Dobry, warty uwagi tekst. Nie sądzicie, że jest w nim sporo prawdy?
"Internet jest największym śmietnikiem świata,
bo każdy może do niego wrzucić wszystko, ale mało kto usuwa nieaktualne już informacje, czyli właśnie śmiecie. Często te informacje są nieprawdziwe lub bardzo nieaktualne. Przeważa w Internecie bylejakość, komercja, amatorszczyzna i przemożna chęć tylko zaistnienia. Wartościowe rzeczy/teksty/artykuły/poradniki są zalane całkowicie przez chłam. Kiedyś można było z zaufaniem korzystać z poradników dot. np. nauki programowania, teraz takie poradniki piszą wszyscy np. osoby, które nigdy w życiu nie stworzyły żadnego oprogramowania. To co można przeczytać w rozmaitych poradnikach woła o pomstę do nieba.
Na dodatek wielkie firmy wypatrzyły zyski w owczym pędzie użytkowników Internetu i stworzyły m.in facebooka gdzie można się grupować i masowo tworzyć nicość. Każdego dnia w Internecie przybywa setki tysięcy obszernych notek na blogach, których posiadacze piszą sami o sobie. Kiedyś internet był zbiorem rzeczy wartościowych, teraz internet staje się odbiciem lustrzanym przeciętnego człowieka, które to odbicie nie jest zbyt interesujące. Wszelkiego rodzaju wyszukiwarki nie podają nam treści według wartości, podają nam według ilości kliknięć. Nie jest ważne to co mądre, ważne jest to co popularne.
Nie wyobrażam sobie życia bez Internetu ale nie wyobrażam sobie też dalszego życia z Internetem. Takie giganty jak google nie pomogą nam w oddzieleniu plew od ziarna bo im pasuje taka sytuacja im więcej kliknięć, wyświetleń reklam, wpisów o niczym na blogach tym lepiej, tym więcej kasy.
Co będzie dalej? Agonia? Paraliż? Coś musi się stać, ciekawy jestem co to będzie. "Cenzurowanie" wszystkich stron? Wydawanie licencji na posiadanie strony? Te pomysły wydają się chore, ale może się okazać, że to jedyny ratunek dla Internetu, chociaż tak drastyczny.
Jakby co to ja będę głosował ZA "cenzurowaniem" tego śmietnika.
A teraz drogi użytkowniku Internetu - dłużej już nie będą przeszkadzał, idź w pokoju dalej zdobywać lajki na FB :-)"
Cóż, ja podpisuję się pod tym obiema łapami.
Ja w sumie też, ale widziałbym rozwiązanie w stylu nadawania "certyfikatów" stronom które mają jakieś rzeczywiście wartościowe artykuły - potwierdzenie przez kogoś kto się zna na temacie że ta strona prezentuje poziom i artykuły na niej byłyby moderowane. Wtedy wchodząc na taką stronę wiedziałbyś że informacje są sprawdzone. Oprócz nich egzystowałyby oczywiście różnej maści blogi, gdzie ludzie by pisali głupoty co tylko im do głowy przyjdzie.
Tylko jak zawsze przy takich propozycjach przychodzą na myśl wątpliwości kto miałby to moderować itp., ale taki zamysł myślę że ma sens.
Uważam, że do zalogowania sie do internetu obowiazkowy powinien byc numer pesel, a wszedzie powinno wyswietlac sie imie i nazwisko usera. Internet sporo by zyskał na braku anonimowości.
Bla bla bla, zalew chłamu, bla bla bla, wszyscy są głupi tylko nie Ja, bo Ja piszę mądry artykuł o nicości internetu, bla bla bla.
Pierwsze takie artykuły czytałem 10 lat temu. Rok później mi się znudziły. Wyciąganie tego dzisiaj to już naprawdę siedzenie pod lodem przez ostatnie 15 lat.
