Najciekawsze materiały do: Chasm: the Rift
Chasm: the Rift - PanzerChasm v.0.30
modrozmiar pliku: 1,1 MB
PanzerChasm to modyfikacja do gry Chasm: The Rift, której autorem jest Artöm "Panzerscrek" Kunz.
spoko!!!bardzo fajna szczelanka.nie jest co prawda dluga(przeszlem ją 3 razy) ale bardzo fajna.polecam!!!!!!!!!!
Grało się... 9.5... ;)
Grało się w to, a jakże ;-) Strasznie mi sie kiedyś podobała pomimo tego, że miałem wersję bez muzyki (A może w tej grze nie ma muzyki?) Nie było jednak powodu do płaczu, bo włączałem sobie którąś z płyt Metalliki i od razu łapałem klimat rzezi... Dziś nawet nie wiem, gdzie to mam (czy to mam). A może już nie mam?
Gra odjazd, naprawdę xD Mimo tego, że nie jest zbyt długa oraz że nie ma kolejnych części czy dodatków, jest obowiązkową pozycją dla każdego miłośnika FPP, takiego, jak ja xD
oczywiście silnik pozwala na "rozglądanie się do góry i w dół" - za pomocą klawiszy "a" i "z", po wciśnięciu odpowiedniego klawisza - można rozglądać się za pomocą myszki (domyślnie "u" - na stałe i "\" chwilowo).
Aż się łezka zakręciła ;|
Pełnej wersji nigdy nie miałem, ale demo przeszedłem ze 100 razy :D
Dokłada do pieca. Takich kawałków programistycznego kodu już nie serwują. Pamiętam, że była prze-paskudnie trudna (jak na tamte czasy) dla kogoś kto grał tylko na klawiaturze (rozglądanie się za pomocą klawiszy było wymagające - i to bardzo) a to przez te skorpiony. Zanim człowiek je trafił, to już był zdrowo przez nie poobijany. Średni FPS epoki DOS. Ale na pewno potrafi wciągnąć.
Owszem, bardzo klimatyczna gra. Dawno temu ukończyłem i muszę kiedyś wrócić do niej.
A ja się odbiłem. Zdecydowanie wolę Blooda, Hexena czy Duke'a.
Miło wspominam. Niestety nie ma jej w oficjalnej dystrybucji cyfrowej, bo chętnie bym do niej wrócił.
Przez lata nie miałem okazji zagrać, ale od dawna chciałem nadrobić i w końcu się udało. Niestety, srogie rozczarowanie. Typowy FPS z lat 90., a to oznacza, że zawiera wszystkie irytujące elementy strzelanek z tamtych czasów.
Poziomy to oczywiście labirynty, w których już po chwili nie wiadomo gdzie iść. Jakby tego było mało przejścia są często tak pochowane, że gracz nie ma szans żeby się tego domyślić. W etapie egipskim, po znalezieniu znaku Ankh, błąkałem się jak debil szukając drzwi czy miejsca gdzie użyje się znaleziony talizman. W końcu zrezygnowany skorzystałem z pomocy na Youtube. Okazało się, że trzeba strzelić w grobowiec w jednym z pomieszczeń. Kto i jak miałby się tego domyślić, skoro gra nic tu nie podpowiada. Takich kwiatków jest rzecz jasna więcej. Jak wspominałem Chasm to klasyczna strzelanka lat 90., a wtedy w niemal każdej grze autorzy musieli popisywać się podobną inwencją w projektowaniu plansz.
Mamy też denerwujących wrogów - na szczególną uwagę zasługują ghulopodobne wyjce, w które trzeba nieraz wpakować po 7 czy 8 serii z shotguna. A pierw jeszcze trzeba je znaleźć, bo potrafią atakować głosem na odległość. Gra ma też chamską tendencję do wrzucania nam wrogów za plecy. Oprócz tego ginie się tu przez dziwne rozwiązania typu przesuwające się ściany czy źle zaprojektowane skoki. Bohater zresztą właściwie nie skacze. Na platformy znajdujące się nisko można po prostu szybko się wsunąć, na coś odrobinę wyższego już dostać się nie da.
Gra momentalnie staje się nieznośnie męcząca. Ciągłe błądzenie, szukanie poukrywanych przejść i ginięcie, bo stwory zadają spore obrażenia. A ja i tak miałem edycję z obsługą myszki. Nie chcę nawet sobie wyobrażać jak grało się w to na samej klawiaturze. Wyższy poziom mordęgi.
Pograłem z 7 poziomów i odpuściłem, bo frajdy z tego zero. To jeden z tych klasyków, którym lepiej dać po prostu spokojnie umrzeć, zwłaszcza jeśli ktoś ma z tym jakiekolwiek pozytywne wspomnienia. Nie warto już dzisiaj ich sobie psuć.
Miło było ponownie zagrac w odswiezoną wersje tego juz 25 letniego klasyka.Co prawda nie jest to poziom Quake czy tam Turoka ale gra nadal potrafi wciagnąc i ma pare fajnych swoich rozwiązan.