałem przerwać po kilku godzinach, bo pomyślałem sobie, że może jednak lepiej nie psuć sobie zdania o serii. Pierwsze wrażenie daleko odstawało od tego, do czego przyzwyczaiło mnie DS3 i zwłaszcza ER. Ale pocisnąłem dalej, zapomniałem na chwilę o ER, przestawiłem się na DS i było OK. Po kilkunastu godzinach walki wojownikiem str | dex, ze zbroją, tarczą i mieczem (Longsword + ultra greatsword Zweihander), w związku z ogólną łatwością, nudą, i brakiem znajdziek rozszerzających arsenał w kierunku innych buildów, ograniczeniami udźwigu, przerwałem grę i zacząłem jeszcze raz od początku piromatą. To była świetna decyzja, piromancja wniosła trochę więcej ekscytacji na początku, dostałem lekki ubiór, a topór bojowy okazał się strzałem w dziesiątkę i nie rozstawałem się z nim do końca zabawy. Potem dodałem jeszcze halabardę. Wczoraj wróciłem do domu i do ER. Odetchnąłem z wielką ulgą, jakbym się wynurzył z głębokiej wody i odetchnął pełną piersią, ale na pamiątkę DS szybko przełączyłem się na Topór Bojowy, który już miałem na +24 :-), a w ER ma jeszcze dodatkowe świetne weapon arty. W 2h (w NG+) pokonałem nim szybko Ognistego Olbrzyma i przeszedłem całe Farum Azula, z małą pomocą sztyletu Czarnych Noży (polecam - jedna z top 5 broni).
*** Tożsamość. DS i DS3 to są te same gry (seria), Elden Ring jest inną grą. To znaczy Elden Ring nie jest dla mnie żadnym Dark Souls 4, Dark Souls 3,5 czy innym Dark Souls X. Jeszcze grając w samo DS3 mógłbym przymknąć oko na te stwierdzenia, ale widząc spójność formuły DS i DS3, i odmienność ER, postrzegam ją jako całkiem inną grę. Dopiero po DS uświadomiłem sobie jak prawidłowa była moja pierwsza intuicja po premierze, że ER to mieszanka wcześniejszych produkcji FS i Zeldy BotW z całkowicie nową, własną jakością. Ale nie będę kruszył kopii z osobami, które chcą i uważają ER za kolejne Soulsy, bo prawdą jest, że ER z DS1-3 czerpie najwięcej. Trochę jak Zelda BotW czerpie z Ocarina of Time, Twilight Princess czy Skyward Sword, choć jest zupełnie inną grą.
*** Poziom trudności. DS to zdecydowanie najłatwiejsza gra FS, w które grałem. DS3 sporo trudniejsza. ER najtrudniejsza, jeżeli jest grana w ograniczonej formule soulsowej. W formule Elden Ring poziom trudności zależy od nas. Ale porównując jabłka z jabłkami tzn. podstawową mechanikę i trudność walki DS nie stanowiła żadnego wyzwania w porównaniu z ER. Miałem takie subiektywne wrażenie, że wszystko tutaj jest 2 x wolniejsze. Wciąż się musimy z tą powolnością odpowiednio zsynchronizować i jeżeli tego nie zrobimy to mamy problem, ale po ER to jest po prostu spokojny wolny spacerek. Nie miałem problemu z żadnymi bossami, mini-bossami ani mobami. O bossach za chwilę. Mini bossowie padali wszyscy za pierwszym razem. Moby stanowiły czasem wyzwanie w większej grupie lub jako duchy o czym potem. Natomiast wielkie moby, które potrafią onieśmielać w DS3 i ER, i od których często uciekałem, tutaj padały bez problemu, zero strachu czy wyzwania. Jeżeli ktoś ma w palcach ER i DS3, to DS wydaje się dużo prostszym podzbiorem mechanik walki, które znamy już na pamięć, a nie zapewnia tych szybkich i nieprzewidywalnych wyzwań rodem z ER.
*** Konstrukcja świata. Pierwsze uczucie w DS po ER to... KLAUSTROFOBIA. Wiedziałem już wcześniej, że po kilkudziesięciu godzinach w ER, ciężko mi będzie wrócić do DS3 czy Sekiro, ale w DS to jest fizyczne uczucie ciasności, duszności i właśnie dosłownie klaustrofobii. Otwarty świat zaszkodził ER? Po DS mówię stanowcze NIE. Tak, bez doświadczenia ER, DS mogło się wydawać fantastyczną konstrukcją, zamknięte przestrzenie, przejścia, skróty. Fajnie, że zawsze miałem 2-3 opcje kierunków progresu. To nie jest złe. Ale po ER - dusiłem się w tej grze. Co najbardziej paradoksalne - przemieszczanie się po tych niewielkich zamkniętych przestrzeniach zajmuje dużo więcej pustego czasu niż przemierzanie otwartych przestrzeni ER, w czym niemały udział ma brak szybkiej podróży! Ma to swój oldschoolowy urok, ale po ER ciężko się przekonać do tych godzin traconych na puste przebiegi.
*** Bossowie. Tu się zdziwiłem najbardziej. Zawsze słyszałem, że DS bossami stoi. Tacy wyjątkowi, trzeba się uczyć ich ruchów, niezapomniane wrażenia, zapadają w pamięć. Ile tych komentarzy o ER, że bossowie tutaj nie dorastają do soulsów. No cóż. Przeszedłem 6-7 bossów głównych. Wszystkich za pierwszym lub góra 2-3 razem. Żadnych ruchów nie musiałem się uczyć. Większości nie zapamiętałem nawet jak wyglądają. Po ER to ci bossowe DS to takie basic'ki, sygnalizujące swoje ruchy w tak powolnym tempie, że można je przechodzić z zamkniętymi oczami. Krok, krok, krok, zaaaamach, unik, spoooowolniooony zaamach, unik, pooodskok, unik, BUM, BUM, BUM i po walce. Nie pamiętam tych bossów. Większość była identyczna z mechanicznego punktu widzenia. Jeden boss "gimmick" motyl zapadł w pamięć. I gargulce dwa. Jeden to był zbyt prosty. DS nie miało może pomysłu na trudność, to w drugiej fazie dodało drugiego gargulca - ile takich krytyk było o ER. I tak padł za 3 razem. To wszystko na Switchu z joyconami, nawet bez pro controlera. Podsumowując, stwierdzam jednoznacznie - ER w kwestii bossów wyprzedza DS / DS3 o lata świetlne. W ER spędzam na różnego rodzaju bossach masę fantastycznego czasu, w DS spędziłem na bossach < 1% czasu gry i w przeciągu całego tego czasu przeszli jakby niezauważalni. No po prostu nie było bossów w tym doświadczeniu, tak szybko padali i tacy byli generyczni w porównaniu do ER.
*** Mechaniki i balans. Mechaniki w DS proste, wolne, powtarzalne. Gra doskonała do nauki podstaw i nawyków soulsowych. ER jest na wiele wyższym poziomie. W DS super podstawowa mechanika broni bez weapon artów. W ER to samo rozszerzone o niesamowite popioły wojny i unikalne weapon arty broni specjalnych. Zarządzanie grą w DS, pomimo anachronizmów i prostoty, podobne jak w DS3 i ER - jesteśmy za każdym razem w domu, super. Ogólnie brakuje różnorodności i możliwości rozwojowych z ER. W DS godziny mijają i niewiele się rozwijamy, bardziej grindujemy wokół ognisk, które zdobyliśmy i biegamy od ogniska do ogniska i miejsc śmierci.
*** Na co spędzamy czas. W ER - eksploracja, odkrywanie, bossowie, rozwój, eksperymentowanie - wszystko w wolności, kreatywności i zabawie. W DS - przechodzenie po sznurku z wariantami, większość czasu na bieganie od ogniska do punktu ostatniej śmierci i między ogniskami, mało na walkach, dużo mniej zabawy, dużo więcej pustego grindowania i pustych przebiegów. Nudne po ER.
*** Co mi się bardzo podobało w DS. NPCe. Dialogi. Humor. Podstawowe mechaniki niezawodne. Podstawowe bronie. Nieustępliwe moby ścigające bez wytchnienia. Projekty lokacji mogły robić wrażenie w 2011, ale nie po ER, ale wciąż fajne.
*** Dlaczego przestałem grać w DS po ~30-40h. W lokacji z duchami stwierdziłem, że to jest kwintesencja krytyk, które czytałem o ER, a których sam nie uświadczyłem w ER, a właśnie tutaj w DS. Duchy. Dobiec do lokacji z ogniska. Strasznie nudne i trzeba to było powtarzać ze 20 razy. Nie mogę pokonać duchów normalną bronią. OK. Potrzebuję przedmiotu do walki z duchami. OK. Zużyłem przedmiot i zginąłem. Co teraz? Znalazłem kupca, który go sprzedaje, ale za fortunę wymagającą grindowania. OK. Znowu zużyłem, ale duchy go dropią. OK. W 3-cim przebiegu duchy dropią broń, która na nie działa. Super. Fajne rozwiązanie. Ale wymaga 2 x więcej ciosów od moich broni :-( No cóż. OK. Duchy pojawiają się z ziemi, ze ścian, z wody, najpierw 1, potem 2, potem 6, potem 10, mają ramiona na 5 metrów, mogą atakować zza ściany niewidoczni, z 2-ma mogę sobie poradzić, ale z 6 trudniej, jak są na ziemi to w porządku, ale jak lewitują poza zasięgiem melee to trudniej. Po 20 przebieżkach do lokacji z ogniska (schody, winda, schody, kładka, itd.) i próbie wykrycia drogi wśród ścian i niewidocznych duchów pomyślałem - dość tego. Szkoda mojego czasu. Wybrałem drugą możliwą ścieżkę. Jakieś zapieczętowane drzwi w lesie. Przedmiot do zerwania pieczęci można kupić u kowala za 20K run. Godzina tępego farmienia. Otwieram drzwi. Jeden najeźdźca duch, drugi najeźdźca normalny, pusty generyczny las, recykling drzewiastych mobów i stwierdziłem, że to jest ten moment, aby sobie odpuścić. Nic tam nie było zachęcającego, wyzywającego. Jedna wielka tępa nuda w porównaniu z otwartym światem ER.
*** ... i dlaczego kiedyś wrócę i skończę DS. Bo to dobra gra, mimo, że odstaje od ER. Jak już mi przejdzie ER, minie trochę miesięcy, zatrą się przyzwyczajenia z ER, to sobie wrócę do DS, bo to przecież soulsy, a wszyscy kochamy soulsy :-)
*** Kolejność grania. Gdybym miał doradzić sobie samemu w jakie gry FS zagrać, po tych wszystkich doświadczeniach, nie doradzam tego innym, bo to bardzo indywidualne. Jeżeli nie grałeś w nic FS i masz czas na jedną grę to bez wahania wybierz Elden Ring. Zasadniczo Elden Ring wybierz zawsze. Jeżeli masz czas tylko na jedną grę soulsową, to wybierz Dark Souls 3, a potem Elden Ring. Jeżeli pokochałeś dzięki temu FS, dodatkowo masz więcej czasu, to zrób sobie dłuższą przerwę od ER i zagraj sobie w DS. W Sekiro zagraj sobie w dowolnym czasie, ale nie bezpośrednio po ER, bo się też rozczarujesz.
ehh z tyloma rzeczami sie absolutnie nie zgadzam, ale ok... dla mnie ER i DS1 sa na tej samej pozycji. Doskonale to pokazuje ze ER to jednak zupelnie inna gra niz pozostale soulsy.
Skomentuje tylko jedno:
"Projekty lokacji mogły robić wrażenie w 2011, ale nie po ER, ale wciąż fajne"
W sensie jak projekty lokacji? Ze grafika slabsza? Poniewaz jesli chodzi o projekty lokacji i wogole calego swiata oraz tego jak to wszystko sie zazebia i jest ze soba na rozne sposoby polaczone (za pomoca samych projektow lokacji, oraz za pomoca metroidvaniowych mechanik) nie ma sobie rownych do dzisiaj. Nie ma drugiej takiej gry. Zadna inna gra FS nawet nie probowala imitowac tego co stworzyli w DS1 (co potwierdza sam Myiazaki, poprostu byloby to zbyt czasochlonne i trudne do powtorzenia).
btw. lokacja o ktorej mowisz (za zamknietymi drzwiami) to dosc wazna lokacja fabularna. O ironio mocno laczaca sie z New Londo (ale nie z samymi duchami).
No i jeszcze jedno. Sorry jesli to zabrzmi negatywnie, i sorry jesli uznasz to za atak czy cos ale...
Z jednej strony piszesz ze wszystko jest puste, mialkie, bossowie latwi, itd.. okej.
Z drugiej strony napisales ze masz nabite 40h. W 40h to sie ta gre przechodzi cala jak jestes takim pro ze zabijasz wszystko z marszu. Na serio. To nie jest ER z 50h fillerow. ;) Dodam tez ze z tego co opisujesz to w sumie nawet nie walczyles z zadnym real bossem. Napewno z zadnym w tych ktorzy sa w intrze, nepewno nie widziales Ornsteina/Smougha. Watpie ze doszedles do Blightown (choc jesli duchy z Londo cie zmusily do quitu to tam bys quitnal na 200%) i do bossa Quellag. Wyglada nawet na to ze nie zabiles Capra Demona? Bo przypuszczalnie bys o nim wspomnial, bo mozna o nim powiedziec wiele ale nie to ze jest to walka wolna, pozbawiona napiecia i do zrobienia z marszu (chyba ze masz farta i ogarniesz gimmick na niego). Nie wierze tez ze bys go pokonal z marszu, chyba ze gra na Switchu jest mocno ulatwiona w porownaniu z PC (co jest mozliwe).
Wychodzi z tego ze znalazles jeden dzwon i zeszles do New Londo (co mozna zrobic zaraz na poczatku gry postacia na lvl 1, wlasnie ze wzgledu na design mapy. Pomijajac wstep w wiezieniu to te duchy moga byc doslownie pierszym przeciwnikiem w jakim walczysz w grze. To by wyjasnialo niemoc i narzekanie na ceny bo naprawde te 20k dusz za Crest i nawet 4k za Transient Curse to jest nic. Swoja droga ja mialem ich chyba z 10 w inv po skonczeniu lokacji.). Ogolnie wychodzi na to ze widziales moze 20% gry? Pewnie mniej. To co opisujesz to mniejsza czesc gry niz w ER jest Limgrave.
Otwarles wogole droge do Iron Fortress?
Moje pytanie wtedy brzmi (i sorry jesli to zabrzmi jak atak) co robiles przez 40h w grze w ktorej wszystko jest tak latwe, puste, mialkie, pozbawione sensu, etc.. a mimo to nie doszedles nawet do pierwszego duzego plot twistu? Troche sie to kupy nie trzyma. Naprawde w 40h (a nawet 30) to mozna ta gre skonczyc, nawet grajac pierwszy raz.
Ogolnie twoja ocena jest mocno niesprawiedliwa i wyolbrzymia wady "DS1", gloryfikujac "zalety" ER. I mowi to osoba ktora naprawde uwaza OBIE gry za arcydziela.
Mam nadzieje ze kiedys znajdzesz odpowiedni "mindset" aby jednak sie w te soulsy wgryzc i przejsc troche dalej. Bo naprawde nie wiele widziales.
Hej K_H, nie przejmuj się, ten wpis miał być trochę prowokujący, choć wszystko co napisałem jest prawdą z mojego doświadczenia. Starałem się nie być za bardzo złośliwy. Szczerze, spodziewałem się dużo ostrzejszej reakcji, i tak jesteś delikatny :-) No po prostu grając w to DS miałem co chwila takie przebłyski krytyk weteranów soulsowych do ER: kolejne soulsy, słabi bossowie, łatwi wrogowie, recykling, nudne bieganie po otwartym świecie, wrogowie atakujący przez ścianę itd. - wszystko to i inne znalazłem właśnie dokładnie jak na dłoni w DS, które akurat u mnie jest "najnowszą" grą FS, więc chciałem trochę otrzeźwić kombatantów. Sam to rozumiem. Moją pierwszą grą z ulubionej serii Zelda była Twilight Princess i ta gra powaliła mnie na kolana w 2008. Nie wyobrażałem sobie, że tak można zrobić grę, że gra może dostarczyć tyle różnych wrażeń, doświadczeń i trudności, i że w jakiejś grze mogę spędzić ponad 100h. Dlatego zachowałem ją sobie w pamięci jako ideał i świętość. Potem, gdy po latach wróciłem do remastera HD nie był to już obiektywnie taki ideał, ale tak ją wciąż traktuję w głowie. Mam wrażenie, że tak samo może być, choć nie musi, ze starymi soulsami. To uznany klasyk bez dwóch zdań, ale po DS3 i zwłaszcza ER no nie broni się u mnie. Warto było to sprawdzić, choćby dla upewnienia się co do zasadności kombatanckich jęków do ER.
*** Czas grania i progres. Masz rację. Jestem bardzo wolny, wolno myślę, wolno i dokładnie przechodzę gry, dużo sprawdzam i eksperymentuję. Dlatego pierwsze przejście ER zajęło mi 150h, a teraz mogę to zrobić w 3h. Szacuję, że spędziłem w DS 30-40h, bo gra nie podaje czasu, mogło być to trochę mniej lub bliżej dolnej granicy. Po kilkunastu godzinach zmieniłem build z wojownika na piromancję i zacząłem od nowa. Te kilkanaście godzin powtórzyłem dużo szybciej, ale trochę wydłużyło czas. Zdaję sobie sprawę, że daleko nie zaszedłem, oceniłem 1/4 po ilości bossów. 6 bossów głównych. Nie wiem ile DS ma wszystkich bossów. DS3 podstawka ma ich 19. Stąd rzuciłem 1/4, ale to może być 10%, nie wiem dokładnie. Masz prawo powiedzieć "chłopie, jeszcze nic nie widziałeś". Tak, wiem, spodziewam się, że jeszcze wiele nie widziałem i to tego najlepszego. Pewnie nie doszedłem do momentu, którym jest np. Tancerka w DS3. Ale po tym co widziałem nie miałem specjalnej ochoty grać dalej. Każda inna gra FS zahaczyła mnie od samego początku i trzymała do końca. Tu przebiłem swój próg szansy, który daję każdej grze, potem zmieniłem jeszcze build i zacząłem grać od nowa. Na co traciłem czas oprócz normalnej gry, dobrej eksploracji i soulsowego ginięcia tu i tam? Na bieganiu od ogniska do ogniska, na bieganiu od ogniska do miejsc ostatniej śmierci, na kurczowym trzymaniu się ognisk ze względu na konstrukcję gry, na kurczowym trzymaniu się kupców aby się u nich zaopatrzyć w to co mnie interesowało i do nich już nie wracać ze względu na konstrukcję gry, na farmienie do kilku zakupów i ulepszania broni - zakupów mało pieniędzy dużo, na parę eksperymentów, gdy po wielu godzinach w końcu zdobyłem coś niecoś więcej ponad początkowe wyposażenie. Nie spędziłem za dużo dużo czasu na bossach jak w innych grach FS, a najciekawszym wrogiem był nawet nie boss tylko.... Havel :-)
*** Projekty lokacji i konstrukcja gry. Doceniam. To musiało robić kiedyś wrażenie. Sam kilka lat temu czytałem trochę o soulsach i spodziewałem się kilku patentów, które zapamiętałem odnośnie konstrukcji i też tego jak gra wprowadza gracza w świat i jak uczy różnych nawyków. To jeszcze podbite niedawnymi komentarzami referencyjnymi przy ER. To jest w DS, zauważyłem i doceniam. Czy bym na to zwrócił uwagę bez wcześniejszych zajawek? Nie wiem, może bym stwierdził, że te wszystkie fajne połączenia są wymuszone brakiem szybkiej podróży i koniecznością znośnego dostępu do ognisk. Tak czy inaczej, po DS3, Sekiro i ER, nie zwróciłbym sam z siebie na to uwagi w tej części gry, którą poznałem. Bardziej odczuwam klaustrofobię niż jakiś szczególny zachwyt nad projektem lokacji.
*** DS to dobra gra i do niej wrócę po czasie, i na pewno będę miał sporo soulsowej frajdy, bo uwielbiam tą formułę, ale teraz jestem jeszcze mentalnie w ER, a przepaść między grami jest zbyt duża aby grając w ER odczuwać przyjemność w DS. Ja się tam autentycznie duszę. No i niemały wpływ ma to, że wszystkie strumienie argumentów krytyki do ER widzę właśnie w DS, to po co mam się na siłę męczyć. Wystarczyło włączyć ponownie ER, aby odetchnąć z ulgą :-) Cieszę się, że w zeszłym roku, gdy postanowiłem spróbować soulsy i zastanawiałem się DS czy DS3, to pomyślałem nie ma co się grzebać w historii, trzeba spróbować co tam najnowszego w serii i wybrałem DS3.
Nadal nie napisałeś których tych 6 bossow poszlo za pierwszym razem.
Gargulce. Motyl. Musiales zrobić dwa demony. Co jeszcze?
w ER Havel to by mial własny wielki pasek zdrowia i nazywalibyscie go bossem.
NewGravedigger
Po sprawdzeniu nazw, bo nie zapadły w pamięć: 1) Asylum Demon, 2) Taurus Demon, 3) Bell Gargoyle, 4) Titanite Demon, 5) Moonlight Butterfly, 6) Stray Demon. Może coś jeszcze pominąłem. Najtrudniejszy był Gargoyle, bo było ich dwóch, zajął 2-3 razy. Teoretycznie trudniejszy Stray Demon, ale wystarczyło długo i cierpliwie walić go z bezpiecznej pozycji z tyłu.
+ minibossowie bez respawnu: jak Havel, jakiś mag, mała bestia, jakiś rycerz, i może kilku innych, których już nie pamiętam
Zastopowałem przygodę na LV31 z normalnego przechodzenia, nie musiałem nic specjalnie levelować pod żadnego z tych bossów.
O to teraz ci moge napisac ile gry widziales. Jakbym mial porownac do ER to zrobiles Margita (choc tutaj bym sie upieral ze w DS1 MArgitem jest Capra Demon), polaziles po Limgrave, zjachales winda i zabiles jelenia. Tyle. Czysto informacyjnie zebys wiedzial jak niewiele widziales.
Szkoda ze nie siadlo. Dla mnie DS1 to poezja, min. wlasnie ze jest tak inna od dzisiejszych gier. W tym od innych gier FS.
PS. W Dark Souls 1 jest fast travel. ;P No i szkoda ze jak laziles po ogrodzie i miales juz otwarte przejscie z Crest Of Artorias (btw nie trzeba tych drzwi otwierac itemkiem od kowala, ta gra ma takie przejscia i polaczenia ze sie mozna zdziwic) to nie zawalczyles z bossem na koncu. Jest to pierwsza rzecz (i nie ostatnia oj nie) w DS1 ktora pokazuje ze Elden nie jest jednak tak oryginalny jakby sie wydawalo. ;) Jest wrecz przeciwnie bo ER kopiuje projekty bossow z kazdych soulsow bez skrepowania. Kolejny usmiech pod nosem na pewno bylby przy duecie Ornstein/Smough.
No nic. Jak za wolne, to za wolne. ;)
No i jeszcze stwierdzam ze jesli zabiles z marszu Havela i Tytanite Demona (nie meczac sie, bo piszesz ze wszystko max jedna/dwie proby) miedzy kowalem a Darkroot (a juz zwlaszcza postacia walczaca w zwarciu), to gra musi bys w uj ulatwiona na Switchu. Z tego co pamietam to kolo demona to najlepiej bylo przebiec, a Havel postac na lvl 31 z 20 vitality na PCie oneshotuje.
Poogladalem troche filmikow i dla mnie ta wersja na Switcha jest poprostu powolna przez framerate. Co prawda oryginal tez byl w 30, ale ja gralem w 60. Jak sobie puscilem walke z Artoriasem ze switcha i obok to samo z PC w 60 to roznica w dynamice jest... moze nie kolosalna, ale imho spora. Dobrze to widac jak Artorias robi atak z wyskoku z saltem, prosze sobie porownac jak wyglada i jak szybkie jest uderzenie w ziemie na PC, a na tym switchu jest poprostu wolniej. Moze to zludzenie ale na PCcie to wyglada na duzo trudniejsze do uskoczenia.
K-H, no masz absolutną rację i potwierdzasz co napisałem od początku - bardzo mało widziałem - tak, większości lokacji nie widziałem - tak, większości bossów nie widziałem - tak, jest na pewno wiele przejść, których nie odkryłem - tak, w DS1 może jest fast travel tylko go jeszcze nie odblokowałem - super tego nie wiedziałem, w lokacji z duchami, myślałem, że na pewno są itemy, które mi pozwolą ją w miarę normalnie przejść bez ataków zza ściany tylko ich jeszcze nie znalazłem itp. itd. DS1 na pewno jest powszechnie uznawanym arcydziełem, tylko mnie akurat wynudził. Podobnie Wiedźmin 3 jest powszechnie uznawanym arcydziełem, tylko mnie akurat śmiertelnie wynudził. Gdyby DS3, Sekiro czy ER nudziły mnie przez pierwsze 20h, dalej bym na pewno nie szedł, choć w każdej z tych gier najciekawsze poznajemy w dalszej części, ale w każdej z tych gier mega ciekawie jest już na początku.
