http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,9431492,Rewolucja_w_zlobkach__bogaci_placa_wiecej.html
Miasto stołeczne, a własciwie jego miłościwie nam ponujący włodarze, wymyśliło nowy sposób na pomoc młodym rodzicom w ramach poliyki prorodzinnej, od kilku juz lat jakże skutecznie kształtującej działania naszej politycznej kasty.
Po przeczytaniu ww artykułu dowiedziałem się, że :
a) należę do bogaczy tego miasta
b) będę pokrywał w 100% opłatę przynależną instytucji publicznej
c) komisja do zwalczania patologii nikoniecznie jest tym samym na co wskazywałaby jego nazwa
Podsumowując - tytani umysłu wpadli na koncept jak w prosty i skuteczny sposób rozładować przeludnienie w żłobkach, a jednocześnie zachęcić młodych ludzi do zwiekszania populacji naszego społęczeństwa.
Myślę, że kolejnym krokiem będzie podatek od zamieszkiwania na terenie kraju w ramach wyludniania kraju poprzez emigrację.
tak trzymać ludki!!
Smalczyk - no ale 200zł za całomiesięczna wykwalifikowaną opiekę nad dzieckiem?
Opieka nad kotem więcej kosztuje.
...pomysł jest taki, by przyznawać punkty, podobnie jak dzieje się to podczas rekrutacji do przedszkoli. Im więcej punktów, tym większe szanse na miejsce w żłobku.
Znów liczą się punkty za pochodzenie, jak to nie tak dawno było w modzie?
graf_0 - ale to ma byc nie 200 a 1170 zł, gdy dochód przekracza 2,8 tys. zł.
a 2.8 tys brutto w wawie na osobe to nie jest znow az taki majatek
to juz lepiej zaplacic za prywatny, szybciej, lepiej i czasem taniej
mirencjum - o czym ty mówisz? zapoznaj się proszę z systemem punktowym rekrutacji do przedszkoli :)
graf ---> pryzpominam - gminy mają stosowną pulę do wykorzystania z budżetu na dofinansowanie tego typu instytucji - to primo. Po drugie - już od dawna nie jest to kwota 200zł, bo każdy żłobek permanentnie niedofinansowany na wszystko ciągnie od rodziców kasę - wychodzi pewnie z drugie tyle.
Kolejna rzecz - skoro mam pokrywać 100% uposażenia na dziecko, to jakim prawem żłobek ten ma mienić się PUBLICZNYM?! Tyle samo kosztuja prywatne żłobki w Warszawie - o czym radni doskonale wiedzą i w ten 'sprytny' sposób pozbęda sie nadmiaru chętnych - bo wiadomo, ze za tą samą kase lepiej oddac do prywatnego.
6-krotna jednorazowa podwyżka to zwykłe skurw... - że nie wspomnę o bezczelności, z jaką radni śmią twierdzić, iż w ten sposób wyrównują szanse. Ten sam schemat myślenia co przy podatku progresywnym (tyle, ze tam wyższy próg to faktycznie wyższe zarobki - tutaj dając całe 2,8 brutto jako próg bogactwa radni ustanowili szczyt zidiocenia).
graf ---> pryzpominam - gminy mają stosowną pulę do wykorzystania z budżetu na dofinansowanie tego typu instytucji - to primo. Po drugie - już od dawna nie jest to kwota 200zł, bo każdy żłobek permanentnie niedofinansowany na wszystko ciągnie od rodziców kasę - wychodzi pewnie z drugie tyle.
Kolejna rzecz - skoro mam pokrywać 100% uposażenia na dziecko, to jakim prawem żłobek ten ma mienić się PUBLICZNYM?! Tyle samo kosztuja prywatne żłobki w Warszawie - o czym radni doskonale wiedzą i w ten 'sprytny' sposób pozbęda sie nadmiaru chętnych - bo wiadomo, ze za tą samą kase lepiej oddac do prywatnego.
6-krotna jednorazowa podwyżka to zwykłe skurw... - że nie wspomnę o bezczelności, z jaką radni śmią twierdzić, iż w ten sposób wyrównują szanse. Ten sam schemat myślenia co przy podatku progresywnym (tyle, ze tam wyższy próg to faktycznie wyższe zarobki - tutaj dając całe 2,8 brutto jako próg bogactwa radni ustanowili szczyt zidiocenia).
Co oznacza taka podwyżka podam ci obrazowo, będzie łatwo pojąć:
Wyobraź sobie, że wydajesz miesięcznie na żarcie 500zł - jeść musisz prawda, więc tego nie przeskoczysz. No i ktoś jedną sprytną decyzją podwyższa ceny wszelakie tak, ze musisz wyskoczyć z 6-krotnością tej sumy - i nijak tego nie przeskoczysz.
Zakładamy przy tym, że zarabiasz poniżej średniej krajowej - jak ci się to widzi?
Nie jest to wydatek na paliwo - bez samochodu możesz się obyć. NIe jest to wydatek na ubrania - możesz chodzić w starcyh ciuchach. Jeśli nie masz innej możlwiości ze względów finansowych, dziecko do żłobka MUSISZ posyłać.
I teaz proste wyliczenie - dla rodzny 2+1 z dochodami 2,8 brutto na osobę, czyli netto jakieś 6tys. wydac ponad tysiaka więcej to wyobraź sobie jest masakryczny cios w plecy - bo przecież zakąłdamy, że mają kredyty, pożyczki i kij wie co jeszcze jak 90% młodych par.
Nie mogąc przeskoczyć tego wydatku będa musieli go przełknąć - tylko jak? O odpowiedx na to pytanie w radzie miasta nikt sie nie kłopocze.
Sorki za dubla.
smalczyk - zgadzam się że 100% odpłatności to przesada jak na żłobek publiczny.
