Zepsuł mi się dziś mały wentylator. Taki wiatraczek. Stawiam go na biurko i chociaż trochę chroni to przed upałem. Niestety, popsuł się. Coś strzeliło w "pstryczku" i ciężko się kręcił. No nic, biorę go na warsztat. Rozkręcam "pstryczka", kabel wyskoczył. Zdejmując izolację uciąłem kawałek (produkowane kiedyś kable były wyjątkowo nietrwałe), przylutowałem więc nowy, wyczyściłem silniczek i jest OK. Gdzie tu coś niezwykłego?
W środku, w obudowie, znalazłem przyklejoną pożółkłą karteczkę. Moją uwagę zwróciła data produkcji - 1972! To skłoniło mnie do pewnej refleksji. Jak się robiło kiedyś i jak się robi dziś. Wentylator działał przez równe 40 lat! Nic w tym dziwnego, ale weźmy współczesne urządzenia. Jak to jest, że ja kupuję też wentylator i ten psuje się po dwóch miesiącach? W ogóle tylko ja zauważyłem, że dziś wszystko się psuje bo góra kilku latach, a niektóre rzeczy pamiętają jeszcze komunizm i dalej śmigają?
Czy to dzisiaj przemysł produkuje produkty wyjątkowo nietrwałe, czy chodzi tu o coś innego? Mianowicie o to, że dziś jesteśmy "konsumentami". Konsument ma coś kupić. To ma się zepsuć, a konsument ma znowu sięgnąć do portfela. Oczywiście zepsuć ma się jak najszybciej, bo inaczej konsument nie będzie miał powodu do wpłacenia pieniędzy. I w ogóle nie ma możliwości naprawienia tego. A to coś się spali, to coś zginie, a tego się wykręcić nie da. Cóż, takie czasy.
Btw, ciekawe, czy dożyje 50 lat. Póki co się kręci jakoś.
A czy wy macie jeszcze takie stare zabytki, które trzymają się do dziś? Rower składak, "komarek", nieśmiertelna frania? Później wrzucę zdjęcia radia, które wygląda jak wyciągnięte z jakiegoś wojskowego sztabu. Oczywiście nadal działa świetnie.
http://imageshack.us/photo/my-images/232/28267607.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/692/94979036.jpg/
(Przy 1972 ktoś zrobił przerobił 2 na 3. Nie wiem czemu. Ale zostaję przy oryginalnej dacie.)
Slyszalem, ze w drukarkach jest jakis limit stron. po jego przekroczeniu drukarka przestaje dzialac.
Prosze o weryfikacje.
^ O stronach nie wiem, ale wszyscy wiemy jak to z tym tuszem jest. Tusz kosztuje tyle co drukarka. I w sumie wychodzi na to, że bardziej opłaca się kupić nową drukarkę, niż wymienić tusz.
Ksionim--> tylko wtedy jak kupujesz kijowa drukarke i patrzysz na jej cene, a nie na cene samego tuszu.
wszelakie tanie drukarki atramentowe sa po prostu totalnie nieoplacalne...
ale z drugiej strony tez taka owieczka jak ty nie wie, ze tusz w takiej drukarce jest tylko na wydrukowanie ograniczonej liczby stron. Czytaj: wsadzaja na starter mega male tusze i taka owieczka pozniej mysli, ze kupic jest taniej drukarke...
Dzisiejsze przedmioty są faktycznie mniej trwałe, w dodatku mają bardziej pogmatwaną konstrukcję od tych pamiętających komunę. Myślę, że powód jest dość prosty - lepszy sposób na kasę dla producentów. Coś się zepsuje, człowiek nie umie sam naprawić, to idzie do serwisu - albo co bardziej prawdopodobne i częstsze - kupuje nowe urządzenie. I biznes się kręci :)
Do technicznego planowanego postarzania produktu dochodzi jeszcze marketingowa propaganda która wmawia ludziom, że muszą regularnie stary szajs wymieniać na nowy. Większość się na to łapie.
Slyszalem, ze w drukarkach jest jakis limit stron. po jego przekroczeniu drukarka przestaje dzialac.
Pierwsze słyszę. Słyszałem natomiast o układzie, który wyłącza drukarkę po upływie gwarancji. A także o chipie w aparatach, który zwiększa pobór energii w przypadku użycia nieoryginalnych baterii (czyt. nie od producenta aparatu). Wkładasz takie "nieoryginalne" baterie, a one wyczerpują się po kilku dniach. Myślisz sobie "co za badziew", po czym je wywalasz i ponownie kupujesz baterie od producenta, które są oczywiście "nieporównywalnie lepsze" mimo, że różnią się tylko kolorem, no i ceną oczywiście. Wszystko to, rzecz jasna, to historie niepotwierdzone, choć nie są wcale takie nieprawdopodobne...
