Najciekawsze materiały do: Lands of Lore: The Throne of Chaos
Głęboko pod ziemią - komputerowe dungeon crawlery lat 80tych i 90tych
wiadomość5 maja 2012
Klasyczne dungeon crawlery z widokiem z pierwszej osoby skradły kawał życia niejednemu z nas. Łażenie po piwnicach, lochach, katakumbach, jaskiniach i innych miejscach pełnych skarbów oraz niebezpieczeństw tworzono jednak na tyle oryginalnie i na tyle różnorodnie, że wciągało na długie godziny. Zamierzchłe czasy Amigi, Atari, C64 i wczesnego PC nie są jednak wcale aż tak zamierzchłe – bo moda powraca, bo stare gry gatunku wciąż dają radę, bo można coraz łatwiej je dostać. Bo po prostu dobrze się w nie gra.
Aż dziw bierze, że nie ma komentarzy dla tego klasyka. Nowe gry przestały do mnie przemawiać. Stawiam na klimat i długie zarwane nocki. To jest własnie prawdziwe RPG. Te nowe to tylko podróbki.
to jeden z najlepszych RPG jakie grałem - spędziłem nad tym połowę dzieciństwa i nie żałuję :)
Ostatnio nabrałem chęci do grania w klasykę i odkopałem wreszcie tą klasyczną grę. Jutro mam zamiar ją zainstalować.
A jednak. Gra jest świetna, jeden z najlepszych RPG-ów wśród gier z lat 90. Koniec, kropka !!!
wie ktoś jak odpalić wersje CD na xp ? Gra fenomenalna, muzyka zwłaszcza czterech ostatnich poziomów miodzo! Polecam wszystkim miłośnikom rpg
Kto jeszcze nie podróżował przez mroczne lasy, jeziora, nie miał królewskiego glejtu, nie pomagał żebrakom, nie buszował w poszukiwaniu węgla przez zawalone kopalnie, nie walczył z królową Amazonek, nie przyrządzał Eliksiru Uzdrowienia z Letargu Wiecznego dla króla, na ołtarzu Białej Wieży, nie przeżył zdrady ze strony zaprzyjaźnionego kowala, nie wszedł do Fortecy Upiorów i ostatecznie nie przylał Scotii - nie wiem co jeszcze tu robi.
Pakiet: Lands of Lore: The Throne of Chaos oraz Lands of Lore: Guardians of Destiny są do nabycia na GOG za śmieszną cenę 2,99$.
Warto!
Ano warto:)
Nie grałem w Lands of Lore zaraz po premierze, nie zagrałem nawet w latach 90. Dopiero 23 lata po premierze zapoznałem się z powyższa produkcją uznawaną za klasykę gatunku RPG. I nie były to przesadzone słowa. Gra wciąga nawet dzisiaj. Standardowa fabuła (ratowanie królestwa), klasyczne poruszanie się co kratkę, mnóstwo walki, eksploracji i satysfakcji. Gra ma swój urok, który sprawia, że przez kilka pierwszych godzin chłoniemy grę. Nie jest ona łatwa - poziom normalny mógłby dzisiaj być nazywany jako trudny, ale w końcu mamy wielu fanów Dark Souls, więc mogą podjąć się wyzwania... A miejscami potrafi być wymagająco - szczególnie w Białej Wieży na trzecim poziomie. Chaos Na Tronie jest erpegiem niemal liniowym, z masa walk i zdecydowanie mniejszą ilością dialogów, z niezłą muzyką i sympatyczną, nawet obecnie, grafiką. Jednak warto zapoznać się z tym kawałkiem historii a dla fanów RPG jest to pozycja obowiązkowa.
Gra tak wciąga, że nie chce się odchodzić od komputera. Gram w to po raz drugi, wcześniej nie ukończyłem gry, tym razem mam zamiar. Wersja od GOG-a śmiga na win7 bez problemu. Nowe bezduszne gry nie mogą się równać z klasyką.
Niestety to prawda. Większość gier odpalam i pogram 2h po czym zapominam. Utopiłem już sporo kasy w niby dobry hit, dopiero powrót do starych klasyków przypomniał mi , jak wciąż one są dobre :) i warto wydać dolara czy dwa niż 50 na "murowany hit".
Moja stara recka sprzed lat:
Po sukcesie trylogii Eye of the Beholder panowie z Westwood stworzyli nowe dzieło. Tym razem odeszli od Forgotten Realms, zabierając nas w podróż do własnego (nienazwanego) świata fantasy - do zamku Gladstone i jego okolic. Witajcie w grze Lands of Lore: Throne of Chaos.
