Najciekawsze materiały do: Pools of Darkness: Fantasy Role-Playing Epic Vol. IV
Czwarta część tetralogii rozpoczynającej się Pool of Radiance. Gra posługuje się znanym nam z innych goldboxów enginem z lekko poprawioną grafiką (tryb VGA z 256 kolorami). Co to zaskakuje w grze to znaczący wzrost trudności. Co ciekawe , dropy broni i ekwipunku są o niższym poziomie niż te w Secret of the Silver Blades, co jeszcze bardziej znacząco utrudnia rozgrywkę. Moja drużyna transferowana przez wszystkie gry zachowała jednakże bronie z poprzedniej częsci i grało mi się lepiej.
Historia jest ciekawa, świat jest wielki. Niestety niektóre rozwiązania były cholernie męczące - np. przeprawy przez Limbo i koniecznośc transferowania gearu do przechowania Elminsterowi. Po drugie - serce Moandera. Kto wymyślił tę rozgrywkę był niestety niespełna rozumu. Spędziłem tam pół dnia i już myślałem, że porzucę rozgrywkę. Z tych powodów, które nic nie dawały do gry a zabierały sporo funu jest to najniżej przeze mnie oceniana gra serii - tylko 8.0.
Grałem z pomocą Gold Box Companion, który zawiera narzędzie do rysowania mapy w odrębnym oknie co ułatwia grę.
Następna gra to powrót do 1989 roku - Hillsfar, która niestety nie jest wymieniona w kataolgu GryOnline. Z tego co wiem jest krótka i przejście jej zabiera max 10 godzin. Potem Ted Murphy Mean Streets - gra detektywistyczna z tego samego roku.
To mogła być najlepsza część serii - powrót do namiastki open-worlda, rozbudowany i epicki scenariusz, dużo ciekawych spotkań, towarzyszy itd. Ale...
Jak pisał wyżej Arkajf - Limbo i serce Moandera to pomysły, które zrodziły się w głowie szaleńca. O ile Limbo można dzisiaj sobie ułatwić poprzez Gold Box Companion, o tyle serce Moandera jest, cytuję ze znanego zagranicznego bloga poświęconego grom cRPG: "najperfidniejszym i najtrudniejszym kawałkiem puzzla w historii gier komputerowych w ogóle".
25 lat temu nie skończyłem gry bo serce Moandera mnie wykończyło. Grając dzisiaj również bym się poddał gdyby nie filmik na Youtube, w którym ktoś to przeszedł i powtarzałem jego kroki kwadrat po kwadracie.
Kluczem do przejścia okazały się... włosy Moandera, w których była amfora z eliksirem spowalniającym krążenie jego serca. Problem w tym, że włosów nie można ponownie odwiedzić, jeśli się już z nich wyjdzie. 25 lat temu nie wpadłem na to, teraz też o mały włos :) a przegapiłbym ten fakt.
Z tego względu nie wiem jak ocenić tę grę. Rozmach i ogólną miodność rozgrywki z pewnością trzeba docenić, ale niektóre rozwiązania nawet 30 lat temu były po prostu przegięte. Na wielu forach czytałem, że serce Moandera było czymś, przez co (tak jak ja kiedyś) nie skończyło rozgrywki i porzucili grę.