/tak tak, pewnie mogłabym iść na fora ekonomiczne albo wpisać w google - wpisywałam w google i nic sensownego się nie pojawiało../
Przyszedł ten bolesny moment, że musiałam odnowić polisę OC/AC. Oczywiście jestem babą i wszystko robię na ostatnią chwilę, na dodatek wydawało mi się, że jeśli przedłużam polisę /a nie zawiązuję od nowa/ to będą z tego srogie bonusy. Dzisiejszy kosztorys wprawił mnie jednak w stan przedzawałowy, który utrzymuje się do teraz.
Zasadnicze pytanie brzmi - na czym polega różnica, i czym jest dyktowana, w ubezpieczaniu tego samego samochodu, w tej samej firmie, a w różnych ośrodkach? /mam tu na myśli linię oddział-agencja-dealer samochodowy/ Bo różnice są, i to znaczne. Mało tego, to podobno zależy od województwa /?!/.
Może to nie jest najlepsze forum na tego typu pytania, ale z drugiej strony tutaj co drugi użytkownik ma samochód, a co czwarty wozi się Maybachem ;) więc może coś, ktoś, jakoś mi przystępnie wytłumaczy...
Wyliczają sobie teoretycznie, gdzie jest największa szansa na dzwon albo inne zdarzenie objęte ubezpieczeniem. W Warszawie będziesz mieć większą składkę niż na podkarpaciu. Do tego szereg innych czynników typu bezszkodowość, wiek kierowcy i różne takie.
Ja co roku zmieniam ubezpieczyciela, bo wychodzi mi taniej niż kontynuacja w dotychczasowej firmie.
Wejdź sobie na jakąś porównywarkę internetową np. rankomat albo wybierz się do agenta, który ma w ofercie kilkanaście ubezpieczalni i zobacz gdzie będzie w twoim przypadku najkorzystniej. Różnice cenowe mogą być bardzo duże.
Generalnie to jest temat już po ptokach /bo jestem babą, robię wszystko na ostatnią chwilę itd/, więc swoje wybuliłam, przedłużyłam, ale chciałabym być mądrzejsza na drugi raz.
Zasadniczo wszelkie Axy czy Link4 odpadają - chcę się ubezpieczać w dobrej firmie. Wolę mieć drożej i dobrze, niż tanio i żałośnie. Np. z salonu wyjeżdżałam z pełną polisą w Generali i wiem już na pewno, że nigdy do nich nie wrócę, bo to jest śmieszność, a nie ubezpieczenie. Po dwóch latach korzystania z Generali /gdzie miały miejsce szkody zarówno z OC jak i AC/ przeszłam na PZU /bez szkód/, następnie na Allianz /bez szkód, przejście powodowane tym, że w PZU sobie naliczyli kwotę o 30% wyższą niż w pierwszym roku ubezpieczania/, dzisiaj zamierzałam przedłużyć umowę w Allianz i spodziewałam się czegoś korzystnego, wszak trzeci rok bez szkód itd.. Tymczasem naliczona kwota mnie przyprawiła o palpitacje serca i nie wiem, z czego to wynika - a na miejscu też nikt nie był w stanie mi wytłumaczyć.
Szkody i starzejący się samochód to na razie dwie przyczyny. Może są i inne, ale podałaś za mało szczegółów żeby to stwierdzić
Logan
Wychodziłam z hurraoptymistycznego założenia, że szkody się starzeją. Ostatnie zgłoszone - rok 2012, wypłacone w roku 2013 /czyli wychodzi na to, że data wypłacenia liczy się bardziej, niż zgłoszenia/, ale mimo wszystko łudziłam się naiwnie, że skoro dwa lata jeździłam bez szkód, to już mnie to po kieszeni aż tak bardzo nie uderzy /wszak chyba samo OC regularnie spada?/.
Ale najbardziej mnie jątrzy, czemu pakiety oddziałowe tak bardzo się różnią od pakietów "dealerskich" w cenie?
Zniżki po szkodach traci się szybciej niż się odzyskuje. Np. strata 20% na szkodzie, a odzyskuje się później 10% rocznie.
Pakiety u dealerów są zazwyczaj tańsze, bo raz, że pakiety są chętniej przez ubezpieczycieli sprzedawane (samo oc lub samo ac to słaby interes), a ubezpieczenie nowego samochodu to też lepszy interes - bo ludzie bardziej dbają o nowy, ostrożniej jeżdżą itp., poza tym składka za nowy droższy jest automatycznie wyższa...
Nie tłumaczę oczywiście ubezpieczycieli, ale tak to działa.
Jak nie kręcić, to i tak cię wydymają. Na OC wydymają, bo i tak musisz to mieć. Na AC wydymają cię, albo przynajmniej spróbują, na likwidacji szkody. Zaniżą koszt części albo zawyżą koszt naprawy, żeby zrobić całkę. Będą się migać od refundacji samochodu zastępczego. Najwięksi złodzieje to banki i ubezpieczyciele.
Ogólnie lepiej załatwiać to przez kogoś, kto ma dostęp do całego rynku i niższe ceny niż osoba indywidualna jest sobie w stanie zapewnić czy też wynegocjować. A jak się na tym nie znasz to już tym bardziej, serio. ;) W końcu nikt nie zna się na wszystkim.
Medico
W dochodzenia z AC już się nie bawię, odkąd zostałam wyrolowana, po ostatniej stłuczce wszystko załatwił za mnie serwis na moim pełnomocnictwie, i po prostu dokonali cudów :) Do pewnego czasu czasu ubezpieczałam samochód przez nich /pakiet w salonie-serwisie, o dziwo niededykowany mojej marce/, ale po przeprowadzce... no nie będę dylać 450km, żeby auto ubezpieczyć :/
kubi
w tym roku to już dla mnie sprawa skończona, ale mam cały kolejny rok na naukę. :)