Wszechświat
ostatnio na innym forum znalazlem bardzo ciekawy wpis dotyczacy wszechswiata/kosmosu/innych cywilizacji i ich rozwoju itd. artykul jest dlugi ale bardzo fajnie i szybko sie to czyta - mnie osobiscie sklonil do refleksji nad nasza (ludzi) przyszloscia. jak myslicie - w jakim stopniu ludzkosc rozwinie sie technologicznie w ciagu najblizszych 100, tysiaca czy 50 tysiecy lat? ponizej wklejam artykul o ktorym wspominalem -->
Skala Kardaszewa – klasyfikacja zaawansowania technicznego (hipotetycznych) pozaziemskich cywilizacji, zaproponowana przez rosyjskiego astronoma Nikołaja Kardaszewa w 1964 r. i później rozwinięta przez innych. Jako kryterium klasyfikacji Kardaszew przyjął podstawowe źródło energii wykorzystywane przez daną cywilizację.
* Typ 0 – głównym reprezentantem tego typu jest właśnie nasza cywilizacja. Ten typ rozpoczyna się od powstania inteligencji (czyli w naszym przypadku od pojawienia się homo sapiens; wcześniej w ogóle nie ma miana cywilizacji). Głównymi warunkami na "awans" do kolejnego typu jest wynalezienie choćby napędu międzygwiezdnego oraz umiejętność wykorzystywania większości energii swojej planety.
poziomy główne
* Typ I – cywilizacja zdolna do wykorzystania większości lub nawet całości energii dostępnej na swojej planecie. Taka cywilizacja prawdopodobnie włada swoją planetą (np. powstrzymuje trzęsienia ziemi, huragany, kontroluje i wykorzystuje reakcję termojądrową, zakończyła też badanie swojego macierzystego układu planetarnego, zaczęła budowę pierścienia Nivena, który jest zalążkiem sfery Dysona, udało się jej także stworzyć już superkomputer Matrioszka, sondy von Neumanna, a może i także bojowe stacje kosmiczne zdolne niszczyć całe planety, zdolna jest do utworzenia technologicznej osobliwości. Według niektórych naukowców (np. Michio Kaku) ludzkość osiągnie ten poziom cywilizacyjny w 2100 roku. (pojęcia wyjaśnione poniżej)
* Typ II – cywilizacja zdolna do wykorzystania całej energii swojej gwiazdy. Taka cywilizacja prawdopodobnie kontroluje bezpośrednio swoje słońce (nie jest już tylko biernym "oglądaczem" gwiazdy), pobiera surowce ze wszystkich planet, księżyców i innych obiektów ze swojego układu planetarnego. Posiada już sferę Dysona, rozpoczyna kolonizację najbliższych gwiazd. Według fizyka Michio Kaku cywilizacja ludzka osiągnie ten poziom w 2800 roku. Zjednoczona Federacja Planet z filmów Star Trek oraz Imperium z gry bitewnej Warhammer 40.000 są właśnie na etapie drugim.
* Typ III – cywilizacja zdolna do wykorzystania całej energii dostępnej w swojej galaktyce. Taka cywilizacja prawdopodobnie włada nad całą galaktyką, energię czerpie z milionów gwiazd, a także np. gwiazd neutronowych i czarnych dziur. Michio Kaku uważa, że cywilizacja ludzka osiągnie ten etap za ok. 10.000 lat
Poziomy hipotetyczne
Kolejne stopnie zostały zaproponowane przez amerykańskiego pisarza SF Isaaka Asimova.
* Typ IV – cywilizacja zdolna do wykorzystania energii dostępnej w swojej supergromadzie. Taka cywilizacja teoretycznie włada całą supergromadą galaktyk, energię czerpie z tysięcy galaktyk. Zdaniem Michio Kaku cywilizacja Q z serialu Star Trek reprezentuje typ IV.
* Typ V – cywilizacja zdolna do wykorzystania energii z całego dostępnego Wszechświata.
Przyjmując istnienie wieloświatów możemy wyróżnić dodatkowe poziomy:
* Typ VI – cywilizacja zdolna do wykorzystania energii z wielu wszechświatów. Cywilizacja może zmieniać prawa fizyczne wszechświatów równoległych, a także przemieszczać się między nimi (np. uciec z zapadającego się wszechświata).
* Typ VII – cywilizacja określana jako "boska", zdolna do kreacji jednego lub więcej wszechświatów. Ilość otrzymywanej energii jest nieskończona, uzależniona tylko od ilości i rozmiarów stwarzanych wszechświatów. Cywilizację można uznać za "wieczną", nawet jeśli energia tworzonego nowego wszechświata pochłonie całkowitą energię istniejącego.
Obecny status cywilizacji na Ziemi
Według wzoru zaproponowanego przez amerykańskiego astronoma Carla Sagana, ludzka cywilizacja jest na etapie 0,72 (jest to wartość w skali logarytmicznej), gdyż wykorzystujemy 0,16% całkowitej energii, jaka jest dostępna na Ziemi. Zatem cywilizacja ludzka nie osiągnęła nawet kategorii pierwszej.
Michio Kaku określa ludzką cywilizację jako typ zerowy, który wprawdzie zaczął wykorzystywać zasoby swojej planety, ale nie potrafi ich kontrolować.
Pierścień Nivena – fikcyjna megastruktura będąca miejscem akcji książki fantastyczno-naukowej Pierścień (ang. Ringworld) Larry'ego Nivena. Ma kształt pierścienia szerokości około 1,6 miliona kilometrów i średnicy około trzystu milionów kilometrów (odpowiada rozmiarem orbicie Ziemi). Obraca się ze stałą prędkością, dla wywołania sztucznego przyciągania dzięki sile odśrodkowej. Jego wewnętrzna powierzchnia jest przystosowana do życia i odpowiada około trzem milionom powierzchni Ziemi. Na krawędziach atmosfera jest utrzymywana przez ściany o wysokości półtora tysiąca kilometrów. Pierścień można traktować jako obracający się wycinek sfery Dysona. Sam Niven określił go jako "pośredni krok między planetą a sferą Dysona". W książce sugerowane jest, że do jego budowy wykorzystano materiał ze wszystkich planet znajdujących się w układzie (faktycznie wymagało to mniej więcej 20 mas Jowisza, a więc więcej niż znajduje się w Układzie Słonecznym).
Podobne konstrukcje występują również w innych dziełach SF, między innymi w książkach z serii Kultura Iana Banksa i w grze komputerowej Halo.
Sposób wytworzenia takiego pierścienia nie jest w książce opisany. W szczególności energia potrzebna do umieszczenia takiej masy na właściwej orbicie i wprawienia jej w ruch obrotowy (dla wytworzenia przyciągania równego ziemskiemu pierścień obraca się z prędkością ok. 1200 km/s) odpowiada energii emitowanej przez Słońce przez kilkaset lat. Aby nie rozerwać się pod wpływem siły odśrodkowej, pierścień musi mieć wytrzymałość na rozciąganie większą o wiele rzędów wielkości niż jakikolwiek materiał znany ludzkości. Pierścień wymaga dodatkowo aktywnej stabilizacji, ponieważ jego środek masy nie porusza się (a więc nie znajduje się na żadnej orbicie).
Sfera Dysona – hipotetyczna megastruktura opisana po raz pierwszy w 1959 roku przez amerykańskiego fizyka i futurystę Freemana Dysona w prestiżowym czasopiśmie naukowym Science, w artykule zatytułowanym "Search for Artificial Stellar Sources of Infra-Red Radiation". Wg założeń autora, odpowiednio zaawansowana cywilizacja (raczej od drugiego stopnia rozwoju w skali Kardaszewa), byłaby zdolna do wybudowania ogromnej konstrukcji, która całkowicie otaczałaby gwiazdę, umożliwiając wykorzystanie prawie całej energii wypromieniowywanej przez gwiazdę na użytek cywilizacji. Najczęściej przedstawianym wariantem jest pełna sfera o grubości ścian około 3 metrów i średnicy przekraczającej średnicę orbity Wenus. Sam Dyson w odpowiedzi na liczne listy dotyczące oryginalnej pracy stwierdził, że jego koncepcja została źle zrozumiana i rozważał on raczej "rój" mniejszych ciał, poruszających się po niezależnych (choć bliskich) orbitach.
Istotną wadą konstrukcyjną kompletnej sfery jest fakt, że taka konstrukcja nie jest grawitacyjnie stabilna. Wypadkowa siła przyciągania między sferą a jakimkolwiek obiektem wewnątrz – w tym gwiazdą – jest równa zero. Wynika stąd, że bez aktywnego wspomagania gwiazda może łatwo zdryfować i zderzyć się z powierzchnią sfery, wywołując katastrofalne skutki. Inny problem stanowi wymagana wytrzymałość materiału. Ponieważ promieniowanie elektromagnetyczne gwiazdy w zakresie widzialnego spektrum byłoby całkowicie blokowane przez konstrukcję, Dyson zaproponował, aby w poszukiwaniu pozaziemskich cywilizacji, astronomowie koncentrowali się na wykrywaniu silnych źródeł promieniowania podczerwonego, wytwarzanego przez nagrzane ściany sfery.
Poszukiwanie zaproponowanej przez Dysona nadwyżki podczerwieni w widmie gwiazd zostało włączone do programu obserwacji zarówno przez projekt SETI, jak i naukowców z Fermilabu.
