Recenzja czwartego epizodu gry Hitman - Bangkok najsłabszy - Strona 2
Misja w Bangkoku pod żadnym względem nie jest lepsza od poprzednich, ale Agent 47 zaskakuje tak niecodziennym występem i umiejętnościami, że trzeba to zobaczyć!
Wraz z premierą czwartego odcinka Hitmana jesteśmy już bliżej niż dalej końca debiutanckiego sezonu. Oprócz wrażeń z nowego wyzwania pojawiają się więc też pierwsze refleksje dotyczące całej gry, a przede wszystkim zasadności jej wydania w tak wyjątkowy sposób. Od wypuszczenia misji w Paryżu upłynęło już kilka miesięcy i muszę wyznać, że moje podejście zmieniło się znacząco – początkowy entuzjazm ustąpił bowiem miejsca obojętności. Twórcy – zamiast podkręcać atmosferę, serwując odcinki w mniejszych odstępach czasu i rozwijając główny wątek łączący wszystkie misje – mocno zwolnili, każąc prawie 90 dni czekać na kolejny epizod. Fakt wydania gry w tym roku zaczyna się gdzieś rozmywać w czasie, a dłuższe oczekiwanie nie przełożyło się na poprawę kwestii technicznych ani jakości rozgrywki. Najnowsze zlecenie w Bangkoku wzbudza średnie emocje i jest zdecydowanie najsłabsze z dotychczasowych.
Twórcy nie porzucili całkowicie fanów Hitmana pomiędzy epizodami trzecim i czwartym. W międzyczasie pojawiły się tzw. letnie odcinki bonusowe. Wracamy tam do znanych już lokacji w Sapienzie i Marrakeszu, lecz tym razem w porze nocnej. Nie ograniczono się jednak tylko do tak drobnej, kosmetycznej zmiany. Fakt, misje nie są zbyt rozbudowane i oferują mniej niż poprzednio możliwości likwidacji celu, ale diabeł tkwi w szczegółach, a tu się wyjątkowo postarano! W Maroku konsulat jest nieczynny, demonstracja się skończyła, a wojska prawie nie ma – chaos rewolucji zastąpiło nocne życie miasta i klimaty rodem z Baśni z tysiąca i jednej nocy.
Najlepiej prezentuje się jednak Sapienza, ponownie udowadniająca, że jest jedną z najbardziej udanych lokacji w historii Hitmana. W nocy nie dostaniemy się do ogromnej wilii czy kościoła, miasto opanowała za to ekipa kręcąca film o superbohaterze z komiksu! Roboty, płonące wraki i klon Iron Mana – mroczny świat zleceń Agenta 47 nabiera tu zupełnie nowych barw. Letnie epizody to taka wakacyjna, trochę bardziej szalona odskocznia od dotychczasowych zadań i wyszło to zdecydowanie dobrze.
Wydana w maju całkiem niezła misja w Marrakeszu nosiła nazwę „Złota klatka”, jednak mam wrażenie, że ktoś tu coś pomylił, bo to będąc w Bangkoku mamy właśnie uczucie przebywania w takiej złotej klatce. Wpływa na to nie tylko dominująca kolorystyka, wypełniająca wszystko bursztynową poświatą za sprawą zachodzącego słońca, ale i umiejscowienie akcji w luksusowym hotelu Himmapan. Cały dostępny teren to jeden nieskomplikowany budynek z dwoma podobnym skrzydłami i piwnicą, a jego układ zapamiętujemy bardzo szybko po krótkim spacerze. Znajdziemy tu oczywiście parę zakamarków, część dla gości i dla obsługi, jednak w przeciwieństwie do miasteczka Sapienza lub choćby fragmentu Marrakeszu z poprzedniej misji można tu wręcz nabawić się klaustrofobii.