Współczesne podejście do techniki najlepiej obrazuje współczesna motoryzacja. Cholerne dwumasowe koło zamachowe. Psuje się w nim jedna tulejka. Ta tulejka mogłaby zostać prosto, szybko i tanio wymieniona. Gdyby nie jeden szczegół- koło jest zawalcowane i nie da się go rozebrać bez rozwalenia go. Oczywiście trzeba kupić nowe koło. Drobiazg. Zamiast 50 złotych- 1500.
Nowe samochody robione są w taki sposób, że mają niską żywotność i psują się łatwo i szybko. Najlepiej, rzecz jasna, po okresie gwarancyjnym, bo inaczej narażałoby to producenta na straty. Mają mieć jednocześnie tyle bajerów, że po tym, jak już się zepsują i nikomu nie będzie się chciało już z nimi bawić, nabywca zacznie rozglądać się za nowym- najlepiej tego samego producenta.
Niedawno ojciec miał problem z autem (C4 Picasso 1.6 HDi). Silnik stracił moc, a we wnętrzu zaczęło walić spalinami. Pojechał do serwisu. Diagnoza- padła chłodnica spalin. Hmmm, chłodnica spalin... WTF O.o
Obejrzyjcie sobie "spisek żarówkowy-nieznana historia zaplanowanej nieprzydatności" i wiele rzeczy się, nomen omen, rozjaśni.
jeśli chodzi o drukarki, to na pewno niektóre przestają drukować po tym, jak upłynie termin przydatności tuszu kodowany w chipie. No, oczywiście nie drukują też na zamiennikach, o ile nie wydłubie sie chipa, doklei do innego pojemnika i zresetuje bądź nie napełni starego zasobnika atramentem i zresetuje...
uff.. dlatego tak scieszę siię z mojego hp 5940 - śliczne, wystarczająco szybkie, działa od 6 lat i nadal można kupić zamienniki blackpointa, działające bez kombinowania...
Rozwój techniki czyli codzienna praca naukowców nie polega na tym aby zyło nam sie lepiej , tylko na tym aby na danym odkryciu jak najwiecej zarobic. Tak było od zawsze nawet głupie spodnie dzinsy juz dawien dawno zostały w taki sposób szyte aby człowiek nie pochodził w nich zadługo. Przypadki mozna wyliczac.
psujaca sie elektronika, samochody itp sa jednak niczy w porównaniu do tego ze niestety ale chec zarobku jest wazniejsza od ludzkiego zdrowia. Wiele odkryc poprawiajacych ludzkie zycie nie zostaje wprowadzonych bo trzeba stare sprzedac albo nie trzeba wyleczyc a leczyc. Wiadomym jest np ze leki na choroby przewlekłe nie maja całkowicie wyleczyc z choroby a zmusic nas do brania lekow do konca zycia, w samochodach nie zostaje wprowadzny pochłaniacz zderzen, szczepionka na pruchnice jest odkryta i działa jednak zadna firma nie chce jej wprowdzic na rynek. gdyby został wynaleziony lek z surowcow naturalnych , nawet gdyby mial ratowac zycie zadna firma nie podejmie sie jego wprowadzenia bo skladnikow naturalnych nie mozna patentowac
graf_0
Zapewne chodziło mu o ten wynalazek
http://www.epar.pl/
chociaż w tym przypadku problem z wdrożeniem w życie nie dotyczy tylko kwestii poruszanej w tym wątku.
To samo można zaobserwować na przykładzie autobusów w naszych niektórych miastach. Stare, wyprodukowane w PRL Jelcze i Ikarusy, mimo przejechania milionów kilometrów nadal sobie pyrkają, a wypasione w elektronikę zachodnie Many, Volva, Mercedesy to obraz nędzy i rozpaczy dla księgowego firmy, bo to worki bez dna w zakupie części zamiennych.
Wszystko jest dokładnie obliczone i skalkulowane. Jak odbierałem nowe Volvo z fabryki we Wrocławiu to jeden gościu przyznał bez oporów, że to jest sprzęt na osiem lat bez dokładania do napraw, potem już tylko do niego się dopłaca. I dokładnie tak jak powiedział sprawdziło się.
Dlatego w naszych miastach tyle używanych zachodnich autobusów. Tam po paru latach wycofują je z ruchu, my kupujemy, cieszymy się jakie to my mamy "amerykackie" autobusy i pakujemy pieniądze dla zachodnich koncernów za części zamienne. Po dwóch latach wychodzi z reguły, że taniej by było kupić nowy autobus.
Mechanicy z powodzeniem używają kluczy wyprodukowanych w komunie i ich jakość jest dużo lepsza niż narzędzia renomowanych dzisiejszych firm.
@mich83 - Jasne, a wszystkiemu są winni żydzi, masoni, cykliści i odwetowcy z Bonn.
