Najciekawsze materiały do: Paradise Lost
Udana premiera Paradise Lost. Sprzedaż na Steam zaskoczyła twórców
wiadomość29 marca 2021
Premiera Paradise Lost wypadła pomyślnie dla twórców z warszawskiego studia PolyAmorous. Sprzedaż polskiej przygodówki na platformie Steam okazała się wyższa, niż przewidywano przed debiutem.
Dziś premiera polskiej przygodówki Paradise Lost
wiadomość24 marca 2021
Dzisiaj premierę ma Paradise Lost - gra polskiego zespołu PolyAmorous. To interesująca przygodówka opowiadająca o niekończącej się wojnie, w której musi odnaleźć się dwunastoletni bohater.
Paradise Lost - kiedy premiera? Jest cena i gameplay
wiadomość11 marca 2021
Poznaliśmy datę premiery i cenę Paradise Lost, czyli ślicznej polskiej przygodówki studia PolyAmorous. Wypuszczono również obszerny gameplay.
Demo to kilkanaście minut spaceru, w którym możemy przeczytać kilka notatek, "zwiedzić" miejscówkę jaka jest stacja kolejowa. I w sumie tyle. Nic konkretnego. Na plus sama lokacja - widać, że trafiliśmy do miejsca, gdzie przebywali niemieccy zbrodniarze - natrafiamy na porozrzucane walizki, buty, złote zęby, na biurkach mamy zdjęcia prawdopodobnie ofiar - pod kątem wykreowanego świata jest sugestywnie i bardzo dobrze. Graficznie też jest nawet spoko.
Minusem na chwile obecną jest powolne poruszanie się naszej postaci, nawet gdy wciśniemy bieg. Poza tym otwieranie szafek - pierwszy raz się z czymś takim spotkałem przy takiej akcji - bardziej takie przesuwanie kojarzy mi się z grami mobilnymi... Odkładanie notatek też jest jakieś dziwne. Przechodzenie przez wąskie szczeliny powinno być na kliknięcie E czy innego przycisku przecisku, bo wystarczyło, że odwróciłem się w kierunku, z którego przyszedłem i znowu przechodziłem przez szczelinę (i musiałem potem kolejny raz to zrobić, aby wrócić). Zobaczymy co z tego wyjdzie. Demo nie przekonało mnie na "tak" ani zniechęciło.
Demo faktycznie ma trochę niedoróbek i dyskusyjnych rozwiązań. Pokazuje jednak, mimo swojej krótkości, ogromny potencjał tej gry. W moim odczuciu klimat i projekt lokacji to ścisła czołówka w gatunku, fabuła też rysuje się intrygująco - za sprawą intrygującego pomysłu na realia (w dużym uproszczeniu: Fallout spotyka Wolfensteina). Te ostatnie w połączeniu z atmosferą uczyniły z Paradise Lost grę, której rozwojowi zacząłem przyglądać się bardzo, bardzo uważnie po skosztowaniu dema. Liczę, że to będzie kolejny, po Ghostrunnerze, hit z katalogu All in! Games :)
Zakupiłem na GOG na promocji za 36 zł. Po pierwszych dwu godzinach jestem zachwycony. Historia prezentuję się na razie wyśmienicie - każda kolejna notatka wkręca coraz bardziej. Na swojej drodze znajdujemy wiele ciekawych przedmiotów. Klimaty bunkra rewelacyjne. Czuć dawny klimat. Wiele notatek jest w stylu NWO. Totalnie wkręcających. Myślę, że historia za te kilkadziesiąt złotych warta przeżycia. No ale gram dalej. Wstawię feedback / opinie jak już przejdę.
Jedna z notatek (spoiler-obrazek)
Polecam grę tym bardziej że twórcy sprzedają ją teraz za około 35 na gogu (jak na premierę to super).
+klimat poniemieckiego bunkra jest świetny,
+lokacje są wykonane z dużą szczegółowością i są wyśmienite,
+historia jest również bardzo fajna i gra na emocjach,
+grafika na wysokim poziomie.
