Ta rewolucja ma znacząco podnieść bezpieczeństwo na drogach. Co o tym myślicie? ;)
O ile te testy nie będą - tak jak obecnie, strasznie podchwytliwe, to dobry pomysł :>
W teorii każdy kierowca, który w zabudowanym wyprzedza na pasach z setką na liczniku wie, że tam powinien jechać 50 i nie wyprzedzać, ale co mu tam po teorii, skoro on lepiej wie? Na egzaminie czy to teoretycznym czy praktycznym każdy będzie potulny jak owieczka a potem to hulaj dusza.
Jezeli ktos jest rozgarniety to tak czy siak zda.
A na drodze decyzję trzeba podjąć w kilka sekund - i takie coś mówi ziomek z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.. Ręce opadają. Jacy specjaliści takie egzaminy, coraz bardziej absurdalne. Ale oczywiście wszystko ma być zawarte w teorii, bo jazda na mieście to standardowo krążenie między jednym rondem, a drugim...
Wszystko ładnie, pięknie tylko zamiast dopracowywać część teoretyczną może w końcu zabrali by się za egzamin praktyczny? Sam nie tak dawno zdawałem prawo jazdy i wiem jak to wszystko wygląda..
Przyszli kierowcy uczeni są jak zdać egzamin, wbija im się miasto na pamięć ażeby potem machinalnie zdać główny egzamin. Prawdziwe doświadczenie zdobywa się dopiero na drodze i dla niektórych kończy się to tragicznie. Widziałem już sporo osób które zdały egzamin nie potrafiąc jeździć i gdy tylko wyjeżdżali poza swoje miasto "matkę" kompletnie nie wiedzieli jak się zachować, no bo to przecież nie to miasto gdzie byli uczeni jeździć :)
Bez sensu.
Większość wypadków zdarza się z powodu nie zachowania rozsądnej prędkości, a nie z powodu nieznajomości przepisów.
Zmiany mają na celu sprawdzenie czy przyszły kierowca umie szybko podejmować decyzje. - Dzięki temu będzie bezpieczniejszy na drodze - mówi Andrzej Bogdanowicz
Tak. na pytanie odpowiesz w pol sekundy prawidlowo, na drodze zareagujesz w pol sekundy prawidlowo. Dobry txt na reklame w tv. Bylaby na poziomie innych puszczanych na codzien
Ciekawe jaki tym razem maja zysk z tej zmiany.
iLLusionist --> Żaden kurs cię nie nauczy jeździć we wszystkich możliwych sytuacjach na drodze, wszystkich kombinacjach skrzyżowań etc. Egzamin również jest pryszczem, łatwizna i formalność po tych kilkudziesięciu godzinach spędzonych na tych samych drogach. Dopiero potem człowiek sam musi nabrać umiejętności, bo wtedy już drugiej osoby nie ma, która reaguje w newralgicznym momencie.
Ja mam to szczęście, że mieszkam w małym mieście, po zdaniu egzaminu w Krakowie miałem sporo dróg mało uczęszczanych do przyzwyczajenia się do samochodu i jazdy bez instruktora, który w razie czego uratowałby sytuację.
Na Kraków również się szybko wybrałem, by sprawdzić jak sobie poradzę bez pomocy. Prawo jazdy mam półtora roku, dopiero od niedawna czuję się w pełni pewnie na drodze, a mimo to często się łapię na błędach i ciągle się uczę. Na szczęście nie spowodowałem jeszcze żadnego zagrożenia na drodze, a kilometrów zrobiłem przez ten czas blisko 30 000, co jest dla mnie sporą ilością, zważając, że nie dojeżdżam autem do roboty czy szkoły.
Żaden trudniejszy egzamin nie sprawi, że będzie na drogach bezpieczniej, już lepiej byłoby podwoić ilość wymaganych godzin jazdy z instruktorem.
Większość wypadków zdarza się z powodu braku wyobraźni sprawcy i/lub pozostałych uczestników wypadku.
Ja osobiście zdawałem 3 razy, a po tym i tak nie umiałem jeździć praktycznie wcale. Teraz, po przejechaniu już paru k kilometrów jest lepiej, ale dalej nie nazwałbym siebie kierowcą doskonałym.
A jak mnie uczyli, to takich rzeczy jak, popularnie znana "koperta" czyli parkowanie równoległe, poznałem aż na papierze. W Polsce coraz więcej takich miejsc, osobiście nie wyobrażam sobie parkowania w nie inną metodą niż "tyłem", ale kierowcy tego nie rozumieją. Bo przecież "jak to tak włączyć kierunkowskaz i minąć miejsce". :(
Póki forma egzaminów praktycznych nie ulegnie zmianie, to nic się nie zmieni.
Żaden trudniejszy egzamin nie sprawi, że będzie na drogach bezpieczniej, już lepiej byłoby podwoić ilość wymaganych godzin jazdy z instruktorem.