Wiadomym jest np ze leki na choroby przewlekłe nie maja całkowicie wyleczyc z choroby a zmusic nas do brania lekow do konca zycia
A przypadki pełnych wyleczeń zawdzięczamy wyłącznie wstawiennictwu Najswietszej Marii Panny. Pełne wyleczenie wcale nie jest takie niekorzystne, bo, po pierwsze, buduje zaufanie do innych produktów, po drugie - wyleczenie nie gwarantuje tego, że człowiek nie zachoruje ponownie, po trzecie - ciągle rodzą się nowi ludzie, więc źródło pacjentów nie wysycha.
w samochodach nie zostaje wprowadzny pochłaniacz zderzen
Współczesne samochody są znacznie bezpiczniejsze niż kiedyś. Kto wie, co będzie za kilkadziesiąt lat.
szczepionka na pruchnice jest odkryta i działa jednak zadna firma nie chce jej wprowdzic na rynek
Bo to nie XIX wiek. Testy kliniczne mogą trwac nawet kilkanaście lat, w czasie których mogą wyjść na jaw nowe informcje zmuszające do podjęcia nowych testów. Mozna gadać o spiskach, ale nowe, coraz lepsze leki są regularnie wprowadzane na rynek. To nie naukowców wina, że ludzie nie mają pojęcia jak działają leki i oczekują panaceum działającego od chwili, w której badacz powie "kurde, chyba coś odkryłem".
gdyby został wynaleziony lek z surowcow naturalnych, nawet gdyby mial ratowac zycie zadna firma nie podejmie sie jego wprowadzenia bo skladnikow naturalnych nie mozna patentowac
Wręcz przeciwnie. Każda mała firma farmaeutyczna rzuci się na taką możliwość, bo co dla ielkiej korporacji jest kasą na waciki, dla takiej firemki może być fortuną. Poza tym, np.: penicylina wciąż jest produkowana, chociaż ratuje życie, nie podlega patentom i jest składnikiem naturalnym. A dodaj jeszcze do tego mozliwość opatentowania procesu wytwarzania leku.
Każda mała firma farmaeutyczna rzuci się na taką możliwość, bo co dla ielkiej korporacji jest kasą na waciki, dla takiej firemki może być fortuną.
"mała firma farmaeutyczna" to zdaje sie być oksymoron....
^ Z tą szczepionką na próchnicę to jest tak, że potrzeba około 100 milionów $ na dokończenie badań i wejście jej na rynek. Nikt tych pieniędzy nie da, bo się nie opłaca. Dla firm farmaceutycznych lepiej jest, gdy pacjent idzie do dentysty, ten mu wywierci kawałek zęba i wstawi plombę. A najlepiej, gdy ząb wypadnie i trzeba nowy.
Również żaden cudowny lek na nic się nie pojawi. Załóżmy, że jest tani i niewielka jego ilość zwalcza chorobę. Ale kogo to interesuje? Lepiej niech pacjent leczy się tradycyjnymi metodami. I dużo droższymi.
Kiedyś było się "obywatelem" teraz jest się "konsumentem". O ogromnych korporacjach rządzących światem, które zniewoliły rządy i ludzi słyszałem dotąd z TV, gdy oglądałem jakiś film science-fiction. Niestety, wszystko zmierza w taką stronę, że scenariusze tych filmów staną się zaskakująco realne. To już się dzieje, a co będzie za kilkanaście, kilkadziesiąt lat?
Pamiętacie jak było ze świńską grypą? Całość nakręcona przez firmy farmaceutyczne, bo i przez kogo innego. Kraje wydały miliony dolarów na szczepionki, a choroba nagle znikła i już o niej więcej nie słyszymy. Szczepionki są, forsa jest w kieszeni dyrektorów, epidemii nie ma i nawet nie było.
Przypominają mi się takie stare, komunistyczne obrazy propagandowe.
A wracając do mojego wiatraczka. Ten jeden chodzi 40 lat. Ciekawe ile dzisiejszych maszyn zużyłbym przez ten sam okres czasu. Zakładam, że jeden wytrzymałby 4 lata.
Ksionim - ale ten stary wiatraczek kosztował pewnie 10 razy więcej niż te nowe, gorsze.
Dzisiaj wszystko jest TANIE, a nawet BARDZO tanie. Nie opłaca się naprawiać, bo godzina pracy majstra jest więcej warta niż nowy produkt. I dotyczy to niemal każdej dziedziny. I ludzie chcą tanio i szybko i CHCĄ wymieniać produkty na nowe, bo ich stać. Nie ma sensu budować lepszych.
ale ten stary wiatraczek kosztował pewnie 10 razy więcej niż te nowe, gorsze.
Nie sądzę, żeby moich dziadków było stać na takie luksusowe produkty.