Ale to kolejna polska dobra gra (po Medium) w której polski dubbing powinien być koniecznie gdyż gramy w Polsce (Kraków), chodzimy chłopakiem (Polakiem) o imieniu Szymon a pozostałe postacie to również Polacy. I łamany angielski tylko wkurza. Tym bardziej że czasem rzucą coś po Polsku (k***a!).
Można było więcej wyciągnąć z tej gry bo czuję niedosyt.
Półtoragodzinny nudny spacer. Bugi i mix głosów polskich i angielskich. Fatalne wykonanie, śmierdzi taniością, a przy obracaniu się postaci widać białe fragmenty poziomu zanim wczyta się tam ciemność.
Już lepiej obejrzeć na yt.
Gra na około 3 godziny przy czytaniu wszystkich (chyba) notatek. Półtorej godziny to rozgrywka polegająca na robieniu podstawowych rzeczy z omijaniem notatek i drugorzędnych pomieszczeń.
Kilka miesięcy temu grając w demo nie przekonało mnie ono do tej gry, ale też nie zniechęciło. To pierwsze zrobiła dopiero cena a także kolejne publikowane materiały i screeny. To sprawiło, że grę zakupiłem i ostatecznie nie zawiodłem się, ale mam mieszane uczucia.
Ogromnym plusem Paradise Lost jest wykreowane miejsce akcji – ogromny, niemiecki bunkier, który służyć miał jako schronienie przed wojną atomową. Miejsce naprawdę robi wrażenie, jest wykonane z dbałością o szczegóły, bardzo sugestywne. Nawet opuszczone potrafiło rozbudzić wyobraźnię. Wędrówka po nim była jednym z ciekawszych przeżyć jeśli chodzi o walking symulatory lub przygodówki eksploracyjne ze szczątkowymi zagadkami. Sama historia też potrafiła zaintrygować, szczególnie na początku. Potem niestety skręciła z drogi poważnej opowieści na ścieżkę przeciętności.
W ogóle w porównaniu z demo są niewielkie zmiany, niestety jeśli chodzi o lokację na minus. Nie natrafiłem już na powyrywane złote zęby, buty, zdjęcia ofiar a sama historia na początku skromnie nasuwa podejrzenia gracza, że przywożono tutaj Polaków do niewolniczej pracy. Już nie tak sugestywnie jak w demo. Niemniej wędrując w głąb bunkra przypomniały mi się opowieść prababci o tym jak jej mama, a następnie ona, zmuszone zostały do robót przymusowych w III Rzeszy. Oprócz tego inne opowieści o tamtych czasach, publikacje itp. Jeśli gra sprawia, że zaczynam się zastanawiać nad pewnymi rzeczami, to znaczy, że ten element narracji, czy rozgrywki został wykonany bardzo dobrze. Tak przynajmniej było do pewnego momentu, ale nie będę spojlerował.
Kolejnym istotnym plusem jest oprawa wizualna. Muzyka też jest niezła, aczkolwiek przygrywa wg mnie zdecydowanie za rzadko. Dźwięk już tak dobry nie jest. I tutaj dochodzimy do minusów, które też są związane z oprawą audio a mianowicie - dubbing - jest zwyczajnie nieudany, słuchamy pozbawionego emocji czytania z kartki niemal wszystkich bohaterów. To sprawia, że nie chce się słuchać głosów. Ponadto podczas rozmów przez głośniki w ogóle nie odczuwało się tego, że się przez nie rozmawiało - za mało szumów, za czysto. Nieco lepiej ta sprawa wyglądała przy konsolecie. Z kolei to, że wtrącano w angielskie zdania polskie słowa miała przypominać graczom, że mają do czynienia z polskimi bohaterami i nie było takim złym rozwiązaniem. Jednak lepszym byłby polski dubbing, którego mi jednak w tej opowieści brakowało.
