Witam
Jako, że to forum o grach to pogadajmy coś o grach :D
Często twórcy gier dają nam nie lada wyzwanie rozsypując po mapach jakiś znajdziek które każą mniej lub bardziej nam zbierać.
No i właśnie. Czy podejmujecie się tego wyzwania i chodzicie po mapach i ostro szukacie tych przedmiotów? Czy raczej jak nie są potrzebne tzn. nie dają bohaterowi żadnych korzyści (jak np Uncharted, Saints Row) to nie zawracacie sobie nimi głowy. A jak dają nam jakieś lepsze moce lub zwiększają jakieś zdolności (GoW czy InFamous) to staracie się co nieco odnaleźć?
Ja osobiście w grach z otwartym światem lubię usiąść z mapką gdzieś znalezioną w necie i odszukać wszystkie znajdźki bo jest to czasem fajna rozrywka. Co do gier liniowych lub takich, że jak się przejdzie to po ptakach to czasem dopiero za drugim razem zabieram sie za szukanie. Bo zamiast skupiać sie na grze to bardziej skupiam się nad tym żeby nie przegapić szukanego przedmiotu :/
Ja też lubie zbierać. Pamiętam szukałem kokainy w GTA Vice City
A najlepiej wspominam bramki, bilboardy, i superskoki w Burnout Paradise ;)
<---- A najlepiej wspominam bramki, bilboardy, i superskoki w Burnout Paradise ;)
I to uczucie gdy ma się już 399 bramek i za cholerę nie można znaleźć tej ostatniej :P
[edit] W pewnym momencie nawet DJ Atomica wspomina coś że brakuje mu jednej :D
Też lubię zbierać, jeżeli nawet nic z tego nie ma to dla własnej satysfakcji :)
Jeżeli znajdźki coś dają to staram się je zbierać. Natomiast pomysł z tymi które nie przynoszą zupełnie żadnych korzyści jest poroniony. Często zamiast skupić się na grze to gracze np. ostrzeliwani przez milion wrogów szukają akurat znajdziek. No ale lekarstwem na to jest po prostu ich ignorowanie za pierwsztm razem kiedy przechodzimy grę. I ewentualnie potem można pokusić się o ich poszukanie. A z drugiej strony dzięki znajdźkom dokładnie przeczesujemy teren i często znajdujemy ciekawe krajobrazy, sekrety itp - więcej "wyciskamy" z gry
Ostatnio robiłem to w Most Wanted 2012 - właściwie ta sama śpiewka co w Burnoucie, czyli bramki (jednej nie znalazłem, poddałem się :( ), bilboardy, samochody. Tak samo diamenty czy złote kałachy w Far Cry 2.
Generalnie lubię zaliczać grę na 100%, ale też - nie do przesady.
Mnie te wszystkie znajdźki trochę irytują, tak jakby ludzie tworzący grę chcieli sztucznie przedłużać jej czas przejścia. Zbieram je tylko w grach, które mi się na prawdę podobają i chcę je przejść w 100%. W innych się nie męczę i je po prostu olewam.
Zbieranie figurek Vault Boya w Fallout 3, :) nabrało mi smaka niczym robienie fotografi w GTA San Andreas.
Poza tym podoba mi się taki tryb gry (Nazwa i wariant zależy od gry) otóż trzeba zbierać skraby, kto ich ma więcej wygrywa, i tutaj gracze między sobą o nie tłuką kto zginie traci to co zdobył.
Jeśli chodzi o te zdjęcia z SA i diamenty FC2 to korzystacie z poradników gdzie znaleźć te elementy?
Jeśli chodzi o te zdjęcia z SA
Jak z podkowami byla sprawa prawie ze prosta (bo jak dla mnie umieszczanie jednego - w sumie moglbym powiedziec dwoch, ale do drugiego sie udalo helikopterem - w miejscu gdzie mozna doleciec tylko jetpackiem bylo kretynskie), tak tagi byly juz troche trudniejsze, a zdjec ostatecznie nigdy nie zrobilem. Tak samo ostryga ukryta w oceanie spory kawalek od ladu - szukalem wszystkich BEZ PORADNIKA, a i tak jakbym nie zajrzal to bym w zyciu tam nie polecial.
Raczej skupiam się na fabule niż na jakiś znajdźkach, może z racji tego, że nie mam już czasu tyle grać. No ale jeśli już na ekranie zobaczę jakąś znajdźkę np w ACIII na drzewie na końcu ekranu - no to lecę już do niej prosto bo potem drugi raz na 100 % jej nie zgarnę ;)
Jak to coś co mi nic nie daje to nie widzę sensu by to zbierać tylko po to, by wyskoczyła informacja na 3 sekundy "nowe osiągnięcie - poszukiwacz nic nieznaczących punktów". Większość gier jest nudna, nie zamierzam tracić czasu na jakieś <tu cenzura> :)
A nawet jeśli trafi się dobra gra z oceną 8/10 co jest rzadkością, to jeśli istnieje tam możliwość zbierania czegoś co nie da mi nic poza napisem, to nie marnuję czasu na to, bo to nie ma sensu.