Margit nie Margit :-) Na pewno masz rację. Oczywiście, że wiem, że potem muszą być porządni bossowie - cały świat by nie kłamał chyba, zresztą widziałem kiedyś zachwyty nad niektórymi. Ale tak sobie teraz rzuciłem okiem na listę bossów DS1 - 24 pozycje, zrobiłem 6 pierwszych zapewne najłatwiejszych i najbardziej generycznych - czyli to daje dokładnie 1/4 liczbowo, ale na pewno nie jakościowo, w tym 4 podobne demony podaje gra graczowi - świetny wybór projektowy. W ER zanim dotarłem w ogóle do Margit to walczyłem już w wieloma różnorodnymi minibossami, które dały mi masę frajdy większej niż w DS1 - tutorialowego nie liczę, Tree Sentinel każdy zapamięta, jakiś smok, Demi-Human Chef, ten kamienny kot, troll kopacz, night's cavalry, mini Gael a'la DS3 na wyspie - nie pamiętam jak się nazywał to sobie go tak nazwałem przez skojarzenie, pumpkin head, duch drzewa w katkumbach przy ognisku tutorialowym co dropił rycerza Olega - pamiętam tą walkę do dziś bo mi dała nieźle w kość, nawet olbrzymy w pierwszych godzinach dawały frajdę. Drugie tyle pewnie zapomniałem. To wszystko bez wychodzenia z pierwszej lokacji i przed pierwszym bossem Margit, którego nawet nie liczę. Podsumowując, w ER w pierwszej krainie, zanim w ogóle dojdziemy do pierwszego bossa, to mamy więcej frajdy i wyzwań niż z 6 pierwszych bossów DS1...
ER czerpie z innych gier FS - no właśnie to cały czas mówię :-) To chyba dobrze i dlatego jest tak dobre. ER = cząstki z DS1 + DS3 + Sekiro + BB? + Zelda BotW + ER original. No i to jest właśnie piękne. Dlatego wystarczy w nią jedną zagrać :-) Nic nie poradzę, że DS1 po ER jest po prostu mało ekscytujące. Dziwne zresztą by było gdyby korona produkcji FS nie była znacząco lepsza od pierwszej produkcji.
K_H, dopiero teraz zauważyłem Twoje 2 ostatnie dodatkowe odpowiedzi.
*** Dziękuję Ci za te komentarze. Wiesz, że szanuję Twoje zdanie. Mam nadzieję, że czujesz też, że trochę się przekomarzam - nie myślałem tylko, że trafi na Ciebie ;-) Ja tego DS1 kiedyś na pewno skończę i jak zresetuję sobie umysł po ER, to na pewno będę z nim szczęśliwy. Nie jest chyba możliwe lubić tyle pozycji FS i nie polubić DS :-) Cały ten mój wywód służy pokazaniu osobom, które przeszły całą ścieżkę FS od DS1 i jadą teraz po ER, że osoba, która akurat przechodzi to w innej kolejności może mieć dokładnie odwrotne spojrzenie - i to jest prawda w moim przypadku. Dodatkowo jest kilka rzeczy, które naprawdę mi się spodobały w DS.
*** Switch. Taka różnica w dynamice gry pomiędzy platformami byłaby trochę dziwna. Nie mówię, że nie masz racji. Framerate'y to co innego 30 czy 60. Ale powolność / szybkość samych walk w takiej produkcji jak soulsy to byłaby duża sprawa. Jak wychodził remaster na switcha to oglądałem kilka recenzji switchowych i nikt o takim efekcie nie wspominał, a switchowy port był powszechnie chwalony i wysoko oceniany. Switch zresztą wbrew pozorom jest w takie klocki całkiem dobry. Zawsze podaję przykład Monster Huntera, innej mojej ulubionej serii, która stoi głównie szybką i wymagającą walką. Monster Hunter Rise na Switchu 30 FPS (teraz dostępny też na PC) vs Monster Hunter World na XSX 60 fps. Switchowy Rise wymiatał dynamiką w porównaniu do Worlda na XSX, który sprawiał wrażenie muchy w smole. Nie wiem, ale zanim napisałeś ten komentarz i tak postanowiłem zakupić DS1 i DS2 na XBOX'a więc z czasem sprawdzę. Mogę tylko powiedzieć w kwestii portu, że w wielu lokacjach na Switchu / handheld było zwyczajnie za ciemno, pomimo podkręconej jasności na max w grze i na konsoli, co akurat wiązałem z samym portem i autentycznie niektórych wrogów w tym bossów pokonywałem chwilami na wyczucie, autentycznie :-) Pomijam też, że na joyconach gra się naprawdę trudniej niż na pro controllerze, którego zwykle używam, bo Switcha używam stacjonarnie.
*** Tytanite Demon. Tak, był trudniejszy niż poprzedni bossowie, ale na tyle łatwy, że zdecydowałem się od razu z nim rozprawić i nie przebiegać. Te jego strzały pociskami błyskawic nie stanowiły żadnego problemu i mnie zaskoczyły - no naprawdę wolne. Pozostałe ruchy wyraźnie sygnalizowane i takie typowe soulsowe po prostu. Największym problemem w tej walce były jakieś porozrzucane głazy czy części kolumn na ziemi, które potrafiły przyblokować. Gdyby nie to, to samo pozycjonowanie, ataki i uniki no były typowe. Wczoraj walczyłem w ER z jednym z tych Draconic Tree Sentineli na koniu przed Malikethem. No i tu jest klasa minibossa. Właśnie mi się teraz skojarzył przez porównanie - ogień, strzały błyskawicami z tarczy, machanie tą klingą, cały czas czujność, uniki, małe okna otwarcia - no po prostu super walka - tego w DS1 na poziomie tych pierwszych bossów po prostu nie było, a tu w ER taka zwykła przystawka przed bossem genialnie zaprojektowana.
*** Havel. Tu nie powiedziałem, że za pierwszym czy drugim razem, bo nie zaliczam go do bossów tylko do minibossów :-) Innych mnibossów akurat z biegu, ale Havel akurat zajął mi jakieś 3 razy, ale tu masz rację - z haczykiem. Havla znam świetnie z DS3 i bardzo z nim lubiłem walczyć na różne sposoby, mam go w pamięci palców, zawsze mnie rozśmieszał tym swoimi ruchami. W DS3 na dużej przestrzeni to była frajda. Tu jak go pierwszy raz zobaczyłem, to się ucieszyłem, ale szybko oceniłem sytuację zamkniętej przestrzeni, pobiegałem trochę po schodach, trochę się poturlałem. Po dwóch razach go przeskoczyłem, otworzyłem drzwi na dole, przeszedłem przez te drzwi do jakiegoś kolejnego lasu, on się w tych drzwiach zablokował i go wtedy cierpliwie wykończyłem... No nie mogłem nie skorzystać z takiej okazji, skoro gra taka inteligentna, a ja mam wybór nierównej walki na schodach lub na małej przestrzeni lub z Havlem walczącym z drzwiami - aż takim ortodoksem nie jestem ;-)
*** Bronie. Do informacji LV31 dodam jeszcze, że większość gry przeszedłem zwykłym Toporem Wojennym +5 i rewelacja, tak go polubiłem, że zacząłem go nawet używać w ER. W ogóle każdą bronią melee grało mi się świetnie (longsword, Zweihander, halabarda, jakimś tam kilofem-młotem, ten mieczyk do duchów nawet). Miałem wrażenie, że pomimo braku weapon artów to mam solidne i dobrze zbalansowane narzędzia w ręku i podstawowe ataki dają mi dużą pewność. Piromancji szybko przestałem w ogóle używać, czasami podstawowy strzał magiczny na moby, łuk tylko spróbowałem. Inwestowałem full w Str.
Dzieki za tak szczegolowe odpowiedzi. :)
Ja wogole jestem dziwny, bo ja lubie kazda gre FS. Nawet "pogardzana" dwojke. Po prostu kocham klimat ich gier, i ten sposob storytellingu i powolnego "wgryzania sie" w swiat przedstawiony w grze.
W sumie to przypuszczam ze mniej bys sie odbil od dwojeczki niz od jedynki. Mimo ze pod niektorymi wzgledami jest nawet wolniejsza od jedynki (ale w sumie nie jest, za dlugo by pisac ;))
Na pewno powinienes zagrac w Bloodborne. Combat jest taki jak w DS3, tylko w sumie szybszy, bardziej "visceral". Gra mocno promuje ofensywny styl gry.
Oczywiscie nie ma open worlda (de facto to do czasu Eldena kazda kolejna gra FS byla coraz mniejsza i coraz barzdziej wyprana z elementow RPG, czego kulminacja jest Sekiro. DS2 jest zdecydowanie najwieksza pod kazdym wzgledem. Oprocz ERa oczywiscie.), ale to co jest jest fantastyczne i dla mnie bije Dark Soulsy i ER (mimo ze wszystko jest swietne, to pod wzgledem lore, klimatu i settingu Bloodborne to klasa wyzej. Zdecydowanie Magnum Opus Myiazakiego jesli chodzi o te elementy). Jakby nie robili DLC do ER, tylko oglosili Bloodborne 2 to bym sie nawet nie obrazil.
https://www.youtube.com/watch?v=ALbVEmzY5S4
Pozwólcie, że dodam coś od siebie. Osobiście, wyjąwszy Demon's Souls, przechodziłem tytuły Fromu we 'właściwej' kolejności. Ukończyłem wszystkie, poza mocno dla mnie rozczarowującym Dark Souls 2 oraz Bloodborne, które zraziło mnie nieco zmianą klimatu w 2 połowie gry.
Przyznaję, że podobnie jak Mesjasz Diuny, byłem kompletnie urzeczony konstrukcją świata w DkS1. Nadal uważam go za szczytowe osiągnięcie w kwestii tego jak przenikają się i płynnie łączą ze sobą rozmaite krainy i Firelink Shrine, będące swoistym centrum.
Co do reszty natomiast, w pełni zgadzam się z Xandonem. Dla mnie Elden Ring jest kulminacją formuły gier From Software. Jest trudniejsze od Dark Souls 3 i znacznie trudniejsze od części pierwszej (maniacy Soulsów zapominają, że po wielokrotnym ograniu każdej odsłony nabywa się mnóstwo doświadczenia i umiejętności, które baaardzo pomagają przy kolejnych grach z gatunku), ma najwyższe walory produkcyjne spośród swego rodzeństwa (kocham obecność muzyki podczas przemierzania świata), najlepszą walkę oraz eksplorację, która jest przy okazji najmocniejszą stroną tych gier. Bossowie są o wiele lepsi i trudniejsi (oczywiście nie wszyscy, ale ogółem), nawet pomimo pewnych problemów z recyklingiem. Klimat wgniata w fotel, a historia stanowi złoty środek między tym co jest powiedziane wprost, a tym co ukryte dla co bardziej wnikliwych (a jest tego sporo).
Elden Ring jest w końcu znacznie lepszy niż suma jego znakomitych przecież składników. Całość jest do tego stopnia genialna, że choć nigdy nie byłem fanem Soulsów (ot, bardzo je lubiłem i niezmiernie szanowałem), tak jestem fanem Elden Ring. Co więcej, przechodzę właśnie kolejny raz Dark Souls 3 podczas niezobowiązujących sesji z bratem i whisky, a już sam, nadrabiam Bloodborne. Wszystko to, by wypełnić pustkę po ER i nie zacząć gry raz jeszcze (na to przyjdzie czas przy okazji dodatków) :D.
Kończąc już, minął niemal miesiąc odkąd widziałem napisy końcowe, a wciąż myślę o Elden Ring i żałuję że nie dałem dychy :). Niemal codziennie wchodzę też na tę stronę by coś ciekawego poczytać. I tutaj wielkie ukłony dla Was
Dziekuje za mile slowa. ;)
O ile inne gry z seii kocham za inna rzeczy, to mam podobnie jesli chodzi o open world. Uwazam ze jest strzalem w przyslowiowa dziesiatke, i od jakiegos czasu lapie sie ze szukam na steamie jakiejs gry open world, ktora by choc troche przypominala ER. Niestety nie ma takiej. Chyba ze ktos ma jakies propozycje to slucham. :)
Messerschmitt
Dziękuję Ci za ten komentarz :-) Pamiętaj tylko o 2 sprawach: 1) ja to jestem tylko taki dzieciak, który biega z radością codziennie po tym świecie ER i po Soulsach, a Kwisatz_Haderach to jest fachowiec i się na tym zna, 2) moje wpisy nie są skierowane przeciw DS tylko dyskutuję trochę z podejściem stare Soulsy to były super, a ER to .... :-(
Zainspirowałeś mnie tymi posiedzeniami w szerszym gronie bliskich przy Soulsach i whisky ;-) Faktycznie to jest taki poziom rozrywki, gdzie można z kimś przysiąść i to razem poprzeżywać, sprawdzić się, poodkrywać w odpowiedniej atmosferze. Inteligentna rozrywka najwyższej jakości.
Kontekst mojego spojrzenia jest w skrócie taki: wywodzę się ze świata Zeldy (przeszedłem większość tytułów) i Nintendo = czysty fun najwyższej jakości, mainstream'em w większości się rozczarowałem, + wsiąkłem w świat jrpgów (story + systemy walk), + wpadłem na boku w serię Monster Hunter (po prostu walka), + zakochałem się się w NieRach (Automata i Replicant / Yoko Taro / Taroverse), mainstreamowym produkcjom przyglądam się nadal na bieżąco i nadal w większości rozczarowują, w zeszłym roku w końcu wpadłem jak śliwka w kompot w produkcje FS, ER to przyszedł tak jakby przy okazji. Co z tego wynika? Jako fan Zeldy i jej zeldowatej fajności, unikałem przez lata Soulsów kojarzonych z "dark"- ciemnością, mniej się obawiałem trudności. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu Soulsy / ER są najbardziej podobne do Zeldy (konstrukcje świata, zagadki środowiskowo-lokacyjne, "enigmatyczna" fabuła, gameplay, bossowie). Inny klimat, choć Zelda też potrafi być mroczna, trochę inaczej rozłożone akcenty, ale Soulsy paradoksalnie najbardziej przypominają mi ulubioną od lat Zeldę :-) Szokujące jest jak bardzo Soulsy i starsze Zeldy są do siebie podobne, i jak BotW i ER są do siebie podobne. Inny najważniejszy dla mnie element to zaawansowane systemy walki, statystyki, optymalizacje, kreatywne rozwiązania, min/maxy - tutaj w jrpgach / XC / Monster Hunterach / a teraz najbardziej w FS znalazłem swój gamingowy raj. Na koniec w gamingu szukam czegoś unikalnego dla tego medium, co można wyrazić tylko grami, a czego nie można wyrazić lepiej innym medium (książka, film, itp.). Tu wszystkie te serie dają mi taką wyjątkową rozrywkę, ale NieR'y (Yoko Taro) i produkcje FS (Miyazaki) to jest klasa sama w sobie. A od 2021 siedzę nieprzerwanie w DS*/Sekiro/ER, a ER to jest spełnienie moich hobbystyczno-gamingowych marzeń = korona doświadczeń, czym sam jestem trochę zaskoczony. Stąd tak męczę temat ;-)
Moja pierwsza gra od FS. Tzn próbowałem wcześniej DS3 ale się odbiłem...
A ta wciąga jak cholera.
Gra ma również aspekty edukacyjne - nauczyła mnie np., że klawisze 'Spacja', 'Enter', 'T' i kilka innych to nie są "Dowolne klawisze" ( 'E' już jest...) :). Gram na klawiaturze....
Po patchu wykorzystałem ostatnia larwę do zmiany builda na str/dex. Faktycznie delikatnie przyspieszono bronie. Duży plus, ze wykonując szybki atak mieczem Radahana w końcu nadążam przed uderzeniami silniejszych mobow i mogę ich roznieść bez straty życia. Walka z bossami - trudno powiedzieć, muszę z powrotem przestawić sie z katan.
Najlepsza gra od From, ale nie najlepsze soulsy, dobry punkt startowy dla osób chcących zacząć przygodę z serią. Niestety wersja na ps5 to porażka - liczne dropy klatek, ścinki i doczytujące się otoczenie, a w szczególności trawa na drugim planie i pod nogami po szybkiej podroży. Na szczęście pod względem artystycznym tytuł wgniata w fotel.
Ogólnie Elden Ring jest wart swojej ceny jeśli lubicie otwarte światy.
Dla mnie Bloodborne dalej jest soulsowym królem.
Ciekawostki znalezione na yt. Dla ludzi ktorzy wciaz nie maja dosc. ;)
1. Cutscenki z odblokowana kamera: https://www.youtube.com/watch?v=LxkET-v3Mjo
2. Zerg rush, czyli jak duzo nagich tarnished trzeba by zabic smoka?
https://www.youtube.com/watch?v=1BpZbgsFtH8
Cudne i śmieszne. A jak to się robi aby wypuścić tyle mimiców naraz, jakiś mod PC-towy? Ciekawy byłem jak sobie poradzą z Malenią, w kupie teoretycznie łatwiej, ale ona jednym machnięciem miecza w taki tłum mogłaby całkowicie odnowić HP, ale nie daje rady. No i magicy górą, Elden Beast przechodzą bez zbroi, ciekawe że melee wymiękli na golasa.
Mój ulubiony artysta przeszedł wszystkich bossów w pojedynkę LV1 Wretch / melee / bleed / no damage / no summon i na NG+7. Razem z muzyką ten film też urzeka i warto podpatrzeć patenty na walkę.
https://www.youtube.com/watch?v=vYaBS-tq7Y4
Mecze finał. 142 lvl, walczę z Malikethem. W sumie końcówka rozczarowuje. Gram żeby skończyć ale nie ma tu już tej radosnej eksploracji. Mam nadzieje, ze dociągnę choć coraz mocniej mi się nie chce.
Też tak trochę miałem pod koniec pierwszego przejścia, ale nie na zasadzie, że rozczarowuje. Ponieważ niemiłosiernie długo dłubałem na początku, to w końcówce byłem trochę zmęczony, mniej ochoty na eksplorację i eksperymenty, a chciałem jak najszybciej zobaczyć i pokonać ostatnich bossów. Przy drugim przebiegu, pierwszą połowę przeszedłem speedrunem, a potem wsiąkłem w spokojniejszą eksplorację i kolejne odkrycia w drugiej części i końcówce, w tym więcej przyjemnego czasu na zabawę z końcowymi bossami. Na koniec tego przebiegu wylądowałem an buildzie hybrydowym Str | Faith, wypieściłem potężny arsenał broni, wspierany inkantacjami. Ekscytacja w sumie większa nawet niż przy pierwszym zakończeniu, głównie ze względu na inny sposób przechodzenia, sposób walki i możliwości.
Odpocznij :-) Maliketh to już daleko, ale jeszcze będą kolejni trudni i ciekawi bossowie po drodze do końca.
Tez polecam przerwe. U mnie nastapilo to jakos samo z siebie pod koniec zwiedzania stolicy. Swoja droga genialna, rozbudowana lokacja ktora sprawila mi wiecej problemow niz bossowie na jej koncu. Teraz pogralem troche w weekend pierwszy raz od ponad dwoch tygodni i zajawka wraca. :)) btw. mam 141 lvl i jeszcze musze dokonczyc kanaly pod Lyndell, zrobic cala lokacje po Gargulcach czyli Głębiny i dokonczyc Mt.Gelmir - z ktorego zawrocilem bo mnie
Koniec jest faktycznie nieco rozwodniony - wielu dopadło zmęczenie rutynowym przeszukiwaniem każdego skrawka mapy.
Spróbuję jeszcze chwilę. Generalnie oprócz rutyny dopadł mnie marazm buildowy. Żaden build nie pochodzi mi na tyle żeby gra dawała mi tu satysfakcję. Nie mam soulsowego refleksu wiec cześć walk powtarzam dziesiątki razy aż w końcu fart wejdzie. Ech.
Misiaty
Nie płacz ;-) Przecież pokonałeś Radahna za 3-cim razem jak dobrze pamiętam?!? Marazm buildowy w ER jest praktycznie niemożliwy. Wielokrotne powtarzanie walk, aż wyjdzie fartem, faktycznie nie daje satysfakcji. Jest tyle przemyślanych podejść ile graczy, preferencji i fantazji. Uwierz mi, że ja też nie mam refleksu, dlatego tyle muszę kombinować ;-)
Melee / magia, zwarcie / dystans, fokus / hybryda, ashes of war (popioły wolny) / podstawowe ataki, summony (duchy) / solo + efekty specjalne / buffy / talizmany / łezki do eliksiru
Ekstremum 1: daleki dystans, sama magia, specjalne popioły, summony
Wbijasz 80 w Int lub Faith, wybierasz najsilniejszy kostur lub pieczęć, dobierasz kilka znanych zaklęć / inkantacji na bossów, maksujesz talizmanami i eliksirem, dobierasz sobie jakąś silną broń melee Int / Faith do pomocy w drugiej ręce, ewentualnie broń gdzie możesz zainstalować popiół wojny typu Krok Waslanego Rycerza do łatwych uników i zmieniasz jej charakter na magiczny/ogniowy/święty stosownie do builda dla lepszego skalowania, przywołujesz jednego z wypasionych summonów typu Czarny Nóż Tiche, Rycerz Oleg, Bezgłowa Luthel, itp., kilka prób i po walce.
Ekstremum 2: bliskie zwarcie, czyste melee, bez specjalnych popiołów, bez summonów
Jeżeli chcesz być mistrzem to ściągasz zbroję i tarczę, bierzesz ulubioną broń melee, walczysz solo, kilka buffów i jakiś efekt na którym chcesz bazować, cierpliwie uczysz się ruchów bossa i po X razach (gdzie X w przedziale od 1 do nieskończoności) też przejdziesz. Tu film załączony w odpowiedzi do wpisu K_H powyżej jest pouczającą inspiracją.
Pomiędzy jest masa różnych możliwości, stylów i poziomów trudności w sensie potrzeby refleksu, nauki ruchów bossa i wyczucia soulsowego. Np. dystans - możesz walczyć w bliskim zwarciu melee, w częściowym dystansie (tu jest masa bardzo silnych broni melee do każdego builda z atakami specjalnym na średni dystans lub z szerokim AOE), zaklęciami / inkantacjami w każdym dystansie (krótkim, średnim, dalekim). Z summonami nie musisz korzystać z mimica. Duchy mają najróżniejszy charakter (siła, obrona, możliwości aggro, poziom agresji, dystans, teleportacja, jeden/kilka), który może uzupełniać Twój styl walki, co ma znaczenie w przypadku różnych bossów. Dodatkowo w buildach magicznym i faith możesz poczuć pewność, że jesteś w stanie już wykończyć bossa z dystansu odpowiednimi spellami, ale jednocześnie podjąć wyzwanie w zwarciu bronią w drugim ręku - jest masa bardzo silnych broni melee z Int i Faith, i jak nie da rady to zakończyć sprawę bezpieczniej z oddali.
Jeszcze jeden standardowy patent nauki bossów. Najpierw nie próbujesz w ogóle z nim walczyć, tylko chodzisz, krążysz, unikasz, zmieniasz dystans - wyczuwasz jego ruchy, ataki, jak reaguje na dystans, sprawdzasz kiedy masz otwarcia. Po kilku podejściach treningowych w samej obronie i unikach, dopiero zaczynasz atakować. Jeżeli tego nie stosowałeś, to będziesz zdziwiony jak to pomaga - tzn. rozdzielenie nauki wroga od ataków, i potem połączenie w walce.
Ostatecznie wybierasz sobie na yt jakiegoś zawodnika, którego styl i build Ci się podoba i kopiujesz jego podejście do danego bossa.
Gra jest Bardzo podobna do Dark Souls 3. I Która Jest Lepsza
Przechodziłem wczoraj po raz kolejny Radagona i Elden Beast. Cudowni bossowie, zwłaszcza ten ostatni - poezja. Zajęło mi to kilka razy przez arogancję i zauważyłem u siebie po raz kolejny powtarzanie tych samych błędów przy pierwszych podejściach. Dopiero jak się pilnowałem, to poszło normalnie. Chciałem wspomnieć o dwóch takich błędach, które są znane każdemu graczowi FS-owemu i nie tylko, a mimo to wciąż zdarza się je popełniać. Sekiro dobrze wykorzenia te błędy, ale ER stwarza większą pokusę do ich popełniania. Osobiście uważam, że są one przyczyną 80% porażek z bossami u graczy, którzy mają już jakieś doświadczenie. Może pomoże niektórym we frustracjach z bossami.
