Najciekawsze materiały do: Alien Trilogy

Do Obcych postrzelamy dzięki firmie Gearbox Software
wiadomość16 grudnia 2006
Zgodnie z przewidywaniami, koncern SEGA oficjalnie potwierdził wcześniejsze wieści dotyczące twórców gier z Xenomorphami w roli głównej. W czwartek okazało się, że program z gatunku RPG przygotuje Obsidian Entertainment, dziś natomiast dowiedzieliśmy się, że za pierwszoosobową strzelaninę odpowiadać będzie studio Gearbox Software LLC.
Obsidian Entertainment potwierdza, że stworzy grę RPG z Obcymi w roli głównej
wiadomość14 grudnia 2006
Dowodzona przez Feargusa Urquharta firma Obsidian Entertainment poinformowała wczoraj, że jej trzecim produktem będzie gra RPG dla koncernu SEGA. Potwierdziły się zatem wcześniejsze wieści, że to właśnie twórcy Neverwinter Nights 2 przygotują jedną z gier z Xenomorphami w roli głównej.

Wiemy, kto będzie produkować gry z Obcym dla koncernu SEGA
wiadomość12 grudnia 2006
Wczoraj poinformowaliśmy Was, że powstaną co najmniej dwie gry, które nawiązywać będzie do popularnej, filmowej sagi z Xenomorphami w roli głównej. Wiemy już, że prawa do publikacji tych tytułów uzyskał japoński koncern SEGA. Dziś spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, kto odpowiadać będzie za produkcję obu programów.
Fajna gierka najpierw gralem na playstation pozniej na kompa
To była fajna gra, gdzieś ją jeszcze mam
Dzisiaj licencja jest darmowa ale nie wiem jak będzie działać na nowych komputerach http://rapidshare.com/files/235313187/Alien_Trilogy.rar

To były fajne czasy. Na polski rynek wchodziło dopiero Playstation i pamiętam że ta gra była przez długi czas superhiciorem z bardzo wysokimi notami w pismach o tematyce growej :) "Miałem oryginalną gre "
Pamiętam nawet artykuł w nieistniejącym już chyba piśmie "GAMBLER" czy jakoś tak. Gdzie zachwycano się rewelacyjną grafiką i muzyką :D (grafika to dzisiaj śmiech ale muza świetna)
i że konsolowa wersja biła na głowę tą z PC.http://www.youtube.com/watch?v=pE116lSbwUc&feature=related
A w ogóle to nawet dziś można sobie spokojnie popykać w "Alien Trilogy" z tego co pamiętam to żeby ją ukończyć potrzeba było sporo czasu gra była dosyć długa ;)
Jeszcze jedno.
Bardzo mnie dziwi tak znikoma ilość komentarzy przy tej grze.
He he, to były czasy PlayStation, albo Duke Nukem 3D pamiętacie giera w kosmos grało się :D
pamietam jak w to gralem na playstation nawet moj tata w to gral:D

Jesli będzie tak grywalna jak duke nukem 3d to bedzie jedna z lepszych pod wyżej wymienionym względem
Alien Trilogy mocno się zestarzał, dzisiaj już ciężko przebrnąć przez tę pikselozę. Jeżeli ktoś lubi Obcego to polecam Alien Resurrection na PSX. Do dziś niepokonany, jeżeli chodzi o klimat i grozę. Żadne AVP i inne tam mu nie dorównują.
Jeszcze co do Alien Resurrection, gra długa i miejscami naprawdę trudna.
Świetna gra


grę wydał cdprojekt. był nawet polski box.

