Najciekawsze materiały do: Crying Suns
Star Wars Battlefront 2 w przyszłym tygodniu za darmo w Epic Games Store
wiadomość7 stycznia 2021
Od dziś do 14 stycznia na platformie Epic Games Store odbierzemy bezpłatnie grę Crying Suns. W przyszłym tygodniu natomiast zdobędziemy za darmo Star Wars: Battlefront II w Edycji Świątecznej.
znowu ratowanie ludzkosci coz za oryginalna fabula, chociaz kojima tez sie nie popisal tak samo w death stranding bedzie chodzilo o ratowanie calego swiata! naprawde niesamowite
Dwa zdania
Tytuł ciekawy, podobny do FTL w sensie skakania pomiędzy układami(uciekania), podobny również do "Out There" w sensie eksploracji. Inaczej rozbudowujemy statek, inaczej wykorzystujemy oficerów.
Plusy
+ Grafika, bardzo fajny styl
+ Historia i świat, chcemy się dowiedzieć co się właściwie stało, twiściki fabularne też są.
Neutrale
> trudność, zwłaszcza misje planetarne, trzeba szybko sprawdzić czym dysponuje przeciwnik w danym rozdziale i spróbować wyposażyć się w takie jednostki i broń by to skontrować.
> wiecznie niski poziom zasobów i niepokrywające się z potrzebami chwili umiejętności oficerów
> anomalie gorsze od bitew
Minusy
- Schematyczna i powtarzalna
- Nasz super wyposażony statek nie przechodzi do kolejnych rozdziałów
Podsumowując
Bitwy kosmiczne są fajne, na tyle że jak opracujesz dobrą strategię (i masz dobre jednostki) w danym rozdziale nie masz problemów. Gra sprowadza się do unikania anomalii i podróży od sklepu do sklepu by kupić właściwą broń lub dodatkowe statki. Straty zasobów (paliwo, części, komandosi) są bardziej dotkliwe niż pożytek z ich pozyskania. O ile na początku eksplorujesz wszystko, po jakimś czasie chcesz jak najszybciej dojść do końca rozdziału, zwłaszcza że kwestie fabularne i tak cie dogonią. Mała regrywalność z tego powodu że każdy rozdział zaczynasz "od zera".
Przeciętna ale nie słaba - 6,5/10
Właśnie anomalie i sygnały z powierzchni planet to jest clue tej gry - dzięki nim najwięcej się zarabia.
Czym dłużej grałem tym wybierałem taką ścieżkę przez cluster która miała najwięcej anomalii, ground singnal'i oraz shipyard'ów/army depot'ów/omi forge'ów. Jak masz dużo kasy i dobrze wyposażysz swojego battleship'a to walki na hexach są przyjemnością i gładko pokonuje się kolejne etapy na poziomie normal. Lubie gry, które są wyzwaniem a nie tylko łatwizną żeby nie drażnić gracza. Ocena 9 (przez powtarzające się scenariusze spotkań) - na pewno zagram w nią wiele razy.
Podpisuję się pod podsumowaniem
Gra średnia, choć początkowo wydaje się mieć spory potencjał. Rdzeń oparto niestety na FTL, który choć był niezłą grą sam w sobie, to jego formuła zupełnie nie sprawdza się tam, gdzie jest silna warstwa fabularna, jak właśnie w Crying Suns. To powinna być gra z mocnym naciskiem na eksplorację i poznawanie fabuły, a nie rozpaczliwy wyścig z czasem i pomijanie wszystkiego, co gra ma do zaoferowania w imię optymalizacji na zasadzie "jak najszybciej dotrzyj do bossa i go sklep -> napraw się -> ulepsz co się da i wykup dobrą broń i eskadry -> powtarzaj do znudzenia".