1. Chciwość w ataku
W skrócie: mamy otwarcie na 1 lub 2 ciosy lub spelle, a w podnieceniu idziemy na całość i jeszcze chcemy na siłę wepchnąć kolejny, bo tak nam świetnie idzie to lanie. Pokusa jest ogromna. I jak to z chciwością... dostajemy tym kolejnym razem po głowie i się wkurzamy. Jak jesteśmy rozsądni, to się wkurzamy na siebie i wyciągamy wnioski. Jak nie dostrzegliśmy nawet swojego błędu, to się wkurzamy na bossa. Przy nauce ruchów bossa wiadomo z czasem jak duże są otwarcia po jego akcjach i atakach. Czasami można sobie pozwolić na 1, czasem na 2, czasem na 3 ciosy. Zależy od broni i builda. Atakujemy bezpiecznie i wycofujemy się, gotujemy na kolejną akcję, unik, i kolejne otwarcie. Jak umiemy operować dystansem i prowokować niektóre ataki wroga, to jeszcze lepiej. Powstaje wtedy zgrabny taniec w którym wymieniamy akcje z bossem i nie idziemy w podnieceniu za ciosem, dostając zwykle po głowie. Trudno opanować.
2. Właściwy czas na leczenie
Kolejnym częstym błędem jest pokusa jak najszybszego leczenia, uzupełnienia many itp. w trakcie ciągu ataków bossa bez wyczekania na bezpieczne okno. Np. boss wyprowadza ciąg ataków, w małych odstępach czasu. Jeden unik nam nie wyszedł, HP zjechało o więcej niż połowę i już mamy presję na uzupełnienie, mimo że widzimy, ze boss szykuje się do kolejnego ataku w ciągu. Wyciągamy butelkę i dostajemy po głowie. Czasami zdążymy uzupełnić HP, ale nie zdążymy już uniknąć ciosu i kolejny ubytek HP. Chodzi zatem o powściągnięcie nerwów, wyczekanie jeszcze tych 2/3/4 uników i dopiero okno na bezpieczne leczenie. Wtedy mamy jakąś szansę przeżyć ;-)
Dawno nie chwaliliśmy Elden Ring ;-) Dwie nowe, dość mądre laurki poniżej w komentarzach, aby nie rzucać się w oczy.
Czy wie ktoś może czy da sie grać w dwie osoby, wiem ze jest tylko jeden save. Czy utworzenie i granie na drugim profilu na PS cos zmieni?
Trzeba powiedzieć jasno, ta gra jest mega słaba jak wszystkie gry od FS.
Ja Gry RPG To ja uwielbiam szkoda tylko że Elden Ring tak samo jak Dark Souls 3
Jest bardzo trudna Trzeba byś chyba Geniuszem żeby to przejść. Świetna Gra była też Darksiders 2 Ale to takie RPG To niebyło ale troche łatwiejsze od Elden Ring.
Ale też było troche trudne ale można było przejść.
Malenia, Malenia... Hmmm, hmmm...
Dziś pokonałem Malenię nic nie robiąc, to znaczy pokonał ją samodzielnie mój mimic w obu fazach. Mogłem sobie usiąść i patrzeć. Nawet początek drugiej fazy nie wymagał ucieczki, bo Malenia pofrunęła z tą swoją różową bombką od razu na mimica i mnie zostawiła w spokoju. Sposób podejrzałem na yt, ale miałem w 100% gotowego builda, aby go zastosować. Najśmieszniejsze, ze nie ma w nim żadnych specjalnych sztuczek. Najzwyklejszy build Faith z jedną inkantacją ofensywną Ogniu Płoń i trzema wspomagającymi, które i tak cały czas używam. Szczegóły w komentarzu poniżej jakby ktoś chciał się pobawić. Poza podglądniętym zestawem inkantacji i pieczęci reszta szczegółów konfiguracji jest moja, więc zapewne można to zrobić jeszcze lepiej.
Uwielbiam tą grę. Codziennie się czegoś uczę. Pokonałem już Malenię magią, hybrydą str | faith, ale jeszcze nie w 100% czystym melee. No to tym razem zrobiłem to głową, nic nie robiąc i to w pełni legalnie, zgodnie z mechanikami gry ;-) Wystarczyło wypuścić mimica przy przemyślanej konfiguracji.
Wiara 80, PŻ 1750, PS 200
Prawa Ręka: Pieczęć Olbrzyma +24 (wzmacnia ogniste inkantacje)
Lewa Ręka: Pieczęć Złotego Drzewa +25
Żadnych innych broni czy tarcz w wyposażeniu.
Ubiór: Hełm Królewskiego Rycerza i reszta zbroi kozobyka (nie muszą być te, ale max ochrona)
Talizmany: oba na wzmocnienie inkantacji, Ikona Radagona (zmniejsza czas rzucania zaklęć) i talizman na max udźwig+
Eliksir: czasowo zwiększający negację obrażeń i czasowo zwiększający ogniste ataki
Inkantacje: 1) Złota Przysięga, 2) Ogniu, daj mi siłę, 3) Ogniu, płoń, 4) Leczenie Złotego Drzewa
Nie powinno być założonych innych inkantacji, aby mimic korzystał wyłącznie z wymienionych.
Sposób nie działał w 100% za każdym razem, zależy to trochę od RNG, 1-sza faza zawsze przechodzi bez pudła, 2-ga zależy, ale można też mimicowi trochę pomóc tą inkantacją na końcu i wtedy bez problemów. Podejrzewam, że gdybym miał Pieczęć Olbrzyma na +25, Faith 99 i ewentualnie talizman skorpiona od ognia to 2-ga faza mogłaby być w 100% za każdym razem samodzielnie przez mimica.
Ja właśnie uprawiam szermierkę z panią Maleną. Na razie max to 3/4 pierwszej fazy. Ale ta walka, podobnie jak z gigantem, sprawia mi bardzo dużo frajdy. Nie powiem tego samego o świętym drzewie bo tak wkurzającej lokalizacji nie widziałem w żadnej innej grze ;)
No to znowu Was trochę pomęczę. Refleksyjnie. Zakończyłem jedno NG+ i zaczynam kolejne, więc pomyślałem, że podzielę się kilkoma refleksjami (radami?) z kolejnych przejść gry. Mam LV 239, 267h na liczniku, status V/M/E/S/D/I/F/A = 60/35/35/55/55/16/80/12 ze wzmocnieniem talizmanami. Mam zatem softcap'y na podstawowych statystykach, tylko muszę wybrać czy 80 Faith czy Int. Rady są indywidualne więc nie każdy się z nimi zgodzi, nawet nie powinien, zależy od preferencji.
*** Przygotowanie do NG+ i farmienie. Przed pierwszym NG+ słyszałem, że warto się przygotować, pofarmić, zaopatrzyć się w zestaw kamieni do ulepszania broni itp. Nie przesadzałbym z tym. Największa mega różnica w NG+ jak dla mnie, to że za wszystko dostajemy dużo więcej run i levelowanie czy ulepszanie broni, które w pierwszym przebiegu wymaga umiarkowanej cierpliwości, w NG+ nie stanowi żadnego problemu. Najpopularniejsza miejscówka farmienia w grze w pierwszym NG+ daje 100.000 run po 2-3 machnięciach wiadomego miecza. Co oznacza, że 1 level kosztuje na tym etapie max 9 machnięcia miecza, a zakup kamieni do wymaksowania jednej broni wymaga 3 machnięć miecza. Tak mnie to zepsuło, że o ile w pierwszym przebiegu nie levelowałem specjalnie postaci, to w NG+ nie mogłem się powstrzymać tak łatwe to było, a bronie wymaksowałem wszystkie sensowne jakie miałem.
*** Sposób przechodzenia. Pierwsze przejście ER robiłem spontanicznie po swojemu. NG+ planowałem na początku z poradnikiem, aby zrobić 100%. Kompletna bzdura. Kontekst. W otwartym świecie Zeldy BotW zrobiłem 100% przez 400h, razem z DLC, ale tylko jeden raz. W Xenoblade Chronicles 2 zrobiłem 100% w 600h z NG+ i mógłbym robić kolejne NG+. Jak mnie zainteresuje jakiś wyjątkowy jrpg to robię 100% w okolicach 200h. Elden Ring jest dla mnie taką grą, którą należy przechodzić organicznie, wiele razy, bez przewodnika typu end-to-end, godząc się, że wcale nie musimy zrobić 100%. Ilość przejść nie ma znaczenia. Zrobienie wszystkiego w jednym przejściu jest nieporozumieniem, jak ktoś tak robi to się zapewne wykończy i wypali. Kolejne przejścia nie są zbytnim wysiłkiem, a naturalnie pogłębiają doświadczenie. Powiem więcej, każde nowe przejście to inne doświadczenie. Ja na obecnym etapie spędzam w grze około 1h dziennie, nie robię żadnych planów, zawsze znajduję coś nowego, a prowadzi mnie ciekawość, szukam czegoś, patrzę do yt, kolejny item do nowego builda otwiera kolejne lokacje i questy. Godzę się, że nie mam 100% tylko 80% i to jest OK, wyjątkowo jak u mnie :-)
*** Build. Pierwsze przejście to było u mnie świadomie 100% magia + melee magiczne. Potem próbowałem faith | str | dex w różnych konfiguracjach, najwięcej faith i str, mniej dex, bez arcane. Dla początkujących polecam wypasioną magię przy pierwszym przejściu. Nie zawsze jest najłatwiejsza, ale pozwoli przejść komfortowo grę. Bardziej doświadczeni gracze łatwiej przejdą grę w kombinacji pomiędzy faith i str lub dex, zależnie od preferencji. Arcane nie próbowałem, ale też jest mocne. Powiem krótko: faith i inkantacje w tej grze wymiatają. Dodatkowo ilość broni melee skalowanych z faith jest 5 x więcej niż Int. Zatem hybryda faith | str lub faith | dex to chyba bezpieczny wybór dla graczy z doświadczeniem.
*** Bronie. Dzięki dobrodziejstwu i łatwości farmienia run w NG+ zgromadziłem i ulepszyłem do max pokaźny arsenał broni. Uwielbiam tą różnorodność. Kilka ulubionych broni z różnych kategorii. Czarny Nóż (sztylet) to po prostu mały zabójca bossów, zawsze mam go pod ręką. Wielkie miecze. Bluźniercze ostrze wymiata - podstawowy dmg u mnie 970 można jeszcze znacząco podbić buffami. Boss killer. Claymore nie zawodzi. Miecz Świętego Reliktu używany najpierw do farmienia run stał się jedną z moich ulubionych broni. Liczyłem na olbrzymie miecze, ale ostateczne najczęściej używałem Czarne Ostrze Maliketha - super, podstawowe dmg u mnie 1022! Hit sezonu Łuskowy Miecz Magmowego Żmija, zakrzywiony miecz, podstawowy dmg 993 - cudowny. Katany mam wszystkie, ale nadal ich nie lubię, choć Moonveil nie raz uratowała mi tyłek w przejściu magicznym. Podwójne ostrza na dwie ręce, dodatkowo z Widmowym Cięciem i Tornado Czarnego Płomienia - wymiatają. Najzwyklejszy Topór Wojenny z jego rewelacyjnym weapon art'em - sama przyjemność. Topór Godricka! Młot Mariki - zakochałem się w tej broni, mam dwie sztuki na max - super power w rękach, bardzo często używałem. Kostury Awatara, włócznie i halabardy, Kosa Aureoli + Skrzydlata Kosa :-) :-) Pięść Pozszywanego Smoka. Tych używałem najczęściej.
*** Tarcze. Normalnie nie używam tarczy, w pierwszym przebiegu nie używałem w ogóle. Jak ktoś ma podobnie z tarczami to mimo wszystko proponuję przyjrzeć się Kamiennej Opuszkowej Tarczy, Tarczy z Meduzy, Tarczy z Obliczem i Jednookiej Tarczy. Kamienna Opuszkowa Tarcza ulepszona do max = nietykalność, możecie walczyć z Malenią i nic Wam nie zrobi. Jednooka Tarcza super fun BUM BUM BUM.
*** Ubiór / Zbroja. Nie zwracałem na nie uwagi. Po prostu fashion. Od dłuższego czasu używam całego zestawu Czempiona, który wygląda rewelacyjnie na mojej postaci żeńskiej :-) W krytycznych sytuacjach zmieniam na coś bardziej ochronnego / poise. Ale dopiero w NG+ zauważyłem jak rewelacyjne zestawy fashion można sobie złożyć. Wygląd: ubiór + broń to jest zabawa sama w sobie.
*** Szybkie przedmioty. Po długim czasie doszedłem do następującego setup'u. W szybkich przedmiotach mam tylko Butelkę Szkarłatnych Łez na HP. Pod przyciskiem mam: góra - wybrany summon, lewo - Butelka Modrych Łez / mana, prawo - eliksir, dół - koń. Dzięki temu nie muszę przewijać szybkich przedmiotów i wszystko mam zawsze pod ręką na jeden przycisk.
*** Duchy. Mam większość na max, ale tu sprawa jest krótka - Tiche Czarny Nóż - to prawie jedyny summon którego używam, załatwia wszystko niezawodnie gdy trzeba i jak trzeba.
*** Itemy. Kamienie - tak. Łzy do eliksiru - tak. Inkantacje - tak. Popioły wojny - tak. Brać, wybierać, korzystać, nie narzekać. Wielkich Run nie używam. Tworzenia nie używam. Nie wiem jeszcze nawet do czego służy Zmień Ubiór? :-)
*** Inkantacje (faith). Wymiatają. Ilość, różnorodność, jakość, zastosowanie, ofensywne, defensywne, wspomagające - zawrót głowy. Najczęściej korzystałem z błyskawic, wybuchu szału (daleki snajper), rytuału czarnego płomienia bliskie AOE, czarnego płomienia, procy bestii - w zwarciu i kamienia Gurranqua + silne błyskawice i ogień na bossów. Różnorodność i możliwości inkantacji powalają. Polecam tą inwestycję.
*** Świat i lokacje. No cóż. Temat rzeka. Ilość i projekt lokacji genialny. Kolejne przejścia odkrywają kolejne poziomy i zagadki. Lokacje, które szczegółowo przeszedłem raz - pomijam lub szybko przebiegam, znajduję 10 innych, które mnie zachwycają. Wchodzę w jakieś nowe katakumby szukając pewnych przedmiotów i te dungeony wymiatają. Wchodzę w obszary, które już znam i wciąż znajduję nowe rzeczy. Ilość zagadek, połączeń, ukrytych przejść jest niesamowita. Przechodzę jakąś drogą 100 razy i nagle okazuje się, że za murkiem jest zeskok do nowej lokacji. Żadne oficjalne poradniki jeszcze tego wszystkego nie ogarnęły :-) Haligtree to pain in the ass za pierwszym przejściem, w NG+ to poezja. Avatar, rycerze, kilku ballistów w jednym miejscu - za pierwszym razem to jak wielka upierdliwa łamigłówka, w NG+ no nareszcie mogłem w to wejść z całą nową mocą :-) Do Zamku Stormveil pierwszym razem przemykamy bocznymi przejściami, w NG+ walimy głównym wejściem przez łuczników, ballistów i inne takie popierdółki...
*** Bossowie. No cóż, genialni. I jak dobrze, że się czasami powtarzają. Astela przechodziłem w queście Ranni za pierwszym razem. W NG+ nie robiłem już tego questu, więc boss by mnie ominął, szkoda, ale na szczęście pojawił się w katakumbach na Śnieżnej Równinie. Jak pięknie! Ucieszyłem się, tylko, że znowu dał mi w kość. 10 podejść, w 5-ciu już prawie go pokonałem i zawsze mnie wykańczał pod koniec. A raz wszedł w fazę jakiej nigdy wcześniej nie widziałem - 6 mini Asteli w kółku wokół mnie ?!? Dobrze, że jest ten "recykling" bossów. Night's Cavalry - super mini-boss w odmianach z różnymi broniami. Na śnieżnej równinie jest ich dwóch z dwoma broniami - to był jeden z fajniejszych momentów w NG+. Super walka. Jedno jest pewne - Maliketh to bez dwóch zdań najtrudniejszy boss w tej grze. Nawet Malenia wymięka jak się ją odpowiednio podejdzie, ale ten drań to jest jeden wielki sukinkot ;-)
*** Historia, NPC'e i Questy. Historię poznaję stopniowo z yt i gry. Dużo posłuchałem, ale nie powiem, że już wiem. Bez poradnika nie wiem nawet ile zrobiłem questów NPC %-towo. Za każdym razem coś tam nowego. Quest Millicent mnie wzruszył ostatnio ;-)
Dla równowagi - coś dla sfrustrowanych Elden Ring i bossami. Najlepsze wyrażenie tej frustracji jaką widziałem. Emocje sięgające zenitu, gdy doświadczony gracz zostaje doprowadzony do stanu, w którym chce przez ER wyrzucić wszystkie systemy gamingowe i zrezygnować z tego hobby. Spodoba się wszystkim, którzy uważają ER za grę zaprojektowaną, aby wkurzyć gracza, niesprawiedliwą i ich trochę przeczołgała. Nawet wielbiciele ER się pośmieją. Jak dla mnie paradoksalnie to niezła laurka i nieźle wyraża te huśtawki emocjonalne, które widziałem w różnych miejscach, fascynujące :-) Ewidentnie za te same rzeczy jedni kochają a inni nienawidzą tej gry. Nie, że zła gra, tylko doprowadza ich do takiej rozpaczy :-(
Jeżeli zdecydujecie się odpalić ten filmik, to mała uwaga. Facet nie jest pijany, on ma taki prosty, bezpośredni, żołnierski, emocjonalny styl. Przy czym w takim stanie jak po ER go nie widziałem :-) Ale szczere brawo - przeszedł Ognistego Olbrzyma zanim wysiadł.
Elden Ring made me want to quit gaming...
https://www.youtube.com/watch?v=nloRtjqPDyw
LV 250 i NG+4 w toku. Ta gra jest jest dobre wino, im starsze tym... Nie, im więcej pijesz tym lepsze :-) Teraz to jest dopiero frajda. Ostatnio trochę eksperymentowałem z końcowymi bossami i szykuję się powoli do osobistego speedrunu bez glitchy i tricków. Przeszedłem już ewolucję: magia int => faith => hybryda str | faith => build uniwersalny. Teraz jestem na etapie gdy lecę po wszystkim jak przecinak dwuręcznie z Wielkim Mieczem (kategoria Olbrzymi Miecz) czyli Greatsword (kategoria Colossal Sword) :-) Plus popiół wojny Lwi Pazur lub Złota Kraina w zależności od humoru. Ale planuję speedrun ambitnie z max str i najcięższą bronią w grze - młotem Niszczycielem Olbrzymów. Poniżej parę doświadczeń własnych z ostatniego przebiegu.
*** Jak ustawić poziom trudności w Elden Ring ;-)
- Poziom 1 - najłatwiejszy, max Str + najsilniejsza zbroja np. kozobyka + Wielki Miecz lub jeszcze lepiej Niszczyciel Olbrzymów dwuręcznie
- Poziom 2 - summon Prochy Tarczownika +10, całkowicie absorbuje bossów, my w tym czasie dowolną silną bronią z silnym weapon artem np. miecz Blasphemous Blade wykańczamy bossa w kilku pociągnięciach z dystansu
- Poziom 3 - summon mimic, czyli ja x 2 na jednego bossa
- Poziom 4 - summon Black Knife Tiche +10, czyli nas dwóch na jednego bossa, ten summon to zabójca bossów
- Poziom 5 - summon Black Knife Tiche +10, talizman Niedola Shabririego, ja zbieram aggro bossa, Tiche spokojnie atakuje
- Poziom 6 - summon Latenna, walczę sam, ale Latenna daje dodatkowe DPS łukiem z wybranego punktu areny
- Poziom 7 - bez summonów, z Kamienną Opuszkową Tarczą +25 (wzmocnienie zasłony 90) + talizman Wzmocnienie Wielkiej Tarczy + ewentualnie ale niekonieczne zaklęcie Tarcza Uczonego, nic się nie przebije przez tą wymaksowaną kamienną tarczę, 100% obrony fizycznej bez ubytku staminy i przełamania postawy przy atakach bossa
- Poziom 8 - bez summonów, z normalną tarczą i blokowaniem
- Poziom 9 - bez summonów, bez tarczy, z Krokiem Wasalnego Rycerza
- Poziom 10 - najtrudniejszy, bez summonów, bez tarczy, z turlaniem
Magia, inkantacje, dystans, bronie, popioły wojny dodają kolejne wymiary do poziomu trudności, ale powyższa skala jest uniwersalna dla wszystkich buildów.
*** Jak z przyjemnością i bez frustracji walczyć z Radagonem i Elden Beast. Niezależne od builda. Wystarczy użyć inkantacji Boskie Fortyfikacje Władcy, powoduje znaczącą negację świętych obrażeń, negacja dotyczy również naszych summonów jeżeli ich używamy. No to jest hit. Ataki fizyczne wciąż nas poturbują, ale te wszystkie święte sztuczki Radagona i zwłaszcza Elden Beast przestają być problemem. Elden Beast może nas nawet w zwarciu schwycić w tą złota kulę i nic nam nie jest :-)
*** Jak dzięki jednemu summonowi przejść Godfrey i Hoarah Loux prawie nic nie robiąc. To podpada pod jeden z powyższych poziomów trudności. Wystarczy użyć Prochów Tarczownika i zaczekać aż boss się zajmie Tarczownikami. Mamy wtedy mnóstwo czasu, aby go wykończyć z boku z dystansu czymkolwiek silnym (magia, inkantacje, weapon arty AOE), w obu fazach, nie będąc w ogóle nękanym.
*** Build uniwersalny. Czyli wszystko naraz pod ręką bez odradzania, ale bez Arcane / Mistycyzmu, tych akurat nie używam. Lubię mieć wszystkie możliwości bez kompromisów. Do tej pory osiągnąłem softcapy na ważnych dla mnie statystykach, ale musiałem wybierać Int 80 albo Faith 80. Przy LV 245 zdecydowałem się obniżyć co nieco i zrobić coś takiego uniwersalnego, co mi pozwala używać z całą mocą cały arsenał broni, zaklęć i inkantacji:
V/M/E/S/D/I/F/A = 50/35/30/40/40/60/60/9 (HP 1700 / mana 200 / stamina 130)
W zależności co potrzebuję mogę dodatkowo podbić do pełnych softcapów: talizmanami Str/Dex/Int/Faith +5, Pieczęcią Radagona Str/Dex +5, Pieczęcią Mariki Int/Faith +5, Eliksirem Int/Faith+10, Medalionem z bursztynem Szkarłatnym +2 HP do 1840. Jeżeli potrzebuję smoczych inkantacji, to zakładam Maskę Srebrnej Łzy co podbija Arcane/Mistycyzm +8, a 9 + 8 daje 17 czyli min dla tych inkantacji. Pieczęć Złotego Porządku skalowana Int A | Faith A jest silniejsza z powyższymi statystykami niż najsilniejsza pieczęć Erdtree Seal przy Faith 80.
Coś mi strzeliło do głowy przechodzić to jeszcze raz i jak miło, że gra mi uświadamia, że nie warto. Podczas pomocy innemu graczowi przy Rennali zostałem zabity i teleportowany do jej sali bez walki. Od tego czasu ani nie mam możliwości walki, ani też nie ma jej samej przez co nie ma jak zmienić statystyk.
Serio, beka trochę. Ostatnio 2h te szable dropiłem pod krawienie niby dobre, ale coś się opornie gra, masz jakieś wskazówki jak build pod to zrobić ?
Wiesz co, początkowo wbijałem punkty do mistycyzmu ale zauważyłem, że nie jest do dobra metoda i rozbudowywałem dex.
Ale generalnie planowałem po rennali zmienić build na siłę i mistycyzm, bo te szable bez summonów są wyjątkowo trudne. Zasięg praktycznie znikomy. Jak widać gra ma gdzieś moje decyzje.
Jeżeli to Bandit's Curved Swords, to możesz rzucić okiem na załączony build z krwawieniem. Nawet jak jakieś pokrewne, to też powinno się przydać. Oglądałem go akurat wczoraj. Autor zainspirowany innym buildem i użytkownikiem, który załatwił tymi mieczami Malenię w 37 sekund, zoptymalizował na maxa i zrobił coś takiego. Opis builda masz w 2 pierwszych minutach, potem demonstracja na bossach, od pierwszego do końcowego. Rozwala wszystko kilkoma machnięciami tych mieczy. Nie wiem na jakim poziomie jesteś, on to robi w NG+ dla meta LV 150 => 40 Str | 70 Dex | 60 Arcane / Mistycyzm. Plus talizmany i kilka consumables. Powodzenia. Sam nie używam w ogóle krwawienia i mistycyzmu, ale ciekawy byłem jak działają najbardziej OP build'y w grze bazujące na tych efektach. Samo patrzenie jak ten build działa i jak szybko można załatwiać bossów to czysta przyjemność. GG
The Strongest Build In Elden Ring You Will Ever See
https://www.youtube.com/watch?v=Ol_5bmqR3ZY
Na pohybel wszystkim tym, co tak kozaczą: grę przeszedłem w 206 godzin, z czego 6 ostatnich to było tłuczenie elden beasta, który absolutnie gorszy jest od Malenii i szmacił mnie jak pannę z taniej dyskoteki. Level mam 188, walczę kataną od Yuriego i meduzą jako tarczą, bo jestem prawilnym rycerzem i gardzę magią. Zakończenie Renni wziąłem.