W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku… A będziesz chciał krzyczeć. Głównie na sterowanie…
Alien Trilogy jest strzelaniną z widoku pierwszej osoby bardzo luźno nawiązującą do pierwszych trzech filmów z uniwersum Obcego (Alien, Aliens, Alien 3). Premierę miała 29 lutego 1996 roku na PC, Sega Saturn i PS1. Produkcją zajęło się studio Probe Entertainment. Ja ogrywałem wersję na PS1, którą zakupiłem na serwisie aukcyjnym. Podczas pisania tej recenzji ceny używanych egzemplarzy wahały się między około 100, a 250 zł.
Po raz pierwszy z grą spotkałem się na „Retro Gaming” w Stargardzie, gdzie można było spędzić przy różnych grajmaszynach kilka minut. Dostępna wersja była na Segę Saturn i jako miłośnik uniwersum Obcego postanowiłem chwilkę pograć. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o tej grze (nawet, że istniała). Po jakimś czasie przewinęła mi się gdzieś w internecie, więc zdecydowałem się ją zakupić.
Gra nie jest w pełni trójwymiarowa, przeciwnicy i „widziana” broń jest w formie sprite’ów. I choć często zarzuca się Alien Trilogy, że grafika zestarzała się okropnie, osobiście nie odnoszę takiego wrażenia. Możliwe, że to przez ciemności panujące w grze, ale wydaje mi się, że sprite’y nie wyglądają, aż tak źle, jak grze się to często zarzuca. „Nasze” dłonie i broń oraz przeciwnicy zostały bardzo ładnie „wycięte” i nie są aż tak mocno rozpikselowane. Natomiast sam trójwymiarowy aspekt grafiki trzyma poziom innych produkcji na PS1. Warto nadmienić, że Aliens Trilogy w wersji na konsole nie posiada żadnego trybu multiplayer.
Za to strona audio gry zasługuje na najwyższe pochwały. Same dźwięki, czy to przeciwników, czy wystrzałów są wykonane na dobrym poziomie i większość z nich jest zaczerpnięta bezpośrednio z filmów, ale prawdziwą dźwiękową perełką jest ścieżka dźwiękowa, która po prostu powala. Rzekłbym, że skomponowana tu muzyka jest jedną z lepszych w historii gier. Szkoda tylko, że wyłącza się po wejściu do menu pauzy. Gdy chcemy zerknąć na mapę, muzyka pauzuje i robi się kompletna cisza (choć nie zawsze – czyżby jakiś xeno-bug?).
Fabularnie gra nawiązuje do pierwszych trzech filmów, ale robi to w bardzo luźny sposób, czyniąc z Ellen Ripley eksterminatora ksenomorfów, tworząc z gry rasowego FPS-a z elementami survival horror’u. Trochę to się mija z założeniami filmów – wydaje mi się, że koncepcja pełnoprawnego survival horroru lepiej by podpasowała pod implementację fabuły filmów. Misje są dość krótkie i sprowadzają się głównie do tego by włączyć jakiś przełącznik gdzieś na mapie. Jedna z misji natomiast nakazywała zniszczyć skrzynie z przeszmuglowanym towarem, aby więcej koloniści nie bawili się w przemyt. Tak. Ci sami koloniści, którzy nie żyją lub zostaną zlikwidowani. Bo poza robalami, naszymi przeciwnikami będą również ludzie i syntetyki. Co do ludzkich przeciwników, gra w bardzo dziwny sposób nam tłumaczy ich wrogość. Już w jednej z pierwszych misji mamy do czynienia z Ochroną Kolonii, która nas atakuje bez powodu, a naszym zadaniem jest ich zlikwidować…, bo tak. Ludzie są zainfekowani obcą formą życia, więc według scenarzystów, nie zasługują na próbę ratunku, tylko na kulę w łeb. I jestem w stanie zrozumieć, że ksenomorfy nie atakują zainfekowanych ludzi, ale czemu zakażeni ludzie nie atakują obcych? Trzeba również zauważyć, że w tej grze ksenomorfy nie potrafią poruszać się po ścianach. Pewnie było to spowodowane ograniczeniami technologicznymi, ale biorąc pod uwagę, że Ellen nie potrafi się rozglądać wertykalnie, to nawet cieszy ten stan rzeczy. Fajną ciekawostką jest, że śmierć Ripley, ukazana jest cut-scenką, która jest inna w zależności od sposobu śmierci i przeciwnika, który ją uśmiercił.