Mózg matrioszka – hipotetyczny komputer o gigantycznych możliwościach obliczeniowych, zbudowany z wykorzystaniem sfery Dysona. Konsumowałby on całą energię emitowaną przez gwiazdę do wykonywania obliczeń. Składałby się z wielu koncentrycznych sfer Dysona, każdej zbudowanej z nanotechnologicznych komputerów, zasilanych przepływem energii od gwiazdy w przestrzeń kosmiczną. Każda sfera byłaby przystosowana do pracy w innej temperaturze, pochłaniając światło emitowane przez bardziej wewnętrzną sferę i emitując je po wykorzystaniu na zewnątrz, w postaci fotonów o niższej energii. Sfery w samym centrum pracowałyby w temperaturze bliskiej temperatury gwiazdy, natomiast najbardziej zewnętrzne w temperaturze bliskiej temperaturze promieniowania tła.
Konkretny mechanizm działania takiego komputera jest obecnie przedmiotem spekulacji, ale sam pomysł jest całkowicie zgodny z wszystkimi znanymi nam prawami fizyki. Jego konstrukcja wymagałaby prawdopodobnie rozmontowania wszystkich planet w układzie i wykorzystania ich materiału jako budulca.
Możliwości wykorzystania takiej mocy obliczeniowej są trudne do wyobrażenia. Wymyślonymi dotychczas zastosowaniami mógłby być uploading umysłów wszystkich ludzi i symulacja idealnego środowiska wirtualnego bądź tworzenie i symulowanie rozwoju całych eksperymentalnych cywilizacji.
Nazwa pomysłu nawiązuje do lalek matrioszek.
Według futurologa i transhumanisty Raymonda Kurzweila ludzkiej cywilizacji dzięki technologicznej osobliwości uda się zbudować komputer matrioszkę w 2100 roku, osiągając tym samym poziom 2 na skali zaawansowania cywilizacyjnego.
Sonda von Neumanna – hipotetyczne urządzenie zdolne do podróży międzygwiezdnych i zbudowania własnej kopii z podstawowych surowców. Pomysł takiego urządzenia opiera się na pracach amerykańskiego fizyka i matematyka węgierskiego pochodzenia, Johna von Neumanna. Von Neumann badał naukowe podstawy projektowania urządzeń mogących konstruować własne kopie, tzw. samoreplikuących. Choć sam nigdy nie łączył tych idei z eksploracją kosmosu, te dwa pomysły zostały później skojarzone.
Teoretycznie, samoreplikująca sonda mogłaby zostać wysłana do sąsiedniego układu gwiezdnego, gdzie korzystając z surowców naturalnych (np. wydobytych z planetoid) zbudowałaby swoje kopie. Następnie kopie zostałyby wysłane do kolejnych systemów, powtarzając cały proces i powielając się w tempie wykładniczym. Każda sonda po zbudowaniu kopii mogłaby przystąpić do wykonywania wyznaczonego zadania, np. eksploracji systemu i przekazania wyników na Ziemię.
Policzono że jeśli sondy te osiągałyby prędkość przelotową równą 10% prędkości światła (co wydaje się możliwe przy zastosowaniu napędu jądrowego), mogłyby dotrzeć do wszystkich gwiazd w Drodze Mlecznej w ciągu pół miliona lat. Ma to szczególne znaczenie przy rozważaniu paradoksu Fermiego, ponieważ jak dotąd nie wykryliśmy żadnych obcych urządzeń takiego typu. Sugeruje to, że w ciągu kilku miliardów lat istnienia naszej galaktyki żadna cywilizacja niczego takiego nie stworzyła.
Sondy von Neumana mogłyby poza badaniami wykonywać wiele innych zadań. Najpopularniejsze pomysły to:
Sonda Bracewella
Gdyby sonda natrafiła na ślady obcej inteligencji, mogłaby próbować nawiązać z nią kontakt. W takiej sytuacji przydatne byłoby wyposażenie sondy w zaawansowaną sztuczną inteligencję oraz możliwie dużą wiedzę na temat ludzkiej cywilizacji i kultury. Pozwoliłoby to sondzie przeprowadzać pełną interakcję z obcymi na miejscu, niezależnie od tego jak daleko byłoby to od Ziemi. Paul Davies zasugerował możliwość istnienia obcych sond takiego typu w naszym układzie, np. na Księżycu.
Sonda Berserk
Szczególnie nieprzyjemną wizją jest wariant sondy nazywany "Berserk", który zamiast badać, byłby zaprogramowany do wyszukiwania i niszczenia wszelkich form życia które napotka. Ten wariant prawdopodobnie nie ograniczałby się do wysyłania jednej kopii do każdego systemu, ale powielałby się w dużej liczbie i tworzył roje. Sondy takie mogłyby być tworzone przez szczególnie ksenofobiczne cywilizacje, bądź powstawać w wyniku jakichś błędów lub "mutacji" w bardziej pokojowych sondach.
Nazwa "Berserk" pochodzi z serii książek SF Freda Saberhagena, w której ludzkość prowadzi wojnę z maszynami tego typu.
Sondy kolonizacyjne
Kolejnym wariantem jest zastosowanie sond do rozsiewania życia po galaktyce. Sonda taka przechowywałaby w jakiejś postaci zalążki życia z macierzystej planety, potencjalnie również gatunku który ją stworzył. Po znalezieniu planety mającej odpowiednie warunki (lub nadającej się do terraformowania), próbowałaby stworzyć na niej odpowiednią biosferę – ożywiając przechowywane embriony lub nawet "konstruując" za pomocą nanotechnologii organizmy według instrukcji zapisanych w pamięci.
Mogłoby to służyć terraformowaniu i przygotowaniu miejsca pod przyszłą kolonizację, bądź nawet samej kolonizacji – jeśli sonda przechowywałaby wiedzę i kulturę swoich twórców oraz potrafiłaby wychować i wyedukować ich nowe pokolenie. Nie jest jednak jasne czy cywilizacja dysponująca taką technologią potrzebowałaby w ogóle kolonizować planety.
Paradoks Fermiego – wyraźna sprzeczność pomiędzy wysokimi oszacowaniami prawdopodobieństwa istnienia pozaziemskich cywilizacji i brakiem jakichkolwiek obserwowalnych śladów ich istnienia.
Wiek Wszechświata i liczba zawartych w nim gwiazd sugerują, że życie pozaziemskie powinno być czymś powszechnym. Pierwsze zwrócenie na to uwagi przypisuje się fizykowi nobliście Enrico Fermiemu przez zadanie w 1950 roku słynnego pytania: "Gdzie Oni są?". Fermi zapytał, dlaczego, jeśli w Drodze Mlecznej istnieje wiele zaawansowanych pozaziemskich cywilizacji, nie znaleźliśmy dotąd żadnych ich śladów w postaci sond, statków kosmicznych albo transmisji radiowych. Sam cytat "Gdzie Oni są?" jest prawdopodobnie apokryficzny, ale Fermiemu przypisuje się pierwsze sformułowanie tego problemu w sposób prosty i klarowny.
Do tej pory podjęto wiele prób rozwiązania tego paradoksu, przez znalezienie dowodów istnienia takich cywilizacji lub wyjaśnienie, dlaczego nie możemy takich dowodów znaleźć. Powiązane z nim pytania próbowano rozstrzygać na obszarze różnorakich dziedzin: astronomii, biologii, ekologii, a nawet filozofii. Obecnie prace w tym kierunku zalicza się do osobnej dziedziny: astrobiologii, poświęconej badaniu życia poza Ziemią.
Paradoks Fermiego definiuje się w następujący sposób:
Wielkość i wiek Wszechświata sugerują, że powinno istnieć wiele zaawansowanych technicznie pozaziemskich cywilizacji. Jednak takiemu rozumowaniu przeczy brak obserwacyjnych dowodów ich istnienia. Zatem albo początkowe założenia są nieprawidłowe i zaawansowane technicznie życie jest znacznie rzadsze niż się sądzi, albo metody obserwacji są niekompletne i ludzkość jeszcze ich nie wykryła, albo metody są błędne i cywilizacja ludzka poszukuje niewłaściwych śladów.
Wstępne założenie ("argument skali") wynika z samych rozważanych tu liczb: w Drodze Mlecznej jest około 250 miliardów (2,5 × 10_11) gwiazd, a w obserwowalnym Wszechświecie około 70 tryliardów (7 × 10_22). Nawet jeśli inteligentne życie pojawia się na znikomym procencie planet, wciąż powinno istnieć mnóstwo cywilizacji nawet w samej Drodze Mlecznej (patrz równanie Drake'a). Rozumowanie to opiera się na zasadzie kopernikańskiej, mówiącej że Ziemia nie jest szczególnie wyróżnionym miejscem we Wszechświecie, a jedynie typową planetą, podlegającą tym samym prawom, efektom i prawdopodobieństwu co inne.
Drugą podstawą paradoksu jest założenie zdolności inteligentnego życia do przetrwania i rozprzestrzeniania się na nowe obszary. Wydaje się prawdopodobne, że zaawansowane cywilizacje szukałyby nowych zasobów i kolonizowały z czasem coraz większe obszary galaktyki. Ponieważ nie znaleźliśmy żadnych śladów takiej kolonizacji Ziemi ani Układu Słonecznego w ciągu kilku miliardów lat jego istnienia, wynika stąd, że albo inteligentne życie jest bardzo rzadkie, albo powyższe opinie o zachowaniu się inteligentnych istot są błędne.