Pierwsza i ostatnia gra, w ktorej podczas kampanii dla pojedynczego gracza skupilem sie na zbieractwie, to RAGE. Potrzebowalem wszystkich kart, aby zbudowac najsilniejsza talie. Teraz gram w Alan Wake i podczas gry zbiera sie termosy z kawa oraz kartki z maszynopisu. Nie skupiam sie jednak na tym, by wszystkie zebrac. Jak widze, zbiore... Specjalnie nie szukam. Byl jeszcze Half-Life 2 ze swoim osiagnieciem Lambda Locator. Ale to jakos z biegu automatycznie zaliczylem... Ogolnie uwazam to za ciekawy patent, jednak gra musi mnie naprawde zainteresowac. W przeciwnym razie szkoda czasu...
Zbieractwo, jak to nazwałeś, na ogół w grach mnie raczej irytuje. Jeżeli są to, jak ktoś wcześniej wspomniał, nic nieznaczące przedmioty, to raczej olewam to i nie zbieram ich na siłę, nie szukam ich po prostu. Chyba że gra bardzo mnie zaciekawi i staram się przejść ją w 100% - to tak, staram się szukać "znajdziek". Sprawa się tak miała w np. Vice City (imo najlepsza część GTA) gdzie specjalnie szukałem paczek :)
Jednak zazwyczaj w grach nie szukam i nie zbieram znajdziek, chyba, że akurat przy wykonywaniu misji zauważyłem, to oczywiście wezmę.
Obecnie wszelkie "znajdki" to jest nieporozumienie. Nie dają nic, poza pustymi % w statystykach. Dawniej lubiłem się w szukanie bawić, obecnie coraz mniej.
Z ciekawych wyzwań w szukaniu wspomniam kompletowanie pełnej zbroi daedrycznej w Morrowindzie. To jest najlepsza zbroja w całej grze. Każdą jaskinię odwiedzało się z nadzieją, że może tutaj będzie jej część, a ostatecznie okazywało się, że kirys jest tylko jeden i ma swojego właściciela. To znaczy był i drugi, ale jak się nie wstąpiło do odpowiedniego rodu, to nici ze zbroi.
I właśnie ta niedostępność i elementy porozrzucane po całej grze powodowały, że tak bardzo chciało się mieć całość, a mało kto rzeczywiście ją kompletował. Super sprawa.
Zbieranie artefaktów kultu Tamriel też było fajną zabawą. Była książka, która miała je spisane i można było uzbierać sobie wszystkie. Tak dla siebie, by sobie leżały w chatce.
A najlepsze jest to, że za to nie były żadne procenty czy nagrody, po prostu te artefakty czy zbroje to były przydatne, pożądane rzeczy.
lubie to zbierac, najlepiej ka to cos daje mi przewage wzmacnia mnie, dodaje energii, sily itp.
ale nawet dla samych statystyw aby fajniej wygladaly ;)
np. ostatnio gralem w Shellshock nam 67 i zbieralo sie jakies trofea po zabitych wietnamcach ;)
przeważnie mi się nie chce, chociaż w Dishonored starałem się zbierać jak najwięcej apgrejdów (czakramów chyba) do postaci, ale w sumie chyba nie wszystkie zebrałem
Jak system znajdziek jest dobrze zrobiony i gra jest dobra to aż miło sobie pochodzić pozwiedzać a przy okazji znaleźć jakiś przedmiot. Darksidersa II przechodze na 100 % i jeszcze ani w połowie nie jestem a juz ponad 25 h przegrane
Właśnie przeszedłem InFamous 2 i znalazłem wszystkie odłamki i tajne wiadomości :P
Ja rzadko kiedy szukam jakiś znajdziek W erpegach jest po prostu zbyt męczące i w nich nigdy mi się nie chciało szukać ,ale w grach akcji (GTA,Prototype) czy wyścigówkach (Burnout Paradise) zdarzało się.
Zbieractwo fajna sprawa ale to zależy od gry najwięcej starałem się zbierać w Diablo III chociaż nie ukończyłem jeszcze tej gry.
Zwykle nie zbieram, często jest tego zdecydowanie za dużo. Np. Assassin's Creed to dla mnie wręcz książkowy przykład, jak NIE robić systemu znajdziek. Miliony głupot porozrzucane po mapie. W następnych częściach na szczęście dało się dostać mapę tych gratów oraz był bardziej przydatne (kasa + itemy, coś po zebraniu piórek). Jest mała radość ("o, znalazłem coś!") gdy na coś się natknę, ale nie poluję (wyjątek: AC:Brotherhood, które zrobiłem na 100%).