Ale jest jedna sprawa - Chętnych jest w tej chwili dużo więcej niż miejsc w żłobkach.
Można stosować kilka wariantów "doboru" osób które będą mogły dzieci do żłobka oddać.
losowy, na czas, albo ze zmienną odpłatnością. Żaden z nich nie jest uczciwy czy sprawiedliwy, co najwyżej ten ostatni pozwala a) zwiększyć ilość miejsc, b) powoduje że osobom mającym 700zł na osobę dopłacam do dziecka więcj niż osobom mającym 2800 na osobę, co mi odpowiada.
Oczywiście problem ma charakter systemowy i wynika z najzwyklejszego na świecie braku kasy.
Bo dajemy więcej albo na drogi albo na żłobki, albo na szpitale, albo... albo... albo...
A gdyby nie kredyt to 6K netto to byłaby ładna kwota na 3 osoby.
graf_0
--->
tylko że o ile nie ma się bogatych rodziców to na zakup własnego lokum w Warszawie należy wyłożyć min. 2000pln miesięcznie, na opłaty nawet 1000pln, Jedzenie najmarniej 500pln, Żłobek 1200pln. Komunikacja, ubrania itp - biednie min. 500pln. Niech jeszcze dojdzie samochód to jesteś na progu samowystarczalności bez najmniejszej możliwości manewru.
Różnica 1000pln w budżecie domowym to w polskich warunkach być albo nie być, nawet przy takich "burżujskich zarobkach" :)
Uzależnienie opłat od sytuacji majątkowej rodziców jest imho jak najbardziej słuszne. to element polityki pomocowej państwa dla najuboższych. Tak samo jak z wspomnianym podatkiem progresywnym - państwo jest moim zdaniem od tego, żeby średni dobrobyt obywateli się zwiększał przy jak najmniejszym rozwarstwieniu społecznym. A że ja (czy Ty) musimy za to płacić - takie życie.
Zupełnie inna sprawa, że 2,8k brutto/osobę w Warszawie licząc 3 osobową rodzinę oznacza nieco ponad 5 tysięcy netto. Za tyle trudno wyżyć (szczególnie jak się wynajmuje mieszkanie/spłaca kredyt), a jak się dopieprzy takim ludziom opłatę 1100zł za żłobek, to nie będą mieli na jedzenie. Ale to kwestia progów, a nie koncepcji. Jakby progi były ustawione tak, jak progresja przy PIT przez pisowców (coś koło 90k na rok), to wyższe opłaty na prawdę trafiłyby na najbogatszych.
sajlent - ale są tacy którzy mają mniej. Wszystkim do dziecka i do kredytu dopłacać nie możemy po równo. Bo nam samym Kuźwa, na chleb nie starczy.
A w tym czasie od października 2010, kiedy to premier ogłosił cięcia w ilości urzędników, urzędników znowu przybyło kilkadziesiąt tysięcy...
TheDragon ---> zgodzę się, ze nic nie stoi na przeszkodzie by rodzice więcej płacili za swoje pociechy (abstrahując już zupełnie od faktu, że można olac drogi, mosty czy inne 'niezbędne' inwestycje na które łożymy cholernie ciężką kasę - gdy za kilkadzisiąt lat okaże się, ze nie ma już kto podatków na te wydatki płacić, a więc inwestycja w 'dziecioróbstwo' to absolutny priorytet), mimo że jak wspomniałem owe 200zł które jakoby płąciło sie teraz w żłobku to fikcja.
Tyle, ze należałoby sensownie, nie na debila, wyliczyć i progi zarobków, i progi płatności - bo ja nie zgadzam się na to by w pełni finansowac instytucję, która dostaje na ten cel pieniądze z budżetu - albo cos jest państwowe albo prywatne.
graf ---> mnie nawet nie o same złodziejskie kwoty a o poroniony koncept chodzi - wyobraź sobie sytuację, gdy jeden z drugim urzedas chwali się, ze rozwiązał problem z przeludnieniem w żłobkach. Tyle, ze nie tworazc nowe miejsca dla dzieci, a praktycznie uniemolżliwiając wielu osobom posyąłnie tam swoich pociech.
W ten sposób działając można rozwiązac każdy problem - wystarczy rzucić stawkę za paliwo powiedzmy 20zł/litr - od razu będzie mniejszy ruch na drogach. Albo jakikolwiek inny haracz który spowoduje zmniejszenie zużycia danego produktu/usługi.
Tak mi się zdaje, ze nie tędy droga.
yasiu --> o czym ty mówisz? zapoznaj się proszę z systemem punktowym rekrutacji do przedszkoli :)
Napisałem o podobnym systemie punktowym jaki kiedyś obowiązywał. Teraz jak kiedyś przy rekrutacji na studia dostawało się punkty za pochodzenie. Np. dziecko samotnie wychowywane przez matkę lub ojca 512 punktów. To wystarczy by wykluczyć dziecko z pełnej rodziny.
graf_0--->
ale tu chodzi o durny limit, który uderzy w młode małżeństwa na dorobku. Ludzi których jeszcze w tym durnym kraju stać przy sporych wyrzeczeniach na posiadanie potomstwa.
Przy naszej sytuacji demograficznej to jak zarzynanie ostatniej młodej kury, która ma jeszcze siłę znosić jajka.
Nie chciałbym się wtrącać, ale większość ludzi wysyłających dzieci do żłobka to młode małżeństwa na dorobku. System sam w sobie uważam jest sprawiedliwy, to co jest durne to jak zwykle skokowy wzrost kosztów dla osób po drugiej stronie linii.
Jeżeli na żłobki brakuje, to taka drobna sugestia - koszty zabezpieczenia miejsca i usuwania zniczy z Krakowskiego idą w miliony rocznie..