Powstało kilka oszacowań tempa, w jakim cywilizacja zaczynająca z jednej planety mogłaby rozprzestrzenić się na całą galaktykę. Przykładowo, wyobraźmy sobie, że jakaś cywilizacja opanowała technologię podróży międzygwiezdnych z prędkością równą 1% prędkości światła, a każda nowo założona przez nią kolonia jest w stanie raz na 500 lat wysłać pojazd kolonizacyjny do kolejnego układu. W ciągu pierwszych kilkudziesięciu tysięcy lat cywilizacja taka skolonizuje wszystkie dostępne układy w promieniu setek lat świetlnych i utworzy "front kolonizacyjny", przemieszczający się przez galaktykę z prędkością około 1% prędkości światła. Dotarcie do wszystkich gwiazd w Drodze Mlecznej zajmie jej co najwyżej 10 milionów lat. Szacując, nawet bardziej zgrubnie, na 50 milionów lat, wciąż dostaniemy bardzo krótki okres w skali kosmologicznej. Nawet jeśli sama kolonizacja jest niepraktyczna bądź nieprzydatna obcym cywilizacjom, eksploracja na dużą skalę wciąż byłaby możliwa i mogłaby zostawić widoczne ślady.
Najprostszym sposobem rozwiązania paradoksu Fermiego byłoby znalezienie dowodów istnienia pozaziemskich cywilizacji. Działania w tym kierunku podejmowane są ciągle, mniej więcej od 1960 roku. Ponieważ jak na razie ludzka cywilizacja nie dysponuje możliwością podróży międzygwiezdnych, z konieczności ograniczeni jesteśmy do uważnej analizy tego, co jesteśmy w stanie zaobserwować z Ziemi. Oznacza to, że możemy odkryć jedynie cywilizacje, które zmieniają swoje środowisko w stopniu na tyle wyraźnym, żeby dało się to zaobserwować z dużych odległości, bądź takie, które wywołują łatwo wykrywalne zjawiska (jak np. emisje radiowe), czy też celowo próbują się z nami skontaktować. W szczególności praktycznie wyklucza to możliwość wykrycia w najbliższym czasie jakiejkolwiek nietechnicznej cywilizacji poza Układem Słonecznym (choć wewnątrz Układu mamy szansę znaleźć pozaziemskie mikroorganizmy).
Jednym z problemów przy tych obserwacjach jest unikanie nadmiernie antropomorficznego punktu widzenia. Poszukiwania dowodów skupiają się na efektach działalności, którą ludzie podejmują lub prawdopodobnie podejmowaliby posiadając bardziej zaawansowaną technologię. Inteligentni obcy mogą teoretycznie unikać tych "oczekiwanych" działań, bądź podejmować działania zupełnie nieznane człowiekowi.
Technologia radiowa i umiejętność konstruowania radioteleskopów jest uważana za naturalną dla pewnego stopnia zaawansowania cywilizacji, a jednocześnie generuje efekty, które mogą być wykryte z dużej odległości. Przykładowo uważna obserwacja Układu Słonecznego ujawniłaby niezwykłą aktywność radiową jak na gwiazdę typu G2, pochodzącą od ziemskiej telewizji i telekomunikacji. Przy braku naturalnych przyczyn, obcy obserwator mógłby wywnioskować istnienie ziemskiej cywilizacji.
Analogicznie uważne analizowanie emisji radiowych z kosmosu i poszukiwanie nienaturalnych sygnałów mogłoby doprowadzić do wykrycia istnienia obcych. Odebrane sygnały mogłyby być albo "przypadkowymi" emisjami, albo zamierzonymi próbami komunikacji (takimi jak wiadomość Arecibo). Odpowiednie nasłuchy trwają od kilkudziesięciu lat, głównie pod egidą organizacji SETI. Do tej pory nie wykryto żadnej niepodważalnie sztucznej emisji, choć pewna ilość pojedynczych sygnałów ma szanse być takimi (np. "Sygnał Wow!" odebrany w 1977 roku). Obserwacje SETI z konieczności ograniczają się jednak do pewnej szczególnej klasy sygnałów, i znaczna większość emisji radiowych może pozostawać niezauważona.
Rozwój technologii w ostatnich latach spowodował pojawienie się nowej dziedziny badań astronomicznych, zajmującej się wykrywaniem i klasyfikacją planet pozasłonecznych. Bezpośrednia obserwacja takich planet mogłaby doprowadzić do wykrycia w widmie absorpcyjnym ich atmosfer śladów związków sugerujących życie: chlorofilu, jednoczesnego występowania tlenu i metanu, lub gazów przemysłowych, takich jak freon. Precyzyjne obserwacje powierzchni planety mogłyby dostarczyć bezpośrednich dowodów istnienia cywilizacji (jak na zdjęciu po prawej).
Planety pozasłoneczne rzadko są obserwowane bezpośrednio (pierwsza taka obserwacja udała się w roku 2005). Ich istnienie zwykle wykrywa się pośrednio, badając wpływ tych planet na zachowanie macierzystej gwiazdy. Da się w ten sposób wyznaczyć wielkość i orbitę planety, co w połączeniu ze znajomością typu gwiazdy pozwala na zgrubne oszacowanie warunków panujących na powierzchni.
Współczesne metody poszukiwania pozasłonecznych układów planetarnych silnie preferują duże planety krążące po ciasnych orbitach, tzw. gorące jowisze. Wykrywanie planet wielkości Ziemi i krążących na podobnej orbicie jest znacznie trudniejsze. Pierwszą pozasłoneczną planetą mogącą przypominać Ziemię jest odkryta w 2007 roku Gliese 581 c. Obecnie znamy ponad 500 planet pozasłonecznych
Oni nie istnieją...
Najprostszym wyjaśnieniem jest założenie, że ludzkość rzeczywiście jest jedyną cywilizacją w Drodze Mlecznej. Oto kilka teorii, dlaczego tak może być:
... i nigdy nie istnieli
Zwolennicy braku innego życia w galaktyce pokazują, że warunki potrzebne do powstania życia i jego ewolucji są bardzo rzadkie albo nawet unikalne dla Ziemi (zobacz hipoteza jedynej Ziemi). Nawet jeśli warunki takie już wystąpią, nie jesteśmy w stanie oszacować, ile czasu może średnio zajmować powstanie życia – Ziemia z kilkuset milionami lat może pod tym względem być wyjątkowo szczęśliwym przypadkiem. Wreszcie sam fakt, że w ciągu kilku miliardów lat istnienia życia tylko jeden gatunek na Ziemi zbudował cywilizację, sugeruje że wejście na ten poziom jest również niezwykle rzadkim zjawiskiem. Powstanie inteligencji może być wyłącznie ewolucyjnym przypadkiem, wynikającym z patologicznej selekcji płciowej.
... ponieważ sama natura niszczy złożone życie
Osobną możliwością jest powszechność zjawisk, które niszczą każde złożone życie, zanim osiągnie ono wystarczająco zaawansowany poziom. Zdarzenia, takie jak zlodowacenia, uderzenia gigantycznych meteorytów, bliskie supernowe i rozbłyski gamma, mogą regularnie sterylizować regiony, gdzie się ono pojawia.
... ponieważ inteligentne życie doprowadza do własnej zagłady
Cywilizacje technologiczne mogą niezmiennie niszczyć same siebie przed lub niedługo po osiągnięciu poziomu komunikacji radiowej i lotów kosmicznych. Znane nam możliwości takiej zagłady to wojna jądrowa, zamierzone lub przypadkowe uwolnienie broni biologicznej lub nanotechnologicznej, katastrofalne przeludnienie i zanieczyszczenie środowiska lub brak podstawowego surowca energetycznego.
Z punktu widzenia ewolucji, samozniszczenie może być paradoksalnym rezultatem sukcesu ewolucyjnego. Ewolucja ludzkich instynktów w warunkach rywalizacji o ograniczone zasoby promowała zachowania agresywne, konsumpcyjne i nastawione na reprodukcję. Wydaje się prawdopodobne, że pozaziemskie życie mogło podlegać analogicznej presji, tym samym stając się podatne na takie same zagrożenia jak ludzkość. W szczególności wydaje się, że ewentualni inteligentni obcy najprawdopodobniej są drapieżnikami, podobnie jak Homo sapiens.
... ponieważ inteligentne życie niszczy konkurencję
Kolejną przyczyną może być fakt, że cywilizacja na pewnym poziomie rozwoju technologii stara się niszczyć wszystkie inne cywilizacje. Idea czegoś lub kogoś niszczącego życie we wszechświecie jest często wykorzystywana w fantastyce naukowej. Głównym motywem takiego działania mogłoby być postrzeganie ekspansywnych cywilizacji jako konkurencji zagrażającej własnemu gatunkowi.
Eksterminacja wszelkich cywilizacji nie jest całkowicie nierealnym zadaniem. Samoreplikujące sondy nie muszą być ograniczone do eksploracji i komunikacji, ale mogą również działać agresywnie (patrz Sonda Berserk). Nawet gdy cywilizacja, która je stworzyła, przestanie kiedyś istnieć, sondy te mogą niszczyć nowe cywilizacje jeszcze długo w przyszłości.