Nie ma co ukrywać, że gra jest kozak. Wciąga jak bagno, a contentu jest masa, wręcz za dużo. Walczy się wybornie, w sumie prosto, mashuje się atak i unik, ale to wciąga i to bardzo. Twórcy z sadyzmem wstawiają przeciwników i pułapki tak, by gracz zdychał notorycznie, jest to czysty sadyzm, ale no kto lubi jak jest miło, sielsko i przyjemnie? No w sumie nikt, jak widać po popularności tytułu. Elden Ring to jest normalnie taki "abusive partner" wśród gier. Już się nie dziwię, czemu porządne laski lubią być z paskudnymi kolesiami, co je szmacą i maltretują.
Tylko szkoda, że ten storytelling jest żałosny, jak ja w łóżku. Mimika twarzy jest gorsza niż w Lust from Beyond i od czasu jak wprowadzili PS3 na rynek, to chyba w żadnej grze nie było tak źle. Do tego idiotyczne dialogi, npce znikający bez sensu, ładu i składu. No i nawet nie ma żadnego dziennika. Ale w sumie zapamiętywanie nie ma sensu, bo i tak większość tłucze bzdury jak pokochana. To absolutnie nie powinno być tak, że się tutoriale na youtubie ogląda, jak i co zrobić.
No i oczywiście w samej grze nic zupełnie wyjaśnione nie jest. Na złość wręcz postaci po 5 różnych imion sobie wymyślają i nie ma to żadnego sensu. Znów na youtubie trzeba wyjaśnienia historii obejrzeć, no i to jest naprawdę fajnie pomyślany świat, oczywiście jazda po chrześcijaństwie, ale wymyślono to naprawdę zacnie. Tylko szkoda, że nic tej treści nie dowie się człowiek z gry, to jest totalny bezsens. Motyw, że Marika to Radahn to by był genialny zwrot akcji, idiotyczny, ale genialny, no tylko z gry to nie wynika za bardzo.
No, ale finalnie to jest prosty (nie łatwy), ultra klimatyczny slasher, który nie wymaga za wiele myślenia, pozwala fajnie kombinować z buildem, a jednocześnie trzyma w napięciu i potrafi nagrodzić gracza. Obejrzałbym serialową adaptację tego.
Z nimi walczyliście dzielni Tarnished. Wszyscy bossowie dla porównania wielkości ustawieni w rządku na arenie Rennali przyjmujący paradę naszego bohatera. Magiczne przedstawienie. Na końcu jeszcze młócą się między sobą :-) W 2-3 przypadkach byłem szczerze zaskoczony wielkością. Tak czy inaczej robi wrażenie.
ELDEN RING: All Bosses Size Comparison
https://www.youtube.com/watch?v=33qNxr24DIg
Ekhem, tak z twoich 170 unikalnych bossów zostało 37 przy czym z 10 to zwykłe moby.
No byłem pewny, że tak pomyślisz lub odpiszesz ;-) Autentycznie, jak tylko wcisnąłem przycisk Dodaj Komentarz, to pomyślałem: "A teraz NewGravedigger powie - gdzie te 170?" :-):-) Film jak film, ale fakty faktami, liczby nie kłamią...
Juz daj spokoj z tymi 170 unikalnymi bossami. Rozumiem ze gra sie podoba, bo mnie tez sie podoba ale sa granice.
Na poczatku tez tak mialem jak ty ale po przejsciu gry dwa razy o wiele blizej mi do opinii grabarza.
Powtarzalnosc jest spora. W koncowce gry nawet wiecej niz spora.
Do tego AI w tej grze niesamowicie cheatuje, o wiele barzdiej niz w kazdej poprzedniej grze FS. W sumie chyba bardziej niz w jakiejkolwiek grze w jaka gralem. Z tego sie bierze czesc tego niezbalansowania koncowki. Z drugiej strony niektore skrypty sa tak prostackie ze AI mozna przez to manipulowac jak w grze na Amige.
Dodaktkowo caly balans koncowych stref to HP I DMG mobow x3 i pora na CS'a.
Bossowie w porownaniu z wczesniejszymi grami FS, pomijajac glownych (z runami, i wiekszych takich jak Nokstella czy Fortissaxx np.) to tak pomiedzy szkolnym 3+ a 4+. Zadnego szalu tam w tych minibosach nie ma.
Filmikj spoko ale akurat wielkosc to standard dla FS. Hydra z DS1 jest chyba wielsza niz Elden Beast i gigant.
Szkoda ze nie ma normalnej walki z smokiem z Caelid albo tym martwym w stolicy (dlc?).
JEdnak engine wysiada przy czym takim.
https://www.youtube.com/watch?v=dzDGTO5Ufq4
Via Tenor
ale po przejsciu gry dwa razy o wiele blizej mi do opinii grabarza.
Honeymoon is over. :) Teraz bym odjal conajmniej jeden, jesli nie dwa punkciki od oceny. Najlepsza gra FS nadal zostaje (dla mnie) Bloodborne i DS1. Choc ER jest blisko bo to naprawde super gra, to mysle ze nie warto sie oszukiwac ze wszytko w niej jest genialne i samo jej istnieje deprecjonuje pozostale soulslike. Oj nie jest. Pod pewnymi wzgledami jest (build variety jest naprawde wyj...ne poza skale. Nawet DS2 sie chowa), zas niekiedy to tylko zalamac rece. ;)
Każdy dzień to nowy eksperyment. Wczoraj wieczorem siadłem na chwilę do gry i zeszło się do północy. Odpaliłem Nową Grę od zera na próbny speedrun i równolegle pierwszy raz w życiu Dark Souls 2 :-)
1) Elden Ring / Nowa Gra / próbny speedrun. Od bohatera do zera. Start. Hero w stroju czempiona i z Toporem Wojennym, Jej! => Melina i koń => popiół Gorliwość na moście => półwysep i skrzyneczka z młotem Gwiazda Zaranna na krwawienie => Fort Haighta i Medalion => Trzeci Kościół Mariki i Eliksir => teleport do Caelid Sanktuarium Bestii => Fort Faroth, Medalion, Pieczęć Radagona Siła +5 i inne +5, leżący Smok ubity przez krwawienie Gwiazdy Zarannej i zdobyte tony run => Ruiny Caelid i skrzyneczka z GUTS (Colossal Greatsword) => Fort Gael, Talizman Siły + 5 i na przyszłość inkantacja Ogniu, daj mi siłę => za Burzową Bramę, Łezka Siły +10 do eliksiru, popiół Złota Przysięga na wzmocnienie ataków i obrony, popiół Szybki Odskok na wszelki wypadek => Zamek, Margit - 3 podejścia GUTSem, 2-gi slot na talizmany, przejście bramą główną, Talizman Pazura (wzmocnienie ataków z wyskoku), Osełka do broni ciężkiej, Godrick - 3 podejścia GUTSem => Jezioro, klucz do Akademii za smokiem, Krystaliczne Tunele Rai Lucarii - dzwonek na kamienie 1&2 => Akademia, Rennala - 2 podejścia GUTsem, 3-ci slot na talizmany => Kościół Bellum => Winda => Obrzeża Stolicy, skrzynka z Giant Crusher, Zapieczętowany Tunel - dzwonek na kamienie 3&4, Gargulec dla przyjemności => Draconic Tree Sentinel => Stolica => STOP międzyczas, nie przyznam się jeszcze jaki czas, bo to próba :-) LV 45, Str 50, Endurance 20, Vigor 30.
WNIOSKI:
- najprzyjemniejszy i najbardziej ortodoksyjny "soulsowy" run jak do tej pory
- "odkrycie", że można grać równolegle na różnych profilach growych (nie systemowych) czyli mam NG+ i nowy run obok
- oglądałem kilka różnych speedrunów i kilka pomysłów, ale w większości plan ułożyłem sobie w głowie sam, nawet jak nie jest najbardziej efektywny
- obawy jak sobie poradzę bez całego arsenału jaki mam w NG+ nieuzasadnione, w zasadzie mam na tym etapie prawie wszystko czego używam w czystym Str w NG+, tylko czasami w słabszych wersjach np. popiół Gorliwość zamiast Rycerskiego Hartu
- ogólne zaskoczenie jak szybko i jaką fajną trasą można od zera zebrać wszystko co potrzebne do builda + poczucie lekkości Ekwipunku, bez tych wszystkich klamotów w NG+
- nie mam żadnych summonów i gram bez nich
- nie mam żadnych spelli oprócz inkantacji Ogniu daj mi siłę do wzmocnienia ciężkiej broni na drugą część
- wszystko czystym melee GUTS i teraz przejście na Giant Crusher robią robotę, czuje się z nimi bardzo pewnie, muszę tylko popracować nad staminą, bo z przyzwyczajenia nadmiaru w NG+ słabo ją kontrolowałem
- map w zasadzie nie zbieram oprócz tych co się trafią po drodze i wszystko spokojnie na pamięć
- nasiona do butelek też nie stanowią problemu, wystarczająca ilość po drodze
- trzeba popracować nad samą trasą i nad szybszym zdobywaniem kamieni do ulepszania broni
- miałem wersję przejścia do Stolicy przez Wulkaniczny Dwór zamiast Windy, i Rykarda zamiast Rennali, ale zostałem za bardzo poturbowany
2) Dark Souls 2. Naprawdę? :-) Poległem na tutorialu ;-) Wywnioskowałem, że pochodnie muszą odgrywać w tej grze jakąś ważną rolę? Ale sama walka - hmm czy to jest slasher, bo mobów na początku przechodziłem mashowaniem przycisku ataku... Zupełnie jak nie soulsy. Aż sięgnąłem do YT i podobno jest dokładnie odwrotnie - DS2 ma ponoć najwolniejszą mechanikę walki, znaczy jeszcze wolniejszą od DS? Oczy też trochę bolą na początku. Gra jest tak drewniana, że aż cudowna. Pierwsza myśl - to wygląda jak jakaś Zelda z dekady 2000-2010 :-) Druga myśl, a w zasadzie już prawie pewność - Miyazaki zerżnął wszystko z Zeld tzn. Soulsy 1-3 ze starych Zelda, a Elden Ring z BotW. Przesunął tylko suwak mroczności na 80%, suwak walki na maxa, lokacje i zagadki środowiskowe plus minus na tym samym poziomie. To chyba dlatego tak lubię FS... Pierwsze wrażenie, ale w sumie DS2 jeszcze nawet dobrze nie zacząłem, więc może nie powinienem nic pisać ;-)
"Druga myśl, a w zasadzie już prawie pewność - Miyazaki zerżnął wszystko z Zeld tzn. Soulsy 1-3 ze starych Zelda, a Elden Ring z BotW. Przesunął tylko suwak mroczności na 80%, suwak walki na maxa, lokacje i zagadki środowiskowe plus minus na tym samym poziomie. "
Zostan plz przy rozpisywaniu buildow do ER bo juz tak plyniesz ze az troche zal to czytac. Min dlatego przestalem ci odpisywac.
spoiler start
więc może nie powinienem nic pisać
spoiler stop
No moze jednak nie.
Jak juz naprawde chesz wiedziec (a nie tylko potwierdzic swoje glupie teorie) to jest dostepna tona wywiadow z Myiazakim. On tam mowi czym sie inspirowal i z czego zrzynal,
Fajnie ze sie jarasz tak tym ER ale twoje posty przeszly ewolucje z czegos co nawet dalo sie czytac, do pochwalnych laurek i peanow nie majacych za bardzo nic wspolnego z rzeczywistoscia nawet biorac pod uwage ze sa pisane przez rozowe okulary fanboja.
Serio chwilami sie czlowiek za glowe chwyta jak to czyta. Czdekam na posta w ktorym stwierdzisz ze Tolkien i tworcy Mortal Kombat zrzynali z Zelda BOTW (tylko ci drudzy podkrecili mrocznosc do 90%).
Po prostu pisz o tym o czym masz pojecie. A to ze ci sie stare soulsy nie podobaja to mimo wszystko spoko. Tylko napisz ze ci sie nie podobaly i okej, a nie jakies analizy po pograniu 5% gry. I wszedzie ta zelda, podczas gdy gry FS pre-Elden Ring nie maja nic wspolnego z Zeldami. (za to sporo z Castlevania i Metroidami).
Albo to ze DS2 wyglada jak zelda z roku 2000. Dajze czlowieku spokoj. To wlasnie BOTW wyglada na Switchu jak gra z 2000 roku.
Na poczatku czytalo sie ciebie fajnie. Teraz nie bardzo. Z wyjatekiem fragmentow gdzie opisujesz buildy. Reszta to...
POMOCY !
Nie wiem ocb, ale nie mogę używać żadnego przedmiotu :/ ani pochodni, ani zmienić miecz na inny w ekwipunku, nic. Po prostu czego bym nie wybrał to opcja UŻYJ jest wygaszona i nie mogę.
Xandon
Wielkie dzięki za rady. Dzięki Tobie pchnąłem grę do przodu. Gotfryd padł (tarczownicy). Bestia prawie padła za pierwszym razem ale wróciłem do Maleni. Wcześniej zadawałem jej max 1/3 obrażeń w pierwszej fazie, teraz już dochodzę do 65% obrażeń w drugiej fazie. Niestety ma wtedy oskryptowany ten atak z eksplodującą zgnilizną i jak na razie nie udało mi się uskoczyć. Gdyby nie ten rodzaj ataku już dawno leżałaby w piachu :)
Malenia padła. Została mi tylko bestia. Pewnie zajmę się nią jakoś niedługo ale ta końcówka jest już taka od niechcenia.
Mam 98h na liczniku. Myśle, ze wystawiona 10 nie była zbyt pochopna. To świetna gra, nie da się zaprzeczyć. Zabije bestie, pewnie stuknie mi okrągłe 100h i pożegnam się z tym światem.
Pierwszy osobisty speedrun na profilu z NG+ 2h 17 min
Build: LV 259 w trakcie => 266, Str 99, Endurance 80, Vigor 60, Udżwig 180, Poise 133, broń 2 x Heavy Giant-Crusher +25 w każdej ręce z powerstance, pełna zbroja kozobyka. Talizmany aby to unieść bez fat-rollingu: garnek max udźwig, Erdtree's Favor +2, talizman kozobyka na poise, talizman pazura na podbicie ataku z wyskoku. Żadnych spelli. Jedyna inkantacja defensywna Boskie Fortyfikacje Władcy użyta raz przy bossie końcowym. Żadnych umiejętności dystansowych - pełne melee w zwarciu najcięższymi broniami. Z duchami :-(
- Zwykła pełna trasa bez żadnych sztuczek
- Wersja Godrick | Rennala jako bilety do Stolicy, przejście do Altus przez podziemną salę tortur i mini-bossa w Dworze Wulkanicznym
- Pierwszy międzyczas 40 min - punkt łaski Iluzoryczne drzewo na obrzeżach stolicy
- Drugi międzyczas 100 min - Malekith
- Pełny czas od startu do napisów końcowych w jednym posiedzeniu 2h 17 min
- Ubiłem przy okazji bossa tutorialowego i początkowego Tree Sentinela, co wydłużyło czas o minutę :-)
- Pierwsza śmierć: Godskin Duo w Farum Azula, pokonany za drugim razem, samodzielnie i bez wspomagaczy typu usypiającego
- Najtrudniejszy moment: Malekith
- Najprzyjemniejszy moment: Elden Beast w całości bez summona, szybko i za pierwszym razem, w zwarciu
+++
Obróbka speedrunu od zera na drugim profilu z Nową Grą to już 10h i jestem po Morgott. Faktycznie "speedrun" :-)
Build w kierunku Profilu 1 na tym etapie LV 60, i bazowe Str 42 (+5 +5 +10) / Endurance 25 - wszystko podbijane dodatkowo talizmanami i eliksirem. Heavy Giant Crusher +14 oburącz. Drugi czerwony młot Pastorał Prałata +12 na drugą rękę mogę używać przez czas trwania eliksiru. Opracować taki speedrun na Nowej Grze to czasochłonne głównie ze względu na kamienie do ulepszeń - trzeba albo zaplanować trasę lokalizacji znajdziek albo zaplanować runy do zakupu. Do tego rozkład statystyk na każdym etapie. Plus najcięższa broń melee, ale jeszcze nie w pełni swych sił, bez dystansu, bez spelli, bez duchów - czyli trzeba perfekcyjnie opanować tych najtrudniejszych bossów bez zmiłuj. Ciekawe wyzwanie.
Gra bardzo dobra i bawilem sie z nia 2 miesiace ponad :D
Plusy :
- Bardzo duzo bossow
- Muzyka przy niektorych walkach z bosami boska
- Bylo kilka epickich walk z bossami
- Otwarty swiat to byl bardzo dobry pomysl. Utkniesz gdzies to zastawiasz bossa i probujesz w innym miejscu. Bardzo mi to pomagalo. Pod tym wzgledem dobrze im to wyszlo.
- Ciekawa mapa swiata. Zero znacznikow co bylo duzym plusem ale tez malym minusem. Fajnie bylo znalezc jakies ciekawe miejsce z bossem. Mapa jest o tyle dobra ze widzisz co mniej wiecej jest. Pod tym wzgledem zrobili to genialnie
- Studnia chyba najlepsza lokacja. Epicka z pieknymi widokami.
- Bylo duzy sytuacji WTF co mi sie podobalo :D
- Duchy do pomocy to byl strzal w dziesiatke
- Bylo bardzo duzo przeciwnikow. Niektorzy robili bardzo duze wrazenie.
- Duzo zagadek
- Nie wiem co jeszcze do plusow bo ta gra ma ich duzo :D
Minusy :
- Mapa. Tak wiem napisalem chwile wczesniej ze mapa bardzo dobra i to jest prawda. A chodzi mi o zadana z znacznikami ktore by sie serio przydaly. Dostaje zadanie od NPC zebym podal kobiecie X miksture. Wszystko spoko ale szanowny NPC nie mowi gdzie jest ta postac a mapa jest ogromna ... i duzo jest takich zadan. Chata spiacego wilka podobnie. Postac mi cos mowi nic co by mi pomoglo i tyle. Zadnych wskazowek co mam zrobic zeby wilka obudzic.
- Zagadki podobnie.Trzeba polozyc jakis przedmiot w dane miejsce ale nie wiadomo gdzie go szukac. Mamy wieze ktora jest zamknieta nie ma zadnych informacji jak do niej wejsc. Albo jest wejscie do studni. Dzban daje nam zadanie robie je. Potem chce wejsc i nagle drzwi sa zamkniete ... I tyle. Nie wiem co mam zrobic zeby tam wejsc. Ogolnie to jest glupota niektorych zadan bo mam szukac nie wiem czego ...
- Bledy typu przeciwnik zadaje mi obrazenia przez sciane to kpina ... Tutaj smierc to bolesna sprawa wiec takich bledow nie powinno byc
- Spadki klatek podczas zwiedzania otwartego swiata ale przy ciasnych lokacjach i walkach z bossami byly stabilne 60 klatek.
- Powtarzalnosc bossow ... W grze jest bardzo duzo tych bossow. No ale jak walcze z tym samym 3-4 raz to juz serio robi sie to nudne.
Elden ring jak dla mnie to kandydat do gry roku. I wedlug mnie bedzie on top 1. Bo nie widze zeby cos mocniejszego w tym roku wyszlo. Jednak zobaczymy. Gra byla zdecydowanie latwiejsza od innych gier studia. Co mi sie osobiscie podobalo. Oczywiscie soulslike polubilem jakis czas temu wiec ogralem tylko demons souls remake i Dark souls 3. Sekiro jest za trudne bo tam pomocy od graczy nie bedzie. Natomiast tutaj gra jest latwiejsza przez co dla poczatkujacych tym gatunkiem bedzie idealny poziom bo mamy jeszcze co op do 3 os + duchy jesli gramy sami. Chcialem dac grze 10/10 ale nie moge. Nie zrobilem duzo zadan bo nie wiedzialem jak je zrobic. I tez pewnie nie odwiedzilem kilka miejsc przez to. Jednak gra zasluguje na mocne 9/10 :)
A ja Wam powiem, ze ta końcówka jest nudna. Tak po prostu. Malenia, po wrzuceniu inkantacji, jest znacznie prostsza niż pierwsi bossowie. Ogólnie ta lokacja gdzie ona sobie pomieszkuje jest tandetnie przepakowana. Polowe przebieglem. Mam straszny zgryz. Miałem na razie jedno podejście do bestii ale już mi się nie chce. Cisne bo głupio byłoby nie skończyć gry ale nie czuje epickości tej opowieści. Świat wypełniony w 99,9% przez potworki - czemu miałoby mi na nim jakkolwiek zależeć. Niestety fabularnie jest mega kiepsko. Sama mitologia świata jest fajna. Ech.
Malenia w walkach solo z innymi bossami, AI vs AI czyli całkiem interesujący spektakl. Ciekawe jak takie rzeczy się robi, aby zamiast postaci wstawić w grze Malenię, twórcy kontentu mają jakieś tylne drzwi do silnika gry?
ELDEN RING: Malenia VS All Bosses
https://www.youtube.com/watch?v=pz7Rpce2cRc
Do silnika moze nie, choc jak ktos sobie rozpakuje wszystkie pliki to mozna zrobic sporo.
Do kazdych soulsow jest cos takiego jak powyzej. Z jedynki sa fajne zawody npcow w Firelink Shrine.
The first rule about Souls Club! We dont talk about Souls Club!
Sa tez jak walcza miedzy soba, nie tylko z grzybkiem ale nie moge znalezc.
Walka z Magritem pokazała jak kiepskie jest AI w ER… masakra!
Filmik, który wrzucił Xandon. Malenia nie potrafi zadać ciosu. W środowisku odmiennym od jej areny kompletnie się gubi. Tu nie ma AI, tu jest kilka skryptów na krzyż.
Zreszta sama walka z nią jest właśnie pokazem skryptów. Dopóki nie opanowałem odskoku w 60% jej energii w drugiej fazie walki, zawsze kończyłem w tym samym momencie.
Ciekawe jest to, ze ona jest oskryptowana na ostrożna walkę. Dlatego po 3 ciosach i odskoku jest duża szansa… ze nic nie zrobi.
W znakomitej wiekszosci gier cos to szumnie nazywamy "AI" to sa skrypty. Tylko sa skrypty i SKRYPTY.
W ER chwilami mozna rece zalamac jak prostacko jest to zrobione. O wiele mniej subtelnie niz w kazdej poprzedniej grze FS. Do tego naprawde koszmarnie widoczny input reading (ktory byl obecny w grach FS od Demon Souls ale nigdy nie byl tak widoczny, tak nachalny i tak "tani").
Z jednej strony to wkurza ale z drugiej, jak sie nad tym zastanowic to nie widze sposobu aby inaczej zapewnic grze z open worldem i taka iloscia mozliwosci rozwoju postaci jakie sa w ER staly poziom trudnosci ala soulslike a przy tym nie zmienic jej w zwyklego open worlda ala inne SKyrimy.
Pewnie dlatego poszli droga taka jaka poszli.
Co ciekawe sa bossowie i potworki na ktorych jest to koszmarnie widoczne a sa takie gdzie tego wogole nie widac i ecounter mocno przypomina walke z Soulsow 1-3 czy Bloodborne. Widac to tez doskonale na powyzszym filmiku gdzie brak postaci gracza albo NPCa summona doslownie wylacza mozg bossa bo skrypty sa tak prostackie.
Zwroccie tez uwage jak nagle znikaja te ataki w ktorych boss potrafi czekac z uniesionym mieczem 3 sekundy obracajac sie za postacia zeby w koncu "uwolnic" atak, jak staniesz w miejscu albo stamina sie skonczy, albo whatever tam jest zaskryptowane.
Znikaja bo nie ma gracza, npcta z ktorego mozna zczytac (z milisekundowa precyzja. BOss reaguje nawet szybciej niz akcja postaci jest wyswietlona na ekranie bo dochodzi latency sieciowe, latency samego sprzetu i wyswietlacza) co zrobi, daltego te skrypty w stylu: Gracz sie leczy -> jebnij z ataku XY (dodatkowo z nienaturalnie wydluzonym zasiegiem, hello Crucible Knights!) sa poprostu nieaktywne i to co tu widzimy to naprawde AI na poziomie gier na PS1.