Najistotniejsze punkty:
Wciągająca fabuła, niestety zupełnie zaszlachtowana pędzeniem na złamanie karku przed "pościgami". Teoretycznie powinniśmy latać od układu do układu i starać się ogarnąć sytuację po przebudzeniu naszej postaci (co się stało z imperium?), zamiast tego wobec nieustannego braku zasobów zmuszeni jesteśmy praktycznie wszystko omijać, pozbawiając się praktycznie wszystkich smaczków. A choć te nie dorównują tym znanym z np. Stellaris, to po dokładnym przeczesaniu pierwszych paru planet i natrafieniu na ciekawe wydarzenia mimo wszystko boli konieczność porzucenia tego wszystkiego w imię optymalizacji rozgrywki. Gra w zasadzie karze nas za ciekawość i odkrywanie jej sekretów.
Ciekawie zrealizowane bitwy kosmiczne cierpią niestety na dziury logiczne. Teoretycznie mamy do dyspozycji potężny imperialny pancernik w idealnym stanie (na co zwraca uwagę wielu przeciwników oraz innych NPC), tymczasem rozsypujące się okręty złomiarzy są w stanie nakopać nam do dupy przez stosowanie np. dronów kamikaze, przed którymi bardzo ciężko się obronić. Jest to nadużywanie mechanik gry, gdzie zniszczone eskadry odbudowywane są za darmo (choć odzyskują tylko część punktów wytrzymałości) w hangarach okrętowych. Złomiarze dostają bonus do ataku ich eskadr na krótkim dystansie oraz mogą odbudowywać je znacznie szybciej, w praktyce zalewając nas falami samobójców, zdejmujących nasze eskadry na strzała. Jak to się ma do świata, w którym technologia i zasoby są na wagę złota? Kto w takich okolicznościach marnowałby środki na broń kamikaze?
Misje planetarne: kolejny teoretycznie fajny element, bo zrealizowane są naprawdę ciekawie, tylko co z tego, skoro rzadko kiedy trafi się taka, która przypasuje choć trochę jednemu z naszych oficerów? Każdy z nich specjalizuje się w 2-3 sferach (na bodaj 12). Każde z wydarzeń na misji przypisane jest do którejś z tych specjalizacji, a jeśli dowodzący misją oficer takiej specjalizacji nie posiada, to wydarzenie kończy się fiaskiem (ranni i zabici żołnierze, brak pozyskania zasobów). Każda misja wymaga 2-4 takich specjalizacji. Bardzo często (żeby nie rzec: nagminnie) zdarzają się więc sytuacje, gdzie nie mamy odpowiedniego oficera i nawet nie ma co wysyłać ekspedycji, która byłaby w zasadzie samobójcza. Tracimy więc paliwo (które jest niesamowicie cenne) na darmo. Przykra sprawa.
Nieustanny brak zasobów sprawia, że przez całą grę brakuje w zasadzie wszystkiego: żołnierzy, złomu, paliwa. To ostatnie jest szczególnie bolesne, bo twórcy zdecydowali się na idiotyczne rozwiązanie polegające na tym, że paliwo zużywamy nie tylko do podróży między układami, ale też do przelatywania między planetami w ramach układów (gdzie przecież odległości są znacznie niższe, zresztą początkowe rozmowy z NPC dotyczą m.in. tego tematu), jak również ulepszania eskadr. To jest jedna z przyczyn, dla których bardzo szybko olewamy eksplorację i latamy tylko po sklepach, żeby wydać zarobiony na niszczeniu bossów złom. Zmarnowany potencjał!
Anomalie to kolejny fajnie pomyślany, ale fatalnie zrealizowany element. Bardzo często nie mamy wpływu na wynik spotkania, wobec czego zamiast z ostrożną ciekawością starać się je odkrywać, szybko uczymy się omijać je szerokim łukiem.
Mały update: gra bardzo dużo zyskuje po zmianie poziomu trudności na łatwy. Co prawda jest aż za łatwo (idealne byłoby coś pomiędzy łatwym a średnim), ale przynajmniej frustracji dużo mniej i można skupić się na fajnych elementach gry. Spokojnie można dodać do oceny +1 grając na easy mode.