Hej
Wczoraj miałem problem by zasnąć i oprócz przypominania sobie o moich życiowych porażkach miałem też kilka rozkmin.
Czasem zdarza się, że jakiś wykładowca bądź ćwiczeniowiec po rozpoczęciu zajęć zamyka salę na klucz by nikt już nie wlazł. I tak się zastanawiam czy nie stwarza tym sposobem zagrożenia bo zamyka wyjście ewakuacyjne? No a jak by się palić zaczęło i wykładowca leżał by gdzieś w płomieniach to jak mamy uciekać z sali? Drzwi można wyważyć, a co jak antywłamaniowe bo sala komputerowa?
Pytam z czystej ciekawości, nikogo z profesorów nie zamierzam podkablowywać, chociaż nawet nie miałbym okazji bo nikt tak nie robi :)
Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie :)
może akurat w czasie pożaru ogień będzie na tyle duży że przepali zamki
Czasem zdarza się, że jakiś wykładowca bądź ćwiczeniowiec po rozpoczęciu zajęć zamyka salę na klucz by nikt już nie wlazł[..]chociaż nawet nie miałbym okazji bo nikt tak nie robi :)
Już znasz odpowiedź. Nikt tak nie robi, bo nie jest to zgodne z przepisami bezpieczeństwa. A jak ktoś tak zrobi, to w razie wypadku i problemów związanych z tymi drzwiami, będzie odpowiadał za to przed sądem.
Tylko na jednym egzaminie spotkałem się z czymś takim, ale drzwi były zamknięte na zwykłą zasuwkę, a nie na klucz - każdy w razie niebezpieczeństwa mógłby je otworzyć. Poza tym były zamknięte przez pierwsze 15 minut egzaminu, żeby przekazać spóźnialskim wyraźny komunikat.
U mnie sale byly otwierane od wewnatrz tylko. Zeby sie dostac do srodka potrzebny byl klucz.
Nie wolno zamykać drzwi ewakuacyjnych. Ale to nie jedyny absurd. W bardzo wielu budynkach użyteczności publicznej, drzwi ewakuacyjne są "niewygodne" i zamykane. Widywałem absurdy, gdzie drzwi ewakuacyjne były ryglowane, zastawiane, i z kartką: klucz do drzwi u pani Basi na piętrze 4.
Albo na pewnym wydziale, była szafka zamknięta z szybką bezpieczeństwa, a tam 20 różnych kluczy. W razie pożaru... sam pan kombinuj który dobry.
Świadomość zagrożeń pożarowych w naszym kraju jest absolutnie minimalna. Ludzie stale żyją w tym infantylnym przekonaniu, że jeżeli pożaru nie było od 10 lat, to znaczy, że nigdy się nie wydarzy. A jak już się wydarzy, to szok, niedowierzanie jak się to mogło stać..... i przez następny rok w mediach będą tropić każdy najmniejszy pożar w kraju. A świadomość dalej pozostanie taka jaka była.