Jak dobrze, że nie mam takiej wiedzy technicznej i spostrzegawczości jak Wy i nie muszę się stresować tymi mankamentami :-)
To ciekawe, że tak inteligentny człowiek jak Misiaty tyle czasu walczył z Malenią i dopiero pod koniec zauważył, że walczy ze skryptami, a nawet nie z AI. Bardzo inteligentne skrypty, przeszły test Turinga ;-)
Ciekawe co pisze K_H. Jak ktoś trenował jakieś sztuki walki w realu to wie, że jak dwóch doświadczonych wojowników stoi naprzeciwko siebie, to bardzo doświadczony zawodnik rozpozna zamiar przeciwnika zanim jeszcze widać jakikolwiek zewnętrzny ruch - po oczach, po napięciu mięśni, po postawie itp. Czasami to zakrawa na magię, kiedy mistrz wydaje się rozpoznać atak przeciwnika zanim on sam zdecyduje się go wyprowadzić....... Wychwytuje każdą odchyłkę od neutralności. Podobnie czy to wojownicy czy zwierzęta, nie atakują zwykle kiedy jesteśmy w pełnej gotowości, ale czekają na każdą chwilę nieuwagi, dystrakcji, dekoncentracji, odwrócenia wzroku od oczu przeciwnika, braku neutralności - w ER to może być np. próba leczenia. Gracz się leczy - walnij z ataku XY, to bardzo naturalne zachowanie odpowiadające realowi. Zatem bossowie postępują bardzo inteligentnie jeżeli atakują dokładnie wtedy, gdy próbujemy się leczyć, a nie wtedy gdy jesteśmy w pełnej gotowości lub leci na nich miecz. Ale tak ogólnie to macie pewnie rację. Zawsze walczymy tylko z jakimś gorszymi lub lepszym AI czy skryptami. W sumie ciekawe, że "AI" na poziomie PS1 daje ludziom tyle wyzwań.
Gram od premiery, wbiłem prawie sto godzin, zrobiłem Limgrave, Weeping Peninsula, Siofrę, Liurnię i Caelid, liznąłem Altus, skończyłem wątek Ranni, i na coraz dłuższy czas odechciewa mi się grać. Tak jak początek był świetny, to im dalej w las, tym bardziej mam wrażenie, że ja gram w Dark Souls, a wszystko inne w Sekiro. Bossy są bardzo szybkie i mają liczne kombosy, pląsają po całej arenie, do tego sporo z nich odskakuje po atakach, a ja jestem ograniczony staminą, i nawet na lekkim obciążeniu nie dorównuję im mobilnością. Coraz więcej jest tak dużego rozmiaru, że w zasadzie nie widać, co robią, do tego dochodzą animacje ataków, podczas których boss "zawiesza" się na chwilę, po czym w ułamek sekundy zadaje cios.
Ja akurat tego skakania jakoś bardzo nie cisnę, bo np. czarne ostrze uważam za jednego z lepszych bossów w całej serii. Problemem może być kamera, która ewidentnie nie jest do tego przystosowana. Brak staminy przeciwników też jest wyraźnie widoczny, podobnych odczuć nie miałem w poprzednich częściach.
Piszę o tym odskoku po zakończeniu kombo. Margit mi z tym najbardziej się rzucił w oczy, wydaje się, że masz parę sekund na ataki, ale nie, boss robi hop do tyłu albo w bok. Jeżeli już zacząłeś atakować, to raczej w tym "okienku" go nie trzaśniesz.
Co do walki i przywołanego bossa Margit, ja w takich chwilach otwieram yt i wpisuję: "boss vs wretch LV 1" - wyskoczył pierwszy z brzegu załączony filmik dla Margit. Zawsze mnie to inspiruje, bo jeszcze tak do końca nie potrafię. Co do porównań - gram obecnie równolegle z ER w Dark Souls 2 - taaaaak tuuuu wszyyyyystko jeeeest wooooolnijesze, co ma swój fantastyczny urok. Sekiro jest zupełnie inną grą - szybką i rytmiczną według założeń twórców, a dla tych co nie mogą wejść w rytm gra daje często workaround na alternatywny sposób (prosthetic tool). Elden Ring jest Elden Ringiem - znajdź swój własny sposób wśród miliona możliwości, u podstawy systemu walki najbardziej przypomina DS3 imho. Jeżeli odechciewa Ci się grać to nie graj. odłóż, odczekaj, przemyśl, przecież nie ma przymusu?
https://www.youtube.com/watch?v=0Q2D1ZekJsM
Xandon
Niestety ten filmik dobitnie pokazuje, ze tu nie chodzi o taktykę tylko o uczenie się ciosów na pamięć.
To, że musimy nauczyć się ruchów bossa to chyba dobrze - tego domaga się większość graczy. Zrozumiałem, że kolega ma inną uwagę. Nie, że się trzeba nauczyć ruchów tylko jakie one są, a jaka jego postać jest w stosunku do nich słaba i ograniczona staminą / mobilnością. Ten filmik pokazuje, że można sobie z nimi poradzić nawet na najprostszym levelu pomimo tej jawnej niesprawiedliwości.
W kwestii taktyki, ja to jestem taki gupek, że Margit w ogóle się nie uczyłem. Pierwsze przejście taktyką: summon NPC + pozycja z dystansu i strzały najprostszą pestką magii. Kilka przejść później, czyli ostatnie spotkanie z tym bossem - zero taktyki, brutalna siła, 3 walnięcia powerstance dwoma potężnymi młotami z wyskoku. Dopiero ostatnio przygotowując speedrun od zera musiałem się nauczyć jak ten zawodnik na filmie, ale nie Margit tylko wersję trudniejszą Morgott :-) I tak cały czas można się tu czegoś uczyć.
Mam na myśli planowanie walki. Weź takie Xenoblade. Wróg dysponuje gamą ciosów ale stara się używać ich w zróżnicowany sposób, łączyć i reagować na to co robi gracz. Gracz kombinuje, używa kilkudziesięciu ciosów i zagrań.
W ER wróg odpala serie odkryptowanych ciosów. Części z nich nie da się przerwać. Rola gracza jest znalezienie okienka albo wymuszenie przerwania ciosu (Rzeki Krwi). Nie ma pośrednich rozwiązań.
I jeszcze rozwijając. Zbroje - ich wpływ przy większości bossów jest minimalny. Tym samym twórcy wyeliminowali ważny element taktyki. Niemniej wynika to przede wszystkim z tego irytującego systemu prowadzenia walki przez bossów. Dwa-trzy ciosy i boss posyła nas do piachu. Nie ma miejsca na błędy. Trudność nie wynika z tego, ze bossowie są mądrzy tylko z tego, ze są stanowczo za silni i nie ma miejsca na rozkmine. Bo bossa możemy albo pokonać w walce albo wykorzystując jego głupotę. Tarczownicy - przejmują aggro bossa i boss po prostu nie potrafi zaatakować mocniejszego ale pojedynczego przeciwnika. Znów słabość skryptów i znów dziury w systemie walki.
Planowanie walki - no planuję każdą walkę strategicznie, przygotowuje się, builda, arsenał, taktykę, poznaję zachowania bossa, jego ruchy, ataki, kiedy mam otwarcia na moje ataki i leczenie, kiedy mogę go sprowokować, jak boss reaguje na dystans, na obecność i zachowania summona jeżeli używam, jakiego summona użyć w zależności od percepcji bossa, jak boss reaguje na arenę walki, jak mam duo bossów to czy mam jednego uśpić, czy mogę wykonać stagger i przełamać postawę bossa, po ilu ciosach daną bronią itp. itd.
Wróg w ER dysponuje gamą ciosów i używa ich w zróżnicowany sposób w zależności od sytuacji w walce, takie mam wrażenie. W niektórych przypadkach mogę je świadomie sprowokować.
Wróg odpala serie ciosów - OK, no i co w tym dziwnego?
Części z nich nie da się przerwać - OK, no i co w tym dziwnego? Rozpoznaję, które ciosy u którego bossa są parowalne, które mogę zablokować, przy których muszę zrobić unik, przy których wystarczy ustawić się w odpowiednim momencie za bossem lub z boku, przed którymi jak waterfall Malenii można uciec zwykłym biegiem w odpowiednim kierunku, przy których wolę użyć Kroku Wasalnego Rycerza jeżeli akurat korzystam, czy jak nie daję rady to użyć kamiennej tarczy, która całkowicie zablokuje ataki wroga nie pozbawiając mnie staminy i chroni przed przełamaniem mojej postawy. Itp. Itd.
Rolą gracza jest znalezienie okienka - no dokładnie tak, o to chyba chodzi
Wpływ zbroi - no to jest znany temat, można cały referat napisać o ochronie i o równowadze / poise, wpływie na walkę, zgadzam się że często nie najważniejszym. Sam zwykle nie przywiązuję uwagi do zbroi, ale w ER czasami używałem jej bardzo świadomie. Zbroja kozobyka w buildzie Stregth daje mi obecnie zdecydowanie większą ochronę, równowagę i hyperarmor przy tradingu ciosów. W ostatnim NG+ świadomie zdecydowałem się na Endurance 80 kosztem innych atrybutów, aby ją móc założyć. Ale muszę zadecydować taktycznie w każdej walce czy wybieram ją czy płaszcz Czarne Pióra Drapieżnika, który z kolei daje mi znaczące wzmocnienie ataków z wyskoku. Jak miałem wrogów magicznych to czasem zmieniałem zbroję na ochronę magiczną. Czasem muszę zdecydować czy wolę cięższą zbroję z lepszą ochroną, ale mam mniej miejsca ciężaru na broń i inne zabawki, czy decyduję się na słabszą ochronę i pełny arsenał do ataku. Czasami wolę zrezygnować ze zbroi i się rozebrać, aby zejść z ciężarem < 30% udźwigu na szybki rolling. Często decyduję czy zakładam lżejszą zbroję i mogę sobie pozwolić np. na 1-2 hity bossa, czy silniejszą i mogę przyjąć 2-3, co robi zasadniczą różnicę. Często nakładałem nakrycia głowy, które zwiększały Int, Faith, Str, Dex o kilka punktów. Zatem zbroja nie jest często najważniejsza, ale czasami jest. W moim obecnym buildzie jest bardzo ważna. Zależy od Twojej strategii.
Dwa-trzy ciosy i boss posyła nas do piachu - OK, no i co w tym dziwnego? Gram teraz w Dark Souls 2 - 2-3 ciosy i zwykły mob posyła mnie do piachu, bossowie nie wiem, bo pokonałem na razie dwóch i za pierwszym razem, ale jak mnie któryś uderzył to widziałem, że za 2-gim hitem byłoby po sprawie. Gram w Dark Souls 3 - 2-3 ciosy i wróg posyła mnie do piachu. Gram w Sekiro - 2-3 ciosy i wróg posyła mnie do piachu. Gram w Monster Hunter - 2-3 ciosy i potwory posyłają mnie do piachu. Gram w Cyberpunk lub Wiedźmina - oj, to nie najlepszy przykład, lepiej nie mówić. Gra w której przeżyjesz więcej jak 3 ciosy bossa to wielki luksus.
Trudność nie wynika z tego, ze bossowie są mądrzy tylko z tego, ze są stanowczo za silni i nie ma miejsca na rozkminę - to Twoja opinia, pozwolę się nie zgodzić
Bossa możemy albo pokonać w walce albo wykorzystując jego głupotę - no i co z tego wynika? W DS3 robiłem takie przebiegi, w których część bossów pokonywałem wyłącznie ich głupotą. W ER nie mam takiego luksusu, bo bossowie w większości sobie na to nie pozwalają. Dlatego najczęściej pokonuję ich taktycznie lub poznając dokładnie ich ataki i reakcje.
Tarczownicy - zapewniają doskonałą dekoncentrację wroga i po to dokładnie jest ten summon, aby zdezorientować bossa w walce i aby nie wiedział na kogo ma uderzyć. Więc możesz wybrać właśnie taką taktykę. Możesz wybrać Czarnego Noża Tiche - ta będzie śmigała zwinnie wokół bossa, ujmie mu od razu %HP, zapewni krwawienie, ale jak się zacznie zastanawiać, albo oberwie i poleci na ziemię, to boss idzie na Ciebie. Summon Bezgłowa Luthel jest świetna i chroni się sama teleportacją, więc jak boss straci ją wtedy z wzroku, to idzie na Ciebie. Rycerz Oleg jest bardzo agresywny i wali konkretnie, więc boss natychmiast wie kim ma się zająć i możesz wejść z nim w dobry tandem okładając na przemian bossa. Bossowie reagują na każdego z tych summonów jak należy tzn. zgodnie z założeniami taktycznymi gry.
Podsumowując, nie potrafię ocenić jakości skryptów i dziur w systemie walki, ale nie do końca rozumiem Twoje konkluzje po tym jak sam odbieram walkę, co świadczy pewnie o mojej małej znajomości tematu. Ale dość dobrze się z tym czuję i walka sprawia mi niesamowitą frajdę, jaką rzadko spotykam w innych grach, podobnie jak kilku graczy, których czasem podglądam na yt, a o to w sumie chodzi. Nie wiem co Ci więcej powiedzieć, ale jeżeli tak macie z tą walką, to nie wiem czemu gracie. Ja w takich sytuacjach sprawdzam jakichś guru na yt, sprawdzam czy to ja czegoś nie rozumiem, albo się dopasowuję albo odkładam grę, albo próbuję znaleźć w niej swoją przyjemność w tych konkretnych warunkach, które stwarza. Może jesteś jak niektórzy profesjonalni muzycy, którzy nie potrafią cieszyć się po prostu słuchając muzyki, bo zaraz ją rozkładają w głowie na czynniki pierwsze i szukają wad.... Po prostu zadecyduj czy odbierając walkę tak jak ją odbierasz, chcesz w nią grać.
Wszystko sprowadza sie od tego ze ER na skali SOULSLIKE <-------> action RPG jest duzo blizej tego drugiego.
Zbroja kozobyka w buildzie Stregth daje mi obecnie zdecydowanie większą ochronę, równowagę i hyperarmor przy tradingu ciosów.
Słodki christ.
Jakbys slyszal jakakolwiek moja rozmowe ze znajomym na temat mmorpgw ktore gralismy, np WoW czy GW2 to bys normalnie powiedzial ze to jest crazy. ;)
Załączony filmik może komuś się przyda na trudności, które wymienia parę osób - wszechobecny w ER roll catching stosowany przez bossów. Kilka minut ciekawego tutoriala dotyczącego fundamentów uników w ER może być ciekawa nawet dla doświadczonych graczy, a mniej doświadczonym pomoże na pewno.
Tutorial wyjaśnia pojęcia związane z unikami: dodge, roll animation, invincibility frames (i-frames), świadoma akcja a odruch, działanie i najlepsze użycie przycisku uniku aby zapanować nad odruchami, typowe błędy, timing, panic rolling, roll catch czyli jak bossowie nas prowokują do przedwczesnych uników, jak obserwować bossa (ogólnie) aby we właściwym momencie wejść w unik.
https://www.youtube.com/watch?v=VWY4zpBFk1c
Filozofia designu bossów w Elden Ring - poniżej skrót myśli i treści autora
Pierwsze 6 min:
--- Najlepszy design bossów w produkcjach FS vs frustracja graczy
--- Fundamentalne zmiany w designie bossów w stosunku do poprzednich gier studia
--- Elden Ring fundamentally plays differently than Dark Souls and bosses should be treated differently as well
--- Gracze mają trudności z mechaniką walki Elden Ring bo muszą się oduczyć rytmu Dark Souls
--- Nie można załatwić wszystkiego unikami lub blokowaniem, ER zachęca do wielokrotnego przełączania stylu w trakcie walki
--- "I should not be forced to change my playstyle to beat the boss" - wymagana adaptacja gracza lub mistrzostwo w swoim własnym jednym stylu
--- Różnorodność narzędzi, mechanik i stylów gry vs tylko melee, bez summonów, bez tarczy
--- ER preferuje agresywną walkę
--- Sztuczki i "niesprawiedliwości" bossów: roll catches, AOE's, długie agresywne comba, ekstremalnie opóźnianie ataki
--- Jak sobie poradzić z roll catches (5 sposobów) i pozostałymi
--- Przełamywanie flow i rytmu w tańcu walki
--- Zapamiętywanie timingu i combos vs reakcja na flow walki
--- ER ma więcej możliwości defensywnych i kontrataku niż jakiekolwiek soulsborne, możliwości uniku / blokowania i ataku jednocześnie, wykorzystywanie combo wroga do budowania ataku i przełamywania postawy
--- Guard counter w środku combo, jump attack dla uniknięcia ciosów, parry, przełamywanie postawy, wykorzystanie dziur w seriach ataków wroga
--- Wpływ summonów na design bossów
--- Adaptacja bossów do akcji gracza
--- AI doesn't read your inputs but the animation trigger of reaching your flask. Maybe devs should have put a few more milliseconds of delay so people don't think the game is cheating them.
--- Szczegółowa analiza powyższych na przykładzie Crucible Knight
Od 5:57 lista i klasyfikacja bossów: Enemy Felled, Great Enemy Felled, Legend Felled, skąd różnice w liczbach, ocena designu bossów Legend i spojrzenie na najbardziej kontrowersyjnych bossów i ich ataki
Elden Ring Bosses: A Game Design Analysis
https://www.youtube.com/watch?v=bSLaMTObv3w
AI doesn't read your inputs but the animation trigger of reaching your flask
Bzdura. Input reading jest w tylu grach ze szkoda gadac. Jest tez w kazdej grze FS.
Pomijam juz fakt ze "animation trigger", czyli fragment kodu/komenda dla kodu gry ze ma wykonac czynnosc/skrypt i animacje picia flaszki, to jest wlasnie nacisniecie przycisku.
Te filmy by byly spoko jakby nie byly pisane z krytycznego punktu widzenia. Takto mamy kolejna laurke "ER dobry, inne gry zle" zamaskowana jako film edukacyjny.
Czasami "less is more". Tak mozna opisac system walki i bossow w ER. To "less" to sila souslikeow. W ER mocno rozwodniona na rzecz standardowego aRPG.
Prostota designu, filozofia "easy to learn, hard to master", sprawiedliwosc relacji boss -gracz. Tego w ER wlasciwie nie ma.
To nie powoduje ze ER jest gorsza gra, jest natomiast na 100% gorszym soulslikiem niz DS1 albo Bloodborne.
(zakichany edit timer)
Teraz gram w Salt and Sacrifice i po dwoch przejsciach ER milo wrocic do bardziej klasycznej formuly. ;)
JEszcze po raz kolejny napisze ze o ile ER jako soulslike dla mnie ma wade na wadzie i ryse na rysie (mimo to wciaz daje rade), to wlasnie jako open world exploration i jako aRPG to najlepsza gra jaka wyszla od czasu Elder Scrolls 3 Morrowind. Wlasnie rozudowa elementow RPG i lekka zmiana sposobu opowiadania historii czynia gre tak dobra. CZekam na DLC z niecierpliwoscia.
Gdyby tylko Mountaintopsy i HAligtree i wogole koncowka byly lepiej doszlifowane.. ehhh...
Zgadzam się z ogólną filozofią "less is more". Sam jestem minimalistą. Teraz robię przebieg w ER od początku w zasadzie jedną ciężką bronią melee bez żadnych dodatków i to jest dobre doświadczenie, czyste GG. Pewnie Ty i Misiaty bylibyście zadowoleni. Samo wejście w Nową Grę, bez wszystkich klamotów, ale z wiedzą z wcześniejszych przebiegów jest oczyszczające. Granie w stare soulsy z ich prostotą i mniejszymi możliwościami też jest świetnym doświadczeniem. Obawiam się jednak, że gdyby ER został zrobiony w formule "less is more" to znalazłby sympatyków wyłącznie w bardzo wąskiej i ekskluzywnej grupie graczy takich jak Ty. Soulsowcy by narzekali, że nic nowego, kolejne soulsy. Nowi gracze by się odbijali jak dawniej. Ja bym nie mógł podłubać sobie w buildach. Prawie nikt nie byłby zadowolony.
Teraz równolegle gram w Dark Souls 2. Obiecywałem Ci, że nie będę się wypowiadał, ale jednak to zrobię, mam nadzieję że zrozumiesz. Uwielbiam tą grę do tego początkowego etapu na którym jestem po kilku godzinach - w progresie bossów po The Last Giant i The Pursuer (tak, wiem nic nie widziałem). Uwielbiam jej oldscholoowy charakter i klimat, wszystko co wcześniej napisałem, co odebrałeś jako krytykę, a dla mnie to przynajmniej częściowy komplement. Uwielbiam jej woooolną mechanikę walki. Uwielbiam to dzierganie lokacji, choć po kilku godzinach jest trochę nużące, podobne do siebie i sprawia, że jedno posiedzenie w grze to max godzina. Czasami mam takie wrażenie, że to najlepszy Dark Souls w jaki mi się gra i tak podobny do starych dobrych Z..., przepraszam. Ale w nawiązaniu do filmiku i moich własnych konkluzji, uważam że zrobiłem sobie na początku krzywdę, próbując patrzeć na DS2 przez pryzmat Elden Ring i próbując tam odnaleźć wrażenia i jakość z ER, nie ma ich tam na razie. DS2 nie jest Elden Ringiem. Podobnie w druga stronę. Dlatego dzisiaj uważam, ze ludzie robią masę zamętu, robią krzywdę sobie i innym, próbując patrzeć na ER jako soulsy i w drugą stronę. ER jest dla mnie tak odmienne od Soulsów jak Sekiro, i tak odmienne od Sekiro jak Soulsy, co ten film też pokazuje. Podobnie jak Ty w ER, ja w DS2 obok jej genialności widzę błąd na błędzie od samego tutoriala, przez pierwsze lokacje, walkę, głupie AI, stężenie mobów / m2 w niektórych lokacjach jako droga do podbicia trudności - mój ulubiony sposób na przechodzenie jednej lokacji to ganianie w kółeczko z mombami i zakleszczenie tak z 15 sztuk na drabince, wrogowie pojawiający się spod ziemi, z powietrza, hitboxy - pierwszy raz w soulsach zauważyłem związaną z nimi wadę, kamerę, rozwiązania, które nie wnoszą nic do wyzwania czy przyjemności, a są czystą upierdliwością, pierwsi dwaj bossowie padli za pierwszym razem, co jest OK, ale ten gigant to jest tej klasy co pierwszy mob olbrzym przy bramie w ER. Pursuer jest fajny. I wiem, ze potem otworzy mi się świat i jeszcze nic nie wiem. Ale po kilku godzinach widać ogromną różnicę między tymi grami. Co mi daje ER, na co kładzie nacisk, czego i jak inteligentnie uczy, jak szanuje mój czas, jak mogę od razu poćwiczyć co ważne zamiast tracić czas na mechanizmy, które nie wnoszą do jakości doświadczenia, a są tym osławionym soulsowym masochizmem, w ER mam i wyzwanie i przyjemność podane w efektywny sposób. Ale uwielbiam to powolne dzierganie w DS2, tak naprawdę odpowiada mojemu charakterowi, może dlatego tak lubię ER bo ta z kolei daje mi tą wolność ptaka. Tylko, że mojemu bratankowi, który jest w te klocki lepszy ode mnie, szybciej myśli i ma lepszy refleks, nigdy bym nie polecił takiego DS2, pomimo że je sam lubię, a ER z czystym sumieniem. Podsumowując, jak dla mnie zarówno ER i DS2 (ekstrapoluję) to fantastyczne gry, ale pls nie róbmy na siłę z ER soulsów, i nie patrzmy na soulsy przez pryzmat ER, bo to zupełnie inne, choć oba genialne, doświadczenia. Grając równolegle w ER i DS2 doskonale rozumiem jak ktoś po ER potrzebuje odświeżenia w innej formule. Rozumiem dlaczego niektórzy gracze, którzy zawsze odbijali się od soulsów, odnajdują się w ER i dlaczego niektórzy soulsowcy nie odnajdują się w ER. Ja mam to szczęście, że uwielbiam obie formuły i teraz jeszcze nauczyłem się pomiędzy nimi przełączać w locie. Ale przy ER nie mam ochoty grać w inne gry poza FS, może XC3 we wrześniu to zmieni.
W sumie to my mowimy to samo tylko troche w inny sposob i z innej perspektywy. Tak mi sie przynajmniej wydaje.
W DS2 lepiej nie bedzie. ;) Ganki, spawny mobow, itd.. to integralna czesc gry. Tak jest zrobiona i nic nie poradzisz. Za to death penatly powinno ci sie podobac, bo non stop narzekasz ze za latwe wszystko. ;) ;) Storyline tez jest fajne, troche bardziej "normalne" (ale tylko troche) niz w dylogii DS1/DS3.
Dodam tylko ze (nawiazujac do tej twojej dosc irytujacej wyolbrzymiajacej gloryfikacji czego to ER nie robi, jakby zadna inna gra na swiecie wczesniej tego nie robila) w DS2 jest chyba wiecej broni i armorkow niz w Eldenie. Gdyby nie to ze ER dodaje Ash Of War to build i gameplay style variety byloby wyzsze. Gra jest najwiekszym soulslikiem ze standardowym designem (czyli wylaczajac ER).
Powole sobie jeszcze polecic nie zamykac sie jednak w klatce From Soft. Coprawda gier open world takich jak ER poprostu nie ma ale jest sporo bardzo fajnych klonow soulsow. Jesli 2D nie przeszkadza to np. Hollow Knight jest gra GENIALNA. GENIALNA.
Just look at this map ;) Jak chcesz all + DLC zrobic na 100% to spokojnie 60-80h.
Wyniki ankiety na temat ER. Do poczytania.
https://www.frontlinejp.net/2022/05/14/elden-ring-player-survey-results/
Maliketh sprawia mi najwięcej kłopotu grając czystym prostym i niewypasionym melee. Widziałem, że w grze jest jakiś item Blasphemous Claw, dedykowany do parowania ataków Maliketha i tylko jego. Item z questa jednego NPCa, którego nigdy nie zrobiłem. Używał ktoś tego BC, warto się w to bawić?