Przypomniało mi się jeszcze coś. Słyszałem, że w jakiejś remizie strażackiej w USA jest żarówka, która świeci już kilkadziesiąt lat. Nie wiem ile, na pewno ponad 50. Zdziwieni? Czemu nie ma takich w sklepach? A jaki producent ma zysk z tego, że żarówka świeci nieskończenie długo? Lepiej jest, gdy psuje się po kilku miesiącach, a klient kupi nową. Dlatego nigdy nie ujrzymy żarówek świecących długo i tanio.
Mówią nawet o tym w filmie z [7] w 3:50.
świeci nieprzerwanie od 1901 roku. jest o niej w filmie z 7 postu.
Ksionim - no właśnie nie było twoich dziadków stać na takie luksusowe produkty, dlatego mieli wiatraczek, a nie klimatyzację.
I maluszka a nie passata.
I dotyczy to niemal każdej dziedziny.
Może takie porównanie - 2 dobre wiertła potrafią kosztować co wiertarka. Bo pewnych procesów uprościć się nie da i dalej będą kosztowne. Tak jest wszędzie tam gdzie w grę wchodzi głównie chemia oraz precyzyjne kompozycje materiałów.
Laptopy, komputery - tanie jak barszcz. Baterie litowe? Drogie. Bo tam zużywany jest prawdziwy kosztowny surowiec.
A jak wytłumaczysz to, że mój wiatrak chodzi 40 lat? Kup teraz najdroższy wentylator na rynku i za góra 5 lat pochwal się ile ci chodził. Maluchy tak samo. No i jak wytłumaczysz, że na rynek nie wprowadzono żarówki, która potrafiłaby świecić nawet 100 lat?
Zobacz chociaż kawałek filmu, o którym wspominałem wcześniej. Od fragmentu 30:40 już nawet wiem, czemu mój wiatrak działa nadal, a inne zdążyłyby się już zepsuć kilkanaście razy.
Dycu - to nie są bujdy, to są fakty. Sam ten fakt miałem przed sobą i widzę, jak dalej radośnie utwierdza mnie w tym przekonaniu. Mam też w szopie pralkę Franię, która przeżyła już 3 inne. W zmywarce poszło coś tam pływakowe. I cała zmywarka do wymiany. A Frania dalej pierze, a nawet wyręcza te nowoczesne, z procesorami, programami i nawalone elektroniką po same brzegi. Inny wentylator popsuł się po 2 miesiącach używania.
Wystarczy obserwować i wyciągać wnioski. Jak ktoś dalej nie zauważa problemu, to trudno.
Ksionim - "Mam starą rzecz i dalej działa, a miałem nowe i się popsuły" to nie są fakty tylko bazowanie na tym co ci się tam przytrafiło, znajdziesz przy tym setki osób których nowy samochód działa znacznie lepiej, nowy komputer się nie psuje, a pralka śmiga aż miło.
Przypomniało mi się jeszcze coś. Słyszałem, że w jakiejś remizie strażackiej w USA jest żarówka, która świeci już kilkadziesiąt lat. Nie wiem ile, na pewno ponad 50. Zdziwieni?
Tamta żarówka jak sam dobrze powiedziałeś, świeci cały czas, nie jest wyłączana nawet na chwilę. Zgadnij kiedy zazwyczaj przepalają się żarówki? Oczywiście przy włączaniu. Poza tym tamta żarówka wykonana była zapewne ręcznie, jest wielką toporną bańką i daje mało światła. Osobiście nie chciałbym mieć takiej w domu.
Dlatego nigdy nie ujrzymy żarówek świecących długo i tanio.
A żarówki LEDowe? Pewnie nie masz takich w domu bo niestety są jeszcze drogie, ale obecnie popularne energooszczędne też kiedyś były bardzo drogie. LEDy są niesamowicie energooszczędne, dają przyjemną barwę światła i ich żywotność także jest bardzo długa.
Pralka frania? A cóż tam było? Silnik szczotkowy i kawałek blachy. Skoro tak Ci się podoba to dlaczego nie masz jej w domu, przecież nie potrzebujesz nowoczesnej pralki z różnymi programami prania etc.
Kup teraz najdroższy wentylator na rynku i za góra 5 lat pochwal się ile ci chodził
Pieprzysz głupoty, wentylator za 50-100zł, spokojnie tyle podziała a nawet kilka razy dłużej.
Kiedyś wszystko było prostsze dlatego łatwiej i prościej było to naprawić ale wcale nie znaczy, że rzadziej się psuło.
Z autami jest podobnie nowe auto silnik po 150 tysiach do wymiany bo głowica dziurawa, szkoda gadać...
Mam auto z 1978 roku - ma 34 lata. Mogę się założyć że dożyje drugie tyle.