Wiedźma Scotia nawet ze swoją armią orków nie była w stanie zdobyć twierdzy Gladstone i pokonać dobrego króla Ryszarda. Jednak teraz, po wielu latach poszukiwań, znalazła pierścień, który umożliwia jej metamorfozę w dowolną istotę. Dzięki temu pierścieniowi stanie się niepokonana. Na szczęście szpiedzy Ryszarda odkryli to w porę i jest czas na reakcję. Teraz jeden z czterech najbardziej zaufanych ludzi Ryszarda musi powstrzymać Scotię.
I właśnie cztery postacie do wyboru ma gracz. Czarodzieja Ak'shela, wojownika o imieniu Michael, Kierana - mistrza broni dystansowych i uników - oraz Conrada, który nie jest w niczym ekspertem, ale to postać wyważona - w każdej ze zdolności spisuje się on średnio, jednak w niczym nie jest beznadziejny. Przy wyborze postaci nie możemy ingerować w jej współczynniki, zmienić jej głosu, portretu czy płci. Takie rozwiązanie może znaleźć zwolenników, choć domyślam się, że większość graczy nie będzie tym zachwycona.
Gra jest typowym tytułem pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych. To klasyczny, drużynowy dungeon crawler z widokiem FPP. Drużynowy, jednak nie mamy żadnego wpływu na to, kto będzie w naszej drużynie. Pomocników dostajemy niejako z przymusu, a to, kto nam w odpowiedniej chwili towarzyszy, jest uzależnione od naszych poczynań fabularnych. Jednak kompani to nie tylko portrety na ekranie - każda z postaci ma własną osobowość. Bohaterowie często ze sobą dyskutują, rzucają uwagi w odpowiednich sytuacjach, komentują napotkane postacie i miejsca. Czasem naprowadzą gracza na to, co ten ma zrobić, czy też podpowiedzą ważną wskazówkę, jednak nie ma możliwości uczestniczenia w tych rozmowach (nasza postać robi to sama).
Podróżujemy głównie po lesie, jednak ma on postać labiryntu. Można się poczuć jak w zielonych podziemiach. Mnie bardzo psuło to klimat. Do sterowania za pomocą strzałek na panelu kontrolnym (jak w Beholderach; brak pełnego 3D) trzeba się przyzwyczaić, jednak o ile w klimatycznych, ogromnych jaskiniach i komnatach to nie przeszkadza, o tyle w lesie irytuje. Niemal wszystkie bowiem rejony lasu wyglądają tak samo. To typ obszaru, z którego gracz chce jak najszybciej uciec i dostać się do jaskiń czy innych zamczysk i lochów. Te zaś są bardzo ładnie wykonane, pełne szczegółów (jak na tamte czasy), mają ciekawe, przemyślane układy labiryntów. Muzyka w tych miejscach także jest odpowiednia - mówiąc krótko: to bardzo klimatyczne lokacje. Klimatyczne, ale także bardzo niebezpieczne: pełno w nich pułapek, zapadni, dźwigni, ukrytych przejść i innych niespodzianek. Co ciekawe, część z nich jest zaznaczona na mapie. Można to uznać, nie grając w grę, za ułatwienie, jednak nawet z tą podpowiedzią gracz często nie wie, co z daną pułapką zrobić, jak ją ominąć, usunąć. Bardzo często trzeba kombinować, czy to rozwiązując logiczne łamigłówki, czy też poprzez odpowiednie wykorzystywanie posiadanych przedmiotów. No i jak napisałem - nie wszystko jest na mapie pokazane.
Lands of Lore to bardzo trudna gra. Obecnie nie produkuje się tak trudnych tytułów, ci, którzy w dungeon crawlery nie grali, w LoL mogą poczuć się... zagubieni? Onieśmieleni? Przestraszeni? Gra bowiem nie tylko podnosi wysoko poprzeczkę, stawiając na drodze bohatera i jego towarzyszy ogniste pułapki i zapadające się podłogi. Bardzo ciężko walczy się także z napotkanymi monstrami. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym, co doprowadzało mnie często do białej gorączki. Jestem wielkim przeciwnikiem bitew w czasie rzeczywistym w grach cRPG w trybie FPP, a przynajmniej przeciwnikiem braku możliwości wyboru pomiędzy real time a systemem turowym. Nie jest bowiem rzeczą łatwą ani przyjemną atakowanie szybko po kolei dwoma wojownikami i w międzyczasie rzucanie zaklęć magiem! Trzeba wybrać postać, potem zaklęcie i na końcu poziom mocy! To zajmuje czas, czas, który może kosztować życie naszych podopiecznych. Tak więc jest trudno, bardzo trudno, potwory spotykamy często w dużych grupach (czytaj: przynajmniej trójkami - a to spore wyzwanie), zadają obrażenia celniej, w dodatku mają brzydki zwyczaj atakowania z boku lub od tyłu. Leczyć zaś możemy się za pomocą zaklęć i mikstur. Odzyskamy zdrowie również wówczas, kiedy nasza drużyna pójdzie spać, jednak podobnie jak np. w grach Black Isle, podczas odpoczynku często jesteśmy atakowani.