Ten kamień służy do parowania wyłącznie ciosów które się świecą i absolutnie nie mam pojęcia jak tego użyć. Zdobywa się toto w farum.
Tych ktore sie swieca na inny kolor czy jakos tak. Na zloto. Np po potrojnym projectile robi atak ktory jest mozliwy do sparowania. Itemku uzywa sie jak flaszki (musi byc ustawiony w slocie).
Dodatkowo parry oslepia go na chwile (co jest zgodne z tym NONSENSOWNYM I BZDURNYM lore tej gry i specyfika ataku odbijanego...hehe...), nietypowo zadaje malutkie obrazenia (rowniez po to aby sie zgadzalo z lore itemka).
Tak jak napisal kolega wyzej dropi to invader z Farum. Jaki ma trigger/wymagania to juz nie wiem. Strzele ze cos w wulkanie bo itemek laczy sie z Rykardem (wiecej nie spoiluje) a sam npc to chyba ten sam co tam handluje na lewo proszkami. ;)
Imho ten item ci nie pomoze. Stun trwa dlugo wiec naciukac idzie sporo dmg, ale musisz miec item w slocie co wydluza czas healingu i dziala tylko chyba na ten jeden atak? ??
Macie juz zaplanowane wakacje 2022? Bo ja tak. rot, rot, rot...
https://www.youtube.com/watch?v=hkp4Sc4D7bw
NG+6 bonking all bosses with dual Giant Crushers (No summon)
Powiedzcie, czy to nie jest piękne, taniec i poezja walki :-)
Nie prowadzę żadnego kanału na yt ani nie nagrywam nic z gry, ale tak mniej więcej wyglądały potyczki z bossami w moim pierwszym speedrunie z takim buildem. Tylko u mnie na NG+4, miałem LV 260 a ten zawodnik ma 380, ale miałem cięższą zbroję kozobyka, tylko nie mam może jeszcze takiego skilla.
Taki speedrun jest dużo łatwiejszy od speedrunu na Nowej Grze od zera w kierunku tego builda, ale za to ten drugi dużo ciekawszy. Najpierw jeden Giant-Crusher, drugiego nie można zdobyć w jednym przebiegu, więc trzeba zamiast tego młot Pastorał Prałata, ale te 2 cholerstwa tak ciężkie i takie wymagania Str, że np. na etapie Morgott, gdy nie mam jeszcze Str 60 nawet z talizmanami, to mogę te młoty utrzymać z ich nominalną mocą tylko z eliksirem przez czas jego trwania i fat rollingiem, dlatego konieczny KWR, ale mana ograniczona, i wtedy trzeba szybko wykończyć bossa. Podobnych kombinacji i wyzwań sporo i frajdy też. Ale nie ma to jak ubić Ognistego Olbrzyma takimi młotami, extra uczucie - nie darmo młot się nazywa Heavy Giant Grusher ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=QDPxJ9-8e4g
Can a Summon SOLO Elden Ring?
:-) :-) Nie wiem jak on to zrobił, mi się udało raz ustawić mimica na solo Malenii, ale generalnie w wyższych NG+ summony szybko wymiękają. To musi być pierwsza gra z wymaksowaniem używanych w filmie summonów.
Tak czy inaczej niezły pokaz AI summonów vs AI bossów, to nawet ciekawsze od AI Malenii vs AI innych bossów. Może pomóc graczom, którzy używają summonów - w sensie ich AI i wpływu na zachowanie bossa. Na wyższym poziomie gracza summony mogą nam nawet przeszkadzać, bo utrudniają przewidywanie i odczytywanie ruchów bossa, więc nie jest oczywiste czy summon pomaga czy nie.
Ogląda się to jak niezłe zawody sportowe z komentarzem gracza i kibicowaniem swoim summonom. Uśmiałem się nieźle. No i jak myślicie można pokonać ER samym summonem bez walki własnej? Będziecie zaskoczeni:
https://www.youtube.com/watch?v=xZZ07iY32aI
Dla tych co nie mają czasu i ochoty oglądać kolejnych filmików, a są zaciekawieni:
Przesympatyczna summonka Black Knife Tiche była od początku stawiana w roli czarnego konia i wypuszczona do boju. Przeszła jak burza Margit, Godricka, kilka razy z Radahnem, pogubiła się trochę jak zwykły ludzki gracz w pierwszej fazie Rennali (inteligencja nie załapała co trzeba atakować), ale dała radę w końcu, złoty Godfrey okazał się sporym wyzwaniem, ale po wielu próbach i wypuszczeniu w odpowiedniej pozycji areny dała radę, Morgott bez problemów, poległa na Ognistym Olbrzymie. Po godzinach prób była w stanie raz przejść do drugiej fazy. Autor zmienił reguły gry i wystawił obok Tiche summona NPCowego - Alexandra i dali z Tiche radę sami w kilku próbach. Tiche poległa ostatecznie bez żadnych szans na Godskin Duo.
Na tym etapie do boju wszedł mimic, przechodząc całą drogę od pierwszego bossa. AI mimica trzeba było wskazać przez zbliżenie, ale nie atak gracza, co ma atakować w 1-szej fazie Rennali. Podobnie przy Olbrzymie gracz musiał zbliżyć się do kostki aby mimic zaczął ją atakować. Słabe AI :-) Potem to już festiwal zabawy z buildami, czysty inteligentny fun, i.... mimic dał radę do końca.
Konkluzja:
Jak ktoś potrafi skonfigurować mimica, aby przeszedł Elden Ring samodzielnie, to ma już takie doświadczenie, że nie musi używać summonów.
Zagadka/easter egg. Kto ogarnie?
No chodzi o Fortisaxx // forty six // 46. Imie i wymowa 46 brzmia wlasciwie identycznie. Dodatkowo koszt to 64, czyli odwrocone 46.
Balance team musial sie nudzic. ;)
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości co do oszukiwania w grze to zapraszam do solowej walki z tym skurwiałym wielkim lisem. Typ ewidentnie skacze wtedy, gdy my wykonamy przewrót i potrafi przyspieszyć obrót gdy chcemy się uleczyć.
Aż się boję jak wygląda solo z M.
To jest w sumie chyba wilk, ale ja sie nie znam. ;)
btw. jedyny tru lisek na screenie.
Jaka jest najbardziej OP broń w ER - kalkulator
Coś dla matematyków. Jak ktoś nie lubi przechodzić gry zręcznościowo, to można samym kalkulatorem, bez łamania palców i można się spokojnie skupić na samej fabule ;-) One shot wszystkich dużych bossów. Na yt jest ponad godzinny film pt. "Elden Ring In One Hit | ALL 165 BOSSES" gdzie rzeczywiście widać wynik one shotów na wszystkich bossach, same walki, czyli trochę nudne. Załączony film pokazuje z humorem dość zabawny proces kombinowania i dochodzenia do one shotów na Nowej Grze od zera przy dwóch warunkach początkowych wyzwania: 1) dopuszczalny tylko jeden atak na bossa lub jeden atak na fazę bossa, 2) nie można używać Komety Azura (autor musiał raz złamać tą zasadę na samym końcu). Często występuje tu moja ulubiona obecnie broń czyli Giant Crusher. Buff z talizmanów, buff z eliksiru, buff ze zbroi, buff z broni, buff z umiejętności, buff z tarczy, buff z inkantacji, buff z perfum, buff z produktów konsumowalnych, buff z powietrza, buff z ziemi, buff z kosmosu, wszystkie synergie, czyli buff na buffie, wejście na scenę, jeb jeden cios i po walce. Osobiście nie mogę na to patrzeć :-) Sam mam zasadę, że oprócz buffów stałych stosuję elikisir i max jedno podbicie z inkantacji lub broni. Ładowanie więcej przed walką odbiera trochę fun i flow, ale podziwiam każdego kto tak robi.
Czyli można przejść ER samym summonem, kalkulatorem, ciekawe co jeszcze wymyślą. Czy tak jak w Sekiro ktoś się podejmie przejść z zawiązanymi oczami na słuch i na pamięć? To chyba w ER niemożliwe.
https://www.youtube.com/watch?v=hX7xcxpxHhU
Po jakichś 140 godzinach dowiedziałem się, że można wejść w interakcję ze stołem w twierdzy.
Poise - you live, no poise - you die
Kolejny tutorial z humorem czyli matematyka stosowana w ER ciąg dalszy, pojęcia:
--- Poise - postawa / równowaga
--- Poise damage - dmg zadawany przez wrogów naszej postawie (incoming poise damage) lub na odwrót
--- Poise resist - po ciosie wroga nie nastąpiło przełamanie postawy
--- Poise break - przełamanie postawy po ciosie
--- Poise to najważniejsza statystyka obronna w Elden Ring
--- Minimalny sensowny poise = 51
--- Najbardziej opłacalny poise vs ciężar = 56
--- Najbardziej efektywna zbroja poise vs ciężar mid game => Scaled Set (ciężar 38 / poise 58)
--- Najbardziej efektywna zbroja poise vs ciężar late game => Veteran Set (ciężar 45 / poise 79)
Mechanika - oprócz paska HP mamy w grze niewidzialny pasek poise. Za każdym razem gdy otrzymamy cios ubywa nam nie tylko z HP ale i z poise. Gdy poise zjedzie do 0 następuje przełamanie postawy. To ten beznadziejny stan, gdy jesteśmy powaleni na ziemię i przez chwilę całkiem odsłonięci, bezbronni i często giniemy przy kolejnym ciosie. Jeżeli uda się przeżyć, to po poise break pasek poise wraca od razu do 100%. Jeżeli po ciosie nie nastąpiło przełamanie postawy to pasek odnawia się stopniowo przez około 30 sec (z minimalnego stanu). Powinniśmy zatem skonfigurować poise pod nasz build i pilnować go w trakcie walki, aby wróg nie przełamał naszej postawy, my z kolei możemy próbować przełamać postawę wroga.
Poise breakpoints zależą od klasy broni atakującej 1H/2H np. sztylety 31/33, miecze lub katany 51/56, halabardy lub kosy 93/103, "great" weapons 103/113. Sensowne praktyczne progi najszerszej ochrony przed różnymi klasami broni to 51 / 56 / 100. Incoming poise dmg = 50 , nasz poise = 51 => optymalny odpór.
W grze występuje 123 zestawów zbroi, z tego 108 czyli 87% nie daje wystarczającego poise! Te 108 nie daje nam nawet ochrony przed przełamaniem przez prosty miecz. Największy poise 100 daje najcięższa zbroja kozobyka. Oprócz zbroi możemy wykorzystać talizman kozobyka, który podbija poise o 33%. W przypadku zbroi kozobyka daje to max poise w grze czyli 133. Takiego używam w NG+5, co absolutnie nie chroni przed atakami szczurów czy psów w Farum Azula ;-)
Przykład 1: przeciwnik z kataną trzymaną w jednym ręku, poise damage 50, atakuje, my stoimy i nic nie robimy, przy poise < 51 nastąpi przełamanie postawy, przy poise >= 51 przetrwamy ten cios, tylko oczywiście z ubytkiem HP, i możemy działać dalej (uciekać / unikać). Przykład 2: zbroja kozobyka max poise 133 stoimy i nic ne robimy, przeciwnik katana oburącz poise damage 55 atakuje pach pach => resist resist i stoimy dalej, ale gdy atakuje pach pach pach => resist resist break i leżymy.
https://www.youtube.com/watch?v=0TRdUgCpi28
Mike Tyson vs Elden Ring
Czyli speedrun z walką samymi pięściami :-) Warunki wyzwania: tylko pięści, bez FP, bez weapon artów, bez magii, w czasie < 4h (było krócej). Postać stylizowana oczywiście na Mike'a Tysona.
Da się i jak zwykle z humorem. BushyGames mnie rozwala. Widzę na jego kanale kolejne przejścia gry z wyzwaniami: one shoty, bez ekwipunku, tylko parowaniem, samymi krzykami. Najlepsze, że pokazuje cały proces, bardzo zabawne, jak i jego walki z bossami - tak to robią profesjonaliści. Kreatywność nieograniczona.
https://www.youtube.com/watch?v=_dN00T_YQwk
Skończyłem właśnie Nową Grę przygotowującą i testującą speedrun STR z Giant Crusherem + Pastorałem Prałata. Da się spokojnie od zera. Najfajniejsze przejście gry jak do tej pory. STR melee w pełnym zwarciu bez dystansu wymiata i staje się moim zdecydowanie ulubionym buildem w ER. Czas się rozciągnął na kilkadziesiąt godzin, ale musiałem przetestować trasę, etapy, rozkłady statystyk i sporo poeksperymentować, bo to ciągłe kompromisty na każdym etapie. Nie eksplorowałem, nie farmiłem - bo nie będzie na to czasu we właściwym speedrun'ie, ale sprawdzałem różne opcje, weapon arty itp. Największe wyzwanie to zebrać wszystkie kamienie kowalskie do ulepszenia dwóch młotów przed Godskin Duo, co niestety wymagało otwarcia drugiej części śnieżnej krainy z pewną kopalnią i wydłuża czas. Speedrunerzy przechodzą obecnie grę walcząc z Rykardem i wtedy przechodzą już do końca gry na wielką włócznię Łowca Węży dedykowaną do tego bossa, mając już na tym etapie zebrane z trasy wszystkie ponure kamienie 1-9 do +9. Generalnie ulepszanie na ponurych kamieniach jest szybsze, łatwiejsze i mniej kosztowne. Moje młoty wymagają normalnych kamieni 1-8 do +24, wymagają ich dużo więcej i są trudniejsze do zebrania, stąd nie ma szans konkurować czasowo, co zresztą nie jest celem. Ale moja przyjemność walenia młotami większa :-) Samo układanie sobie własnej trasy to mega fun. Wiele się nauczyłem i odkryłem parę fajnych rzeczy. Kilka ciekawych odkryć i spostrzeżeń z tego przejścia wrzucę w krótszych oddzielnych postach. W tym lepiej opanowałem kilku kolejnych bossów - Ognisty Olbrzym tym razem pierwszy raz na koniu i bez żadnych problemów (co za walka!). Nauczyłem się w końcu samodzielnie pokonać Maliketha, który mnie zawsze najbardziej przerażał, a okazuje się całkiem znośny i ma piękne otwarcia na młoty. Spokojnie radzę już sobie z najbardziej wkurzającym Godskin Duo. Elden Beast bez summonów z dwoma młotami to bajka. A z Radagonem jestem na takim etapie, że summon bardziej mi przeszkadza niż pomaga.
W weekend albo w przyszłym tygodniu zrobię sobie ten opracowany "speedrun", który nazywam raczej chilloutowym szybkim przejściem po grze. Warunki wyzwania: Nowa Gra, przejście bez glitchy i sztuczek, normalną trasą i z ważnymi bossami, czyste melee STR z Collosal Weapons, czas < 4h. Rozważam opcje broni, możecie zagłosować którą wybrać, wynik przejścia podam za jakiś czas:
1) Giant Crusher + Pastorał Prałata (opcja sprawdzona, najcięższa, największe dmg, umożliwia: zmianę affinity, Lwi Pazur, Krok Wasalnego Rycerza)
2) Młot Trolla + Wielka Pałka (największy fun, ale najmniejsza efektywność, lżejsza od 1, mniejsze dmg, bez zmiany affinity, bez KWR, własne weapon arty Ryk Trolla i Złota Kraina - mało przydatne na bossów)
3) Greatsword (GUTS) + Troll's Golden Sword (tą pewnie wybiorę, lżejsza od 1, mniejsze dmg, ale szybsza i pełne możliwości konfiguracji)
Caelid. Pamiętacie swój pierwszy raz w Caelid. Ta kraina krzyczy uciekaj stąd, a próba walki z czymkolwiek na początku to samobójstwo. Cóż, po wielu przejściach gry Caelid jest jak magazyn z prezentami lub pudełko czekoladek. Zaczynamy nową grę, robimy jedną szybką rundkę po Caelid, z niczym nie walczymy, tylko zbieramy prezenty: tony run za zabicie jakimś krwawieniem leżącego smoka i już jesteśmy mega wylevelowani, pieczęć Radagona z Fort Faroth na podbicie najważniejszych statystyk +5 i już jesteśmy jeszcze mocniejsi, GUTS ze skrzyneczki na drodze i Lwi Pazur dla graczy Str, kostur z meteorytu i proca dla graczy Int, Moonveil dla graczy Int|Dex, pieczęć bestii dla graczy Faith, talizman siły i inkantacja Ogniu daj mi siłę z Fort Gael, Krok Wasalnego Rycerza dla odważnych, itp. I już nic nam w grze nie straszne, można ruszać na zamek :-)
Lwi Pazur. Myśleliście o grze melee Str kolosalnymi mieczami albo młotami w zwarciu? Ale byliście może przerażeni, bo to trochę niebezpieczne. Duża siła ataku fajnie, łatwy stagger fajnie, ale ciężkie, wolne i nie można sobie nawet wyobrazić jak czymś takim walczyć z super szybkimi i niesprawiedliwymi bossami ER. Cóż, ataki z wyskoku lub dwie takie bronie w obu rękach z superstance dają trochę więcej pewności. Ale prawdziwy game changer to popiół wojny Lwi Pazur - łatwy do zdobycia na początku gry w Caelid / Fort Gael. Nagle stajecie się jak szybkie przypakowane tygrysy, które mogą wykonywać salta w powietrzu z tą bronią i walą jak czołgi - mega dmg + hyperarmor. Moonveil i Blasphemous Blade się chowają, bo są za nudne w porównaniu do poziomu ekscytacji Lwiego Pazura. Żeby było śmieszne zacząłem go używać bardzo późno, pod koniec Nowej Gry z Giant Crusherem, mając już za sobą speedrun z tą bronią na NG+. Giant Crusher ma identyczny do Lwiego Pazura silny atak R2 za darmo i myślałem, że to to samo. Ale Lwi Pazur mimo, że kosztuje PS 20, to jednak jest o wiele szybszy, wiele mocniejszy, i daje niezły hyperarmor. A to robi zasadniczą różnicę z bossami i zmienia kolosalne bronie w jedne z najprzyjemniejszych w grze.
Prochy Rycerzy Godricka. Grałem wcześniej z różnymi summonami: trochę mimic, ale głównie Black Knife Tiche. W Nowej Grze nie używałem przez długi czas w ogóle summonów, ale jak zacząłem eksperymentować, to pomyślałem, że przydałby się dla wygody jakiś pomocnik: taki prosty, tani, skuteczny, łatwy do zdobycia, uniwersalny. I dopiero wtedy dowiedziałem się o Prochach Żołnierzy Godricka (PS tylko 54 !), do wzięcia na samym początku gry, bez żadnych przepraw, za Burzową Bramą, po drodze do Zamku Stormveil, po drugiej stronie drogi od Szopy na Burzowym Wzgórzu. Duch dwóch standardowych rycerzy Godricka, obaj z tarczą, jeden ma kilof, a drugi miecz i kuszę. Mega uniwersalny zestaw. Ten z kuszą potrafi zaabsorbować wroga z dystansu na początku walki zbierając aggro, a potem obaj robią świetną robotę w większości scenariuszy walki, broniąc się jednocześnie świetnie tarczami. Największą przyjemność sprawiało mi obserwowanie jak sobie radzą w obozie swoich kolegów przed Burzową Bramą: na poziomie 0 walczyli ostro, ale polegli pod naporem liczebnym, a potem z kolejnymi ulepszeniami coraz lepiej, aż zaczęli rozwalać cały obóz, a na +10 miażdżą całą masę podobnych żołnierzy. We wszystkich bossach końcowych potrafią spokojnie przejść do drugiej fazy. Po prostu wspaniali towarzysze broni. Polecam każdemu na pierwszą grę, na początek, a nawet do samego końca gry. Doskonały balans pomocy vs pozostawienie wyzwania walki z bossami na pierwsze przejście. To może nie najsilniejszy, ale mój ulubiony summon do eksperymentów.
Summony. Przechodząc grę wielokrotnie, przebyłem swoją drogę od silnego opierania się na summonach, paniki i walki z dystansu do walki bez summonów, pewności siebie i czystego melee w zwarciu. Po drodze zdałem sobie sprawę z genialności mechaniki summonów. W wielu grach typu Dragon's Dogma Dark Arisen z pawn'ami (to taki Elden Ring, który ma DLC będący jakby mini Dark Soulsami w Elden Ringu) czy Xenoblade Chronicles 2 z blade'ami, macie podobnych pomocników, ale nie są oni tak naprawdę opcjonalni, walka bez nich jest prawie niemożliwa. ER otwiera pełne spektrum możliwości - od przejścia gry samym summonem do gry zupełnie bez summonów, z wszystkimi etapami pośrednimi, gdzie summon przejmuje ciężar walki, rozprasza tylko wroga, daje dodatkowe DPS, aż do pełnego solo, zgodnie z naszą taktyką i doświadczeniem. Dla niezbyt sprawnych graczy, takich jak ja, to doskonała metoda na trening i stopniowe poznawanie bossów, bez deprymującej frustracji. Droga od summona i dystansu do solo melee w zwarciu.
Elden Ring a Dark Souls 2. Gram obecnie w obie te gry równolegle. Obie 10/10 jak dla mnie. Uważam, że gracze którzy frustrują się ER powinni sobie odpalić dla porównania, wytchnienia i odmiany jakąś starszą grę z pokrewnej serii Dark Souls i zderzyć swoje wrażenia, zobaczyć jak różne są to formuły i ewentualnie odpocząć przez chwilę od tego co nas męczy. Ale tak grając teraz w obie produkcje skojarzyło mi się takie porównanie. Dark Souls (tu akurat 2) jest jak dzierganie sweterka na drutach. Powoli, cierpliwie, metodycznie, kroczek po kroku, przyjemność konsumowana kawałek po kawałku. DS2 daje jeszcze tą możliwość, że można sobie podziergać w kilku kierunkach: jeden rękaw, drugi rękaw, tułów, jak nam się coś zatnie lub znudzi. Jest kilka ścieżek progresu. Elden Ring w tej analogii jest jak wypad do galerii handlowej na zakupy ubraniowe. Planujemy zakupy butów, spodni, koszulki. Wpadamy do galerii, to jest, tego nie ma, do koszuli przydałaby się może marynarka sportowa, może jeszcze czapeczka, tu pasek dla kompletu i lepszego wrażenia, ale buty nie takie może jeszcze drugą parę wymienić. I tak można przez pół dnia biegać i kompletować zestaw (otwarty świat, nowe sklepy, zmieniający się w locie styl, opcje, możliwości). A jak już mamy dość i jesteśmy zagubieni, to zawsze można skorzystać z pomocy dostępnej stylistki (summon). Na koniec dnia można wrócić spokojnie do domu i zająć się dzierganiem swojego sweterka według ustalonych wzorów, gdzie może nas już zdenerwować tylko zrywanie i poprawianie ściegów, czy jak to się tam nazywa. A z kolei jak nam się znudzi to dzierganie, to znowu możemy pojechać do galerii handlowej. Ogólnie nie cierpię zakupów ubraniowych, a dziergania na drutach nigdy nawet nie widziałem na oczy, ale analogia wydaje mi się dość trafna i ciekawa.
Gram w Elden Ring na ps5 już jakiś czas i natarafiłem na pewien problem a mianowicie, gra pvp nie działa i nie wiem dlaczego włączam zgnity palec żeby najechać świat innego gracza ale nic się nie dzieje jedyne co się pojawia to napis,, próba najechania innego świata " i to tyle i tak przez 5 /10/15/20minut i tak dalej, wydaje mi się że to przesada tak długo czekać. Proszę o pomoc, fajnie byłby zagrać z innymi osobami lub stoczyć pojedynek a jest to potrzebne by quest wykonać więc tym bardziej proszę o pomoc
Czy inne gry działają online? Moze to byc kwestia publicznego ip i problemów playstation z tym
Witam, i jak udało się rozwiązać problem? bo gram od miesiąca i mam to samo .....
Xandon
Dzięki! Dzięki Tobie padła bestia eldenska. Tydzień nie dawałem rady. Dziś przeczytałem o Lwim Pazurze, którego miałem ale nigdy nie testowałem, i padła za pierwszym podejściem.
Co zrobić żeby nie popsuć sobie zakończenia? Przyzywać Ranni?
Gratulacje. Jesli zas chodzi o zakonczenia to tylko Frienzed Flame i gtfo Lands Between.
Tak jesli chcesz zakonczyc gre, to przyzywasz Ranni i masz jej zakonczenie. Jesli skonczyles jej watek i masz wszystkie wymagania spelnione to bedzie miejsce "summon Ranni", klikasz i juz. :)
Ok, dziękuje :) to jeszcze chwile pochodzę bo potem koniec i gra się dematerializuje :)
Hej potrzebuje pomocy w zrozumieniu pewnych statystyk broni zaznaczonych na dołączonym zrzucie ekranu. Z góry dziękuję za pomoc.
1) Koszt w PS
Koszt jednego użycia Popiołów Wojny / Ashes of War twojej broni (zwane też umiejętnościami lub weapon artami z terminologii Dark Souls) wyrażony w Punktach Skupienia (mana, niebieski pasek).