Kolejnym mankamentem jest mozolne człapanie bohatera. O ile na początku tłumaczyłem to sobie wycieńczeniem chłopca, ale to jednak nie było to. Niestety nasz bohater - Szymon, jak na dziecko porusza się strasznie powoli, nawet jeśli wciśniemy bieg to różnica jest ledwo zauważalna. Powinien poruszać się znacznie szybciej.
Gra byłaby znacznie lepsza, gdy było choć trochę środowiskowych zagadek. Urozmaiciłyby wędrówkę. A tak niestety pozostaje nam powolna wędrówka i czytanie gdzieniegdzie notatek (skądinąd ciekawych).
Paradise Lost to sugestywna wędrówka przez wydarzenia z przeszłości w alternatywnej przyszłości. Przynajmniej na początku. Wydaje mi się, że Paradise Lost zostanie bardziej doceniony przez rodzimych graczy oraz pochodzących z krajów, które doświadczyły niemieckiej okupacji, a w których jeszcze się o tym uczy. I choć to gra opowiadająca alternatywną historię doskonale wiemy, że część z tych rzeczy, o których dowiadujemy się z notatek i z eksploracji, miała faktycznie miejsce. W sumie już gdzieś mi na YT pod zagranicznym materiałem mignął mi komentarz, że gra to antyniemiecka propaganda*. Czyli gra pobudza emocje także w odmiennym kierunku. Ciekawe.
Grę polecam osobom, dla których symulatory chodzenia nie stanowią tajemnic i lubią ten typ rozgrywki. Inni nie mają tutaj za bardzo czego szukać.
* Przypomniała mi się opinia pewnej panny, która jako jedyna wystawiła negatywna recenzję polskiej, familijnej przygodówce Zniw Adventures na Steam, bo m.in. w grze nie było ani jednego dinozaura geja. To już chyba wole recki typu, "że gra jest beznadziejna" i tyle ;).
Rany... gdzie w tej grze zmienia się język? Pomocy!
Nuda i tyle ...byla taka gra "Firewatch" sie nazywala,i tak sie powinno robic gry -chodzenie i owszem ale cos do tego ,a nie tylko chodzic i czytac listy,bo to po 30 minutach jest monotonne.+do grafiki,w 4k wyglada to super.
1. Grafika sprzed 20 lat.
2. Chodzisz, czytasz, naciskasz, chodzisz, czytasz, naciskasz, chodzisz, czytasz naciskasz...
3. Rzecz dzieje się w podziemiach Krakowa ale postać gada po ... angielsku. I tak dobrze że nie w jidysz. Pojedyncze słowa ... po polsku.
4. Na sztywno przypisane klawisze sterowania - w XXI wieku.
5. Dosłownie symulator chodzenia, bo nawet biegać się nie da.
6. Cena gry powinna się kształtować pomiędzy free a góra 5,-PLN
Wciągająca , ładna muzyka świetnie zrobione mapy i taka tajemnica o co chodzi , niestety ale fabuła okazuje się słaba i zakończenie wywołuje takie "???? po co ja w to grałem" można zagrać ale bez fajerwerków bez żadnego wielkiego WOW 6/10
Lubię czasem pograć w simulator walking, ale ta gra po prostu jest nieudana. Wieje nudą, fabuła jakoś nie porywa ani nie zaskakuje, technicznie jest słaba. Na plus zasługuje oprawa muzyczna, ale to za mało, abym polecał ten tytuł. Lepiej sięgnąć po bardziej cenione tytuły z gatunku, które potrafią lepiej wyglądać i być po prostu ciekawszymi produkcjami.