Sporym problemem dla mnie było sterowanie na padzie. Podziwiam ludzi, którzy potrafią grać w strzelaniny na padach – dla mnie to męka. I żeby była jasność – brak przeze mnie umiejętności grania w strzelaniny na padzie nie miała żadnego wpływu na odbiór gry. Niskie umiejętności sterowania, a kiepskie sterowanie to dla mnie dwie różne rzeczy. Samo strzelanie jest bardzo nierówne. Jest zastosowane autocelowanie, gdy stoisz naprzeciw wroga, ale czasem trafiamy od razu, a czasem wystrzelimy kilka kul zanim uda nam się ustrzelić przeciwnika. Po jakimś czasie dowiedziałem się również, że wrogowie podczas animacji postrzału nie dostają dodatkowych obrażeń. W praktyce oznaczało to, że po trafieniu w przeciwnika należy zaczekać, aż odzyska rezon i ponownie do niego strzelić. Z dostępem do amunicji też nie jest łatwo i trzeba nią umiejętnie dysponować. Amunicja i inne przydatne przedmioty poukrywane są w skrzyniach, ale niszczenie ich wiąże się z pewnym ryzykiem, otóż skrzynie bardzo upodobały sobie również twarzołapy. Co do broni, w grze mamy standardowe wyposażenie USCM czyli pistolet (bardzo słaby, przydatny tylko do niszczenia skrzyń i twarzołapów), strzelba (twórcy przesadzili z odległością skuteczności tej broni, bo jest to zaledwie kilka metrów), miotacz płomieni, karabinek pulsacyjny i oczywiście smartgun. Dziwnie twórcy rozwiązali problem braku amunicji. Zamiast ataku wręcz lub zastosowania broni białej pojawia nam się magicznie jeden nabój w komorze nabojowej pistoletu. Po strzale Ellen przeładowuje pistolet i znów ma jeden pocisk. I tak w nieskończoność. Samej broni nie da się ręcznie przeładować, Ellen robi to automatycznie po wystrzeleniu ostatniego naboju z magazynka, ale za to z taką szybkością, że zawstydziłaby nawet najlepiej wyszkolonych komandosów.
Do dyspozycji mamy trzy poziomy trudności, ale dla mnie, nawet ten najłatwiejszy jest nie lada wyzwaniem – głównie przez brak doświadczenia strzelania na padach. Dopiero po nabraniu pewnej wprawy i przyjęciu taktyki gry ostrożnej, zacząłem sobie jakoś radzić. Wieloletni konsolowcy nie będą mieli takich problemów. Co trzeba przyznać, gra strasznie wciąga i już po kilkunastu minutach od wyłączenia, miałem ochotę znowu pograć.
Grze towarzyszą spore emocje. Klimat gry jest ciężki, mroczny i podobnie jak w pierwszym filmie, najbardziej przeraża, gdy na ekranie nic się nie dzieje… A gdy już detektor ruchu „zapika”, to można wpaść w nie małą panikę. No, przynajmniej na początku. Później człowiek zaczyna się spodziewać niespodziewanego.
Grę można polecić fanom Obcego i FPS-ów (o ile potrafisz grać w takie gry na padzie). Jest tylko jeden warunek: trzeba olać fakt, że gra miała być adaptacją filmową. Trzeba o grze myśleć jak o grze w uniwersum obcego, gdzie wcielamy się w jakiegoś nieznanego Colonial Marines. Jestem miłośnikiem wierności adaptacji do materiału źródłowego i gdyby nie to, oceniłbym grę trochę wyżej. Po za tym, gra posiada wspaniały klimat mrocznego s-f, świetną muzykę i jest naprawdę wciągająca. Problemem dla niektórych graczy może być przestarzała grafika i problematyczne strzelanie (nierówne autocelowanie i nieśmiertelność wrogów podczas animacji).
PLUSY:
+ Mroczny, ciężki klimat.
+ Ścieżka dźwiękowa.
+ Wciąga. Są emocje.
MINUSY:
- Strona wizualna może w obecnych czasach odrzucić niektórych graczy.
- Fabuła gry i filmów za bardzo się rozmija i nie ma ze sobą nic wspólnego (poza bohaterką). Absurdalne zadania.
- Nierówne autocelowanie. Nieśmiertelność przeciwników podczas animacji postrzału.
- Podczas korzystania z mapy wyłącza się muzyka psując klimat.