Wszystkie bronie, a także niektóre tarcze i niektóre kostury, mają od początku przypisane różne Umiejętności broni, które uruchamiasz przez L2. Dla broni, tarczy i kosturów zwykłych możesz u kowala albo w punktach łaski, wymienić te umiejętności na inne Popioły Wojny znalezione w świecie, kupione u mistrza NPC lub z bossów. Wtedy możesz dodatkowo zmienić tzw. affinity broni, ale to inna sprawa. Bronie unikalne mają unikalne Umiejętności przypisane na stałe, których nie możesz zmienić. Tak czy inaczej prosta sprawa - jedno użycie Umiejętności broni = konsumpcja wskazanej liczby Punktów Skupienia. Ilość dostępnych Punktów Skupienia zależy od atrybutu Mind / Umysł twojej postaci i możesz oczywiście powiększać ich ilość inwestując w ten atrybut. Możesz je również zwiększać niektórymi talizmanami, eliksirem itp. W praktyce, Umiejętność którą masz na obrazku jest dość tania 8 PS, ale będziesz miał droższe umiejętności np. 20 PS i załóżmy, że Twój pasek PS ma 78, to warto wtedy szybko zainwestować w te dodatkowe 2 punkty, aby móc użyć Umiejętności 4 a nie 3 razy na jednym pasku PS w trakcie walki, co zwiększy twój komfort.
2) Fizyczne X + Y
Wartość Y, którą wskazałeś, określa liczbowo zmienną część siły ataku fizycznego twojej broni, zależną od atrybutów na których skalowana jest ta broń (Siła, Zręczność, Inteligencja, Wiara, Mistycyzm) obok ogólnego i stałego wzmocnienia siły broni ulepszeniem samej broni do kolejnych poziomów od +1 do +25 jak w przypadku Miecza Zaprzysiężonego. Tą informację o skalowaniu masz poniżej, w części statusu niewidocznej na obrazku, w sekcji Skalowanie broni. Wielki Miecz Zaprzysiężonego na podstawowym poziomie, bez ulepszeń, ma skalowanie Siła D i Zręczność D, te literki będą się polepszać z czasem jak zdecydujesz się ulepszać tą broń u kowala kamieniami. To w uproszczeniu oznacza, że im większa twoja Siła i Zręczność, tym większe Y, czyli zmienny komponent siły ataku fizycznego miecza. Taki rozkład skalowania oznacza build Quality, zależny jednakowo od Siły i Zręczności, i aby uzyskać największy dmg tej broni należałoby inwestować w Siłę i Zręczność po równo. Ale wraz z ulepszeniem broni na kolejne poziomy jeden z atrybutów może wyprzedzić drugi, np. Siła B Zręczność D, i wtedy zdecydowanie w Siłę. Tą akurat broń możesz zmienić u kowala, przypisując jej inne affinity. Np. możesz z niej zrobić broń ciężką Heavy i wtedy skalowanie zmieni się na samą Siłę lub broń magiczną, wtedy będziesz miał dodatkową zależność od Inteligencji. Nie ma precyzyjnego wzoru na Y w zależności od tych literek, daje ci to tylko ogólne wskazanie. Te same literki mają różne przełożenie w przypadku różnych broni. Oczywiście, generalnie S jest najlepsze, A bardzo dobre, B jeszcze dobre, C takie sobie, D do d... E pomijalne. Ale czasami z broni B + D uzyskasz więcej niż z innej same A. Sama literka to przedział liczbowy wewnętrznego mnożnika. Więc, broń na poziomie +12 i ta sama na +15 mogą mieć np. Siła C, ale w obrębie tego C wartość mnożnika jest większa dla broni +15. Dopiero po przekroczeniu górnej wartości przedziału broń wskakuje na skalowanie B, przy czym to B na +16 może dawać niewiele większe Y od C na +15, ale dużo większe Y niż C na +12. Czyli literka = ogólna zależność Y od atrybutu, precyzyjna wartość zależności znana tylko FS lub graczom, którzy bawią się w testy i tworzą sobie dokładne spreadsheet'y.
No i ukonczylem. Wybrałem zakończenie Ranni. Zakończenie to chyba jakiś żart. 101 godzin w grze zeby zobaczyć te cut scenkę. Co za niesmak.
Aj, aj, smaki, niesmaki, tak czy siak gratulacje za ukończenie, cierpliwość i nie poddawanie się. Mam nadzieję, że z czasem wspomnienia staną się trochę bardziej różowe. A to jest Twoje pierwsze zakończenie w FS, że się dziwisz ? ;-)
Tak, pierwsze. Wymęczyłem końcówkę a końcówka wymęczyła mnie. Do końca dotarłem tylko dla zakończenia. A to okazało się niestety mega rozczarowujące.
Czy ja wiem czy nazwałbym to niesmakiem? Zakończenie w Wieskach było zawsze mega satysfakcjonujące i wynagradzalo trud. Morrowind to samo. Oblivion - tez. Arcanum i Fallouty to sztos. Bardzo rzadko zakończenia są po prostu kiepskie. A tutaj niestety mamy do czynienia z fabularnym dnem. I o ile broniłem fabuły, która jest gdzieś w tle, tak to zakończenie zmienia moje postrzeganie gry.
Faktycznie racje maja ci, którzy podważają jakakolwiek fabularność. To zlepek historii ale nie fabuła. Zakończenie trwające 30 sekund, płytkie i sztampowe. Tyle się natrudziłam walcząc z zawszonym Blaiddem przy Jeziorze Zgnilizny a tutaj takie coś :(
Dobrze, ze nie można zmienić oceny bo moja by poleciała :/ drugiego podejścia i zakończenia nie będzie. Skasowałem te gre bo już Valhalla (sic!) daje więcej satysfakcji na koniec.
Niestety wszystkie gry FS cierpią na ten sam problem. W ich grach nie ma żadnej fabuły tylko strzępy informacji o wykreowanym świecie. Interakcja z npc jest zerowa a dialogi to bełkot. Liczyłem że ER trochę to zmieni ale przez otwartą strukturę gry jest jeszcze gorzej niż w serii DS.
Przywołany przez Ciebie Wiedźmin jest powszechnie uznawanym arcydziełem. Nie cierpię krytykanctwa, ale ten jeden raz się wyżyję za te wszystkie wasze pierdzenia. Wiedźmina 3 przeszedłem pierwszy raz rok temu. Kilka razy odkładałem i znowu próbowałem się przekonać, do mojego progu 20h, który daję każdej grze, po tym czasie odrzuciłem z niesmakiem i nudą. Ale wróciłem po skończeniu Cyberpunka, który mi się ostatecznie spodobał jako gra akcji, to myślałem że Wiedźmin w końcu też zaskoczy. No i nie wypada przecież nie znać Wiedźmina. No cóż, grę wymęczyłem ostatkami sił jak Ty ER, zwłaszcza, że gra jest sztucznie i bezsensownie wydłużana na końcu. Fabuła? Może dobra na książkę lub film, ale gra? Dialogi, dialogi, palec boli od popychania dialogów i flaki z olejem. Ten żałosny pijany Krwawy Baron zajmujący połowę gry. I ten moment znalezienia Ciri, no k.... myślałem, że jestem w bajce o 3 krasnoludkach i sierotce Marysi. Zakończenia na siłę przedłużanego przez twórców nawet ne pamiętam, bo takie było rozczarowujące. Z całym szacunkiem, ale każda produkcja FS pod tym względem jest lepszą historią przystosowaną do medium gamingowego i unikalną dla tego medium. Aha, byłbym zapomniał, w połowie przełączyłem Wiedźmina na tryb historii, bo ten system walki to był żart - jak walka zapałkami. Potrzebowałem specjalnej i mądrej porady zaawansowanych graczy z yt, aby dowiedzieć się jak czerpać z niego jakąkolwiek przyjemność.
Ale twórcy W to geniusze. Złapali miliony graczy na haczyk ładnej grafiki i książkowej historii rozpisanej na siłę na dialogi, stwarzając złudzenie fascynującej Fabuły. Jak będę na emeryturze, nie będzie mi się już chciało czytać książek, i będę wolno wchłaniał historie, to może zagram ponownie w W3.
Absolutnie nie graj więcej w ER, to nie Twoja bajka.
Xandon
Nie wiem po co tyle jadu. Gdybys przeczytał wątek o W3 to znalazłbyś sporo mojej krytyki dotyczącej questow. Nie o tym był mój post - pisałem o zakończeniu, które w moim odbiorze było znacznie bardziej satysfakcjonujące niż w ER. Bo w ogóle było.
Myśle, ze to nie miejsce na dyskusje o systemie walki w W3, choć zasadniczo mało się różni od ER, czytaj: „turlaj się panie”. Tyle, ze w W3 nie ma sztucznie podkręconych bossów, którzy odpalają szereg zaprogramowanych ataków.
ER z pewnością jest pretendentem do gry roku, o ile nie jest po prostu gra roku. Niemniej to zakończenie było strasznie rozczarowujące. A Ty Xandon wrzuć na luz, nie ma potrzeby kogoś tak atakować za odmienne zdanie.
za te wszystkie wasze pierdzenia.
Pisze to typ, który dosłownie ocieka pierdołami o ER.
Zabawnym też jest to, że krytykujesz fabułę W3 względem ER by dosłownie 2 posty niżej napisać, że nie rozumiesz jej podstaw. Poza tym nie ma co się oszukiwać, w ER nie grasz dla fabuły, bo ją poznajesz na YT.
Misiaty
co do zakończenia - dużą bolączką jest to (czego nie dostrzegłem wcześniej), że wykonując quest Ranni na końcu jesteś tak naprawdę skazany na wybranie tego zakończenia. Chyba, że przypadkiem się poparzysz i nie będziesz wiedzieć jak to cofnąć. Wybór jest zatem iluzoryczny, bo przecież nie po to robisz ten quest, żeby później wybrać coś innego i musieć go w NG powtarzać.
Xandon
Popłynąłeś. Zabawne i zarazem smutne jest to zdanie: "widzisz do jakiego stanu mnie doprowadzasz?". Nie wiem czy wiesz, ale to bardzo częste zdanie u sprawców przemocy :) Odpowiadając drogi forumowy kolego: to nie ja Cię doprowadzam do takiego stanu, tylko Ty sam, ze swoją psychiką i emocjami, doprowadzasz się do takiego stanu. Sam z siebie jesteś agresywny i przenosisz tę agresję na mnie. I tyle w temacie.
Odpuść sobie proszę personalne wycieczki bo to jest po prostu słabe.
Co do zmiany zdania to na tym polega zdanie, że ewoluuje. I tak też jest w wypadku tej gry. Ewolucja w trakcie gry. Początek był cudowny, jak z bajki. Zakończenie jest niestety szitowe. Czy to znaczy, że mam udawać i pisać, że jest cudownie? Nie, to jest forum dyskusyjne. Jeśli boli Cię odmienne zdanie o ER to załóż bloga, zblokuj komentarze albo włącz ich moderację. Będziesz miał wybór co czytać.
Nie wiem co niekonstruktywnego jest w stwierdzeniu, że zakończenie jest niegodne gry w którą grałem 100h i psuje mi dramatycznie odbiór całości.
P.S. Pamiętaj - sam się doprowadzasz do stanu agresji. To siedzi tylko w Twojej głowie.
NewGravedigger
To tego niestety nie wiedziałem. Mądry typowy Polak po szkodzie ;)
xandon czilaut. ;)
Kazdy ma prawo do opinii i zdania.
Ja jak widze te jeki ze nie ma fabuly w grach FS, to mi sie smiac chce. I to nawet nie dlatego ze jej nie ma (chociaz jest), tylko dlatego ze gra video tego nie potrzebuje. Gier w ktorych sie oglada filmiki i ktore probuja udawac (z miernym skutkiem) ksiazki czy filmy jest az za wiele.
Dla mnie ta innosc to wlasnie sila. I strzelam ze nie tylko dla mnie. Oczywiscie jak ktos oczekiwal 30 minutowego outra ala Kojima, opisujacego co robil kazdy npc ingame w zeszle wakacje i czy szwagier bossa z aktu 2 umyl okna na wielkanoc to juz nic nie poradze.
I o ile jeszcze z wiekszoscia mozna polemizowac (misiaty i gravedigger spoko pisza i czesto sie zgadzam) i sie nawet zgodzic (ja sie np zgadzam, tylko nie uwazam tego za wade i doskonale rozumiem ze komus nie pasuje i dlaczego) to naprzyklad taki belkot i bzdury to tylko spuscic w kiblu i zyc i cieszyc sie gra dalej:
spoiler start
Niestety wszystkie gry FS cierpią na ten sam problem. W ich grach nie ma żadnej fabuły tylko strzępy informacji o wykreowanym świecie. Interakcja z npc jest zerowa a dialogi to bełkot. Liczyłem że ER trochę to zmieni ale przez otwartą strukturę gry jest jeszcze gorzej niż w serii DS.
spoiler stop
W spoilerze bo az razi mnie w oczy.
Kocham From Softowy minimalizm (slowo klucz). Tyle. ;)
"co do zakończenia - dużą bolączką jest to (czego nie dostrzegłem wcześniej), że wykonując quest Ranni na końcu jesteś tak naprawdę skazany na wybranie tego zakończenia. Chyba, że przypadkiem się poparzysz i nie będziesz wiedzieć jak to cofnąć. Wybór jest zatem iluzoryczny, bo przecież nie po to robisz ten quest, żeby później wybrać coś innego i musieć go w NG powtarzać.
To jest raczej wada ludzkiego mozgu i naszej psychiki a nie gry. Wybor masz zawsze taki sam. To czy jestes na niego "skazany" i czy odbierasz to jako wybor iluzoryczny, masz poczucie straty (czego? czasu? smieszny 30 sekundowy filmik albo jego brak uniewaznia 100+ godzin zabawy z gra? Cos jak "gralem 500h nie polecam" na Steam reviews?) czy jakiekolwiek inne, to juz raczej wina tego co kazdemu siedzi w glowie i sposobow myslenia.
ps. Naprawde mozna wczytac save i poprostu wybrac inna opcje na koncu zeby zobaczyc inne zakonczenia. Nie trzeba przechodzic gry ponownie. ;)
o jest raczej wada ludzkiego mozgu i naszej psychiki a nie gry.
no tak tak, oczywiście, że gra w dalszym ciągu umożliwia obejrzenie innego zakończenia. U mnie jednak to poczucie straty było za silne. Co jest samo w sobie trochę mdłe bo wydaje się, że główną rolę powinno grać przywiązanie do postaci i faktyczny wybór tego, co chce się osiągnąć. Oczywiście mówię wyłącznie za siebie ale zupełnie nie wiedziałem jakie konsekwencje wiążą się z danym zakończeniem. Wybrałem Ranni z przyczyn wyżej opisanych. Gdyby tego nie było to wybór byłby losowy.
Przy czym można się w takim razie zastanowić, czy skoro quest Ranni jest jedynym tak rozbudowanym, to czy jej droga i zakończenie nie jest tym jedynym prawilnym.
zy odbierasz to jako wybor iluzoryczny, masz poczucie straty (czego? czasu?
aczika ;)
Wyszło wczoraj od naszego przyjaciela VV.
Ciekawe kiedy VV udostępni ten swój magiczny mind map z całym lore.
Pytanie / zagadka dla tych, co skończyli grę - dlaczego broń Radagona nazywa się Młot Mariki, a nie np. młot Radagona? I w ogóle o co chodzi z tą Mariką i Radagonem, miesza mi się w głowie? ;-) ;-)
Dla tych, których nie interesuje lore - zacny młot ten Młot Mariki, zwłaszcza dwa takie młoty w obu rękach na +10. Można się wyżyć na wrogach za wszystkie niesprawiedliwości i cięgi otrzymane w grze.
Swoją droga planuję swoje kolejne wyzwanie - pokonać wszystkich bossów ich własnymi broniami, bez litości ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=k19jPvLeans
Bo to jest mlot Mariki. Marika bierze mlotek i rozwala Elden Ring, Radagon probuje ja powstrzymac. Gdy trafiamy do Erdtree MArika juz prawdopodobnie nie zyje, Radagon przejmuje cialo, jest animowany przez Greater Will i bierze mlotek bo nic innego tam nie ma.
btw.To jest w intrze. Glowny twist fabularny jest podany na tacy w intrze, w pierwszych dziesieciu sekundach. Odpowiadajac na pytanie. Nie tez nie zauwazylem.
1. Marika uderza w ER. Widac zenska postac i efekty uderzenia.
2. Radagon probuje ja powstrzymac. Widac rude wlosy, meska figure i brak efektow uderzenia co sugeruje ze probuje podniesc mlot.
cool as fuck. ;)
Fajne spojrzenie z wczoraj na ER jako ewolucję gier FS, w porównaniu do DMS, DS1-3, BB, Sekiro. Walka, buildy wrogowie, bossowie, lokacje, lore, muzyka, wady. Bez spinki ze strony autora i mojej również, z konstruktywną krytyką w trakcie i na końcu. Również z dużym respektem do BB przewijającym się przez cały film. BTW, byłem przekonany, że po tej całej analizie BB pozostanie najlepszym produktem FS w oczach autora, co byłoby zupełnie OK jak dla mnie, choć nigdy nie grałem. Dlatego szczerze zdziwiłem się werdyktem autora, który nie musi być żadnym autorytetem, zwłaszcza patrząc po nicku czy ikonie, ale gada z sensem. I tak jak już jesteśmy przyzwyczajeni w przypadku ER, każdy ma różne zdania na różne aspekty gry.
https://www.youtube.com/watch?v=aDJHH9SKoN8
Mała informacja a użyteczna i cieszy, pomierzone przez specjalistów, invincibility frames dla różnych rodzajów uniku. Najważniejsza chyba obserwacja czy zdziwienie to identyczne i-frames dla lekkiego i normalnego turlania ?! Bloodhound Step bez zdziwienia, dlatego to w tej niedawnej japońskiej ankiecie najbardziej ulubiona Umiejętność wśród graczy. Quick Step też w sumie ciekawy i łatwiejszy do zdobycia na początku.
26 frames - light roll (ciężar < 30% udźwigu)
26 frames - medium roll (ciężar 30-70% udżwigu)
24 frames - fat roll (ciężar > 70% udźwigu)
32 frames - light roll + Crucible Talisman
32 frames - medium roll + Crucible Talisman
30 frames - fat roll + Crucible Talisman
30 frames - Quick Step
40 frames - Bloodhound Step
Rzeczywiscie zdziwienie moje jest. ;)
"pomierzone przez specjalistow"
Specjalista zczyta takie dane w 5 minut z kodu gry. Nie watpie ze byly one wczesniej dostepne.
Gdybym tego nie dodał, to mogłoby wyglądać, że to ja pomierzyłem, a to byłoby conajmniej mało wiarygodne :-) Ani nie wiedziałbym jak to pomierzyć, ani jak zajrzeć z kodu..... Ci specjaliści to: "counting the frames became possible through a mod made by a dedicated team of souls modders". Pewnie dla osób obeznanych technicznie to normalne, może nawet każdy PCtowiec ma takie narzędzie, tak czy inaczej dla mnie specjaliści.
Ponieważ tyle czasu się ludzie turlają w tej grze, to może być ciekawe. Jak rozumiem light roll daje tylko większą odległość, ale nie i-frames, czego nie wiedziałem. Podobnie zauważyłem niedawno, musząc robić różne kompromisy, że fat roll jakoś dziwnie nieźle mi wychodzi w sensie uniku, pomijając że turlam się prawie w miejscu... Dobrze rozumiem czy coś głupiego piszę?
BushyGames wyzwanie z dzisiaj - przejście całej gry od zera wyłącznie samymi kopnięciami. Kopnięcie to Umiejętność, która na broni +25 daje dmg ~50. Ta siła nie powala :-) Czyste szaleństwo i lekcja cierpliwości, przejście gry zajęło 22h, więksi bossowie to kilkaset kopnięć, czasowo każdy większy to kilkadziesiąt minut, Morgott 24 min, Olbrzym 45 min, Godfrey + HL 49 min, Radagon + EB 67 min! Wyobraźcie sobie walkę z Olbrzymem. Dwóch bossów się nie da - wspaniałe Godskin Duo (lub wymagałby kilkadziesiąt garnków snu) i Sir Gideon ze względu na swoją specyfikę. Tu autor zastosował Mroźne Stąpnięcie.
Oglądanie tego wyzwania, 22h w 30 min, jest jak oglądnie meczu sportowego, ale ma też niesamowity walor edukacyjny. Ponieważ bossowie są męczeni długo i cierpliwie można się dobrze przyjrzeć ich movesetowi i mistrzostwie uników. Czasami widać, że niektórzy bossowie nie są wcale tacy trudni jak się wydaje z ich flashy ruchów, na które reagujemy czasem panicznymi unikami. Więc to jedna z ciekawych metod nauki bossa, podglądnąć lub samemu potrenować z bossem kilka razy samymi kopnięciami przed właściwą walką.
BushyGames ma też film hitless run (bez obrażeń) i tam z kolei doskonale widać kwestię opanowania chciwości ataku i cierpliwego czekania na bezpieczne otwarcia. Oglądając to można się spocić bardziej niż sam autor wyzwania ;-) Człowiek myśli: atakuj, atakuj, czemu nie atakujesz, a ten cierpliwie czeka na otwarcie bez ryzyka ciosu od wroga.
https://www.youtube.com/watch?v=iQzqxXzeGRU
Smieszny filmik.
https://www.youtube.com/watch?v=HR3TNvg8p0I
00:40 "try finger but hole" :)))
Jesli ktos wyrosl na grach Blizzarda, to naprawde polecam ten kanal i serie o Diablo i Starcraft.
Może doprecyzuję co mnie tak zirytowało w zakończeniu bo reakcja Xanadona pokazuje, że chyba nie do końca było to zrozumiałe.
Każde dzieło - czy to literackie, teatralne, czy gra, powinno opowiadać jakąś spójną historię. W trakcie oglądania bądź uczestniczenia w spektaklu budujemy podwaliny pod zakończenie. To ma miejsce od samego początku: pierwszych sekund (scena otwarcia w Ojcu Chrzestnym i Mike Corleone w zestawieniu z zamknięciem filmu i hołdem rzymskim), pierwszych scen, całej akcji. Idąc do kina film z kiepskim zakończeniem rozczarowuje. Kiedy czytam książkę, która ma kompletnie nie pasujące zakończenie, to mam ochotę ją wyrzucić na śmietnik. Tylko z książką jest znacznie prościej: średnia długość czytania książki to jakieś 3-4 h, podczas gdy te dobre gry to dziesiątki lub nawet setki godzin.
I tak jest z ER. Cała gra to obietnica niesamowitego zakończenia. SIęgnięcia po tron. Odmienienia losów świata. Walczę z tą bandą zbirów i szemranych typów bo chcę zobaczyć Zmatowiałego Wybawcę, Zmatowiałego Niszczyciela, czy Zmatowieńca-od-Mariki. A co widzę?
spoiler start
kupę
spoiler stop
Kurtyna w dół. Ocena w dół.
I tak jest z ER. Cała gra to obietnica niesamowitego zakończenia. SIęgnięcia po tron. Odmienienia losów świata. Walczę z tą bandą zbirów i szemranych typów bo chcę zobaczyć Zmatowiałego Wybawcę, Zmatowiałego Niszczyciela, czy Zmatowieńca-od-Mariki. A co widzę?
Absolutnie sie nie zgadzam. Jest wrecz przeciwnie. I tak samo jest w kazdej grze Myiazakiego. Nie wiem gdzie ty tam widzisz jakies obietnice slawy, chwaly i zycia dlugo i szczesliwie? Kazda gra FS to totalne poczucie beznadziei i protagonista ma praktycznie zerowy wplyw na cokolwiek (a jesli ma wplyw to wychodzi w sumie gorzej niz bylo) jesli spojrzysz na to szerzej.
Oprocz tego to wlasnie to czego chcesz dostajesz w tym zakonczeniu. Masz wybawce (Sciezka Ranni), masz niszczyciela (sciezka Frienzied Flame). Ja rozumiem ze chcialoby sie 30 minut outra ale co niby to outro ma pokazywac jak wszyscy nie zyja a swiat jest zniszczony BEZ NADZIEI na poprawe? Jutro Greater Will posle drugie nasiono z Elden Beast i czesc, nara. To jest ciagle powtarzajacy sie element w tych grach, beznadzieja, bezcelowosc i bezsens dzialania gracza/protagonisty, ktory jest zawsze tylko pionkiem. Biorac w/w pod uwage poprostu nie byloby co w tym intrze pokazac (no Frienzed Flame mogloby miec pare cool ujec).
NIe widze tez celu wykladu o tym jak i co powinno opowiadac dzielo literackie, bo nijak to sie nie ma do tego ze gra nie ma 5 minut filmiku na zakonczenie.
Na koniec zas napisze tylko ze pordoz czesto jest wazniejsza niz cel, zwlaszcza w open worldach sandboxowatych. Sam to przyznajesz piszac ze gra to nie ksiazka czy film. No nie. I nie podlega tym samym zasadom. Chyba ze mowimy o samograjach z playstation.