Choć sama idea jest logicznie spójna, nie może służyć jako rozwiązanie paradoksu Fermiego. Jeśli nowe cywilizacje są niszczone, to dlaczego my jeszcze istniejemy? Jedną z możliwych odpowiedzi jest stwierdzenie, że jesteśmy jeszcze na zbyt niskim poziomie rozwoju, żeby zwrócić uwagę.
Warto tutaj zauważyć, że drapieżniki nie zawsze kryją się przed swoimi ofiarami. Często wykonują działania mające przyciągnąć uwagę planowanej ofiary.
... ponieważ bogowie stworzyli wyłącznie ludzi
Przekonanie, że bogowie stworzyli ludzkość jako jedyne życie we wszechświecie, było do niedawna najbardziej rozpowszechnione. Choć nie odpowiada to dokładnie hipotezie jedynej Ziemi, podobnie jak ona jest wariantem silnej zasady antropicznej: wszechświat jest taki, jaki jest, gdyż jego celem jest istnienie ludzkości.
Doktryny tradycji judeochrześcijańskiej traktują człowieka jako unikalne stworzenia na świecie, ale nie wypowiadają się jednoznacznie na temat istnienia życia pozaziemskiego.
Oni istnieją ...
Być może zaawansowane pozaziemskie cywilizacje istnieją, ale ludzie nie mogą się z nimi skomunikować. Wymyślono kilka przyczyn mogących to wyjaśniać:
...ale komunikacja z nimi jest niemożliwa...
...ponieważ cywilizacje są rozrzucone zbyt rzadko
Możliwe, że obcy istnieją, ale są zbyt daleko od nas, żebyśmy byli w stanie z nimi porozmawiać. Jeśli dwie cywilizacje są w odległości kilku tysięcy lat świetlnych, najprawdopodobniej nie jest możliwe nawiązanie żadnej sensownej komunikacji. Iosif Szkłowski minimalną odległość między dwoma cywilizacjami szacował na 300 parseków. Problem ten można jedynie częściowo obejść przy pomocy sond Bracewella, w ten sposób, że przynajmniej jedna strona ma szansę na "prawdziwy" kontakt.
Wariantem tej hipotezy jest tzw. boska kwarantanna, sugerująca, że różne formy życia zostały celowo stworzone daleko od siebie, tak aby uniemożliwić im kontakt i ewentualne zniszczenie się nawzajem.
...ponieważ cywilizacje istnieją za krótko
Analizując czas, przez jaki istnieje lub będzie istniała nasza cywilizacja, możemy dojść do wniosku, że każdorazowe "pięć minut", przypadające na cywilizację zdolną do kontaktu, jest za krótkie. Zaawansowane cywilizacje mogą się pojawiać i znikać, poprzedzielane długimi okresami nieistnienia – tak, że szansa jednoczesnego wystąpienia dwóch cywilizacji jest znikoma. Odliczając kilka pierwszych miliardów lat formowania się wszechświata, w pozostałym okresie mogłoby istnieć milion cywilizacji trwających po 10 tys. lat i każda z nich mogłaby istnieć jako jedyna w swoim czasie we Wszechświecie. Być może istniały jakieś cywilizacje przed pojawieniem się człowieka i być może będą istnieć po jego wyginięciu, ale w obecnej chwili jesteśmy jedyną cywilizacją w galaktyce. Istnieje więc co najwyżej możliwość znalezienia archeologicznych dowodów istnienia obcych – np. w postaci sfer Dysona.
...ponieważ cywilizacje jeszcze nie powstały
Szczególnym przypadkiem jest możliwość, że ludzkość jest pierwszą cywilizacją w naszej galaktyce. Większość naukowców odrzuca taką możliwość jako zbyt nieprawdopodobną i antropocentryczną, ale ponieważ jakaś cywilizacja musi być pierwsza, nie jest wykluczone, że my nią jesteśmy.
Pierwszeństwo ludzkości w galaktyce jest motywem przewodnim twórczości Isaaca Asimova. W trylogii Imperium Galaktyczne przedstawia on Galaktykę skolonizowaną przez ludzi do tego stopnia, że zapomniane zostało ich ziemskie pochodzenie. Koniec Wieczności opowiada natomiast alternatywną historię: Ludzkość była pierwszą inteligentną rasą, ale napęd międzygwiezdny został wynaleziony zbyt późno, a Galaktyka została skolonizowana przez inne rasy.
...ponieważ rozprzestrzenienie się poza własny system planetarny jest zbyt kosztowne
Wiele założeń dotyczących możliwości kolonizowania przestrzeni opiera się na idei stosunkowo tanich podróży międzygwiezdnych. Choć znana nam fizyka wyklucza możliwość podróżowania z prędkością nadświetlną (nie wyklucza natomiast wykorzystywania tuneli czasoprzestrzennych), podróżowanie z mniejszymi prędkościami wydaje się wykonalne (zobacz Program Orion). Daje to podstawy do rozważania możliwości istnienia urządzeń rodzaju sond von Neumanna.
Istnieje możliwość, że nie wiemy o jakichś fundamentalnych przeszkodach, które uniemożliwiają taką kolonizację, bądź sprawiają, że jest ona nieopłacalna. Możliwe, że nawet jeśli sama kolonizacja jest możliwa, utrzymywanie spójności cywilizacji ogranicza maksymalny obszar, na jaki cywilizacja może się rozprzestrzenić bez rozpadnięcia się. W takim ujęciu w przestrzeni zasiedlone byłyby tylko "kępki", porozdzielane dużymi niezamieszkanymi obszarami.
...ponieważ ludzie nie szukają jeszcze wystarczająco długo
Sygnały radiowe z kosmosu potrafimy wykrywać od bardzo niedługiego czasu. Pierwszy radioteleskop został wybudowany w 1937 roku. Cała nasza cywilizacja istnieje zaledwie kilka tysięcy lat, co w skali kosmologicznej jest mgnieniem oka. Istnieje więc możliwość, że ludzie nie szukają śladów obcych jeszcze wystarczająco długo, żeby je znaleźć, ani nie istnieją wystarczająco długo, żeby zostać znalezieni.
Milion lat temu nie było na Ziemi żadnej cywilizacji, z którą obcy mogliby się skontaktować. Również badając Ziemię wcześniej, obcy nie znaleźliby żadnych znaków sugerujących, że w najbliższym czasie powstanie tu cywilizacja. W rozległym i długowiecznym Wszechświecie, cywilizacja zdolna do lotów kosmicznych mogłaby zbyt rzadko zwracać uwagę na Ziemię, żeby zauważyć nasze powstanie. Nawet jeśli obcy szczęśliwie znaleźliby się na Ziemi w czasach historycznych, prawdopodobnie do naszych czasów przetrwałyby wyłącznie opowieści o jakichś nadnaturalnych istotach (co mogło zapoczątkować religie, jak np. według teorii Ericha von Dänikena).
...ponieważ Obcy nie zdążyli jeszcze odpowiedzieć
Sztuczne sygnały radiowe są emitowane z powierzchni Ziemi od 1895 roku. Oznacza to, że do tej pory jedynie inteligencje w odległości mniejszej niż 55 lat świetlnych mogłyby zdążyć wykryć te sygnały i wysłać odpowiedź w kierunku Ziemi. Jeśli uwzględnimy dodatkowo, że pierwsze sygnały były bardzo słabe i tłumione przez atmosferę, możemy przesunąć datę pierwszych wykrywalnych z przestrzeni aż do lat pięćdziesiątych XX wieku, co oznacza, że tylko obcy w odległości dwudziestu paru lat świetlnych mogliby do tej pory odpowiedzieć.
...ponieważ ludzie nie słuchają we właściwy sposób
Programy SETI opierają się na pewnych założeniach, ograniczających klasę sygnałów, które mogą odebrać. Przykładowo wszelkie dotychczas przeprowadzane nasłuchy zignorowałyby mocno skompresowane strumienie danych (które bez znajomości algorytmu kompresji byłyby nieodróżnialne od białego szumu). Sygnały mogą być też nadawane na częstotliwościach, które uznano za mało prawdopodobne, albo używając innych metod modulacji, niż oczekujemy. Nawet właściwe sygnały pozostałyby niewykryte, jeśli pochodziłyby spoza niewielkich wycinków nieba, na których skupia się nasłuch.
Największy problem stanowi liczba częstotliwości, które jesteśmy w stanie przesłuchiwać, i dokładność naszych urządzeń odbiorczych. Wyliczono, że używając radioteleskopu takiego jakim dysponuje Obserwatorium Arecibo, sygnał telewizyjny z Ziemi można byłoby odebrać co najwyżej w odległości 0,3 roku świetlnego. Z pewnością wykrycie w ten sposób cywilizacji typu ziemskiego byłoby więc dla nas trudne. Znacznie łatwiej byłoby nam wykryć sygnał ukierunkowany i skupiony w wąskim przedziale częstotliwości – takie sygnały bylibyśmy w stanie odebrać z odległości nawet dziesiątek tysięcy lat świetlnych[20]. Musiałyby jednak zostać wcześniej specjalnie wysłane w naszym kierunku. Część zespołów pracujących w SETI zakłada, że inne cywilizacje wysyłają takie sygnały (jak wysłana przez nas wiadomość Arecibo), aby poinformować o swoim istnieniu.