Szczególnie zabawne że ludzie tacy piszą o jakichś z dupy wziętych artykułach, promowaniu laicyzmu i tak dalej i tak dalej, a sami zachowują się jakby nie mieli zielonego pojęcia jak internet działa i jakie są jego założenia.
Ten tekst to jakiś bełkot. Wynurzenia śmierdzącego socjalisty, z zapędami totalitarnymi, który chce położyć łapę na jedynym realnie wolnym medium. Taki jest koszt wolności, że większość pisze głupoty - autora tekstu nie wyłączając.
Najbardziej mnie śmieszą lamenty ludzi, którzy nie potrafią oddzielić wartościowych i niewartościowych informacji w Internecie i wydaje im się, że to jest niemożliwe. Skoro przerasta ich takie zadanie, to może lepiej nie siadać przed komputerem, bo jeszcze sobie mogą krzywdę zrobić.
Ja nie widzę problemu, sieć jest odbiciem "starej" rzeczywistości, do tego jest stosunkowo młodym "światem", który stopniowo wciąga coraz więcej ludzi, także i tych z elity. Normalnie można znaleźć zupełnie poronione artykuły/książki i tak samo jest w sieci, to nieprawda, że jest to tylko i wyłącznie śmietnisko.
Internet jest największym śmietnikiem świata,
bo każdy może do niego wrzucić wszystko, ale mało kto usuwa nieaktualne już informacje, czyli właśnie śmiecie. Często te informacje są nieprawdziwe lub bardzo nieaktualne.
Palić stare książki!
Przeważa w Internecie bylejakość, komercja, amatorszczyzna i przemożna chęć tylko zaistnienia.
Jak w telewizji, muzyce i świecie całym.
Wartościowe rzeczy/teksty/artykuły/poradniki są zalane całkowicie przez chłam. Kiedyś można było z zaufaniem korzystać z poradników dot. np. nauki programowania, teraz takie poradniki piszą wszyscy np. osoby, które nigdy w życiu nie stworzyły żadnego oprogramowania. o co można przeczytać w rozmaitych poradnikach woła o pomstę do nieba.
Na czym polega "zalewanie" wartościowych rzeczy przez chłam? Gówno NIGDY nie przebije się nawet na TOP10 stron wyszukiwania. Chyba, że dla konkretnej frazy "programowanie C++ zxc+wlkldac-WCAC-PC-HUWFCUW", dla której nie ma innych wyników. Chyba, że ktoś pompuje dziesiątki tysięcy USD w pozycjonowanie gównianego kursu programowania, tylko kto i po co?
Na dodatek wielkie firmy wypatrzyły zyski w owczym pędzie użytkowników Internetu i stworzyły m.in facebooka gdzie można się grupować i masowo tworzyć nicość. Każdego dnia w Internecie przybywa setki tysięcy obszernych notek na blogach, których posiadacze piszą sami o sobie. Kiedyś internet był zbiorem rzeczy wartościowych, teraz internet staje się odbiciem lustrzanym przeciętnego człowieka, które to odbicie nie jest zbyt interesujące. Wszelkiego rodzaju wyszukiwarki nie podają nam treści według wartości, podają nam według ilości kliknięć. Nie jest ważne to co mądre, ważne jest to co popularne.
Tak, tego brakuje, żeby ktoś decydował ZA MNIE, co jest mądre a co nie. Kiedyś Internet był zbiorem rzeczy wartościowych? Right. Ale to kwestia skali. Kolejne głupie kłamstwa. Całe życie spędziłem w Internecie a jakoś nie trafiam co chwila na durny blog o dupie maryny. Widać nie tylko ilość kliknięć się liczy.
Nie wyobrażam sobie życia bez Internetu ale nie wyobrażam sobie też dalszego życia z Internetem. Takie giganty jak google nie pomogą nam w oddzieleniu plew od ziarna bo im pasuje taka sytuacja im więcej kliknięć, wyświetleń reklam, wpisów o niczym na blogach tym lepiej, tym więcej kasy.
