Jeszcze w poprzedniej dekadzie porzuciłem abonament Ery - dużo pracowałem poza krajem. Teraz to się zmieniło i myślałem o wybraniu taryfy z darmowymi minutami i sms do wszystkich np w Playu, aż tu nagle
dzwoni do mnie BOK i proponuje umowę.
39,99 czy jakoś tak za miesiąc, 24mc umowy. Darmowe rozmowy i sms, 250MB transferu, dopłata 10 zł i mam 1GB, kolejne 10zł i mogę wybrać jakiś telefon.
Warunki:
Założę konto w T-mobile banku.
Na to konto t-mobile będzie przelewał 50zł/mc przez 10 miesięcy
Dostanę też kartę płatniczą, raz na miesiąc trzeba nią za coś zapłacić - jeżeli się spóźnię to po prostu w następnym mcu przeleją 100zł.
Brzmi nie tak znowy źle.
Gdzie jest haczyk? Obudzę się jako nolens volens posiadacz kart kredytowej i ubezpieczenia w starum Alior Banku, obecnie T-Mobie usługi bnkowe? Pomijając śmieszny transfer to naprawdę nie wygląda źle.
T-Mobile przestaje być opłacalne, gdy chcemy robić transakcje w obcej walucie. Bank ten ma jeden z najwyższych spreadów wśród polskich banków (różnica cen kupna-sprzedaży).
w porządku, nie mam zamiaru używac tego konta do niczego poza opłacaniem przez 10my abonamentu. i zakupem gumy do żucia:)