PS. Filmik outro Dark Souls Remastered to jakies 15 sekund bez voiceactingu. Nawet by mi przez mysl nie przeszlo zeby dlatego obnizyc swoja ocene, czy wrecz wyrzucic cale wspaniale doswiadczenie do kosza (jak to masz ochote robic z ksiazkami).
No ale zeby nie bylo. KAzdy mysli inaczej ofc, i chodzi wlasnymi sciezkami. Poprostu absolutnie sie nie zgadzam z argumentacja i podejsciem. Nie widze sensu ani dlugich outr ani innych zakonczen (to z Ranni i tak jest bardzo dobre dla protagonisty i swiata gry jak na standardy FromSoft. Chyba najpozytywniejsze w historii ich gier. Dlatego mi srednio siada.). Chyba ze pod wzgledem czysto artystycznym, fajnie oczywiscie byloby obejrzec jakis render, tylko nie wiem co w nim mialoby byc. Tony trupow, swiat zalany Scalet Rot i noc poslubna z Ranni?
"Odmienienia losów świata."
Laleczka cie zrobila w przyslowiowego ch...a. Co zreszta jest jednym z jej celow, bo ona tez ma swojego boga. Miales okazje zobaczyc go w outrze. Fajnie to dopelnia sie z tym gdzie znajduje sie zaginiona Runa Ranni (bo w grze jej nigdzie nie ma. No nie calkiem ale nie ma jej fizycznie ;)).
Nie polemizując podzielę się z Tobą własnym spojrzeniem. Jaka jest różnica między grami a filmem czy książką? Gry są jak dla mnie dużo szerszym i bardziej różnorodnym gatunkowo medium. W gatunkach z fabułą, gry dają różne formuły doświadczeń. Jeżeli weźmiemy Cyberpunka i Wiedźmina to różnica w stosunku do filmu jest niewielka. Historia jak w kinie, tyle że interaktywna, z własnym bieganiem i walką, a jakimiś wyborami gracza, z kilkoma zakończeniami. Taki gatunek i bardzo fajnie. W obrębie tego gatunku można wtedy oceniać tą historię i zakończenia jak w filmie i książce. Mi się np. historia w Cyberpunku ostatecznie spodobała, zrobiłem wszystkie zakończenia, i to było doświadczenie w stylu oglądania kolejnej części Mission Impossible, ciekawy interaktywny film akcji. Jak wyjdą dodatki to z przyjemnością obejrzę. Wiedźmin 3 akurat u mnie inaczej, moment znalezienia Ciri był moim najbardziej rozczarowującym momentem w grach ever, zakończenia ani nie zrozumiałem, ani nie zapamiętałem, wiem tylko, że dostałem od gry to najgorsze, a innymi się nie interesowałem, wszystko przez moje nastawienie. To film, po którym miałem poczucie, że jestem w nie swojej bajce, zmarnowałem czas, a zamiast słuchać dialogów jak w filmie, czy czytać dialogi jak w książce, sam je musiałem jeszcze popychać palcami. Mała frajda. Wolałbym oglądnąć film z tą historią. W DLC już nie grałem.
Jeżeli z kolei weźmiesz gry Miyazakiego czy Yoko Taro (NieRy) to jest zupełnie inna para kaloszy w sensie fabularnym. Te gry opowiadają historię w taki sposób w jaki można opowiedzieć tylko grami, i dają takie doświadczenie jakie może dać tylko gra. Ale wymaga to od gracza zupełnie innego podejścia.
Weźmy dla neutralności NieR: Replicant i NieR: Automata, bo to doskonały przykład arcydzieła z nieoczywistą historią i zakończeniem. W Polsce niektórzy zagrali z NieR: Automata. Jak przebrnęli przez barierę "japońszczyzny" to grali zręcznościowo i się zastanawiali jaki to gatunek. Jedni mówili, że slasher, inni że jrpg, inni że kilka gatunków w jednym i się zachwycali jak gra miesza gatunki. Jedni doszli do pierwszego zakończenia i stwierdzili, że koniec, inni zrobili kilka zakończeń, inni zrobili wszystkie zakończenia celowo oznaczane kolejnymi literkami. Jedni nic nie zrozumieli, innym wydawało się, że zrozumieli, inni coś faktycznie zrozumieli. Niewielki procent zagrało dodatkowo w NieR: Replikant. Tu mogli się zachwycać wieloma rzeczami i pięknem gry, ale ze zrozumieniem fabuły jeszcze gorzej, choć gra wrzuca tyle intrygujących podpowiedzi po drodze. Niektórzy gracze, choć wydaje im się, że coś rozumieją, to tak naprawdę nie wiedzą nawet kim są oni sami, kim są ich towarzysze, i kogo zabijają przez całą grę i się tego nigdy nie dowiedzą. Znowu, w zależności od gracza - jedno zakończenie, kilka zakończeń lub wszystkie z kolejnymi literkami. Z tych kilku osób, które cierpliwie zrobiły wszystkie zakończenia, większości będzie się wydawało, że tu jakiś ładny happy end nastąpił, nie zdając sobie zupełnie sprawy ze znaczenia tego zakończenia i całej jego tragedii (dla bohaterów i ludzkości), tragedii do jakiej sami się przyczynili. Oczekiwanie happy endu w grze, w której przez całą drogę się zbija, jest całkowicie nielogiczne wg Yoko Taro. Jeżeli ktoś zrobił ten interaktywny wysiłek z wszystkimi zakończeniami, jaki zakłada twórca, czyli zagrał najpierw w NieR: Replicant, potem w Nier: Automata (konieczna kolejność dla zrozumienia historii), zrobił wszystkie zakończenia oznaczone kolejnymi literkami w obu grach (konieczne dla zrozumienia historii), włożył wysiłek w poznawanie lore w podobny sposób jak w ER zbierając kawałeczki historii z urywków wypowiedzi, NPC, wrogów i przedmiotów, doczytał i dooglądał z różnych źródeł (Yoko Taro zakłada sięganie poza grę), posłuchał takich ludzi jak u nas K_H (twórcy zakładają doświadczenie wspólnotowe), to wtedy ma pełne doświadczenie fabuły i zrozumienia zakończenia, a w tym czasie gra wywróci mu kilka razy mózg na drugą stronę, na długo pozostawiając niezapomniane wrażenia. Ale Yoko Taro mówi też: każdy gracz będzie grał na innym poziomie, Jeżeli nawet ktoś przejdzie grę tylko zręcznościowo, nie zahaczy go historia, a będzie miał z tego frajdę, to też jest OK i dobre doświadczenie według twórcy. Nie ma takich nierealnych wymagań, aby wszyscy przeszli grę jednakowo, pełną drogą, ale daje taką możliwość ciekawym i wytrwałym.
Z ER jest trochę podobnie, ale to najlepiej już wyjaśnia K_H. Dlatego mi się chce w tą grę tak długo grać i pewnie będę do września zajmował się wyłącznie nią z umiarkowaniem czasowym + trochę DS. Skonsumowanie takiego dzieła w 3 miesiące od premiery to jest naprawdę nierealne, jak się o tym pomyśli. Czy wiem i rozumiem wszystko z lore i fabuły? Oczywiście, że nie. Nie taki zresztą był mój fokus w pierwszym przejściu i jak widać bardziej mnie interesuje aspekt zręcznościowy. Wiedziałem, że grę będę przechodził kilka razy i pogłębiał doświadczenie. Moje pierwsze zakończenie w ER - Ranni, tak też naciśnięte przypadkowo :-) jak wielu, ale nie żałuję. Zanim zobaczyłem Ranni zabiłem końcowego Radagona - myślałem wtedy kim tak naprawdę jest Radagon, jaki jest jego związek z Mariką, co z tym młotem. Potem zabiłem Elden Beast - tu jeszcze bardziej - co to jest to wielkie kosmiczne EB? Co tak naprawdę zabiłem? Jakie to ma znaczenie dla fabuły i świata gry? Jak ułożyłem sobie czym jest Elden Beast i jaki ma związek z Greater Will, to autentycznie zacząłem się martwić i zastanawiać, czy ja na pewno dobrze robię, że to coś zabijam i w ogóle gram w tą grę. Potem Ranni, no piękne zakończenie jak na FS. Ładne a nawet creepy ?!?, optymistyczne, z głębokim przekazem, czy mi się podoba ten przekaz w przeniesieniu do naszego realnego świata - nie powiem, ale jako fikcja OK. A czy ja je zrozumiałem i ktoś się nie zabawił moją wyobraźnią - trochę tak. A potem oglądam film opowiadający o tym zakończeniu i co tam do cholery robi filozofia Nietzsche'go? Nie moja bajka w realu, ale jako bardzo inteligentna rozrywka, to w porządku.
Tego właśnie oczekuję od gier. Wysiłek dla mojego ociężałego umysłu i spore replayability value ;-)
NIER Automata jest chyba jedyna gra od czasow Final Fantasy 7 (i smierci wiadomo kogo) na ktorej uronilem lze. Nie wstydze sie tego. :) Replicant tez mocno targa wewnetrznie. Ciekawe co powiedzialby misiaty o zakonczeniach Niera. ;)
spoiler start
"When you thought you were a human killing monsters, but ended up being the monster killing humans."
spoiler stop
https://www.youtube.com/watch?v=3co0XCk1OKI
Zwyczajnie te filmiki kończące grę nie pokazują zupełnie jak świat się zmienia w zależności od wybranego zakończenia. Niektórzy powiedzą, że to celowy zabieg twórców, ale tak się każdą wadę tłumaczy w grach od FS. Fakt faktem, że to by było dużo roboty dorobić z pół minuty renderów różnych jednostek i zmieniającego się środowiska, już im się nie chciało i tyle. Niech gracz się cieszy, że widzi jak jego postać siedzi na tronie.
Bossowie z zawiązanymi oczami !!!
Dalsze przesuwanie granic. No i wykrakałem - star0chris przechodzi bossów z zawiązanymi oczami, na sam słuch i pamięć. Normalne levele, żadnych specjalnych buildów, pierwsi bossowie prostym mieczem i tarczą. Niektórzy bossowie jak Margit, Godrick, Red Wolf of Radagon zwany też Lisem ;-), Godfrey, Morgott - tak czysto, że ja normalnie z widzeniem nie potrafię tak przejść. Załączam Godricka, bo walka ładnie wygląda na LV25 i widać, że gracz faktycznie nie widzi :-) Największy horror to pierwsza faza Rennali, bo tu spora dezorientacja, i druga faza Ognistego Olbrzyma. Godskin Duo, bez summona, bez usypiania, bez patrzenia, z kamienną tarczą - to już jest klasa sama w sobie. Star0chris jest teraz na etapie Maliketha. Myślałem, że to niemożliwe, a jednak. Z samymi bossami to trochę łatwiej, ale zaczynam się zastanawiać na poważnie czy jakiś wariat porwie się na przejście całej gry z zawiązanymi oczami. W Sekiro można sobie nawet wyliczyć kroki, w ER trochę trudniej.
https://www.youtube.com/watch?v=4TrYvQFEDjE
Krzyżyk / Góra służy wyłącznie do spelli (zaklęcia lub inkantacje), które masz przypisane do slotów pamięci. Przypisanie spelli do slotów pamięci odbywa się przez menu miejsc łaski. Jak coś sobie tam przypiszesz, to ci się pojawi w krzyżyk/góra. Jak nie masz lub nie używasz żadnych spelli, to będziesz miał na górze pusto.
Na podstawowym szybkim wybieraniu d-pada | krzyżyka:
--- lewo / prawo - bronie, kostury, pieczęci, łuki, kusze, tarcze
--- dół - 10 dowolnych przedmiotów (butelki, eliksir, przedmioty konsumowalne, wzmacniające, do rzucania, itp)
--- góra - przeznaczona tylko dla zaklęć i inkantacji, pozwala na dostęp do slotów pamięci ze spellami (tyle, ile ich aktualnie masz)
Na dodatkowym krzyżyku, dostępnym przez naciśnięcie Y (górny przycisk na padzie XBOX) możesz sobie przypisywać co chcesz jak krzyżyk/dół.
Przy okazji, każdy ma tam swoje indywidualne preferencje, ale ja osobiście nie lubię nic przewijać na tym krzyżyku, zwłaszcza w czasie intensywnej walki, dlatego mój najwygodniejszy setup, do którego doszedłem po wielu godzinach, to:
--- góra - spelle
--- lewo/prawo - bronie
--- dół - tylko butelka do HP, ewentualnie na kolejnych pozycjach coś, co bardzo rzadko używam
--- Y + góra - summon
--- Y + lewo - butelka do many (PS / FP)
--- Y + prawo - eliksir
--- Y + dół - koń
Zastanawiałem się jaka gra dałaby mi podobne poczucie otwartego świata i wolności jak ER. I nabyłem sobie dla chwili relaksu.... Microsoft Flight Simulator :-) Polatałem trochę nad Manhattanem i nad moim rodzinnym miastem. Tak, to jest porównywalna wolność otwartego świata i to bez żadnego stresu ;-)
Akurat gier dajacych takie poczucie wolnosci i otwartego swiata jest sporo. W sumie to swiat w ER nie jest az tak calkiem otwarty jak w niektorych sandboxach.
Podobne poczucie co Flight Sim moglby dac Minecraft (serio).
btw. wyciekly nieuzywane linie dialogowe Ranni.
I troche cosplayu. Jak oceniacie? Stopy nie odciete, ale planuje. ;)
Odpowiadam w wątku głównym na Twój dylemat z zagubionym Kłem Wasalnego Rycerza, bo widzę że zadałeś pytanie w 2 miejscach, w jednym zniknęło, w jednym zostało, ale nie pod tym wpisem. Dodatkowo, po romansie z magią i wiarą, specjalizuję się teraz wyłącznie we wszystkim co wielkie, kolosalne, ciężkie i siłowe w ER. Nie bawię się w jakieś tam zręczności, zakrzywione miecze, katany czy krwawienie ;-) ;-) Więc może ktoś bardziej kompetentny lepiej Ci doradzi :-)
Po pierwsze nie płacz. Sprawdź dobrze czy nie masz tej broni w ekwipunku. Na profilu z Nową Grą właśnie zrobiłem to co Ty. Pokonałem tego wasalnego rycerza i z automatu dostałem broń z komunikatem, że ją otrzymałem. Jej się nie podnosi, tylko dostaje automatycznie po pokonaniu mini-bossa i tylko potwierdza komunikat przyciskiem, dostaniesz ją nawet jak użyjesz innego przycisku. Więc może ją po prostu masz w ekwipunku, chyba że potem usunąłeś lub sprzedałeś. Jeżeli pokonałeś tego wasalnego rycerza i jej za jakichś powodów nie masz, to:
1) Nie wiem czy ją można gdzieś jeszcze zdobyć w jednym przebiegu, ale podejrzewam, że nie. Inny gracz może Ci ją podarować w online, ale ja gram wyłącznie solo i nigdy nie próbowałem takich wymian.
2) Nie wiem dlaczego Ci zależy akurat na tej jednej broni i na jaki build się nastawiasz. W grze jest 250 różnych broni i masa mocnych buildów, które możesz stworzyć. Kieł Wasalnego Rycerza jest świetną bronią to prawda, według wielu graczy to broń klasy S, najlepsza w swojej kategorii, ale nie przesadzajmy. Ma fajny weapon art Finezja Wasalnego Rycerza i krwawienie, i to na pewno świetny wybór. Ale nie uzależniałbym grania w ER, zwłaszcza za pierwszym razem, od jednej broni. Osobiście mam dwa takie miecze na +9 na NG+, chwilę kiedyś sprawdziłem, i chciałem kiedyś trochę dłużej pograć ale inne ciekawsze buildy mnie zatrzymały. Ogólnie nie przepadam ani za zakrzywionymi mieczami ani za katanami jak zdecydowana większość graczy.
3) Jeżeli chcesz zostać koniecznie przy wielkich zakrzywionych mieczach, to zamiast Kła Wasalnego Rycerza możesz się przyjrzeć:
--- zwykły Tasak Omenów (D Str | D Dex)
--- zwykły Wielki Miecz Onyksowego Władcy (D Str | E Dex | D Int)
--- unikalny Łuskowy Miecz Magmowego Żmija z umiejętnością Magmowa Gilotyna - tego używałem i polecam (B Str | D Dex | B Faith)
--- Jak pokonasz bossa Morgott możesz się wtedy ewentualnie przerzucić na Przeklęty Miecz Morgotta (E Str | c Dex | D Mist) + krwawienie, też świetna broń
4) Możesz też zamiast wielkich zakrzywionych mieczy przyjrzeć się zwykłym zakrzywionym mieczom, tu jest jedna świetna para:
--- Magmowe Ostrze C Str | D Dex | C Faith + Ogień
--- Skrzydło Astela E Str | C Dex | B Int + Magia
W pojedynkę, odpowiednio wyskalowane to dobre bronie, ale razem w obu dłoniach to bardzo silna uniwersalna kombinacja, dająca różnorodne obrażenia wrogom i widziałem graczy, którzy ją stosowali, ale wymaga szerokiej inwestycji we wszystkie atrybuty: Str, Dex, Int, Faith. Wtedy ma szansę stać się OP. Weapon art Skrzydła Astela wymiata.
5) Jeżeli nie zależy Ci tak bardzo na zakrzywionych mieczach, a na czymś prostym, szybkim i skutecznym, do tego z krwawieniem, które jest bardzo silne w ER, to przerzuć się na katany, tu masz chyba z 8 sztuk i wszystko dobre:
--- zwykłe Uchigatana i/lub długa Nagakiba
--- rewelacyjna unikalna Moonveil, jedna z najlepszych broni w grze, wymaga inwestycji w Int
--- unikalna Ostrze z Rudy Meteorytu np. do pary z Moonveil (też Int)
--- unikalna Rzeki Krwi - to już broń klasy S wyjątkowo OP w odpowiednim buildzie, do zdobycia dopiero w śnieżnej krainie
6) Reduvii i kos, o które pytasz, nie polecam na pierwsze przejście, bo to specyficzne bronie i musisz sprawdzić czy Ci pasuje taki styl walki. Ale Skrzydlata Kosa jest uznawana za lepszą broń w grze. Jak dobierzesz drugą kosę, jakąkolwiek, ale np. Kosę Aureoli, którą można cierpliwie wyfarmić w Caelid to będziesz miał bardzo silną kombinację. Kosy dają zasięg, krwawienie i spory poise damage, ale trzeba umieć i lubić nimi grać.
Obiecane wyniki osobistego wyzwania z założeniami: speedrun na Nowej Grze, przejście bez glitchy i sztuczek, normalną trasą i z ważnymi bossami, czyste melee STR z 2 x Colossal Weapons, czas < 4h. Cóż, po 6h pokonałem Ognistego Olbrzyma i zawiesiłem wyzwanie w tym przebiegu, grę skończyłem w trochę ponad 10h eksperymentując jeszcze na końcowej ścieżce bossów. Jak osiągnę czas 4h to dam znać :-) Dla przypomnienia na NG+4 mój osobisty wynik z podobnym buildem to 2h 17min.
Trochę daleko do 4h na Nowej Grze, ale z własnej winy: zacząłem kozaczyć i zamiast trzymać się planu na początku podniecony popędziłem bez levelowania na smoku w Caelid po punkty kontrolne na Jeziorze Liurnii, przez co zaliczyłem kilka bezsensownych śmierci od zwykłych mobów; w ostatniej chwili zmieniłem planowaną konfigurację broni na młoty Giant Crusher + Watchdog Staff, a ten ostatni choć jest świetny do tego wyzwania, to tak dobrze schowany, że nawet znając jego lokalizację z yt nie mogłem go znaleźć i pomyślałem, ze FS musiało go usunąć w patchach; jak się zjawiłem po dzwoneczek do Ranni to jej już nie było i zacząłem panikować; i takie tam głupie błędy, które ujęły ponad godzinę. Choć taki speedrun z 2 x colossal weapons nie ma szans zbliżyć się do rekordowych czasów przez swoją specyfikę, to daje masę frajdy i można go sobie fajnie optymalizować, bez możliwości farmienia i eksploracji jak przy normalnej grze:
- co najmniej jedna albo obie bronie powinny być ulepszane na ponurych kamieniach, które są łatwiejsze, szybsze i tańsze do zdobycia z trasy bez dzwonków i zakupów - stąd kolosalny młot Watchdog Staff
- stałe balansowanie pomiędzy rozwojem Vigor, Enurance i Strength na każdym etapie gry to świetne ćwiczenie na buildy
- fajnie urozmaicona walka: kiedy przejść na obie bronie z powerstance, a kiedy walić jedną broną np. z lwim pazurem
- są bossowie, którzy jakoś wybitnie przyjemnie padają od dwóch młotów: Elden Beast, Radagon, 1,5 fazy Olbrzyma i Maliketh jak wejdziemy w jego rytm :-)
Balans trudności. Ponieważ zaczynam NG+7 na swoim głównym profilu, i skończyłem równolegle 2 Nowe Gry, to mam taką obserwację dotyczącą balansu trudności. W pierwszym przejściu gry to wiadomo, kto tam sobie co wyeksploruje, wyfarmi, zbuilduje tak ma :-) Pierwsze NG+ i kilka kolejnych są zdecydowanie łatwiejsze. Wrogowie i bossowie są niby trudniejsi, ale my jesteśmy już doświadczeni, mocni, przypakowani runami z pierwszego skończenia. Ogólnie chillout. Schody pojawiają się w okolicach NG+6. Na tym etapie już od dawna jesteśmy przypakowani na maxa, softcapy na ważnych atrybutach dawno osiągnięte, bronie wymaksowane, summony jak używamy wymaksowane, więc mamy swój sufit, a gra coraz trudniejsza (do NG+7). Zatem na NG+6 (u mnie akurat) zaczyna się znowu bardzo fajna gimnastyka. To pewnie niezamierzone przez twórców, ale tak jakoś w sumie fajnie wyszło: wyzwanie => chillout => ponowne wyzwanie. Tak czy siak, przyjemnie gdy ER to już fajna przygoda na jedno weekendowe przejście :-)
Watchdog's Staff. Moje nowe odkrycie z ostatniego speedrunu. To bardzo ciekawa kolosalna, unikalna broń, konkretnie młot. Niby nie jest klasyfikowany zbyt wysoko, ale.... Jest dostępny do wzięcia bez walki i questów dość wcześnie, choć tak schowany, że 98% graczy nigdy go nie znajdzie. Ja po oglądnięciu filmu na yt z lokalizacją, pobiegłem tam i nie znalazłem. Lokalizacja jest dobrze ukryta w świecie. Jak ją namierzymy, to musimy jeszcze przyuważyć katakumby. W katakumbach jest jedna ślepa ściana. Na kolejnym poziomie jest identyczna ślepa ściana i dopiero tam można go zgarnąć. Nikt bez przewodnika tego nie znajdzie. Cały ER :-) Co jest takiego fajnego w tej broni. Jeżeli ktoś gra czystym STR, a chce spróbować co to jest magia magii w tej grze - to idealny wybór. Broń jest skalowana na Str i trochę Dex, zupełnie bez Int i nie ma żadnych minimalnych wymagań na Int, ale ma magiczny weapon art, który w swojej skuteczności jest porównywalny do najsilniejszych spelli - taka konwersja siły na magię z niczego :-) Bardzo fajna rzecz, bo pozwala poczuć moc magii, bez żadnych typowych inwestycji magicznych w Inteligencję, kostury itp. Po maksymalnym ulepszeniu daje niezły czysto fizyczny dmg, choć odstaje od najsilniejszych broni. Waży tylko 16. No i pięknie się prezentuje stylistycznie, a zwłaszcza idealnie pasuje do Zbroi Karyjskiego Rycerza, znanej magikom i speedruner'om :-) Cudo.
Maliketh to najbardziej Sekirowy boss w ER :-) Tak mnie olśniło gdy z nim ostatnio walczyłem tymi wolnymi młotami. ER zaburza rytmy. Rytmy soulsowe to dodge, dodge, punish, dodge, dodge, punich. Proste. Rytmy Sekiro to parry, parry, parry, parry, punish, pach, pach, pach, pach, poise break, deathblow. Proste. Rytmy ER są całkowicie pokręcone, nic tu nie jest standardowe i wymaga nieustannej adaptacji w czasie rzeczywistym: wolno, szybko, szybko, wolno, szybko, szybko, wolno, jeb, łup, śmig, bam, bam. Ale wciąż można wyczuć ten specyficzny rytm, inny dla każdego bossa, tylko to wyzwanie dla umysłu. Widać to świetnie na Malikethu jak się do niego podchodzi z wolnym siłowym melee. Jak nie wejdziemy w jego rytm to koniec po 2 ciosach. Jak wejdziemy, to mamy ten Sekirowy taniec tylko bez parowania. Tak mi się subiektywnie pomyślało.
Maliketh - Nikogo nie obchodzą twoje osiągnięcia w tej słabej grze.
Nikogo nie obchodzisz ty.
Z reddita. Jakbym siebie widzial. :)
I dwa fajne arty dla xandona. W koncu jego ulubiony boss. ;)
2