Google = Google właśnie dlatego, że zaoferowali jako pierwsi narzędzie do oddzielania ziarna od plew. Nawet jeśli Google PageRank opiera się tylko na ilości kliknięć (co nie jest prawdą, bo wyszukiwarki od LAT korzystają m.in. z liczby ODWOŁAŃ do danej witryny na innych itd.), to i tak nie ma wała, żeby gówniany kurs programowania miał więcej odwiedzin, niż dobry. To po prostu fizycznie niemożliwe, chyba, że ludzie wchodzą tam w innym celu, np. obejrzenia zdjęcia jakiejś upy, albo pogrania w grę Flash, która jest między akapitami.
Co będzie dalej? Agonia? Paraliż? Coś musi się stać, ciekawy jestem co to będzie. "Cenzurowanie" wszystkich stron? Wydawanie licencji na posiadanie strony? Te pomysły wydają się chore, ale może się okazać, że to jedyny ratunek dla Internetu, chociaż tak drastyczny.
Jakby co to ja będę głosował ZA "cenzurowaniem" tego śmietnika.
Dalej na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści. Internet ma się dobrze jak nigdy dotąd, to, że ktoś jest idiotą i nie umie się nim posługiwać to osobna kwestia.
A teraz drogi użytkowniku Internetu - dłużej już nie będą przeszkadzał, idź w pokoju dalej zdobywać lajki na FB :-)
Z drugiej strony - jeśli ktoś jest idiotą i Internet wykorzystuje w 90% do zdobywania lajków, to nikt nie ma prawa mu tego bronić. Idioci są potrzebni. I liczni. Jak widać po obu stronach barykady.
Cóż, ja podpisuję się pod tym obiema łapami.
Ja też, ale w oczodołach autora.
Captain Obvious to the rescue!
Wypada chyba współczuć autorowi tekstu, że nie potrafi znaleźć czego szuka i błąka się bidny po jakichś blogach.
Co do samego internetu, oczywistym jest że jeśli coś jest dostępne dla mas w sensie mają one realny wpływ na tego kształt, to poziom będzie równał w dół, ot statystyka i krzywa Gaussa, ale w żadnym innym medium odbiorca nie ma takiej wolności wyboru treści które do niego docierają. Autor ma widoczny problem z portalami społecznościowymi, niemniej niech odpowie sobie na pytanie, po jaką cholerę tam zagląda skoro tylko nicość można tam znaleźć, jak mnie coś nie interesuje to tego nie szukam.
To, co jest wartościowe w internecie z reguły jest płatne. Największy problem jest w tym, że nawet płatne treści często okazują się śmieciowe. Co do cenzury internetu, to nie powinno być jej jako takiej, ale przydałyby się jakieś narzędzia pozwalające odfiltrować na własny użytek śmieciowe informacje. W wielu wypadkach wystarczy jednak zdrowy rozsądek - wiadomo, że nie ma np. sensu czytanie komentarzy na onecie czy interii, bo stanowią chłam praktycznie w 100% i nawet jeśli znajdzie się tam coś w miarę sensownego to i tak nie da się tego znaleźć w zalewie szamba.
Pierwszy post zawiera stężenie absurdu w dawce śmiertelnej dla ludzkiego organizmu...
Nie czytam gazet, nie słucham radia, nie oglądam telewizji. Wybrałem internet właśnie dlatego, żeby uciec od natłoku gówna promowanego w tamtych mediach. Teraz, jeśli będę miał ochotę na styczność z chłamem, to przynajmniej sam wybiorę taki chłam, który odpowiada mi, a nie jakiemuś wydawcy, radiostacji czy programowi telewizyjnemu. A rzeczy wartościowe i tak są w internecie łatwiejsze do odnalezienia niż w przypadku pozostałych mediów.