...ponieważ cywilizacje wysyłają sygnały radiowe tylko przez krótki czas
Bardzo możliwe, że obce cywilizacje wysyłają wykrywalne sygnały radiowe tylko przez krótki czas swojego istnienia, co znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo wykrycia ich w ten sposób. Są dwie główne przyczyny, które mogą do tego doprowadzić: albo rozwój technologiczny sprawia, że radio staje się przestarzałe, albo zużywanie zasobów sprawia, że cywilizacje rezygnują z tego sposobu komunikacji.
Pierwsza możliwość wydaje się dobrze uzasadniona na przykładzie naszego rozwoju. Używanie sygnałów radiowych do komunikacji na duże odległości jest marnotrawstwem energii i zaśmieca niepotrzebnie pasmo. Obecnie odchodzi się od tych rozwiązań na rzecz kabli, światłowodów, komunikacji mikrofalowej i laserowej. Nowe rozwiązania korzystające z radia, takie jak telefony komórkowe i sieci WiFi, używają niskoenergetycznych transmisji o małym zasięgu. Telewizja, korzystająca z silnych sygnałów jest prawdopodobnie najłatwiej wykrywalna z okolicznych gwiazd. Wypieranie jej przez telewizję cyfrową, korzystającą z szerokiego pasma i znacznie słabszej fali nośnej, może spowodować, że w ciągu najbliższych dziesięcioleci zauważalność Ziemi w spektrum radiowym znacznie się zmniejszy. Podobnego rozwoju możemy oczekiwać po innych cywilizacjach. Możliwe też, że zaawansowane cywilizacje całkowicie rezygnują z komunikacji radiowej na rzecz metod, których jeszcze nie znamy.
...ponieważ wszyscy osiągają poziom technologicznej osobliwości
Istnieje możliwość, że wszystkie zaawansowane cywilizacje osiągają poziom technologicznej osobliwości, i stają się postludzkimi (lub postobcymi) cywilizacjami. Teoretycznie może to oznaczać, że żadna dalsza komunikacja z nimi nie jest już możliwa. Inteligencje tego poziomu mogą na przykład przetwarzać większe ilości informacji niż da się przesłać na odległości międzygwiezdne. Możliwe też, że wszelka wiedza ludzkości jest dla nich elementarna. Z tego powodu nie komunikują się oni z nami, tak samo jak ludzie nie komunikują się z mrówkami.
W fantastyce spotyka się nawet bardziej ekstremalne formy postosobliwościowych cywilizacji: istoty, które porzuciły materialne ciała, zamknęły się w gigantycznych wirtualnych środowiskach (jak np. mózg matrioszka) lub w jakiś inny sposób przestały oddziaływać na nasz fizyczny świat.
Podobną wizję przedstawia Jacek Dukaj w swej powieści "Perfekcyjna niedoskonałość".
...ponieważ stosowana przez nas technologia radiowa jest zbyt prymitywna
Zakładając, że istnieją cywilizacje tysiące lub nawet miliony lat bardziej zaawansowane niż my, nie ma powodu, żeby uznawać, że wciąż komunikują się one przy użyciu fal elektromagnetycznych. Możliwe, że jakieś nieznane nam jeszcze zjawiska fizyczne umożliwiają znacznie efektywniejszą komunikację.
Niektóre pomysły zakładają, że obcy komunikowali się już wielokrotnie z ludzkością, ale za pomocą metod, których my nie wykorzystujemy i dlatego nie jesteśmy w stanie rozpoznać ich jako komunikacji. Przykładowo "sygnały" odbierane wyłącznie przez nielicznych ludzi mogą być postrzegane jako raczej objawy chorób psychicznych niż faktycznego kontaktu. Takie zjawiska mogłyby również być odnotowywane w religijnych tekstach (jako objawienia czy odwiedziny aniołów i demonów, przypisywane im cuda oraz nadprzyrodzone, nienaturalne zdolności).
Bazując na hipotezie, że ludzki mózg wykorzystuje w swoim działaniu zjawiska kwantowe (jak sugeruje np. Roger Penrose), można dojść do wniosku, że istnieje możliwość odbierania przez niego sygnałów w sposób nielokalny, przy użyciu kwantowego splątania (patrz również Teleportacja kwantowa oraz Kryptologia kwantowa). Niektórzy spekulują, że niektóre przypadki mistyków, szamanów albo schizofreników są efektem mniej lub bardziej zniekształconej komunikacji. Według naszej wiedzy nie jest możliwe przekazywanie w sposób nielokalny żadnej informacji, ale jakieś oddziaływanie może zachodzić. Być może dla obcych taka nie-komunikacja jest w jakimś sensie wystarczająca. Pozwalałoby to wyjaśnić brak obserwowanych podróży kosmicznych, które w takiej sytuacji byłyby już niepotrzebne.
Teorie te nie są jednak poparte żadnymi argumentami poza naszą niewiedzą i z tego powodu nie są powszechnie akceptowane. Podobny status mają hipotezy sugerujące, że niektóre narkotyki są w rzeczywistości technologią umożliwiającą wprowadzanie umysłów ludzkich w stan pozwalający odebrać przekazywane nam wiadomości.
...ale postanowili się nie komunikować...
Ta wersja jest szczególnie prawdopodobna, jeśli w zasięgu naszego kontaktu jest tylko jedna cywilizacja bądź wszystkie cywilizacje w okolicy podlegają jakiemuś jednemu prawu zabraniającemu kontaktów z Ziemią. Jeśli istnieje dużo różnorodnych cywilizacji, prawdopodobieństwo, że wszystkie podjęłyby równocześnie taką decyzję jest znacznie mniejsze.
...ponieważ Ziemia została specjalnie odizolowana (zobacz więcej: hipoteza Zoo)
Możliwe, że założenie o chęci nawiązania kontaktów jest błędne i zaawansowane cywilizacje nie chcą tego robić nawet, mając odpowiednie środki. Potencjalnym wyjaśnieniem może być hipoteza kosmicznego Zoo: Ziemia jest obserwowana przez zaawansowane cywilizacje, które traktują ją jako "zoo lub dziewiczy teren".
Motywacje takiego działania mogą być etyczne (umożliwienie ludziom naturalnego rozwoju), badawcze lub strategiczne (obcy chcą uniknąć wykrycia i potencjalnego zniszczenia przez inne cywilizacje). Pomysł ten jest wykorzystywany między innymi w świecie Star Trek jako Pierwsza Dyrektywa, zabraniająca kontaktu z cywilizacjami na zbyt niskim poziomie rozwoju. Ta teoria sugeruje, że ludzkość musi osiągnąć jakiś poziom etyczny, technologiczny lub socjologiczny, zanim zostanie z nią nawiązany kontakt (np. w świecie Star Trek oficjalny kontakt cywilizacji zaawansowanych z cywilizacjami bardziej prymitywnymi następuje po stworzeniu przez te ostatnie napędu "nadświetlnego", pozwalającego osiągać prędkości większe niż prędkość światła).
Wariantem tej wersji jest teoria, że ludzkość jest próbną, badawczą cywilizacją stworzoną i/lub kontrolowaną przez inteligentniejsze od ludzi istoty (podobnie jak ludzie hodują różne gatunki zwierząt dla celów badawczych, konsumpcyjnych bądź introdukcji ich na jakiś obszar). Możliwe są różne odmiany tej teorii, jak np. symulacja życia na Ziemi w filmie Matrix.
...ponieważ są zbyt obcy
Jest możliwe, że nie doceniamy zakresu, w jakim obce życie może się różnić od tego na Ziemi. Psychologia obcych może być tak odległa od naszej, że nie wiedzą oni, jak nawiązać z nami kontakt, bądź sama idea nawiązywania kontaktu nie jest dla nich sensowna. Ludzka kultura i środowisko mogą być z punktu widzenia obcych zaściankowe i/lub nie pasujące do ich sposobu myślenia.
Na tym pomyśle oparł Stanisław Lem swoją powieść Solaris.
...ponieważ nie są zainteresowani
Założenie, że zaawansowane cywilizacje dążą do kontaktów, również może być nieprawidłowe. Powody, takie jak religijne tabu, ksenofobia albo zwykły brak zainteresowania, mogą sprawiać, że obcy nie nawiązują kontaktu, nawet jeśli są do niego zdolni.
Wyjaśnienie takie wiązane jest ze słynnym zdaniem Einsteina: "Najlepszym dowodem na istnienie inteligencji pozaziemskiej jest to, że się z nami nie kontaktują".
...ale pozostają dla nas niewidoczni...
Możliwe, że inteligentni obcy nie tylko istnieją, ale są obecni na Ziemi. Nie wykrywamy ich, bo tego nie chcą, nie potrafimy tego zrobić bądź nie chcemy przyjąć do wiadomości ich istnienia.
...ponieważ ukrywają swoją obecność
Nie jest nieracjonalne zakładanie, że życie wystarczająco inteligentne, żeby podróżować na odległości międzygwiezdne, jest też wystarczająco inteligentne, żeby znaleźć sposób na ukrycie się przed naszymi oczami. Daje to możliwość niezauważanej przez nas obecności obcych na Ziemi lub w Układzie Słonecznym. Choć nie wydaje się prawdopodobne, że obcy obserwatorzy mogliby wtopić się w społeczeństwo i pozostawać niewykryci przez długi czas, istnieją z pewnością sposoby monitorowania, których nie potrafilibyśmy wykryć. Przykładowo, rozbudowany system nanotechnologicznych urządzeń może obejmować Ziemię i pozostawać niezauważalny. Nawet znacznie mniej zaawansowane urządzenia znajdujące się na orbicie Ziemi mogą być dla nas nieodróżnialne od zwykłych kamieni i kosmicznych śmieci.