Moim zdaniem, wzorem godnym naśladowania są kursy w Finlandii :) Trwają 3 lata i zawierają MASĘ przydatnych elementów :)
W temacie
http://motoryzacja.interia.pl/prawo_jazdy/news/zmiany-w-egzaminie-na-prawo-jazdy-tylko-po-co,1617247
Co do samych pytań na testach - nie są one podchwytliwe - a po prostu głupie czasami. O ile jestem w stanie zrozumieć pytania "krzyżówkowe" - które to krzyżówki każdy powinien umieć "rozwiązać" (aczkolwiek też są tam wyjątki - np rysunki, na których tramwaj jest większy od ronda i nie wiadomo czy już na nim jest czy też z niego zjeżdża) To już pytania np dotyczące techniki wyjścia z poślizgu - to kretynizm czystej wody był. Dość powiedzieć, że gdyby ktoś się zastosował do "wskazanej" techniki - to wykręciłby spektakularne 360 (albo np 180 + latarnia w bagażniku).
Pytania są często opatrzone niejednoznacznymi zdjęciami - np - 5 metrów przed sygnalizatorem (czerwone światło się świeci) "znajduje się" samochód. Czemu znajduje się? Bo nie wiadomo czy jedzie czy stoi. Pytanie? "co w tej sytuacji powinien zrobić kierowca? Jeśli jedzie - no to chyba zatrzymać się na przed linią. Jeśli stoi - no to chyba podjechać bliżej żeby nie wkurzać innych użytkowników drogi.
Tych pytań było multum. Dodatkowo - WORD zastrzega sobie prawo do ich zmiany przed egzaminem. Moje 2 błędy na teoretycznym (czyli dozwolona ich ilość) to były właśnie te dwa dodatkowe - pomimo tego, że opanowałem przepisy w stopniu na prawdę dobrym, pomimo tego, że nie brakuje mi wyobraźni - nie byłem w stanie odpowiedzieć na te pytania. EDIT tzn odpowiedziałem ale autor pytań miał co innego na myśli ;]
Jeśli zmiany będą tak samo rzetelne jak niektóre pytania - to dwóch rzeczy możemy być pewni. Wzrośnie opłata za teorie (dodatkowe elementy będą musiały zostać wdrożone - a tego za darmo nikt nie zrobi) i spadnie zdawalność. Jaki tego będzie efekt - wincej piniendzy z egzaminów ;]
Watpie, zeby to zmiejszylo ilosc debili na polskich drogach.
Taa, i tak te testy to bzdura. Uczy sie taki idiota tego na pamięć, tydzień po egzaminie zapomina a potem po mieście popierdala 130 km/h i zadowolony. Potem w szkole podjarany bo on już mandat zapłacił, wielki kierowca, jak to on nie jeździł i gdzie nie był. A prawko w kieszeni miesiąc nosi i porządnie zaparkować nie potrafi.
Niech się lepiej zajmą tępieniem buractwa wśród egzaminatorów, wszystkim wyszło by to na dobre.
Ech, dobrze, że rok temu zdałem bo jakbym miał się kolejny miesiąc z tymi dziadami użerać to bym nerwowo nie wyrobił...
....a jak zima przychodzi to 'świeżak' nie ma zielonego pojęcia jak się zachować - bo po co uczyć jazdy w różnych warunkach pogodowych...
Smalczyk->
Swoją pierwszą zimę pamiętam. Wielosezonówki + pierwsze opady śniegu to spektakularne połączenie (po 2 pierwszych poślizgach wymieniłem opony na zimowe). Ad meritum - z pierwszych dwóch poślizgów (pamiętam je dobrze -takich rzeczy się nie zapomina ;) ) "niecelowych" udało mi się wyjść bez problemu - ale fakt faktem, że miałem szczęście - sporo luzu na drodze było i miałem gdzie manewrować. Instynktownie czułem co trzeba zrobić - czasu na zastanawianie się nie było. Jak sobie potem analizowałem przyczyny poślizgów to pomyłki żadnej nie popełniłem - wjechałem dość wolno w zakręt (stała prędkość) i nagle się zorientowałem, że chyba mnie "dupa" zaraz wyprzedzi ;]
Można sobie pomarzyć o tym, że kursanci w ramach nauki jazdy - poćwiczą poślizgi, etc - tzn to wszystko jest realne - ale znając naszą tendencje do idiotycznego planowania i wdrażania projektów - koszty byłyby ogromne (chodzi mi o koszt postawienia placu z obrotową płytą, etc) - i przełożyłyby się na zwyżkę stawek za kurs - bo jak wiemy cofanie po łuku jest znacznie ważniejsze niż umiejętność wychodzenia z poślizgu więc nie może tak ważnego manewru na egzaminie (i kursie - do urzygu) zabraknąć;]
EDIT widzę, że nadal masz historyczną sygnę :D
tydzień po egzaminie zapomina a potem po mieście popierdala 130 km/h i zadowolony
Tak? Bo ja tydzien po egzaminie to jezdzilem jak mala myszka :) Na dodatek po egzaminie prawie miesiac jezdzilem z tata za pasazera ( taka o dodatkowa praktyka ) . W ciagu 3-4 miesiecy jezdzilem przepisowo, a teraz? Kazdemu palma moze odwalic:) I takie 130 km\h w miescie nie jest najwiekszym niebezpieczenstwem, z tego co zdołałem zauwazyc...