Dwa słowa o rozwoju postaci. Jest on bardzo zbliżony do tego z cyklu The Elder Scrolls. Nasza postać staje się lepsza w tej umiejętności, której często używa. A te umiejętności to tylko Walka wręcz, Umiejętności złodziejskie oraz Magia.
Wróćmy do podróży po świecie. Świat jest dosyć duży i zwiedzamy go tak, jak nam się podoba. Mamy w tym zakresie olbrzymią swobodę działania. Gra jest jednak całkowicie liniowa pod względem fabularnym, gdyż o czymś takim jak zadania poboczne można zapomnieć. Bardzo dobrze, że chociaż część z tych obowiązkowych, można wykonać na kilka sposobów. Także w przypadku spotkań z NPCami często mamy wybór działań - np. spotykając zbójców decydujemy, czy ich atakujemy, czy spróbujemy się podkraść, czy na razie się oddalimy. Na wszelkie dialogi gracz nie ma wpływu.
Czas na technikalia. Grafika jak na 1993 rok jest bardzo ładna. Nie powinna przerazić nikogo oprócz dzieci Risena, Wiedźmina i Dragon Age'a. Pod tym względem gra pokonuje sporo tytułów nawet o kilka lat od niej młodszych. Bardzo ładnie wyglądają portrety, nie można także przyczepić się do ekwipunku. Dźwięk? Nie najlepszej jakości, ale i tak nie jest źle, jak na tytuł sprzed 17 lat. Bardzo dobrze sprawuje się za to muzyka. Jest odpowiednio dopasowana do miejsc, w których się pojawia, znacznie poprawiając tzw. klimat gry. Także głosy aktorów są świetnie dobrane.
Jednak po pewnym czasie Lands of Lore zaczyna nużyć. Gra jest bowiem bardzo długa i trudna. Mimo wszystko ją polecam, zwłaszcza fanom starego, klasycznego cRPG. W tamtych czasach był to tytuł uznawany za arcydzieło, dziś już nieco się zestarzał. Jednak ci, którzy grali w Might & Magic czy Wizardry powitają Lands of Lore jak starego dobrego znajomego. Pozostali? Pewnie szybko wyłączą, ale może warto dać szansę. To jeden z najważniejszych tytułów w historii gatunku, wypada choćby nieco z się z nim zaznajomić
Bardzo przyjemna gra twórców Eye of the Beholder. Gra mogłaby stanowić kontynuację serii jednakże z uwagi na wygaśnięcie praw do świata AD&D studio postanowiło stworzyć własne uniwersum. 8.5
Gra dostępna na GOG i śmiga na win 10.
Ależ to były czasy. Niedzielny poranek, giełda komputerowa, zakupiona piracka wersja na siedmiu dyskietkach od jakiegoś poczochranego studenciaka z PWR
...a jaki był dramat gdy podczas instalacji na Norton Commanderze, w połowie 6-go dysku wyskoczył... "fatal error" :/ Cały tydzień 3ba było czekać na kolejną giełdę aby wymienić trefną dyskietkę i dokończyć instalację.
A wszystko na sprzęcie 486DX2 , (procek 25 MHZ osiągał 66MHZ po wcisnieciu guzika "turbo" ;) Pamięc 8MB Ram, HDD: 40 MB, SVGA
Szacun. Dzielę się z Tobą w smutkach. Pamiętam w połowie lat 90', że jakąś fajną grę niosłem od koleżanki do kuzyna spakowaną na wielu dyskietkach i jedna dyskietka okazała się trefna i nie dało się rozpakować. Co za ból. Wszystko na marne i trzeba było od nowa nagrywać u niej. Takie zabawy z dyskietkami niezbyt fajne więc zaczęliśmy wykręcać dyski twarde i na nich przenosić gry.
Właśnie się zorientowałem że w tym roku, mijającym już, pierwsze Lands of Lore obchodziło 30 (!!!) urodziny. Niesamowite jak ten czas zasuwa.....