...ponieważ ludzie nie rozumieją lub nie chcą uwierzyć w dowody
Wielu badaczy UFO twierdzi, że społeczeństwa są uprzedzone do wszelkich dowodów obecności obcych na Ziemi i odmawia ich zaakceptowania. Istnieje szereg teorii spiskowych uwzględniających grupy ludzi, którzy zdają sobie sprawę z ich istnienia i z różnych przyczyn nie chcą dopuścić, aby społeczeństwo się o nich dowiedziało. Jest to najczęściej wykorzystywany w kulturze masowej motyw związany z obcymi.
...ponieważ sami ludzie ich ukrywają
Istnieje hipoteza, że sami ludzie ukrywają obecność obcych (tak jak w filmie Faceci w czerni), aby nie spowodować paniki i nie zakłócać działania społeczeństwa (być może jest to słuszna obawa).

.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Skala_Kardaszewa
http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_Fermiego
IMO na wiki wygodniej się czyta, a jest dokładnie to samo.
Już to kiedyś czytałem, faktycznie ciekawe.
Zajebisty artykuł, szkoda, że taki krótki. Mógłby być dłuższy, bo świetnie się go czyta. No i po przeczytaniu o VII typie cywilizacji :O
BTW Zna ktoś jakieś ciekawe książki o wszechświecie, i których temat podobny jest do tego z artykułu?
Nie zdziwiłbym się gdyby nasz wszechświat powstał w jakims megakomputerze obcych i bylibyśmy smismami albo jak kto woli żylibyśmy w matrixie.
Również nie zdziwiłbym się gdyby to wyglądało tak
http://www.youtube.com/watch?v=kL3SGR85ymY
kluha -->
"Zna ktoś jakieś ciekawe książki o wszechświecie, i których temat podobny jest do tego z artykułu?"
Ale chodzi o ksiazki naukowe, czy o ksiazki sf, nawiazujace do wspominanych w artykule pomyslow? Jesli to drugie, to w samym tekscie jest kilka wspomnianych, np "Ringworld" Nivena, o zaawansowanym etapie rozwoju ludzkosci traktuje tez np cykl "Fundacja" Aasimova.
wysiak-> i te i te, ogólnie poruszające tematykę wszechświata, tylko nie związane czysto np. z budową komet czy gwiazd, a bardziej opisujące takie "teorie".
Może trylogia marsjańska Kima Stanleya Robinsona:
Czerwony Mars, Zielony Mars i Błękitny Mars - o kolonizacji Marsa - młody byłem jak to czytałem, więc nie wiem czy dla dojrzałego czytelnika ta pozycja jest wybitna, ale pamiętam, że wtedy mi się podobała.
Dowolną z "czarnej serii" Prószyńskiego. Pisane prostym językiem i w ciekawy sposób. Z co ciekawszych tytułów: wspomniana "Hiperprzestrzeń" M.Kaku, "Błękitna Kropka" C.Sagana, "Boska Cząstka" L.Ledermana
Ezrael -> drogie trochę te ksiązki :D Stać mnie na razie tylko na Hiperprzestrzeń, którą na dniach kupię :D
Fajny artykuł. Podobają mi się odniesienia do różnych uniwersów sf, szczególnie Star Trek. :D
Chyba wykopię dinozaura,ale muszę
Ale niewygodny interfejs...
Ostatnio sporo rozmyślałem na temat rozwoju cywilizacyjnego.
I udało mi się pojąć jej istotę!Sam rozwój też!
Oto moja interpretacja:
Typ 0: To oczywiście my,nasze przeszłe warianty...i niedaleka przyszłość.
Cywilizacja taka potrafi panować nad przepływem materii,zaczyna tworzyć nowe związki chemiczne i w małych ilościach nowe pierwiastki,oraz korzysta z ich właściwości.Bardzo szybko ulegają emocjom i instynktowi co prowadzi do wojen i innych niesnasek.
Wydaje się im że panują nad przepływem i wytwarzaniem energii ,ale słabo sobie radzą.
Dopiero zaczynają podbój kosmosu.
Typ I : Cywilizacje tego poziomu stanowią lwią część opisywanych w książkach science-fiction i w filmach(i nie tylko).Ich technologia jest rozwinięciem typu zerowego.
Potrafią oni rozwijać i korzystać z napędu międzygwiezdnego zaczynając silną ekspansję-najpierw po całym układzie słonecznym,a później najbliższych układów.Opanowali fuzję termojądrową i budują z uzyskanych pierwiastków wszystko.Panują całkowicie nad przepływem energii i przesyłają ją bez strat(np.jako promieniowanie).Powszechne są roboty które prezentują mniej więcej inteligencje dzieci czy szympansów.Gdzieś w połowie skali np. 1.5 pojawiają się postistoty.
Zaczynają i rozbudowywują bazy,kolonie i stacje,później dopiero udaje się im zbudować takie mega struktury jak pierścień Nivena czy sfery Dysona,ale to na końcu skali tego typu.
1.8 -pierścień Nivena
1.9-sfera Dysona
Mimo słów Michio Kaku uważam że imperium z Warhammera,Star Track i Gwiezdne wojny to właśnie ten poziom.Łebski gościu...
Typ II : Rzadko pokazywane cywilizacje.Są oni niepojęci dla większości ludzi.
Rozwijają aktywnie technologie poprzedniego typu i są zdolni to zbudowania i zaprogramowania komputera zwanego mózg matrioszka.Po jego zbudowaniu łatwo im przychodzi zrozumienie fizyki która sprowadzają do czystej matematyki-opracowali teorię wszystkiego.Ich największym osiągnięciem jest możliwość tworzenia nowej materii tzw.materii beta która ma inne ,nowe właściwości-z tejże materii budują wszystko,a mogą czerpać materię choćby z gwiazd,pulsarów i białych karłów,a energię z czerpią anihilacji lub czarnych dziur.
ok. poziomu 2.5 pojawiają się preabsoluty które są następnym ogniwem w rozwoju ewolucji kierowanej.
Opisane u prometeuszów,a od siebie dodam że mogą w praktyce zmienić się we wszystko(zwierzęta,duchy,inni obcy,istoty z niższej skali) co sobie wyobrażą jeśli nie ograniczają tego stałe wszechświata.
Nowe właściwości materii pozwalają na aktywne kontrolowanie czasoprzestrzeni łącznie z jej gęstością co w praktyce oznacza że mogą kreować czarne dziury i tunele czasoprzestrzenne.
Typ III -pojawiają się sporadycznie w utworach.Niewiele wiadomo na ich temat.
W anime jest to para interfejsów - Yuki i Ryouko które pokazują paradygmatykę w akcji.
Tak więc poziom ten osiągają cywilizacje które - według mnie - zbudują kontroler czasoprzestrzenny który w praktyce pozwala na całkowita władze nad obszarem przestrzeni-nawet jeśli to galaktyka - to ta jakby świat wirtualny przenieść do real world.Ich technologia jest rozwinięciem typu drugiego.
Potrafią oni panować na miliardami gwiazd i innych niezliczonych obiektów w galaktyce,a nawet zmienić jej kształt i kierunek dryfu.
Niedługo po opanowaniu inżynierii czasoprzestrzennej już potrafią stworzyć tzw. hiperprzestrzeń lub podprzestrzeń o innych właściwościach z zwykłej czasoprzestrzeni oraz zmieniać czasowo jej stałe zwykłej czasoprzestrzeni.
Prawdopodobnie kontroler galaktyczny zwany Galaktycznym AC w opowiadaniu "Ostatnie pytanie" jest zbudowany z tej czasoprzestrzeni.
Istoty stamtąd potrafią używać paradygmatyki ,zbudowane są z skolektywizowanych preabsolutów i noszą nazwę INTER (jakieś pomysły na akronim?).Dla nas są jak bogowie.
Typ IV .Udało mi się znaleźć tylko dwóch przedstawicieli-rasę Q i mediatorów Eidolonowie
Zwykle pokazani jako niepojęci,potrafią panować nad czasem jakby to było proste jak oddychanie,potrafią też stworzyć nowe/alternatywne formy energii(np.ciemną energię).
Ich technologie są rozwinięciem Typu III,a sami prawdopodobnie są zjednoczeni z swoimi "odpowiednikami" naszych komputerów.Zapewne egzystują poza granicami czasoprzestrzeni w swoich tworach które nazwałem inkluzjami -wzięte od powieści Perfekcyjna niedoskonałość-połączonych mostami z resztą wszechświata.
Ich celem może być tylko pilnowanie stabilności wszechświata aby niższe cywilizacje go nie rozwaliły.
Typ V -nigdzie i nigdy nie opisany-kandydaci: Kosmiczny AC z powieści Ostatnie pytanie i Haruhi.
Ta cywilizacja(a nawet jedna istota) potrafi kreować wszechświat/y-zapewne z nicości- i korzystać z całej dostępnej tam energii.
Niepojęta we wszystkich swych aspektach.