[17] A co to za problem jechac na jakis parking i pomanewrowac? Co zime to robie, i dla zabawy i dla "doswiadczenia" .
Zmiany sa po to, zeby WORDy mialy wiecej kasy z powtarzanych egzaminow teoretycznych.
smokinnhobo->
A co to za problem jechac na jakis parking i pomanewrowac? Co zime to robie, i dla zabawy i dla "doswiadczenia" .
Policja i SM? Wiadomo, że to są bardzo przydatne ćwiczenia (też ćwiczyłem - jeno te moje pierwsze poślizgi były wynikiem PIERWSZYCH opadów śniegu, na które się natknąłem jako kierowca - więc czasu i okazji nie miałem wcześniej) - i wszyscy do nich zachęcają. Ale z punktu widzenia prawa i nudzących się stróżów tegoż prawa to Spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym ;]
[20] no tak trzeba sie chowac przed nimi... a malo kto chcialby jechac niewiadomo gdzie, byle zeby w spokoju sie pokręcić, racja...
I tak wszyscy uczą sie odpowiedzi na pamięć... No i te kilkadziesiąt sekund... To ile trzeba się zastanawiać nad tym co robić jak rowerzysta wyjeżdża mi z prostopadłej ? :|
Fett -> Nawet nie zdążysz pomyśleć, a noga już naciśnie hamulec, odruchów cię nie nauczą, twój organizm sam o tym wie.
Co do tego, że nie nauczą jazdy w zimie, zależy kto kiedy się uczy, i tyle. Ja uczyłem się jeździć w lecie, egzamin miałem w październiku, akurat 14 kiedy wtedy spadł pierwszy śnieg, Yarisy egzaminacyjne były na letnich oponach a egzamin niestety trzeba było zdawać. Kraków tonął w śniegu i błocie pośniegowym, jednak miałem szczęście i wyrozumiałego egzaminatora.
Natomiast znajomy mający kursy zimą miał instruktora, który na placu uczył go postępowania po utracie kontroli nad pojazdem a przede wszystkim jak do tego nie dopuścić. Zależy na kogo się trafi.
Prawo jazdy odebrałem na zimę, pierwsze kilometry robiłem w śniegu, niestety nikt mnie nie uczył jak sobie z tymi warunkami radzić, ale jakoś nic się nie stało, i oby tak dalej :) Doświadczenia należy nabrać samemu, kursy musiałby trwać rzeczywiście te kilka lat by móc powiedzieć, że kurs nauczył człowieka jazdy.
http://motoryzacja.interia.pl/prawo_jazdy/news/coraz-mniej-chetnych-na-prawo-jazdy,1617808,3461
Komplikowanie egzaminu teoretycznego (co za tym idzie zapewne jego podrożenie) jakoś tak więcej sensu nabrało (z punktu widzenia ORDów wszelkiej maści) ;]
Koniecznie sto godzin praktyki, dwieście teorii i jeszcze badania sprawnościowe na miarę kosmonauty, właściwie po co ludziom prawo jazdy? Przy totalnej kontroli, zakazie, licencjonowaniu i obrzydzaniu wszystkiego, jeszcze ktoś niechcący rozjedzie jakiegoś posła, albo ministra i będą chcieli rozstrzelać sto osób dla przykładu.
HeadShrinker --> Jak sobie potem analizowałem przyczyny poślizgów to pomyłki żadnej nie popełniłem - wjechałem dość wolno w zakręt (stała prędkość) i nagle się zorientowałem, że chyba mnie "dupa" zaraz wyprzedzi ;]
Jakiś błąd musiałeś popełnić, bo co jak co ale w życiu nie jeździłem na zimowych oponach i nigdy nie przysporzyło mi to nieoczekiwanych przygód na drodze.
Kharman->
W mojem rodzinnem mieście trza było bardzo uważać - bo uprzedni prezio miał w dupie odśnieżanie - skutkiem czego budżet przeznaczony na ten cel był mniejszy 3 krotnie od budżetu mniejszych miejscowości do koła;]
Ad meritum - Nie zmieniłem prędkości w trakcie skrętu, nie dałem w palnik, nie hamowałem na zakręcie, nie "dokręcałem". "Wtoczyłem się" ze stałą - niską prędkością w zakręt i efekt był jaki był. Drugi poślizg był taki sam (pojechałem dalej sprawdzić czy ja coś źle zrobiłem, czy opony po prostu są do dupy) - początkującym kierowcą byłem - tak więc nie byłem przekonany o swojej nieomylności, etc. Za drugim razem było to samo - choć pilnowałem się jeszcze bardziej. Zmieniłem opony i tadaaa - kolejny zimowy poślizg zdarzył mi się kilka lat później dopiero ;]