Niestety muszę się zgodzić z poprzednikami gra jest nudna nawet jak na symulator chodzenia, świetny jest klimat to na pewno, ale fabuła szybko zaczyna nudzić i historia nie wciąga chociażby by jak w firewatch czy w What Remains of Edith Finch, a największa wada to praktycznie brak jakiejkolwiek internacki ze światem oprócz czytania i czasem przełączania dźwigni https://www.youtube.com/watch?v=FG9h4eikN8k&list=PLI2HRQC_mAWR6bNF_B_FB9VbssjX8mzNV
Gra warta dokładnie 35 złotych. Każda złotówka więcej byłaby lekkim przegięciem. Jest króciutka, bo nawet zerkając na każde notatki i szukając nagrań wyjdzie max 3-3,5h. Graliście w Dear Esther? Tutaj macie dokładnie to samo.
In plus:
+ początkowy design bunkra, gdzieś do 2 rozdziału idzie się wczuć poznając historię kolejnych pomieszczeń
+ nawet niezłe efekty dźwiękowe
+ ma to klimacik
+ sam koncept historii - wchodzimy do bunkra bez znajomości co się tam działo, kto za co odpowiadał etc.
+ pojawia się wątek eksperymentów medycznych Nazistów
+ na tyle krótka że nie żałuję spędzenia czasu
In minus:
- od 3 rozdziału design świata leci w kierunku jakiegoś science-fiction i Avatara
- notatki nie pełnią w zasadzie żadnej funkcji w grze
- nie ma tu ani jednej zagadki logicznej, po prostu idziesz przed siebie i tyle
- voice acting to masakra, połączenie polskiego z angielskim wyszło bardzo nienaturalnie
- rozwiązanie całej intrygi to jedno, wielkie, rozczarowanie.
- trochę bugów z lewitującymi przedmiotami i crashami
- po zakończeniu gry nie można wczytać wcześniejszego stanu, trzeba zacząć grę od nowa.
- wybór dialogów jest iluzoryczny i nie prowadzi do innych rozwiązań fabularnych (poza finałem)
Porządny symulator chodzenia, bawiłem się świetnie. Gra krótka, lecz ani trochę jej to nie ujmuje, dla miłośników gatunku pozycja warta sprawdzenia. Skusiłem się po przeczytaniu fajnego tekstu o niej i o paru innych symulatorach chodzenia. Wyszukać w google "Carter, SOMA, Paradise Lost - mały przegląd symulatorów chodzenia" i jest na pierwszym miejscu.
Nie jestem w stanie traktować poważnie gry o drugiej wojnie światowej, której twórcy boją się swastyki i zastępują ją jakimiś śmiesznymi szlaczkami. Tym bardziej jest to godne potępienia, że ta gra jest produkcji polskiej.
Spodziewałem się zupełnie czegoś innego przed premierą.
Jako symulator chodzenia oceniam na 7/10
Jako typową grę 3/10
+ Dlatego największym plusem tej gry jest to że jest krótka.
Jedna wielka nuda, powolne przemieszczanie się, bezsensowne animacje i kiepska optymalizacja. Po 10 minutach musiałem wyłączyć bo nie dałem rady.
Lubię symulatory chodzenia, ale tutaj twórcy w ogóle się nie postarali i gra dosłownie torturuje gracza tym powolnym do porzygu chodzeniem i powolnymi do porzygu interakcjami. Wszystko wydaje się odbywać w spowolnionym tempie, a jak trafisz na buga to weź resetuj cały rozdział, bo albo się nie da iść, albo dotknięcie czegoś skutkuje blokadą i nie da się nic zrobić. Jedyny plus to chyba ładnie zaprojektowane lokacje, ale wszystko pozostałe to jedna wielka nuda.
Całkiem niezła polska przygodówka z alternatywną historią. Zapraszam na serię z całej gry. https://www.youtube.com/watch?v=o88GarJf-To&list=PLVYHO_RNJKKjN06vdt5XgDRgemkTUZjT2&index=1
Świetnie zaprojektowane lokacje i wrażenie przytłoczenia ich ogromem - oczywiście jedynie wizualnym, bo gra nie ma otwartej struktury. Historia jest nawet ciekawa, choć trochę przewidywalna. Na minus bardzo powolne poruszanie się, nawet jak na walking sim oraz niezbyt przyjemne dla ucha dodawanie polskich słów do zdań wypowiadanych po angielsku - na szczęście stosunkowo rzadko.