Od siebie:
1.Technologiczna osobliwość -nawet jeśli uda się coś takiego zbudować to CZAS budowy wynalazków będzie zawsze skończony
2.Strong AI -według mnie stworzenie takiej inteligencji nie będzie możliwe ponieważ jak komputer "nie rozumie" czym jest tak ludzie nie pojmą zasad działania swego umysłu.
3.Uznałem że dopiero "wynajdując" materię beta uda się tworzyć tunele czasoprzestrzenne
4.Typ VI i VII -używając brzytwy Ockhama uznałem je za niepotrzebne.
5.Materię uznaje za kulistą 4-wymiarowa falę czasoprzestrzenną,czarna dziura jest jej ekstremalną postacią.
6.Uważam że stworzenie czarnej dziury o masie mniejszej niż najmniejsza za niemożliwe.
Moje "pożywienie XD " :
Filmy,książki,anime,manga,historia rozwoju,rozwój ewolucyjny
Mysle, ze istnieje dosc proste wytlumaczenie, dlaczego to wszystko nie ma sensu - prawa fizyki skutecznie ograniczaja mozliwosci eksploracji Wszechswiata, w tym komunikowania sie cywilizacji. Jesli dodac jakies uniwersalne zalozenia socjologiczne odnosnie rozwoju cywilizacji, ktore mozna wysnuc z praw ludzkich, czyli - rozwoj ewolucyjny jest mozliwy raczej dla gatunkow drapieznych, a tym samym agresywnych, co przeklada sie na wojowniczosc w ramach tego samego gatunku, ktora doprowadza do jej upadku zanim zdazy osiagnac nawet limit swoich mozliwosci, moze sie okazac, ze cywilizacje sa, jest ich mniej niz myslimy i dlatego sygnaly nie docieraja do nas zbyt szybko, oraz koncza swoje istnienie tak, jak nasza moze zakonczyc. Byc moze w kosmosie szybuja teraz sygnaly innych istot rozumnych, ale tak odlegle, ze dotra tu gdy nas juz nie bedzie. Jestem pesymista i sceptykiem, jesli chodzi o teorie zawarte w tym artykule.
Typ V -nigdzie i nigdy nie opisany-kandydaci: Kosmiczny AC z powieści Ostatnie pytanie i Haruhi.
Ta cywilizacja(a nawet jedna istota) potrafi kreować wszechświat/y-zapewne z nicości- i korzystać z całej dostępnej tam energii.
Niepojęta we wszystkich swych aspektach.
Się Bóg nazywa ...
Mysle, ze istnieje dosc proste wytlumaczenie, dlaczego to wszystko nie ma sensu - prawa fizyki skutecznie ograniczaja mozliwosci eksploracji Wszechswiata, w tym komunikowania sie cywilizacji.
Kiedyś morza i oceany skutecznie ograniczały wzajemny wpływ cywilizacji na siebie i ludzie przekroczyli te bariery.
Preabsoluty będą dość mądre by nie niszczyć innych cywilizacji.
Się Bóg nazywa ...
Nie wiem jakiego boga masz na myśli-ja uznaję i znam japońską koncepcję bogów.
Jeśli chodzi o Jahwe to on stworzył tylko ziemię...
Właściwa nazwa to kreatorzy...zupełnie jak programiści tworzący "nowy świat" w grach.
Za bogów jak napisałem można uznać poziom trzeci...
Pewnie to wygląda jakoś tak :) Cieszcie się życiem... w kulce
http://www.youtube.com/watch?feature=fvwp&v=OKnpPCQyUec&NR=1
Oni--chan - bardzo błyskotliwa odpowiedź.
spędziłem masę czasu aby to zrozumieć (mam 23 lata)
Ostatnio myślałem jak zbudować pierścień Nivena czy sferę Dysona i zrozumiałem że nie trzeba będzie rozwalać całego układu słonecznego tylko ...czerpać materię z gwiazdy ,a za uzyskaną energie można umieścić potrzebne surowce na gwiezdnej orbicie.
Co do wytrzymałości materiałów -jeśli nie można materią to załatwi się to polami np.elektromagnetycznymi.
A masa będzie pewnie pomniejszona przez włókna mononuklearne i ultralekkie materiały takie jak kompresowana stal czy inne wytwory ciśnienia.
Szkoda że nikt nie pisze czegoś od siebie.
Z przyjemnością bym poczytał wypowiedzi innych Usherów na ten temat.
Jak ktoś ma pomysły to niech pisze...
Prędzej jest to lista życzeń naszej cywilizacji aspirującej wyżej. Niższa cywilizacja nie może opisywać wyższych cywilizacji. I jeszcze ta energomania, po co komu tyle energii?
Ciekawy artykuł. Przeczytałem cały :) .
Bardzo ciekawy artykuł. Dla mnie jednak jest to trochę niepojęte. Nie możemy tego wszystkiego wiedzieć jak to wygląda, bo jesteśmy na to zbyt głupi. Jest to rozwiązanie jedno z nieskończoności. Jest nieskończenie wiele teorii o istnieniu obcych. Równie dobrze w chwili czytania tego słowa cywilizacja, może się zacząć i skończyć. A życie dla nich może trwać tyle co i dla nas. To wszystko jest niepojęte.
Oni--chan - wszystko czego potrzebujemy to źródło energii. Choćby, aby stworzyć pole elektromagnetyczne.
Tak naprawde to niewiadomo w jaką strone to pujdzie. Jest obecnie mnustwo teori które gdyby sie potwierdziły zmieniły by swiat radykalnie. Np swiaty równoległe, powiecmy zrobiłeś coś z zyciu co chciałbys zmienić , cofasz sie w czasie i tworzy sie twój alternatywny swiat ( taki sam jak ten ). Taki troche substytut raju jakby kazdy mogł zbudować swuj idealny swiat i kazdy z nas miałby swój. Powiecmy zakochałeś sie w dziewczynie ona kocha innego ale masz wiele prób aby ją zdobyć lub np w takim swiecie miałbys wszystko to o czym marzysz bo nikt by na tym nie tracił to byłby twój swiat.
W watku tym poruszony jest temat głównie pozyskania energi i ekspolatacj kosmosu , a być moze to najprostsze i najmniej skomplikowane rzeczy do jakich człowiek dojdzie , na wymyslenie innych jeszcz niemamy na tyle wyobrazni.
Ps. Kiedys ludzie mysleli ze w 2000 roku kazdy bedzie mial swój samochód ktory takze bedzie mógł latac, ale nikt w tamtych czasach nawet w snach nie wyobrazal sobie ze praktycznie całą wiedze ludzkości bedze mogł nacodzien nosić przy sobie w urzadzeniu wielkosci paru paczek zapałek ( smartphone z internetem )
mich83 --> to naprawde przykre czytać Twoje posty, dawno nie widziałem tak wielu błędów. Więc albo jesteś przygłupim gimnazjalistą albo po prostu nie ukończyłeś szkoły na poziomie przynajmniej zawodowym :) sorry
Stawiam na to pierwsze
kamil0749 jesli uzalezniasz poziom robienia błędów ortoraficznych od poziomu wykształcenia to znaczy ze sam nawet gimnazjum nie skączyłeś skoro tak głupi jesteś.
Hiperprzestrzeń Kaku jest dobra, bardzo dobra, ale brakuje mi w niej jakiejś kropki nad i, momentu kulminacyjnego (choć wiem, że to nie ten rodzaj książki). W swoim czasie zetknąłem się z Księgą Urantii i ona (choć można psioczyć, że to newage'owskie) dogłębnie i kompleksowo przedstawia niektóre teorie ujęte w poście 1., ale głównie miejsce naszej cywilizacji.
Tak czy inaczej polecam, bo bardzo ciekawie wpisuje się we wszystko co dotąd wiemy o sobie i wszechświecie.
Odpowiadając na Twoje pytanie - nie wiem. Nie znam przyszłości. Ale jeśli miałbym bawić się we wróżkę, to myślę, że nasz gatunek nie jest predestynowany do tego by przetrwać. Wątpię by doczekał etapu kolonizacji planet spoza naszego układu słonecznego. Po prostu nie zdąży tego pułapu rozwoju osiągnąć.
Ludzie są konfliktowi - grupy etniczne, społeczne, religijne, narodowe często wzajemnie rzucają się sobie do gardeł. Mimo upływu kilkudziesięciu tysięcy lat niewiele się pod tym względem zmieniło. Zmieniły się tylko metody i środki. Przykładem - narody europejskie, które niby żyją razem a jednak osobno i ani myślą się ostatecznie jednoczyć w imię wspólnych interesów. Zwykle nawet nie dostrzegają "wspólnych interesów" i wspólnych wyzwań, wolą oddawać się swoim lokalnym egoizmom. Półtora miliarda zróżnicowanych etnicznie Chińczyków nie ma tego problemu, w każdym razie nie na taką skalę.