Gra mogłaby być spoko ale postać się co chwilę blokuje i nie idzie się poruszać. Spaceruje w miejscu przez co nie idzie ukończyć gry. Po wczytaniu save'a dalej ten sam błąd. Rozpoczynałem grę 3 razy i zawsze to samo. Szkoda. Stan techniczny: Nędza!
Lata temu, gdy zaczynałem dopiero tak na poważnie grać w ciekawe gry wideo był taki tytuł, który przechodziłem blisko jego premiery. „BioShock Infnite” się nazywał i zrobił wtedy na mnie piorunujące wrażenie, tak bardzo mi się podobał. Nie mogłem jednak wtedy odegnać od siebie myśli, że być może ta gra byłaby nawet bardziej ciekawa, gdyby wyjąć z niej całe to rozciągające wszystko w nieskończoność strzelanie i zrobić z tego taki „symulator chodzenia” (choć nie wiedziałem wtedy, że tak właśnie się to nazywa).
No, to „Paradise Lost” to jest właśnie taki bieda „BioShock” bez strzelania, tylko gdyby zrobili go Polacy i wlali w niego to nasze narodowe doświadczenie spuścizny II Wojny Światowej. No i wyszło to, hmm... no, wyszło tak sobie. Moim zdaniem nie tak źle, jak niektórzy to malują, ale w żadnym razie nie jest to dzieło wybitne.
Zacznę od tego, co się udało. Otóż muszę przyznać, że autorzy pomysł na umiejscowienie tej gry i stojący za nim lore mieli naprawdę, naprawdę dobry. Byłem parę lat temu na wakacjach na Śląsku, gdzie miałem okazję zwiedzić parę poniemieckich bunkrów (Podziemne Miasto Osówka!) i muszę przyznać, że ten klimat jest tu oddany bardzo wiernie, oczywiście przy podniesieniu do kosmicznej skali znanej nam z gier wideo. Początkowo obawiałem się, że będzie to wszystko bardzo trywialne i jednorodne, ale nie mogłem się bardziej mylić. Niczego nie chcę zaspoilerować, ale mogę śmiało powiedzieć, że w sensie ogólnym jest to setting godny porównania do tych z „BioShocka” (oprawa graficzna daje też radę od strony technicznej moim zdaniem).
Co się natomiast nie udało, to główna linia fabularna, bo ta jest najzwyczajniej w świecie przewidywalna. Mało jest w niej zaskoczeń, a to oznacza, że człowiek się tym szybko nudzi po prostu. Całej gry jako takiej nie nazwałbym od razu nudną (dla mnie jest na to za krótka), ale to dlatego, że oprawa i świat przedstawiony odciągają naszą uwagę od tego, jak letnia jest historia naszego głównego bohatera, Szymona. Nie pomaga w tym też taki se dubbing anglojęzyczny nagrany przez polskich (?) aktorów, gdzie akcenty wypadają super, ale aktorstwo przez to zdaje się nazbyt sztuczne. No i są jeszcze problemy techniczne, np. dwa czy trzy razy w trakcie trwania tej króciutkiej przecież przygody Szymon utknął mi w miejscu na jakimś elemencie otoczenia i nie dało się nic zrobić, jak tylko wczytać cofającego mnie do tyłu save’a. No niefajnie, zwłaszcza że od premiery gry minęło przecież już sporo czasu.
Koniec końców grę tę ciągnie w dół wiele oczywistych trudności, których doświadczone (i bardziej dofinansowane) studio zapewne potrafiłoby uniknąć. Dłuższe posiedzenie nad scenariuszem i doszlifowanie go też by nie zaszkodziło, bo są w nim i te dobre elementy, i te nużące. Ale i szczere starania trzeba przecież od czasu do czasu docenić, prawda?