Tak czy owak przyjdzie kres raczej prędzej niż później. Nasza planeta nie ma nieograniczonej ilości surowców. Ponadto wpływ ludzi czy też ludzkości na środowisko naturalne raczej zbyt pozytywny nie jest. Nie widać na horyzoncie aprobaty, akceptacji dla radykalnych kroków mających powstrzymać pewien trend np. związany z demografią czy emisją dwutlenku węgla do atmosfery. Jeszcze 10 lat temu miłośnicy teorii spiskowych wierzyli, że przestrogi dotyczące efektu cieplarnianego to pic na wodę i propaganda wpływowych korporacji, które na ograniczaniu emisji mogłyby ugrać coś dla siebie. Dziś wszelkie możliwe badania potwierdzają, że efekt cieplarniany to nie jest tylko naturalny, cykliczny proces, ale przede wszystkim jest to skutek destrukcyjnej działalności człowieka. A ponieważ problem narasta w tempie nieprawdopodobnym, to uważam, że już za lat 30-50 świat pogrąży się w chaosie. Wówczas niczego nie da się już odwrócić, bo zwyczajnie będzie za późno. Przeludniona Ziemia, niedostatki wody i pożywienia, ginące masowo gatunki fauny i flory, powiększające się obszary pustynne i półpustynne, zatrute powietrze... Jak ludzie reagują w obliczu sporów o takie rzeczy? Historia nas nauczyła - wojnami...
Ahaswer - nie wiem skąd się wzięła moda na takie czarne scenariusze. Kolonie poza Ziemią to już tylko kwestia kilkudziesięciu lat, na 2030 planowane są próby wydobywania surowców z asteroid, a w 2015 mają już wysłać pierwsze sondy badające asteroidy pod tym właśnie kątem. Rozważane jest wydobycie nie tylko metali, ale i także wody.
Nie martw się, ludzie tak są zapatrzeni w pieniądze, że surowców nam nie zabraknie. Gdzieś tam niedaleko nas czają się miliardy dolarów. Myślisz, że ktoś to przepuści?
http://en.wikipedia.org/wiki/Deep_Space_Industries
Opłacalność może budzić wątpliwości, ale kto wie...
Jeszcze 10 lat temu miłośnicy teorii spiskowych wierzyli, że przestrogi dotyczące efektu cieplarnianego to pic na wodę i propaganda wpływowych korporacji, które na ograniczaniu emisji mogłyby ugrać coś dla siebie. Dziś wszelkie możliwe badania potwierdzają, że efekt cieplarniany to nie jest tylko naturalny, cykliczny proces, ale przede wszystkim jest to skutek destrukcyjnej działalności człowieka.
Można by polemizować. I to bardzo.
Spotkałem się z opiniami, że "Hiperprzestrzeń" Kaku to już troche przestarzała książka. Jest coś równie przystępnie napisane odzwierciedlające bieżący stan wiedzy/badań?
Zgadzam się z Ahaswerem, nasz gatunek nie jest predysponowany do tego by przetrwać. Co więcej uważam, że żaden gatunek obdarzony wolną wolą nie przetrwa. Wraz z rozwojem technologicznym ryzyko zagłady gatunku rośnie, by w pewnym momencie zagłada stała się pewna. Związane jest to z konsekwencjami posiadania tejże wolnej woli.
Techniczne możliwości niszczenia wraz z postępem technologicznym rosną w bardzo szybkim tempie. Ograniczanie ich dostępności to pozory, na każdym etapie znajdują się wszak istoty posiadające wolna wolę.
Dlaczego istoty posiadające wolną wole mogą chcieć się zniszczyć? A dlaczego nie? Np. co roku na świecie popełniane jest milion samobójstw. Zresztą „chcenie” nie musi być najważniejszym elementem, wystarczy brak wiedzy, wyobraźni, nieudolność etc.
Chyba, że zabierzemy wolną wolę, ale to już szatański plan.
Maziomir
Oni--chan - wszystko czego potrzebujemy to źródło energii. Choćby, aby stworzyć pole elektromagnetyczne.
Przecież podałem źródło energii....słońce ! A jak nie starczy to:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Satelita_Dysona%E2%80%93Harropa
kalkulacje wskazują, że satelita z kablem o długości 1 km i żaglem o średnicy 8400 km byłby w stanie wygenerować 1027 watów energii czyli 100 miliardów razy więcej niż obecne zapotrzebowanie ludzkości na energię elektryczną
Ja myślę że starczy na cały pierścień.
A co do materiałów to się je przywiezie(lub "wystrzeli'' XD )od innych gwiazd,lub słońca(wtedy fuzja jądrowa da odpowiednia ilość energii).
To są tak gigantyczne ilości że ciężko to pojąc.
I tak przyjdą Zergi i wszystko weźmie w piździec.
A tak całkowicie serio. Ja uważam, że ludzie skolonizują układ słoneczny i nawet nie wyginą od wojen. Po prostu albo skończy się to najazdem obcych gdy zaczniemy się zbytnio panoszyć, albo wyginiemy ze względu na ujemny przyrost naturalny. Do innych gwiazd nie polecimy, bo jeżeli wierzyć fizyce nie da się przekroczyć prędkości światła, a najbliższa gwiazda jest oddalona od nas o kilka takich lat. Nie wierzę też w zakrzywianie czasoprzestrzeni i inne tego typu bajery. Skąd weźmiemy takie źródło energii? Skoro boimy się zwykłej energii atomowej to jak tu myśleć o czymś o wiele potężniejszym.
Oni--chan - wiem, że podałeś. Nawet napisałeś jak go wykorzystać. Problem w tym, że aby stworzyć wystarczająco mocne pole magnetyczne trzeba najpierw ujarzmić energię słoneczną. I tak dochodzimy do stanu obecnego, wszystko co dzisiaj świeci, brzęczy i się rusza jest wykorzystaniem energii słonecznej sprzed milionów lat. Jak ogarnąć skutecznie dzisiejsze promienie słońca?
Bez jakiejś rewolucji w fizyce jesteśmy skazani na przebywanie na naszej planetce i kilku okolicznych. Da się polecieć na Marsa (Tylko nie bardzo jest po co.). Kiedyś snuto plany terraformowania Wenus. Teraz już chyba naukowcom przeszło. To znaczy okazało sie, że Wenus jest bardziej nieprzyjazna niż myśleliśmy kilkadziesiąt lat temu.
Zawsze jest szansa, że odkryjemy Gwiezdne Wrota na Antarktydzie. ;)
Podróże w czasie czy zakrzywienie przestrzeni, no cóż. Nie skreślał bym tych teorii tak zupełnie. Kiedy pojawiły się pierwsze pociągi i samochody, głoszono, że to samobójstwo bo człowiek nie wytrzyma prędkości większej niż...20 km/godz. Dziś gnamy z prędkością kilku machów. Gdy wymyślono radio, babcie, i nie tylko, żegnały się znakiem krzyża, toż to diabelski wynalazek. Telegraf, telefon? Boże pomyłuj ! czart w tym siedzi. A to wszystko, od mld. lat leżało koło nas. Potrzebny był tylko ktoś kto to "podniesie" (zbuduje). Wierzę, że gdzieś obok nas jest lek na raka i to bliziutko. Penicylina powstała z przypadku. Potrafmy przeszczepiać organy, byliśmy na księżycu. Voyagery 1 i 2 pędzą od ponad 30 lat gdzieś tam, mld. km od nas i wciąż, jak J-23, nadają. 100 lat temu przewidział to ktoś? Jeżeli sami się nie zniszczymy to pojawią się rzeczy...ho ho. Ale my już nie doczekamy, szkoda.
Zawsze jest szansa, że odkryjemy Gwiezdne Wrota na Antarktydzie.
Na Marsie rozbity pojazd obcych z działającym rdzeniem napędu, a za Plutonem przekaźnik masy. A potem przyjdą Żniwiarze.
Józek2 - zgadzam się. Nie przekreślałbym tego. Stephen Hawking bardziej wierzy w podróże w czasie niż w wizytę kosmitów. Kiedyś w literaturze sf były też pomysły dotyczące tzw. statków-światów, wielopokoleniowych samowystarczalnych ogromnych pojazdów, które do celu leciałyby setki albo nawet tysiące lat. Później w sf zastąpiono to kriogeniką. Statki leciały długo, ale zamrożeni pasażerowie się nie starzeli. W obu przypadkach rozstanie z Ziemią miało charakter ostateczny.
Tak, być może to jest możliwe. Ale ja uważam, że choć ludzkość odkryje jeszcze to i owo, coś co się przodkom nie śniło, to jednak prędzej czy później dokona samozniszczenia. Straci kontrolę nad zmianami klimatycznymi, do których doprowadza a potem utraci kontrolę w obliczu wojennego chaosu (walka o resztki surowców, wodę pitną, czy nawet czyste powietrze)...
P.S. w najlepszym razie przetrwa niewielki odsetek populacji Ziemi.
Doczytałem do polowy i choc temat jest ciekawy, to wymiękłem, może dokończę jutro w pracy.
A co do "obcych"... Oto relacja naocznego świadka :
- A ja zobaczyłem w tym agonalnym rozbłysku flary powierzchnię olbrzyma; jego milowe pobocznice nie byle gładkie, nie omal jak grunt księżycowy, światło rozciekło się po chropowatościach , gruzłach, kraterowatych wgłębieniach - miliony lat musiał już tak lecieć, wchodził, ciemny i martwy, w mgławice pyłowe, wychodził z nich po wiekach, a meteorytowy kurz w dziesiątkach tysięcy uderzeń, żarł go i nadgryzał próżniową erozją. (...) Wiedziałem, że nie ma w nim nikogo żywego, że jest to już miliardoletni wrak i nie istnieje może nawet cywilizacja, która go wydała. -